Kiedy ja stałam w kolejce po racjonalizm i nutkę zdrowego pesymizmu, inni stali pod ścianą i powtarzali mantrę "życie jest piękne". W sumie tak też można. Wstajesz w poniedziałek rano, za oknem ciemno i mroźno, jesz śniadanie z perspektywą pięciu dni wypełnionych pośpiechem i nerwami. Ale co z tego, przecież życie jest piękne. Wchodzisz do biura, dowiadujesz się, że zwolniono Twoją koleżankę, która ma dwójkę dzieci na utrzymaniu i ani grosza oszczędności. Ale nic się nie stało, życie wciąż jest piękne. Wracając zmęczona do domu, ściśnięta w autobusie, niczym sardynka w puszce, widzisz dziewczynkę. Wygląda trochę inaczej. Ma porażenie mózgowe, maszynę, która sama za nią mówi i opiekunów, którzy we wszystkim jej pomagają. Każdego dnia słyszy same komplementy i - tak - ta dziewczynka uważa, że życie jest piękne. Czy słusznie?