Czasami ludzie znikają. Oczywiście tu nie chodzi o to, że(przykładowo)
Pan Adam stoi w miejscu i nagle, jakby
za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przestaje istnieć. Jak się domyślacie,
miałam na myśli to, że człowiek, często mający coś na sumieniu, zaszywa się
gdzieś, gdzie nie można go znaleźć i dalej wiedzie swój marny żywot. W książce
Roberta Karjela mamy do czynienia ze Szwedem, który zniknął, po którym
wszystkie ślady zaginęły. Czyżby?
Ernst Grip jest agentem w szwedzkiej policji bezpieczeństwa.
Jego pracę można określić mianem spokojnej do czasu, aż otrzymuje polecenie
wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. Tam, musi współpracować z FBI, ażeby rozwikłać
zagadkę, a przede wszystkim przesłuchać więźnia, który rzekomo jest
Szwedem. Z pozoru łatwa sprawa staje się
coraz trudniejsza, a Grip na swojej drodze spotyka wiele, niezwiązanych ze sobą
poszlak. Dlaczego Amerykanie pragnęli właśnie jego pomocy? Co Grip ma wspólnego z tą sprawą? A przede
wszystkim… czy, mimo wszystko, uda mu się doprowadzić tę ‘misję’ do końca?