Francuski szyk. Kawa kupiona na rogu ulicy w małej kawiarence, mięciutkie makaroniki i chrupiące croissanty. Zwiewna sukienka, buty na delikatnym obcasie, berecik lub kapelusz na głowie. Wyrazisty makijaż i nieśmiały uśmiech. A w tle wieża Eiffla... i hitlerowskie flagi.
We wrześniu 1940 roku armia Hitlera dotarła do Francji. Utworzono Państwo Vichy, a wielu Francuzów w tamtym okresie kolaborowało z hitlerowcami. Mniej więcej w tym czasie do Paryża przybywa France - tak, kobieta właśnie tak ma na imię. Jest wyrafinowaną prostytutką w domu publicznym Sfinks, jednakże swoje ciało udostępnia jedynie najbogatszym oficerom niemieckim. Kobieta wzbudza podziw a równocześnie zainteresowanie. Czy pod warstwą makijażu i chudego, młodego ciała, kryje się zlęknione serce?
Najpierw zwróciłam uwagę na piękną okładkę i cudowne, bardzo porządne wydanie. Później zakochałam się w grubych, pachnących dobrej jakości papierem kartkach a oczami wyobraźni już widziałam, jak cudowna treść na, wyżej wspomnianych, stronach się znajduje. A potem zaczęłam czytać "Fräulein France". I czar prysł.
Pierwsze pięćdziesiąt stron to chaos. Czytelnik zostaje wrzucony w sam środek wojennej bieganiny. Nie mogłam zapamiętać imion postaci, mało tego - Autor od razu przedstawił dwie historie, które początkowo nie miały nic wspólnego. Byłam zagubiona i myślałam, że z tego papierowego labiryntu już nie wyjdę. Na szczęście wszystko zmieniło się po kilkunastu stronach w momencie, kiedy France trafia do Paryża. Akcja nabrała wtedy tempa, zaczęła być spójna, a wyjątkowa atmosfera po prostu mnie zachwyciła. Historia utrzymana jest w klimacie francuskiego szyku, a przede wszystkim walki o przetrwanie. Wiecie, w tej książce nie znajdziecie wzniosłych wojennych ideałów. Odnajdziecie za to życie.
Jak doskonale wiemy, okupacja hitlerowska we Francji wyglądała zupełnie inaczej niż w Polsce. Romain Sardou pokazał to w swojej książce. Oczywiście, zostały ukazane dążenia niepodległościowe, lecz na pierwszy plan wysuwa się kolaboracja. Powinniście też, w trakcie lektury, zwrócić uwagę na to, jak ukazana została Polska. W żartach niemieckich oficerów spędzających czas na rozrywkach mówili oni, jak ważne są kontakty, gdyż bez nich, zostaliby wysłani na front albo jeszcze gorzej - do Polski. Tych kilka sytuacji doskonale prezentuje sposób, w jaki był postrzegany kraj piastów.
"Fräulein France" to wspaniała i wciągająca historia. Wojenne życie we Francji zajętej przez hitlerowców zostało przedstawione bardzo realistycznie a erotyczna atmosfera domu publicznego Sfinks dodaje książce smaczku i niepowtarzalnego klimatu. Także kreacja bohaterów zachwyca - niektórzy oficerowie zostali przedstawieni w sposób ironiczny. Jednakże najbardziej pociągająca jest główna bohaterka. France nie każdemu może przypaść do gustu, lecz zetknięcie się z jej charakterkiem nikogo nie ominie i każdy Czytelnik, co najmniej kilka razy, zastanowi się, kim jest ta kobieta. Mnie jej "zołzowatość" i wyrafinowanie po prostu zachwyciły. Z tak wyrazistymi postaciami od razu lepiej poznawać opowieść.
Romain Sardou oparł swoją powieść o wiedzę historyczną, która została ugruntowana i potwierdzona przez wiele historycznych publikacji oraz tekstów źródłowych. Dzięki temu wiedziałam, że każda wzmianka o sytuacji na froncie jest potwierdzoną informacją.
Trzymam w ręce "Fräulein France". Zanim książka wyruszy w daleką drogę, dotykam grzbietu, wącham kartki, gładzę strony. I tak sobie myślę - drogi Czytelniku - że zazdrość mnie zżera na myśl o tym, że ta wspaniała historia jeszcze przed Tobą. Nie zmarnuj tej szansy, pobiegnij szybko do księgarni! Najpiękniejsza francuska dama już tam na ciebie czeka.
We wrześniu 1940 roku armia Hitlera dotarła do Francji. Utworzono Państwo Vichy, a wielu Francuzów w tamtym okresie kolaborowało z hitlerowcami. Mniej więcej w tym czasie do Paryża przybywa France - tak, kobieta właśnie tak ma na imię. Jest wyrafinowaną prostytutką w domu publicznym Sfinks, jednakże swoje ciało udostępnia jedynie najbogatszym oficerom niemieckim. Kobieta wzbudza podziw a równocześnie zainteresowanie. Czy pod warstwą makijażu i chudego, młodego ciała, kryje się zlęknione serce?
Najpierw zwróciłam uwagę na piękną okładkę i cudowne, bardzo porządne wydanie. Później zakochałam się w grubych, pachnących dobrej jakości papierem kartkach a oczami wyobraźni już widziałam, jak cudowna treść na, wyżej wspomnianych, stronach się znajduje. A potem zaczęłam czytać "Fräulein France". I czar prysł.
Pierwsze pięćdziesiąt stron to chaos. Czytelnik zostaje wrzucony w sam środek wojennej bieganiny. Nie mogłam zapamiętać imion postaci, mało tego - Autor od razu przedstawił dwie historie, które początkowo nie miały nic wspólnego. Byłam zagubiona i myślałam, że z tego papierowego labiryntu już nie wyjdę. Na szczęście wszystko zmieniło się po kilkunastu stronach w momencie, kiedy France trafia do Paryża. Akcja nabrała wtedy tempa, zaczęła być spójna, a wyjątkowa atmosfera po prostu mnie zachwyciła. Historia utrzymana jest w klimacie francuskiego szyku, a przede wszystkim walki o przetrwanie. Wiecie, w tej książce nie znajdziecie wzniosłych wojennych ideałów. Odnajdziecie za to życie.
Jak doskonale wiemy, okupacja hitlerowska we Francji wyglądała zupełnie inaczej niż w Polsce. Romain Sardou pokazał to w swojej książce. Oczywiście, zostały ukazane dążenia niepodległościowe, lecz na pierwszy plan wysuwa się kolaboracja. Powinniście też, w trakcie lektury, zwrócić uwagę na to, jak ukazana została Polska. W żartach niemieckich oficerów spędzających czas na rozrywkach mówili oni, jak ważne są kontakty, gdyż bez nich, zostaliby wysłani na front albo jeszcze gorzej - do Polski. Tych kilka sytuacji doskonale prezentuje sposób, w jaki był postrzegany kraj piastów.
"Fräulein France" to wspaniała i wciągająca historia. Wojenne życie we Francji zajętej przez hitlerowców zostało przedstawione bardzo realistycznie a erotyczna atmosfera domu publicznego Sfinks dodaje książce smaczku i niepowtarzalnego klimatu. Także kreacja bohaterów zachwyca - niektórzy oficerowie zostali przedstawieni w sposób ironiczny. Jednakże najbardziej pociągająca jest główna bohaterka. France nie każdemu może przypaść do gustu, lecz zetknięcie się z jej charakterkiem nikogo nie ominie i każdy Czytelnik, co najmniej kilka razy, zastanowi się, kim jest ta kobieta. Mnie jej "zołzowatość" i wyrafinowanie po prostu zachwyciły. Z tak wyrazistymi postaciami od razu lepiej poznawać opowieść.
Romain Sardou oparł swoją powieść o wiedzę historyczną, która została ugruntowana i potwierdzona przez wiele historycznych publikacji oraz tekstów źródłowych. Dzięki temu wiedziałam, że każda wzmianka o sytuacji na froncie jest potwierdzoną informacją.
Trzymam w ręce "Fräulein France". Zanim książka wyruszy w daleką drogę, dotykam grzbietu, wącham kartki, gładzę strony. I tak sobie myślę - drogi Czytelniku - że zazdrość mnie zżera na myśl o tym, że ta wspaniała historia jeszcze przed Tobą. Nie zmarnuj tej szansy, pobiegnij szybko do księgarni! Najpiękniejsza francuska dama już tam na ciebie czeka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz