środa, 20 sierpnia 2014

"Pierwsza kawa o poranku" Diego Galdino















Budzisz się rano i niczym zombie, z zamkniętymi oczami, powłóczystym krokiem, udajesz się do kuchni, gdzie czeka na ciebie twój ekspres do kawy. Już po kilku minutach trzymasz w ręce filiżankę,  bądź kubek z tym życiodajnym płynem. Bierzesz ostatni łyk napoju i rzucasz się w wir przygotowań. Już jest lepiej. Po kawie zawsze jest lepiej...

"W życiu nigdy nie wiesz, czy istnieje rozwiązanie czy nie, czy znajduje się w zasięgu ręki, czy jest odległe o lata świetlne. Życie jest nieuczciwe."

Nie na darmo się mówi, że Rzym byłby idealny bez rzymian. Wąskie uliczki, place, fontanny - piękna architektura, a do tego ten klimat. Lecz mieszkańcy krzykliwi, zbyt mocno gestykulujący rękami, czasami ironiczni, powiedzmy sobie szczerze: upierdliwi. Drą się w wniebogłosy, na drogach jeżdżą jak wariaci. Dla jednych to właśnie oni tworzą klimat tego miasta, dla innych stanowią przeszkodę nie do pokonania.  Do tej drugiej grupy zalicza się nieśmiała francuska - Genevieve. Na skutek kilku przypadków, trafiła do Rzymu i mieszkania zmarłej cioci. 

Pod jej mieszkankiem znajduje się bar. Pełen krzykliwych Włochów, miejscowych, którzy nigdy nie szczędzą słów. W tym świecie kawy króluje Massimo, mężczyzna w średnim wieku, sympatyczny, całkiem przystojny. Czy wyjazd do Rzymu coś zmieni w życiu Genevieve? Poznajcie piękną historię miłosną, okraszoną poetyckim językiem i zapachem najlepszej włoskiej kawy!

Naprawdę obawiam się obyczajówek, które zostały napisane męską ręką. Jestem zdania, że to kobiety potrafią lepiej opisać emocje, a w twórczości panów jest za dużo sentymentalizmu. Lękam się również sytuacji, kiedy głównym bohaterem w literaturze kobiecej jest mężczyzna. Nieraz miałam do czynienia z miałką postacią, która była uzależniona od mamusi i nie potrafiła sama funkcjonować. Lecz "Pierwsza kawa o poranku" kusiła mnie tak mocno, że byłam gotowa zaryzykować. I był to strzał w dziesiątkę! Powieść Galdina jest na swój sposób urocza, główny bohater jest romantykiem, lecz na dłuższą metę da się go lubić.

Niesamowity jest klimat tej powieści. W "Pierwszej kawie o poranku" miesza się ze sobą kultura włoska i francuska, co tworzy doskonałą mieszankę. Rzym też odgrywa ważną rolę, te wszystkie uliczki, fontanny... ach, jak wspaniale to zostało przedstawione! No i ta kawa, nawet nie wiedziałam, że jest aż tyle typów tego trunku. Momentami aż czułam zapach świeżo parzonej kawy, słyszałam pracę ekspresu. Klimat jest fenomenalny, tworzy atmosferę ciepła i miłości. Tej ostatniej szczególnie tu nie brakuje!

Diego Galdino posługuje się pięknym, poetyckim językiem i w podobny sposób kreuje bohaterów. Massimo był typowym Włochem, a jednak potrafił wykazać się nie lada wrażliwością. Genevieve jest personą tajemniczą, dopiero pod koniec książki poznajemy jej historię. Niesamowicie spodobało mi się towarzystwo z baru - było tak bardzo włoskie, hałaśliwe i jedyne w swoim rodzaju. Dodatkowo, przy każdej personie, został podany, w nawiasie, rodzaj kawy jaki zwykle pije. Coś świetnego!

Już dawno żadna książka nie oczarowała mnie tak mocno! Wciąż rozmyślam o tej historii, o Massimie i jego francuskiej wybrance, o stałych bywalcach baru Tiberi. "Pierwsza kawa o poranku" rozbudziła we mnie apetyt na więcej - więcej tak romantycznych i uroczych książek! Lektura idealnie smakuje z kubkiem dobrej kawy. A swój wywód podsumuję cytatem z czytadła, który jednocześnie idealnie określa powieść autorstwa Galdina: "To tylko książka. Zgoda, ale morał dotyczy życia.". Polecam!

17 komentarzy:

  1. Nie do końca moje klimaty, ale dla tej książki może zmienię zdanie zwłaszcza, że recenzja jest tak pozytywna ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Musze siegnac po te pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam już o tej książce i chciałabym ją przeczytać. Może to będzie dobra lektura na koniec wakacji;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Włosi są właśnie fajni :D
    może i przeczytam, fajna okładka jest. jak będzie okazja.

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba raczej nie mój typ :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Teraz mam wielką ochotę na tę książkę. I kawę. Na kawę i książkę :)
    Z pewnością sięgnę po nie, za bardzo kuszą :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi książka też się podobała, ale aż tak mnie nie zachwyciła jak Ciebie. Dopatrzyłam się w niej niewielkich mankamentów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie przepadam za takimi historiami, chociaż lubię książki z akcją w pięknych miejscach. Jednak chyba nie przeczytam.

    http://pasion-libros.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Kusisz kusisz i to bardzo, a ja lubię takie klimaty więc jak będzie okazja na pewno sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kusisz, ale jeżeli okładka nie pachnie kawą, rezygnuję! (no dobra, prawdziwy powód jest taki, że tonę teraz w recenzenckich) :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rzym jakoś niespecjalnie wydaje mi się romantyczny, ale o książce przeczytałam już wiele dobrego, więc może się kiedyś skuszę na tę lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Interesujące. :) Już wcześniej rzuciła mi się w oczy, bo ma naprawdę śliczną okładkę, ale teraz... czuję się bardzo zaintrygowana. :)
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  13. Ta książka ma tak śliczną i romantyczną okładkę, że nawet jeśli treść mi za bardzo nie podpasuję, to będę czerpać dojmującą radość z faktu patrzenia na nią :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie lubię romantycznych książek, lecz tą recenzją mnie zaintrygowałaś, do poznania tej historii

    OdpowiedzUsuń
  15. Oo, widziałam ją wczoraj akurat w księgarni i właśnie ten ciekawy tytuł przyciągnął moje oko. Nie wiem czy moje klimaty, ale zainteresuję się nią bliżej. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Innymi słowy, idealna lektura... do kawy :) Także chętnie przeczytam, a swoją drogą to pierwszy akapit dokładnie opisuje pewnie nie tylko mój poranek :))) Bo u mnie to wygląda identycznie, aromatyczna kawa z mojego saeco i dopiero można się zmierzyć z kolejnym dniem...

    OdpowiedzUsuń
  17. Myślę, że polubiłabym te klimaty :)

    OdpowiedzUsuń