czwartek, 30 stycznia 2014

"Nigdy przenigdy" Sara Shepard

Nikt nie lubi być zmuszany do zrobienia, czy powiedzenia czegoś.  Każdy ma zapisany w swojej podświadomości charakter buntownika, lecz u jednych ujawnia się on bardziej, u drugich mniej.  Tak czy siak mówiąc nam, że mamy coś zrobić nie czynimy tego i vice versa. Jeżeli mama każe małemu dziecku nie rozmawiać z nieznajomymi, dam sobie rękę uciąć, że dzieciaczek na widok miłego Pana, który proponuje mu cukierkową ucztę, podejmie z nim konwersację.  Nawiązując do filmu o przygodach zielonego ogra- kiedy ktoś ci mówi ‘nie patrz w dół’, ty jak tępe ciele kierujesz wzrok w przepaść. Czyż nie jest tak? Ależ oczywiście, że jest. Koleżanka przekazuje ci najnowszą, najgorętszą dawkę ploteczek, a na koniec, konspiracyjnym szeptem dodaje: ‘tylko nie mów nikomu’. A ty, zaraz po przyjściu do domu, logujesz się na facebook’u i przekazujesz swojej znajomej, że dziewczyna o imieniu X z klasy Y właśnie zerwała ze swoim chłopakiem. Co z tego, że zostałaś proszona o dyskrecję. Przecież takimi gorącymi wiadomościami po prostu trzeba podzielić się z innymi!  Nie zgadzasz się z moją filozofią? Oczywiście, nie musisz. Ale wiedz, że książkowe postaci właśnie tak postępują. Weźmy na przykład taką Emmę aka Sutton z The Lying Game…

wtorek, 28 stycznia 2014

"Maria Antonina. Z Wiednia do Wersalu" Juliet Grey

"Pożegnania stanowią część życia."

Historia jest zmorą i piętą achillesową uczniów. Wylęknieni i do bólu leniwi nastolatkowie traktują ten przedmiot jak największe zło, a przygody Mieszka I czy Batorego śnią im się po nocach i zapewne nie są to sny przyjemne. Z roku na rok, z ucznia na ucznia historia staje się coraz to mniej docenianym przedmiotem. Przecież informacje o Piłsudskim, czy Królu Słońce do niczego nam się w życiu nie przydadzą, po co rozpamiętywać przeszłość, skoro można korzystać z uroków teraźniejszości. A ja się z moimi rówieśnikami zgodzić nie mogę, bo naukę- jaką jest historia- pokochałam już od czasów podstawówki. Kiedy tylko rozpoczęło się moje dokształcanie z zakresu wiedzy o przeszłości od razu poczułam miętę do tego spychanego na dalszy plan przedmiotu szkolnego. Doskonale pamiętam wkuwanie prostych faktów historycznych, wypełnianie trudnego zeszytu ćwiczeń, czy odpytywanie, które bywało dla nas- dzieciaków- tak bardzo stresujące. Lecz podstawówka historia  to również kółko historyczne i wykonywanie scenek związanych z chrztem polskim, pokazanie, że historia może być ciekawa. Później gimnazjum, wymagający nauczyciel, prawdziwe kucie, ale też miłe wspomnienia. Tak, teraz z perspektywy tych paru miesięcy po opuszczeniu gimnazjum muszę stwierdzić, że historia była jednym z niewielu przedmiotów, którego uczenie się sprawiało mi satysfakcję i swego rodzaju przyjemność (?). I tym sposobem znalazłam się w klasie humanistycznej i z historią związałam swoją przyszłość. Będzie trudno, ale ktokolwiek zapytałby się mnie czy warto, na bezdechu odparłabym "owszem". Bo od najmłodszych lat historia zawładnęła mym sercem, a ja mogłam tylko poddać się jej urokowi.

niedziela, 26 stycznia 2014

Stosik #1/2014r.

W moim filmiku noworocznym obiecywałam dwie rzeczy: powrót środowych wieczorków oraz... stosików! Z pierwszej obietnicy już się wywiązałam, a dzisiaj publikuję stosik. I tym sposobem mam czyste sumienie. Zdobyczy styczniowych nie jest aż tak dużo, lecz są to książki, na które czekałam lub które od dawna mnie intrygowały. Część z nich już za mną, inne jeszcze przede mną. Nie przedłużając- zapraszam na stosik!

czwartek, 23 stycznia 2014

"Mariah Mundi i szkatuła Midasa" G.P. Taylor

Ci z nas, którzy są zabiegani, dorośli, bez części dziecka w sobie, pewnie za magią nie przepadają.  Ba! Daję sobie rękę uciąć, że co drugi Czytelnik nie wierzy w magiczne sztuczki, a wizyty w cyrku i oglądanie paranormalnych przedstawień uważa za głupotę, stratę czasu, a przede wszystkim pieniędzy. Lecz młodsza część odbiorców, która jeszcze nie tak dawno bawiła się lalkami lub samochodzikami cząstkę dzieciaka w sercu posiada. Ja do tej grupy chyba należę. I choćby dziewczęta nakładały  tonę makijażu, chodziły w butach na wysokich obcasach i kusych sukienkach z dekoltem do pępka nie pozbędą się dziecięcej delikatności, słodyczy i naiwności. Choćby chłopcy w co drugie zdanie wtrącali zwroty z łaciny ulicznej, udawali buntowników i umięśnionych sportowców i tak są jeszcze dziećmi, niedojrzałymi psychicznie gnojkami. Przypomnij sobie kochany czytelniku... pamiętasz wizyty w cyrku? Ach, jaka to była radość kiedy wędrowna grupa przyjeżdżała do twojego miasta, kiedy przekraczałeś próg namiotu i przenosiłeś się do innego świata. Dzikie zwierzęta, dziwnie przebrani, ale za to jakże śmieszni ludzie, aura tajemnicy wyczuwalna w powietrzu. Cyrk- to było to. Po takiej wizycie czułeś się napchany szczęściem i radością, Twoje dziecięce serduszko biło szybciej, potokiem słów wyrzucałeś z siebie wszystkie ochy i achy. Magiczne chwile. Niby nieważne. Lecz gwarantuję Ci jedno. Będziesz je pamiętał do końca życia.

środa, 22 stycznia 2014

Środowe wieczorki 9) Liebster Blog Award


Sporo wody w Wiśle upłynęło nim publikuję kolejny środowy wieczorek. Stały obserwator pewnie pamięta, że nazwa serii brzmiała "Środowe wieczorki, czyli blogosfera z mojego punktu widzenia". Lecz po dłuższych dywagacjach przy kubku waniliowo- karmelowej herbatki doszłam do jakże trafnego związku, że nie każdy temat ma związek z blogosferą, więc lepiej żeby tytuł został skrócony do "środowe wieczorki". Z postem tym troszkę zwlekałam, ostatnio się rozleniwiłam i nie chciało mi się zbytnio stukać w klawiaturę, lecz... obiecywałam. A ja obietnic dotrzymuję. Więc po długiej przerwie od środowych wieczorków zapraszam Was na kolejny post z tej serii! Dzisiaj pragnę odpowiedzieć na pytania Marceli z bloga Mirror of soul, która nominowała mnie do zabawy Liebster Blog Award. Dziękuję i zapraszam do lektury! :)

poniedziałek, 20 stycznia 2014

PRZEDPREMIEROWO: "Przypływ" Daniela Sacerdoti

" Być człowiekiem, to znaczy bać się. Dziś w nocy jestem całkowicie człowiekiem."

Siedzę przy biurku w to niedzielne popołudnie i rozmyślam, jaki by tu wstęp ułożyć. Od dwóch godzin na ekranie wyświetla mi się jedynie tytuł i nazwisko autorki. Nawet nie podejmowałam próby ułożenia sensownego pierwszego akapitu, bo w głowie mam tylko pustkę. Zwykle wstępy mają za zadanie wprowadzić do mojej opinii, zbudować klimat, przedstawić w pokrętny sposób o czym dana książka traktuje. W przypadku "Przypływu" pomysłu mi brak i ciężko cokolwiek wymyślić. Zapewne, mogłabym skrobnąć słów parę o miłości (temat rzeka- nigdy się nie skończy i nie znudzi), o odwadze, walce do końca, bitwie na śmierć i życie. Dobrym tematem byłoby życie w całej swojej prostocie- często na nie utyskujemy, mówimy, że inni mają lepiej, że ta monotonia dnia codziennego strasznie nas nudzi i jak mamy tak żyć jak żyjemy, to lepiej nie żyć wcale. Lecz kiedy przychodzi moment przełomowy, nasz nędzny żywot przewraca się do góry nogami, kiedy grzęźniemy w bagnie, nagle doceniamy tą monotonię i przewidywalność naszego szaro-burego życia. Ale, ale... powrotu nie ma, już za późno. Chcąc nie chcąc, musimy zaakceptować, to co nas spotkało, wstać i walczyć do samego końca. Stanowić podporę dla innych, bez względu na wszystko być dla nich przyjaznym i miłym. Bo nigdy nie wiadomo, co nas w życiu spotka, jak nasze losy się potoczą. O, i tym sposobem mam wstęp- hurra!

piątek, 17 stycznia 2014

"Dying to know you" Aidan Chambers

"You must love yourself before you can love another."

Tyle o tej miłości się mówi.... że piękna, niezwyciężona, na dobre i na złe, na chwile lepsze i gorsze. W zdrowiu i w chorobie, kobieta i mężczyzna mają się kochać i miłować, być dla siebie podporą i wsparciem. Nie kłócić się i nie wyzywać od debili, nie zdradzać i nie obrażać siebie nawzajem. Takie rzeczy zdarzają się tylko w bajkach Już nawet nie w książkach, bo kiedy kilka dni temu ktoś się mnie zapytał czy znam jakąś powieść o bezproblemowej miłości, która z każdym dniem jest piękniejsza i silniejsza z uśmiechem na twarzy powiedziałam, że tak. Lecz kiedy zostałam poproszona o tytuły tychże lektur miałam nie lada problem. W ciągu mojego krótkiego życia przeczytałam setki książek o miłości, miliony zdań i słów- a jednak czytadła, które ilustrowałoby uczucie idealne znaleźć nie mogłam. Przez 3 lekcje w mojej głowie przelatywały tytuły rozmaitych książek, lecz w każdej  z nich miłość była skażona i jakże problematyczna. Wzruszona tym faktem, doszłam do wniosku, że nie ma idealnej miłości. Takowego uczucia nie ma w książkach, tym bardziej  w życiu. Nie ma miłości, miłość nie istnieje, Czytelniku. Dam dam dam.

wtorek, 14 stycznia 2014

"Gra w kłamstwa" Sara Shepard

Podobno każde kłamstwo rani i nawet najgorsza prawda jest lepsza niż zmyślone słówka. Każdy tak mówi, każdy o tym wie i stara się żyć według tej zasady. Lecz nie raz i nie dwa przychodzi w naszym życiu taki moment, kiedy jesteśmy po prostu zmuszeni powiedzieć to, co odbiorca chciałby usłyszeć. Sytuacji takich jest wiele- od tych błahych, do tych poważniejszych. Przyznaj się, kochany Czytelniku- po prostu nie masz serca powiedzieć swojej koleżance, że w tej sukience wygląda jak parówka wymoczona w rozmaitych sosach, czy spocona świnka, która tapla się w błocie. Wolisz rzucić: 'wow, pięknie wyglądasz', aniżeli mieć wyrzuty sumienia, że zraniłaś swoją kumpelę. Dobrze powiedzieć, podczas rodzinnego obiadu, że posiłek był doprawdy wykwintny i nigdy nie jadłaś czegoś tak smacznego. I pomińmy fakt, że mięso było żylaste, surówka dziwnie pachniała, a ziemniaki były twarde. W końcu atmosfera rodzinnego ciepła i uśmiech gospodyni to podstawa. Lecz są też sytuacje znacznie poważniejsze. Czy ośmieliłbyś się, Czytelniku, powiedzieć swojemu dziecku, że cierpi na rzadką przypadłość i prawdopodobnie wkrótce odejdzie z tego świata? Ależ oczywiście, że nie. Kłamstwo jest bezpieczniejsze. Kłamstwo często powtarzane sprawia, że sami zaczynamy w nie wierzyć-  również i nam przynosi ukojenie. Czasami trzeba powiedzieć nieprawdę. Bywa, że fikcja w naszym życiu jest dobra. Więc niech gra w kłamstwa się rozpocznie!

sobota, 11 stycznia 2014

"Pod skrzydłem anioła" Hanna Babińska

Nie każdy wierzy w Boga, lecz prawie każdy z nas zdaje sobie sprawę, że istnieje jakaś istota wyższa. Istnieje ktoś, kto rządzi światem, nagradza i skazuje na potępienie. Wreszcie istnieje ktoś kto nas strzeże i czuwa nad nami- to Anioł. Jest naszym stróżem, bacznym obserwatorem naszego życia. Rzadko kiedy się objawia, najczęściej tylko w sytuacjach kryzysowych, kiedy jego pomoc jest niezastąpiona. Lecz zna nas jak nikt inny- w końcu wie o nas wszystko, jest świadkiem naszego życia, patrzy jak się staczamy, jak przeżywamy cudowne chwile. Chce dla nas jak najlepiej. Mimo wszystko nasze życie w dużej mierze zależy od nas. I nawet Anioł nie ustrzeże nas przed własną, zwykłą ludzką głupotą...

Sara to typowa szesnastolatka, stuprocentowa domatorka. Jest nieśmiałą, cichą dziewczyną. Nie w głowie jej imprezy, alkohol i inne używki. Ma parę cudownych przyjaciółek, kliku innych znajomych. I jedną, niewidzialną miłość. Praktycznie od zawsze wyczuwa obecność jednej osoby, lecz nie zna jej tożsamości, nie wie z kim ma do czynienia. Jedyne czego może być pewna to to, że osobnik się nią interesuje i troszczy się o dziewczynę. Czy Sara odkryje kim jest jej 'chłopiec ze snów'?

piątek, 10 stycznia 2014

Dreams'owa półeczka, czyli informacje prosto od wydawnictwa! #5

Witajcie Kochani, 
Dzisiaj mam dla Was kolejny post z serii 'Dreams'owa półeczka'. Zaprezentuję Wam zapowiedź "Przypływu" autorstwa Sary Midnight. Jest to kontynuacja "Wizji", które miałam przyjemność czytać jakiś czas temu. Powieść ta nie należała może do ambitniejszych czytadeł, lecz spędziłam z nią przyjemne chwile, toteż ostrzę sobie ząbki na kontynuację. 

czwartek, 9 stycznia 2014

"Rodzina Casteel" Virginia C. Andrews

Miłość dzieci do rodziców i vice versa, to chyba najpiękniejszy rodzaj miłości na ziemi. Uczucie, wręcz namacalne, wiszące w powietrzu. Dobroć, wzajemne zaufania, szczerość, pomoc. Ważne jest, ażeby nasze stosunki z rodzicielami były jak najlepsze. W końcu to z nimi spędzamy większość czasu. Przeżywamy zarówno chwile dobre jak i te gorsze. Tworzymy wspólnotę- kochającą się wspólnotę. I życzę każdej rodzinie żeby ten opis idealnie odzwierciedlał relacje panujące w familii. Lecz tym samym idę o zakład, że nie zawsze jest tak pięknie i kolorowo. Są rodziny, którym brakuje pieniędzy- to w sumie nie jest aż tak duży problem. Są też takie, w których brakuje miłości i ciepła- znacznie poważniejszy kłopot. Córka nie jest dla córki mamą, mama nie jest dla córki córką- ot, zwyczajni lokatorzy, którzy są zmuszeni mieszkać razem, w tych samych 4 ścianach. Lecz są też takie przypadki- najstraszniejszy scenariusz z możliwych- gdzie brakuje i środków do życia i miłości. Prawdziwy dramat. Podziurawione, brudne ubrania, psie warunki w domu, brak pożywienia. A rodzina nie jest jednością. Kłótnie, bardzo często bijatyki, krzyk, płacz i wszechogarniające uczucie bezsilności. No i alkohol. Choć niby pieniędzy nie ma, to na trunek zawsze wysupła się  z kieszeni parę groszy. Monotonia dnia codziennego. Okropnego dnia codziennego. 

niedziela, 5 stycznia 2014

"172 hours on the moon" Johan Harstad

Jesteśmy takim narodem, jakim jesteśmy. Skomplikowanym, problemowym, z trudną przeszłością. Mamy taki język, jaki mamy. Trudny, nieprzydatny za granicami naszego kraju, nietuzinkowy w negatywnym znaczeniu tego słowa. Bo języka polskiego używają tylko Polacy- a to, wbrew pozorom, wcale nie jest takie dobre. Z wątpliwą znajomością jakiegokolwiek języka obcego jesteśmy skazani na dożywotni pobyt w naszym kraju, jeżeli chodzi o kulturę- musimy czekać na polskie wydania. My- czytelnicy- pokrzywdzeni przez los, jesteśmy na łasce i niełasce wydawców, co oni wydadzą, my będziemy czytać. A Ci wcale nie ułatwiają nam życia. Zamiast wydawać interesujące, wychwalane za granicą powieści, wprowadzają szmiry, do których prawa kupili za przysłowiową złotówkę. Bo tak prościej podobno. Po co poczytać opinie czytelników na goodreads, kto by pomyślał o tym, co zadowoli moli książkowych? Przecież wydawca wie lepiej, jakiej książki czytelnikowi potrzeba.

Rok 2019- pełen wyuzdanych nowości technicznych, inny styl życia, odmienne zainteresowana. Niby niedaleka przyszłość, a jednak tak bardzo różni się od czasów współczesnych. NASA organizuje loterię, która jest tak dobrze rozreklamowana, że nastolatkowie z całego świata chętnie biorą w niej udział. Wreszcie instytucja wybiera trzech szczęśliwców, a są nimi- Mia z Norwegii, Midori z Japonii oraz Antoine z Francji. Szczęśliwcy wyruszają w podróż, pełnią niespodzianek i przygód. Spędzą wspaniałe i bezproblemowe 172 godziny na księżycu. Hehe. Dobry żart.

piątek, 3 stycznia 2014

"Jane Eyre. Autobiografia" Charlotte Bronte

W dzisiejszych czasach mamy przesyt wszystkiego. Także literatury.Nie dość, że w naszym kraju panuje czytelniczy kryzys, za pisanie nadętych biografii bierze się każdy szanujący swą skromną osobę "celebryta", książki są drogie i nie każdy może sobie pozwolić na zakup kilku lektur miesięcznie, to jeszcze wszyscy tą naszą biedną literaturę próbują udziwniać. Wprowadzają jakieś chore, nietrzymające się sensu wątki, idą utartymi schematami, kreują paranormalnych bohaterów i trójkąciki miłosne pomiędzy głównymi bohaterami- ot chyba ci "autorzy" spełniają w ten sposób swoje skryte fantazje, bynajmniej ja, innego wytłumaczenia dla ich haniebnych czynów znaleźć nie mogę. I w końcu zdarza się tak, że będąc w księgarni bierzemy dwie różne książki, przeglądamy je, czytamy ich opisy i okazuje się, że obie są kropka w kropkę do siebie podobne. Gdzie tu jakaś logika? Kochany Autorze, piszący w tych okrutnych czasach, nie lepiej czasami wysilić mózgownicę? Oczywiście- nie można wszystkich wrzucać do jednego worka, jest sporo świetnych książek i z gatunku paranormal romance i z dystopii. Lecz są też książkowe porażki, spotykane coraz częściej. A Czytelnicy nie lubią marnować czasu na nietrafione lektury, które okazały się być kompletnym chłamem. Chcąc uniknąć gorzkiego rozczarowania sięgamy po klasykę- sto procent wspaniałości, patosu i trafności!

czwartek, 2 stycznia 2014

"Wołanie kukułki" Robert Galbraith

"Kiedy jest się młodym i pięknym, bywa się bardzo okrutnym."

Kuku. Kuku. Słyszysz? Ktoś jest sprawcą tego dziwnego dźwięku. Coś wydaje ten odgłos. Jakkolwiek by na sprawę nie patrzeć na pewno jest to ptak. Ściślej rzecz biorąc kukułka.To niepozorne latające stworzonko nie występuje tak często jak pospolity gołąb, czy wróbel. Nie jest również tak piękny, dumny i honorowy jak paw. Po prostu jest. Żyje sobie, taka hałaśliwa i nijaka kukułeczka, której jednostajne 'kuku' znają wszyscy. Pomyśl chwilkę, Czytelniku. Jaki typ człowieka jest podobny do kukułki? Lekki melancholik,pogubiony typ, z wieloma problemami, lecz piękny, nieuchwytny i... rozpoznawalny. Popularny- to przede wszystkim. Życie takiej kukułki dla osób postronnych wydawałoby się być idealne, utopijne, wręcz bajkowe. Pieniądze, sława, paparazzi. Ach, czegoż chcieć więcej? Lecz czy sama zainteresowana tak się czuje? Śmiem wątpić. Przecież istnieje ta mroczna strona sławy, która dla nas- zwykłych zjadaczy chleba- jest niezbadana. Bo jeżeli ktoś ma fanów, musi mieć i wrogów. A ich zazdrość, niezdrowe zainteresowanie i chorobliwa zawiść może wpędzić celebrytkę do grobu. Dosłownie i w przenośni.

środa, 1 stycznia 2014

Podsumowanie roku 2013- filmik

Witajcie Kochani,
Mamy już nowy, 2014, rok. Mam nadzieję, że będzie on lepszy niż poprzednik. Chociaż... wbrew pozorom rok 2013 wcale nie był taki zły! Jeżeli chodzi o liczbę przeczytanych książek i inne statystyki to nic Wam nie powiem, bo nie mam chęci, ani potrzeby liczyć tego wszystkiego. Jakiekolwiek by nie były i tak będę z nich zadowolona! :) Przed Wami mój pierwszy filmik w blogowej "karierze". Nagrywałam go wczoraj, u mojej koleżanki i w sumie chyba wyszedł całkiem nieźle. Czysty spontan. Parę scen można by było usunąć, ale chciałam żeby wszystko było takie naturalne- o tu się zaśmieję, tam pomylę, gdzie indziej się zawaham. Mam nadzieję, że  jakoś wytrzymacie te 10 minut z moją skromną osobą!^^ Enjoy i jeszcze raz- szczęśliwego Nowego Roku!