Miłość jest powietrzem. Czymś, bez czego naprawdę ciężko nam żyć. Choć czasami myślimy, że jest inaczej- próbujemy łudzić się, że jesteśmy mądrzejsi od antycznych filozofów, którzy podkreślali wagę miłości, że samo nasze jestestwo to coś tak wspaniałego, że nie potrzebujemy drugiego człowieka, ażeby czuć się szczęśliwym, bezpiecznym i kochanym. Musisz wiedzieć, najdroższy Czytelniku, że życie z pustką w sercu tak naprawdę nie ma sensu, że prowadzi to jedyne do zepsucia, wewnętrznego chłodu i utraty jakieś cząstki człowieczeństwa, cząstki siebie samego- tej części, która była przeznaczona dla tego jedynego. Dla Twojego rycerza z bajki, o którym ciągle marzysz, niezmiennie, praktycznie od zawsze, bo już od najmłodszych lat- w końcu to przez te wszystkie bajki o księżniczkach, syrenkach i pokrzywdzonych przez los dziewczynkach, jesteś teraz taką romantyczką. Dla tego jedynego, który cię kocha, który mimo wszystko też Cię potrzebuje, który zapewnia Ci bezpieczeństwo, który jest Twoją podporą. Który jest twoją miłością. Twoim powietrzem...
Erin ma tylko jedno marzenie: zostać pisarką. Spełniać się w tym zawodzie, a przede wszystkim uciec jak najdalej od smutnej przeszłości. Dlatego znalazła się w Nowym Jorku, z niewielką sumą pieniędzy, lecz z wielkim zapałem do pracy i dążeniem do spełniania swoich marzeń i tworzenia dla siebie jak najlepszej przyszłości. Niestety, na drodze do świetlanej kariery pojawia się intruz- Hunter, inaczej zwany chłopcem stajennym. Erin może się pochwalić dość ciekawą i zawiłą historią związaną z Hunterem, o której pragnie jak najszybciej zapomnieć. Lecz czy obecność chłopaka jej na to pozwoli?
"Kiedy zaczynasz życie na nowo i wszystko jest możliwe, 'wszystko' może oznaczać także przedwczesną śmierć."
Ostatnio jesteśmy wręcz atakowani książkami z gatunku young adults (dla tych mniej uświadomionych: są to zwykłe młodzieżówki, tylko słowo młodzieżówka brzmi frajersko, więc teraz takie książki to young adults. Taki chwyt marketingowy. Łapiecie?) . Wydawnictwa wręcz rzucają w nas takimi lekturami. Niewinna nastolatka wchodzi do księgarni, kieruje się na dział młodzieżowy, bo czegoż by można się po takiej spodziewać i rzyga tęczą, bo widzi miliony książek z całującą się parą na okładce, a wszystkie z obiecującymi opisami mówiącymi, iż mamy do czynienia z fenomenalnie wykreowanym, niepowtarzalnym i jedynym w swoim rodzaju wątkiem romantycznym. Wydawcy piszą i zapewniają, że czegoś takiego jeszcze nie było, że jest to piękna i wzruszająca lektura. Zwykły chwyt marketingowy- pomyślałby każdy, który choć trochę interesuje się tą kulejąca, coraz gorszą współczesną literaturą. Lecz czasami dzieje się tak, że jakoś, bardzo dziwnym trafem, opis na okładce jest jak najbardziej adekwatny do treści. Tak było w przypadku najnowszej książki Jennifer Echols, "Love story". 'Nieprawdopodobnie urocza opowieść o miłości'- wszystko zgadza się w stu procentach!
Jest to opowieść, która opowiada o miłości i jednocześnie nie mówi o niej otwarcie. "Love story" to powieść, której tematem głównym wcale nie jest miłość! Powiedziałabym raczej, że przyjaźń, dążenie do celu, pokazanie, że młodzież też potrafi być ambitna. Lecz nie myślcie sobie, że tego wątku romantycznego nie ma. Jest, jest, choć rozwija się bardzo powoli, a miłość ukazana jest tutaj w dość zawiły, a przez to wciągający sposób. Powieść wręcz połknęłam, zaabsorbowana tym, jak potoczą się losy bohaterów. Bohaterów, którzy byli dość dziwni- wyrachowani, non stop wywyższali się wzajemnie i prześcigali siebie nawzajem w sukcesach- taki dwuosobowy wyścig szczurów. Lecz bywało i tak, że Erin oraz Hunter byli niezwykle dojrzałymi, zakochanymi w sobie ludźmi. I ta druga opcja dużo bardziej mi się podobała!
A co mnie w tej książce dotknęło? Z natury jestem marudna i czepialska, więc pewnie spodziewacie się, że się naprodukuję ile wlezie, wyżyję się, na bogu ducha winnej, autorce, które i tak nie rozumie mojej paplaniny. Nie, nie... wyjątkowo wszystko mi pasowało. No może za wyjątkiem jednej rzeczy, mianowicie: korekta leży i kwiczy i aż się prosi, ażeby poprawić wszystkie błędy językowe, a przede wszystkim literówki, których znalazło się tutaj dość sporo i które odbierają nam sporo przyjemności z lektury. Lecz mimo wszystko przeżyłam naprawdę świetną przygodę, która pozwoliła mi odetchnąć od przykrej rzeczywistości, a swoim zakończeniem i wszystkimi intrygami, wręcz powaliła mnie na łopatki. Polecam!
MOJA OCENA:
8/10
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu jaguar!
