wtorek, 29 kwietnia 2014

"Szacunek ulicy" 50 Cent

 Dojrzewanie to naprawdę trudny okres. Pojawiają się pytania z serii tych, na które ciężko znaleźć odpowiedź. Dlaczego w ogóle się urodziłem, dlaczego moja rodzina jest taka, a nie inna. Czemu inni mają lepiej, a ja miewam same problemy. Po co się uczyć, skoro wiedza przekazywana przez nauczycieli do niczego się w życiu nie przyda. Okres dojrzewania trzeba po prostu przeżyć. Z pomocą najbliższych, z rodzicami u boku i pasjami, którymi możemy się spokojnie oddać. Gorzej, kiedy jest się zakompleksionym trzynastolatkiem, rodzice się rozwiedli, szczęście widzi się tylko w jedzeniu, a życie komplikuje się coraz bardziej. Witajcie w świecie Buły!

Buła. Ma trzynaście lat, mieszka w Ameryce, ma problem z nadwagą. Jest czarnoskóry. W sumie niczym się nie wyróżnia, takich jak on jest bez liku. Po przeprowadzce do nowego miejsca stara się trzymać na uboczu. Zaprzyjaźnia się z 'białym', lecz staje się coś, co przekreśla ich znajomość. Burbon, bo tak Bule jest na imię, wkracza na złą ścieżkę. Bije innych, kłóci się z matką, nie szanuje dorosłych i rówieśników. Z takiego bagna ciężko się wygrzebać. Czy chłopcu to się uda?

"- To chyba nie zbrodnia mieć nadzieję, co?"

Ładna okładka, dobra szata graficzna, cudowny zapach dobrego jakościowo papieru. To było pierwsze, co zwróciło moją uwagę. Lecz w miarę przyglądania się "Szacunkowi ulicy" doszłam do wniosku, że to jest nieuczciwe. Taki tani chwyt marketingowy, komercja, jedno wielkie żenua. Czemu pseudonim artystyczny autora zajmuje z 90% powierzchni, a tytuł jest taki malutki? Bez przeczytania opisu, można by pomyśleć że jest to jakaś autobiografia. Zwykły zjadacz chleba będąc w księgarni bierze czytadło do ręki i myśli 'hmm lubię 50 Centa, przeczytam to'. A później takie zaskoczenie. Bo to nie jest żadna biografia, czy autobiografia. To normalna powieść dla młodzieży.

Historia Buły ani mnie nie wzruszyła, ani nie zaabsorbowała. Kartki przelatywały mi przez palce, czytadło pochłonęłam niezwykle szybko. Ot taka sztampowa lektura z morałem. A propo przesłania - jest ono niezbyt wyraźnie zarysowane. To znaczy ja, moi rówieśnicy, czy osoby dorosłe zrozumieją sens powieści. Lecz dla trzynastolatka (czyli rówieśnika Buły) sens tej historii nie będzie do końca zrozumiały. Akcja książki jest dosyć chaotyczna, brakowało mi chronologii. To wszystko sprawia, że za parę dni już nie będę pamiętała, o co w tym wszystkim chodziło.

"Szacunek ulicy" zawiera w sobie wątki autobiograficzne.  No i super fajnie, bo to napełnia pozytywnym myśleniem. Fakt, że tak popularny raper przyznał się do swojej przeszłości... chwała mu za to. Szkoda tylko, że postać Buły była jakaś taka sztampowa. Niby buntownik, ale z drugiej strony romantyk. Zagubiony nastolatek. Czarnoskóry grubasek, który w pewnym momencie gdzieś się pogubił. Hmm... skąd ja to znam? Ach, no tak. Setki produkcji filmowych, które traktują o takowych łamaczy prawa.

Ta lektura zaginęła by w tłumie, gdyby nie pseudonim autora na okładce. Lecz chyba i to jej nie uratuje. Za miesiąc, może dwa o "Szacunku ulicy" nikt już nie będzie pamiętał. Takie historie mają nas przecież skłonić do refleksji, coś nam uświadomić. A tutaj tego mocnego morału brakuje. Jest cała masa lepszych i mocniejszych książek. "Szacunek ulicy" to czytadło przeciętne, takie na jeden, góra dwa wieczory. Szybko się czyta i szybko się o nim zapomina.

Za poznanie historii Buły dziękuję wydawnictwu SQN!