Kochani, dzisiaj mam dla Was kolejny post z serii środowych wieczorków. Piszę go, bo chcę się z Wami podzielić moją opinią na temat powszechnego zjawiska w naszej blogosferze. Ostatnio pewna "recenzentka" napisała artykuł, w którym delikatnie mówiąc pluła na mnie jadem. Pojawiło się tam stwierdzenie, że czepiam się młodych blogerów, ponieważ obawiam się konkurencji. W artykule znalazłam jeszcze parę innych "smaczków" na mój temat, ale nie o tym dzisiaj. Myślę, że ta blogerka wystarczająco już się zbłaźniła, więc nie będę przytaczać tutaj jej słów.
No więc jak to jest z tym zjawiskiem hejtowania. Jest, a może go nie ma? Z pewnością jest. Nie ulega wątpliwości, że ostatnimi czasy coraz więcej blogerów chce być jak najlepszym w tym fachu. W efekcie udają najmądrzejszych, cały czas zabierają głos na rozmaitych grupach na facebooku i patrzą się na wszystkich z wyższością. Rodzi się rywalizacja, głupie komentarze typu 'ja bym to zrobiła lepiej', 'jesteś jakaś głupia, że współpracujesz z tym portalem', 'nie wtrącaj się' i tym podobne. A jak powszechnie wiadomo, jeżeli ktoś jest słaby w tym co robi to jest mocny w gębie. Tak było jest i będzie. Zawsze ten, kto myśli że jeet nie wiadomo kim, ma najwięcej do powiedzenia. Lecz nie ogranicza się do wyrażania swojej opinii. Przy okazji obraża też innych.
Jeżeli nie jesteś blogerem pewnie nie wiesz, że na twarzo-książce istnieje klub blogerów zaczytanych. Kiedyś było to miejsce, gdzie można było spokojnie podyskutować, spytać się o coś. Dzisiaj jest to ryneczek ze starymi babami, które kłócą się o to, która ma lepsze jajka. Dawno przestałam zabierać głos, lecz ze smutkiem obserwuję, że gdy ktoś ma inne zdanie zaraz jest atakowany i obrażany. Ostatnio wypłynęła sprawa z portalem Sztukater, gdzie "blogerzy" obrażali i wyzywali portal. Oberwało się oczywiście i tym, którzy współpracują ze stroną. Gdzie tu jakikolwiek poziom kultury? Faktycznie strona ma wygórowane zasady, które w pewnym momencie zaczęły mnie przerastać, więc odeszłam od portalu. Ale wiele im zawdzięczam. Nawet jeżeli by tak nie było, należy szanować redaktorów i ich pracę, a także innych recenzentów, którzy piszą dla portalu. Nie współpracujecie? Więc nie powinno Was obchodzić, co robi Sztukater. Co więcej adminki grupy powinny usuwać obraźliwe komentarze. A co robi jedna z nich? Dolewa oliwy do ognia i sama obraża i hejtuje wszystko co się rusza. Czy tak zachowuje się kulturalny człowiek, czy może małpa z dżungli?
Jeżeli nie jesteś blogerem pewnie nie wiesz, że na twarzo-książce istnieje klub blogerów zaczytanych. Kiedyś było to miejsce, gdzie można było spokojnie podyskutować, spytać się o coś. Dzisiaj jest to ryneczek ze starymi babami, które kłócą się o to, która ma lepsze jajka. Dawno przestałam zabierać głos, lecz ze smutkiem obserwuję, że gdy ktoś ma inne zdanie zaraz jest atakowany i obrażany. Ostatnio wypłynęła sprawa z portalem Sztukater, gdzie "blogerzy" obrażali i wyzywali portal. Oberwało się oczywiście i tym, którzy współpracują ze stroną. Gdzie tu jakikolwiek poziom kultury? Faktycznie strona ma wygórowane zasady, które w pewnym momencie zaczęły mnie przerastać, więc odeszłam od portalu. Ale wiele im zawdzięczam. Nawet jeżeli by tak nie było, należy szanować redaktorów i ich pracę, a także innych recenzentów, którzy piszą dla portalu. Nie współpracujecie? Więc nie powinno Was obchodzić, co robi Sztukater. Co więcej adminki grupy powinny usuwać obraźliwe komentarze. A co robi jedna z nich? Dolewa oliwy do ognia i sama obraża i hejtuje wszystko co się rusza. Czy tak zachowuje się kulturalny człowiek, czy może małpa z dżungli?
We wspomnianym we wstępie artykule na mój temat, autorki poruszyły sprawę konkurencji. Faktycznie, niektórzy blogerzy rywalizują z innymi blogami. O współpracę, o obserwatorów, o lajki na facebooku. Ale po co? Sama nie widzę zbytnego sensu w rywalizacji. Z nikim nigdy nie konkurowałam, a mam Was - kochani Czytelnicy, współpracę z ulubionymi wydawnictwami i radość z blogowania. Przyjaźnię się z blogerkami, spotykam się z nimi na targach, z najukochańszą Karolką widzimy się co miesiąc we Wrocławiu. Często odpowiadam na mądre (!!) maile od młodych blogerek, poprawiam ich teksty. A jednak, niektórzy postrzegają mnie jako osobę, która konkuruje z innymi. Dlaczego tak jest, że osoby mające poczytne blogi od razu są oskarżane o rywalizację? Zazdrość? Złość, że oni tyle nie osiągnęli?
To się zaczyna robić nudne. Czy nie można po prostu cieszyć się z blogowania, z czytania cudownych książek, poznawania nowych ludzi? Dla mnie każdy nowy obserwator, każdy komentarz, każde jedno wyświetlenie wiele znaczą. Lecz nie oznacza to, że mogłabym obrażać wszystko co się rusza, żeby tylko zrobić trochę szumu wokół siebie. Trochę pokory i radości z tego co się ma. Mniej hejtowania, więcej pisania, czytania i życia. Zapewniam Was, że nic tak nie przyciąga do bloga jak teksty pisane z pasją i radością! Więc kiedy ktoś napisze coś z czym się nie zgadzasz delikatnie przedstaw swoją opinię. I szanuj drugiego człowieka. Nie traktuj go jak śmiecia, tylko dlatego, że się z Tobą nie zgadza. Amen.
PS Wraz z księgarnią internetową znak przygotowałam dla Was kod rabatowy, który pozwala zakupić książki za pół darmo - klik. No i wszystkiego książkowego z okazji dnia książki! :)
PS Wraz z księgarnią internetową znak przygotowałam dla Was kod rabatowy, który pozwala zakupić książki za pół darmo - klik. No i wszystkiego książkowego z okazji dnia książki! :)
I po co tak hejtować? Ja na szczęście się na hejterów jeszcze nie natknęłam i od każdego nowego komentarza robi mi się cieplej na serduchu. A gdyby było na odwrót... Jakby mnie cały czas z błotem mieszali, to pewnie by mi to sporą część radości z blogowania odjęło. Bo przecież dla mnie w tym wszystkim najważniejsze są kontakty z ludźmi, którzy rozumieją moją miłość do książek :).
OdpowiedzUsuńznaczy co do hejcenia sztukatera, to dobrze wiesz, że redaktorzy sami nie byli lepsi. ale już wypowiadałam się na ten temat z 10 razy i nie chcę mi się go drążyć.
OdpowiedzUsuńa ogółem to oczywiście masz rację. wystarczyłoby, żeby każdy pilnował swojej dupy i już by był szacunek, spokój i radość :)
PS. ja to bym uważała Monczi, bo jeszcze zrobi kolejny post u siebie hahahah XD
hahah niech tylko spróbują 8|
UsuńJa się jeszcze z atakami na mnie nie spotkałam, a przynajmniej nie w twarz. ;)
OdpowiedzUsuńMoniko ale powiem Ci za to, dlaczego ludzie Cię atakują - a przynajmniej dlaczego pewna blogerka to zrobiła. Masz swój ostry styl i nie boisz się napisać i to wcale nie w ten hejterski, prześmiewczy sposób, co myślisz, czego wiele osób nie potrafi i zazdrości. ;) A jak kogoś temat dotyczy, boli go i szuka on taniej sensacji... Widzisz, jak się to kończy. Ja tam jestem po Twojej stronie. ^^
Też nie biorę już udziału w dyskusjach na tych grupach. Czasami coś napiszę, ale częściej wywracam oczami, jak przy blogerkach, które piszą, że "proszenie o odwiedzenie jest takie okropne", a same piszą co tydzień tak na profilach wydawnictw. ;)
Nie powiem, że jestem święta :p, ale szydzenie publicznie to już zwykłe chamstwo i tyle.
Dziękuję za miłe słowa! :)
UsuńNikt nie jest święty ;)
Też zauważyłam dziwną tendencję do tego, że jak ośmielisz się wyrazić inne zdanie niż większość, to od razu Cię atakują. Dlatego naprawdę sporadycznie się udzielam, zwykle po prostu szkoda mi czasu na bezsensowne przepychanki słowne. Co do tej afery ze Sztukaterem, to czytałam to i moim zdaniem to "adminka" mocno się skompromitowała swoimi wypowiedziami i wywlekaniem prywatnych spraw i rozmów na forum, co pociągnęło za sobą atak ze strony bloggerów. Sama z tym portalem współpracowałam i sama również odeszłam (a nie "wyleciałam z hukiem"), ale wspomnienia miałam raczej pozytywne. Do czasu kiedy zobaczyłam co reprezentuje sobą portal i jak wrzuca wszystkich recenzentów do jednego worka. Fakt, że cała sprawa zaszła za daleko i zrobiła się z tego niepotrzebna afera, ale jednak ludzie promujący kulturę powinni mieć więcej rozumu niż przeciętny blogger i nie odpowiadać na takie zaczepki.
OdpowiedzUsuńTu się zgodzę. Ale o ile sobie przypominam, to blogerzy zaczęli dyskusję. A że adminka nie potrafi odpowiadać kulturalnie i nie obrażać wszystkich jak to już inna sprawa :).
Usuń"Ostatnio wypłynęła sprawa z portalem Sztukater, gdzie "blogerzy" obrażali i wyzywali portal". No właśnie, różnica jest taka, że blogerzy w pewnej grupie KULTURALNIE zaczęli dyskusję, wypowiedzieli się co do wad, z którymi mieli styczność, a zostali obrzuceni błotem, rynsztokowymi komentarzami.
UsuńJa starałam się nigdy nie utożsamiać z blogerowym światem... Przede wszystkim dlatego, że jest on kompletnie nieodporny na jakąkolwiek krytykę - oczywiście generalizuje, choć nie mam na myśli wszystkich :) - jeśli piszesz ludziom, że nie zgadzasz się z ich opinią to zazwyczaj oskarżają w rewanżu o to, że przypieprzasz się do "młodych, niedoświadczonych, amatorek". Czasem mam wrażenie, że jedyne komentarze, które można pisać to takie o treści "łał, śliczny blogasek", "strasznie mi się podoba Twoja opinia", "przeczytam" lub "nie przeczytam". Czyżby blogerki nie były gotowe by dyskutować? Kiedyś uczyli tego w szkołach, teraz nie wiem czego uczą, ale z pewnością nie kultury rozmowy...
OdpowiedzUsuńA z drugiej strony, czy nie lepiej jest po prostu nie zwracać uwagi na wszelkie przejawy agresji względem swojej osoby?
ps. wiem jak trudno jest zagryźć zęby kiedy, ktoś krytykuję to co się robi, ale wiem też jak wiele może dać konstruktywna polemika :)
Pół biedy jak hejterem jest ktoś kto ma tylko aspiracje, a mało robi. To mogę przełkąć. Gorzej jak do tego poziomu zniża się ktoś, kto swego czasu odwalał kawał dobrej roboty, a teraz tylko jęczy :) Ja przez lata podglądania różnych blogów zauważyłam, że wielu blogerów, którzy swego czasu byli dla mnie wzorem, z czasem zaczęło zadzierać nosa, tworzyć kółka wzajemnej adoracji i ignorować "zwykłych zjadaczy książek" ;) Druga grupa, która od jakiegoś czasu rzuca się w oczy, to ta pędząca za jak największą ilością wydawnictw do współpracy i książek do recenzji, przez co ich blogi też straciły na świeżości i jakości, a dyskusje w komentarzach i na forach ograniczają jedynie do wymiany zdań na temat szeroko pojętej współpacy. Jakość poszła niestety w ilość... Może to normalne, bo ta grupa, jak i każda inna ewaluuje, a co za tym idzie zmieniają się zasady rządzące tym światkiem? Nie wiem, ale ja zamiast tracić czas na jałowe, forowe dyskusje wolę sobie poczytać czy pomyśleć nad kolejną recenzją :)
OdpowiedzUsuńA ja wciąż zastanawiam się, czy blogerzy książkowi potrafią odróżnić hejt od konstruktywnej krytyki. Nie mówię o sytuacji opisanej, której szczegółów nie znam oczywiście. Po prostu często pytając o rzecz nieobecną w recenzji (a podstawową, bo przecież chcę przeczytać opinie o książce a nie opis fabuły!) spotykam się z usunięciem posta. Bo przecież nie ma tam pochwały i buziaczka na końcu wiadomości...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Michał Małysa
http://www.michalmalysa.pl
Potrafią, potrafią. Chodzi o podstawowe zasady kultury - ktoś chce wykorzystać fragment tekstu w swojej dyskusji niech się zapyta, ktoś chce wyrazić swoją opinię niech zrobi to w sposób cywilizowany, a nie pisze z takim wyrzutem, jakbym matkę mu zabiła.
UsuńPozdrawiam :)
Z tego co opisujesz, to naprawdę te zjawisko hejtowania jest co najmniej śmiesznie, bo inaczej tego nazwać się nie da..
OdpowiedzUsuńChciałam napisać post dokładnie na ten sam temat, aby zwrócić uwagę na to przykre zjawisko. Sama jestem raczkująca blogerką. Wcale nie uznaję moje bloga za recenzencki a raczej jako coś, gdzie moge się dzielić swoja opinia na temat przeczytanej lektury. Zdaję sobie sprawę, że, aby pisać pięknym językiem jeszcze przede mną wiele pracy. Dlaczego o tym mówię? Ponieważ ostatnio weszłam na bloga pewnej pani, która wylała wiadro pomyj na osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodę z "ksążko-blogami". Mało tego, obraziła przy okazji wydawnictwa, które z nimi współpracują... Ja rozumiem, doświadczona pani recenzentka, która bloga prowadzi już przecież 3 lata ma prawo się w tym temacie odezwać, ale bez przesady. Myślałam, ze chociaż ludzie, którzy spędzają swój wolny czas przy książce mają trochę więcej kultury. Bardzo niemiło się rozczarowałam, wszędzie taka sama zazdrość i zawiść.
OdpowiedzUsuńświetny blog :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą, mimo, że moją przygodę z blogiem dopiero zaczynam. Piszę, bo mi się to podoba, nie po to, by współpracować z wydawnictwami i dostawać egzemplarze recenzenckie, by zabrać komuś czytelników, by pokazać, że mogę być lepszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
przygody-mola-ksiazkowego.blogspot.com
Właśnie zauważyłam, że ostatnio sporo afer w tej naszej książkowej blogosferze - miejscu, które powinno być kojarzone z wysoką kulturą, klasą... Na szczęście nie spotkałam się z takim traktowaniem, a podobne sytuacje omijam z daleka. Może w takich aferach niektórzy widzą możliwość wypromowania się? Nie mam pojęcia.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ty, cieszę się z każdego komentarza i tego, że licznik statystyki skoczył choć parę cyferek w górę. Czerpię z tego radość i satysfakcję, ale też lubię odwiedzać inne blogi. Te popularne, jak Twój, po prostu podziwiam. Niszczyć taką pracę i rozpowiadać na około, że się kocha książki? Moim zdaniem jedno drugiemu zaprzecza.
Pozdrawiam cieplutko. :)
Dziękuję za miłe słowa!
UsuńNie za bardzo rozumiem ostatniego zdania. Jak to mówienie, że kocha się książki zaprzecza prowadzeniu bloga? Oo
Pozdrawiam :)
Zwróciłam uwagę na post, o którym piszesz. Chyba dlatego, że wcześniej czytałam Twój i "cytaty" przyciągnęły moją uwagę. Nie wypowiadałam się, bo z zasady unikam wszelkich wojenek (szkoda mi czasu), ale faktycznie strasznie pretensjonalne to było. Nie przepadam za ludźmi, którzy stawiają się ponad innych i uważają, że wszystko wiedzą najlepiej. Żal patrzeć na to, co ostatnio dzieje się z książkową blogosferą.
OdpowiedzUsuńJestem u Ciebie pierwszy raz, więc posta z hejtem nie czytałam... Sama też na swoim blogu jeszcze się z nim (na szczęście!) nie spotkałam, ale że jest... Wie chyba każdy. Najgorsze, że przez to wszystko ochota na blogowanie znika i całe to hobby traci swój urok... A wystarczyłoby trochę... Pomyśleć? Dla każdego znajdzie się w Internecie miejsce, niektórzy chyba o tym zapominają...
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://kulturka-maialis.blogspot.com/
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Nic dodać, nic ująć ;)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem chyba. Skoro prowadzi się bloga, lubi się to robić, bo jest to coś, co sprawia przyjemność, to dlaczego obchodzi Cię opinia tzw. hejterów? Z samej ich nazwy wynika, czym się zajmują, a więc po co brać ich zdanie do siebie i przejmować się tym? Oczywiście mówię o sytuacji, w której rzeczywiście ktoś bezpodstawnie czepia się dla samego czepiania, bo ktoś wcześniej słusznie zauważył, że niektórzy mylą konstruktywną krytykę (która jest zdrowa i potrzebna) z opisywanym zjawiskiem. Przecież takie skarżenie się na blogu odniesie skutek negatywny, bo przecież im na tym zależy, by kogoś tym zdenerwować i dać mu się we znaki. A więc moja rada to po prostu mieć to gdzieś i tyle, na pewno bardziej to pomoże niż takie przejmowanie się każdym negatywnym zdaniem na swój temat.
OdpowiedzUsuńUwierz, mam to gdzieś, a ten post nie opisuje tylko mojej sytuacji. Gdybym chciała się wyżalić podałabym adres bloga i poprzezywałabym autorki od takich srakich i owakich.Pragnę uczulić innych na fakt, że coraz powszechniejsze staje się zjawisko plucia jadem na drugą osobę.
UsuńMyślę, że ani ja, ani osoby, które są obrażane tylko dlatego, że mają inne zdanie nie przejmują się tym.
Pozdrawiam :)
Oj jak dobrze, że jestem gdzieś z boku tego wszystkiego:) Tak jak ty cieszę się, że mam czytelników, że współpracuję z ukochanymi wydawnictwami i mogę pisać do woli. Może moje statystyki nie powalają, ale... kto by się tym przejmował. Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńNie biorę już takiego udziału w życiu blogosfery i jestem dość zacofana, bo nawet nie wiedziałam jakimi prawami teraz sie ona żądzi. To co napisalas jest dla mnie straszne, jednak ciesze sie, ze zaczynalam prowadzic bloga, kiedy to nie bylo takie modne. Cos mi sie nie widzi przyszlosc blogosfery, bardzo sie tego obawiam.
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się tym, co mówią inni, a zwłaszcza hejterami. Konstruktywną krytykę należy przyjmować, ale chamskie obrażanie i niekulturalne zachowanie należy ignorować. Wiem, że takie oskarżenia bolą, lecz Ty i Twoi czytelnicy wiedzą, jaka jesteś i gdyby nie chcieli tutaj przychodzić, to by ich nie było. Masz świetnego bloga, piszesz rzetelne, dobre recenzje, masz grono wspominanych Czytelników, blogowe znajomości, współprace - nikt nie ma prawa nikogo oceniać. Jeśli dobrze się czujesz z tym, co robisz nie warto się przejmować hejtami. Warto sobie to zapamiętać :) Nie wiem o jakim artykule piszesz, bo go nie znam, nie wiem też nic na temat tej nerwowej atmosfery wokół portalu Sztukater (ja osobiście też z nimi współpracują i jestem bardzo zadowolona na dzień dzisiejszy).
OdpowiedzUsuń"If you are afraid of criticism: say nothing, do nothing, be nothing". - warto się tym kierować w życiu :)
Nie ma co się przejmować takimi ludźmi, chyba nie mają co robić, skoro zajmują się obrażaniem innych. A co do Sztukatera mam bardzo podobne zdanie, jak Ty: rzeczywiście sporo wymagają i z tego powodu w pewnym momencie zrezygnowałam ze współpracy, ale nie powiedziałabym na temat tego portalu złego słowa. ;)
OdpowiedzUsuńJa podziwiam tych, którzy mają już swoje osiągnięcia na blogu. Uczę się od nich z każdym postem Tak jak w przypadku twojego bloga. Swoją drogą to ci którzy mówią coś złego na innych, robią to bo nie mogą powiedzieć o sobie nic dobtego. (Przepraszam za interpunkcję)
OdpowiedzUsuńZapraszam http://chcecosznaczyc.blogspot.com/
Ha! Dobrze prawisz, Gagatku! W dodatku jeden pan z tej strony (na Fb) bardzo mile potraktował Kamilę i mnie - już miałam dość ciągłego hejtowania Sztukatera i zabrałam głos w dyskusji, mówiąc, że mogliby dać sobie spokój z tą nagonką na Portal. A on co? Nie dość, że bez grama kultury zaczął odpisywać i sugerować nasz niski poziom inteligencji, to jeszcze zablokował nas pod postem. A więc tak to się teraz robi...
OdpowiedzUsuńW ogóle tworzenie takich stron na Facebooku nie ma sensu. "Nie można wklejać linka do tego", "Nie można po raz n-ty gadać o tym", "Nie można to...", "Nie można tamto...". Są pewne ograniczenia, ale no bez przesady! Strony zieją pustkami i tylko raz na czas odzywa się administrator.
Blogosfery nigdy nie traktowałam i nigdy traktować nie będę jako konkurencji. Dla mnie to rodzina - w połowie rzeczywista, a w połowie niestety internetowa, ale zawsze rodzina :)
Jak na razie nie spotkałam się z bezpośrednim hejtem w stosunku do mnie, ale boli mnie, że w większości w blogosferze książkowej - gdzie paradoksalnie opiniujemy książki na co dzień - nie można wyrazić odmiennej opinii swobodnej. Z tego względu jedynie obserwuję dyskusje i raczej się nie wtrącam, co też nie jest dobrym zjawiskiem, skoro niektóre osoby spowodowały, iż jakaś część blogerów nie chce się wypowiadać, utrzymując wewnętrzny spokój i chroniąc się przed latającym mięsem. A wystarczyłoby, by każdy zaakceptował, że się różnimy i mamy inne zdania - taka "trudna" sztuka ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam "odpowiedź" na Twój poprzedni wpis i właściwie zdjęła mnie groza, że niektórym blogerem najzwyczajniej w świecie puszczają hamulce w Internecie i zatracają wszelkie przejawy kultury. Może z zazdrości, może z chęci sensacji - who cares? Po prostu boli to, że blogerzy są tacy... nietolerancyjni i nie potrafią wdać się w polemikę na jakimkolwiek poziomie. Oczywiście, to generalizacja, bo przecież istnieją wyjątki.
Niemniej, warto poruszać temat hejtu. Prawdopodobnie on nie zniknie, ale może jakieś osoby się zreflektują ;)
Pozdrawiam
Nie lubię brać udziału w takich dyskusjach, gdzie ludzie po sobie jadą jak po szmatach. Hejterów jest coraz więcej z prostego powodu - frustracja wynikająca z szarej codzienności przenosi się na wirtualne łono i każdy sobie próbuje udowodnić, że potrafi lepiej i ma prawo obrażać innych. Co do wspomnianego portalu - nie chcę się już wypowiadać, administratorzy tej strony na fb zachowali się prostacko i tyle. Od razu widać, że brakuje im kogoś od public relations, bo niektóre ich riposty sięgały dna. No ale mniejsza z tym. Co do blogerki, która zacytowała Twoje teksty - z jednej strony istnieje coś takiego, jak prawo cytatu, więc mogła ich użyć, podając po prostu źródło, skąd te informacje zaczerpnęła. Nie ładnie jednak, że Twoje słowa posłużyły do oskarżeń i obrażania - w zasadzie nie tylko Ciebie. Z drugiej strony, gdy przeczytałam cały tekst i zobaczyłam, jak wiele błędów ortograficznych i interpunkcyjnych pojawiło się w nim, od razu miałam wyrobione zdanie i uznałam, że nie trzeba tego nawet komentować - dziewczyna sama się zbłaźniła poziomem swojego tekstu. A jeśli mówimy o konkurencji - szczerze mówiąc pierwsze słyszę, by coś takiego występowało. Owszem, ludzie lubią się chwalić tym, jakie współprace nawiązali i ilu mają obserwatorów, ale nie jest to chyba wymierzone w innych blogerów. Konkurencję widać pomiędzy Plusem a Neostradą, które w jednoznaczny sposób konstruują reklamy mające na ocelu ośmieszenie konkurenta. Czy można nazwać konkurencją to, co się dzieje w blogosferze? Nie, raczej jest to pewnego rodzaju zawiść i chęć pokazania się jako ten „lepszy” i „dojrzalszy”. Z resztą nie przypadkowo mówi się, że blogosfera książkowa to najbardziej kłótliwe środowisko w sieci. Coś w tym jest. Ja np. w ogóle nie umieszczam informacji o tym, z kim właśnie nawiązałam współpracę – loga wydawnictw i portali i tak wiszą na bocznym pasku, więc jak ktoś chce rzucić okiem, to proszę bardzo. Uważam jednak, że takie chwalenie się nie jest jakoś specjalnie ładne – po prostu nikomu się do niczego ta informacja nie przyda, tylko nabija statystyki i generuje bezmyślne komentarze w stylu „gratuluję” albo „a do mnie nie odpisali” itd. Niemniej wiadomo - co kto lubi. Ja wychodzę z założenia, że pewnego rodzaju informacje umieszczane na blogach mówią bardzo dużo o właścicielu tej strony. Skromność nie boli. Szkoda tylko, że coraz częściej zapomina się o tej cnocie.
OdpowiedzUsuńMoniko, zauważ, że większość ludzi pod Twoim postem poparło to, co napisałaś (chodzi mi o post o egzemplarzach recenzenckich). Uważam jednak, że to, iż ktoś nie zgodził się z Twoją opinią i napisał artykuł - odpowiedź nie jest złe, to tylko polemika. Nie wydaje mi się, by autorka pluła na CIEBIE jadem. Ona po prostu stwierdziła, że nie zgadza się z tym, co napisałaś. To, że mamy inne zdania, inaczej odbieramy pewne zjawiska jest piękne! Nie trzeba się od razu oburzać i pisać artykułu o hejterach. Ci bowiem stosują bezpodstawną krytykę, pełną wulgaryzmów i abstrakcyjnych argumentów,natomiast blogerka o której piszesz jakieś tam argumenty miała. Spokojnie, nie ma się co spinać :)
OdpowiedzUsuńArtykuł nie dotyczy tylko sytuacji, którą opisujesz.
UsuńJa uważam, że autorka owego artykułu nie miała mocnych argumentów, a cytowanie mnie było niepotrzebne.
Serio, mi to wisi i powiewa, ale chociaż mogła się zapytać o zgodę ;)
Z tym też się nie zgodzę, bo skoro wypowiadasz się publicznie za pomocą bloga, to Twoje słowa można komentować. A poza tym, skoro Ci to powiewa, to nie ma się co ekscytować i drążyć. Uważam, ze bardzo dobrze piszesz, lubię czytać twoje recenzje (chociaż czasami się z nimi nie zgadzam) a to, że Twoje posty powodują skrajne reakcje i są negowane, też świadczy o ich ważności. Zauważ, że o bzdurach się nie polemizuje :)
Usuń