Jak łatwo zaszufladkować człowieka, wyrobić sobie o nim nieprawdziwą opinię. Oceniamy po wyglądzie, pierwszym wrażeniu, nie zwracamy uwagi na charakter, często jesteśmy uprzedzeni do danej osoby. Ulicą idzie młoda dziewczyna z dzieckiem, każdy nią pogardza, że w tak młodym wieku zaszła w ciążę. A może ktoś ją zgwałcił, może to tylko malutka siostrzyczka? Widzimy nastolatka w dresie z podbitym okiem. Pierwsza myśl - pewnie się pobił z innym małolatem lub, o zgrozo, kogoś zaatakował. Tymczasem, chłopak jest bity w domu. Dziewczyna nic nie mówi. Nie to, że jest niemową - po prostu nie chce, ma ku temu swoje powody. Myślisz sobie "dziwaczka", a ona przeżyła najgorszy koszmar życia...
Nastya przeżyła coś, o czym chce zapomnieć. Rodzice prowadzają ją po psychiatrach i innych doktorach od głowy, lecz terapie nic nie dają. W końcu milcząca dziewczyna postanawia zamieszkać u ciotki. Liczy na to, że w nowym otoczeniu zapomni o wszystkim, co prześladuje ją od paru lat i uda jej się prowadzić względnie normalne życie. Wystylizowana na rosyjską panią spod ciemnej gwiazdy, w spódniczce mini i krzykliwym makijażu, wyrusza do nowej szkoły, nowego życia. I poznaje tam Drew, i Clay. I Josha - chłopaka, który przyciąga wszelkie nieszczęścia, od którego ludzie odchodzą, jakby był tylko kolejnym pluszowym misiem...
Nastya przeżyła coś, o czym chce zapomnieć. Rodzice prowadzają ją po psychiatrach i innych doktorach od głowy, lecz terapie nic nie dają. W końcu milcząca dziewczyna postanawia zamieszkać u ciotki. Liczy na to, że w nowym otoczeniu zapomni o wszystkim, co prześladuje ją od paru lat i uda jej się prowadzić względnie normalne życie. Wystylizowana na rosyjską panią spod ciemnej gwiazdy, w spódniczce mini i krzykliwym makijażu, wyrusza do nowej szkoły, nowego życia. I poznaje tam Drew, i Clay. I Josha - chłopaka, który przyciąga wszelkie nieszczęścia, od którego ludzie odchodzą, jakby był tylko kolejnym pluszowym misiem...
"Wolałabym wyczyścić kibel językiem, niż spędzić choćby minutę dłużej pośród tej kakofonii."
O tej książce było bardzo głośno jeszcze przed jej wydaniem u nas. Przedpremierowe recenzje przypominały pieśni pochwalne, blogerzy rozwodzili się nad wspaniałością lektury. A z racji tego, że jestem masochistką swojego serca i uwielbiam je katować smutnymi historiami, postanowiłam, że po "Morze spokoju" sięgnę. Lecz popełniłam jeden niewybaczalny błąd. Z góry założyłam, iż będzie to powieść wyśmienita w każdym calu. Czytadło wyborne, wzruszające, zapadające w pamięć, jedno z najlepszych, jakie czytałam w całym życiu. No i klops. Bo "Morze spokoju" ma wady i niedociągnięcia, niektóre sceny i elementy nie były takie jak być powinny. Choć owszem, stwierdzić że książka autorstwa Millay jest zła, byłoby wielkim niedopatrzeniem. Bo jest dobra, nawet bardzo.
To nie jest tylko ckliwy romans dla trzynastolatek, które mają kisiel w majtkach na widok ładnego chłopca. Katja Millay stworzyła utwór niezwykle dojrzały, gdzie nie zawsze czarne jest czarne, a białe jest białe. W świecie dorosłości, problemów i zaspokajania potrzeb seksualnych nie ma miejsca na prawdziwą miłość. To znaczy miejsce jest, tylko umysły bohaterów są tak zepsute przez wszystkie krzywdy, że nie potrafią tego dostrzec. Josh i Nastya, mimo młodego wieku, przeszli naprawdę wiele, co wzbudziło moje współczucie. Ich historia zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Istotne tutaj jest to, że nieważne jakie błędy popełniali, przez wzgląd na tragiczną przeszłość wybaczałam im to. A ja, książkowym bohaterom, rzadko wybaczam...
Skłamałabym pisząc, że powieść czyta się w tempie ekspresowym. Ja pochłaniałam ją prawie przez tydzień. Mogę zrzucić winę na fakt, że miałam w tym tygodniu pełno sprawdzianów, projektów i rozmaitych zadań domowych. To wszystko prawda, lecz wina leży gdzie indziej. Ja nie chciałam kończyć tej książki. Pragnęłam czytać o losach Nastyi i Josha całą wieczność. Delektowałam się każdym słowem, momentami traktowałam tę powieść niczym osobistą biblię, która ukazuje mi brutalność życia. Autorka posługuje się lekkim piórem, jednakże sporo jest wulgaryzmów, które o dziwo nie przeszkadzały mi aż ta bardzo. Bo dodawały książce klimatu. Bo odkrywały ludzkie serce i umysł, które tak łatwo mogę się zgubić w natłoku myśli i zdarzeń.
Wbrew wszystkim zapewnieniom, nie uroniłam żadnej łzy w trakcie lektury. Mimo, że historia mnie wzruszyła i z pewnością zostawiła niemałą dziurę w moim sercu, strużki łez nie popłynęły. Dlaczego? Nie mam pojęcia, bo "Morze spokoju" jest do bólu prawdziwe, brutalne, lecz czasami też urocze. Odkrywa przed nami tajemnice ludzkiego umysłu, pokazuje tragiczne żywoty całkiem normalnych ludzi. Kiedy już kończyłam tę przygodę czułam gulę w moim gardle. Łzy pojawiły się dopiero przy podziękowaniach (tak wiem, jestem dziwna). Zwykle ich nie czytam, lecz tym razem nie mogłam się powstrzymać i wiem, że zrobiłam dobrze. Katja Millay żegna się z Czytelnikiem słowami : "Życie jest krótkie, a listy książek do przeczytania bardzo długie. Dziękuję, że poświęciliście część swojego cennego czasu tej książce". Przeczytałam, no i się rozpłakałam. Kochani, właśnie tak! Życie jest krótkie, bywa nieprzewidywalne - więc nie marnujcie go na średnie, bądź słabe książki i natychmiast sięgnijcie po "Morze spokoju". Amen.
Za wędrówkę szlakiem ludzkich tragedii dziękuję wydawnictwu Jaguar!