piątek, 2 sierpnia 2013

"Morza szept" Patricia Schroder

„-Istnieją rzeczy, na które nie można się napatrzeć do syta.”

Na dworze ponad 30 stopni Celsjusza, w domu niewiele chłodniej. Ubrania przylepiają się do spoconej skóry. Starasz się czytać książkę, lecz nie możesz skupić się na treści. Co i rusz pijesz łyk wody, lecz i tak czujesz się trochę słabo. Jeszcze godzina i pójdziesz na plażę ze znajomymi, zanurzysz się w tej chłodnej wodzie. A wtedy już nic nie będzie się liczyć. Będziesz tylko ty i woda, która obejmuje cię chłodnym, odświeżającym ramieniem. Woda, której tak bardzo się  boisz niesie za sobą wolność i rozmowę. Tak, nie przesłyszałeś się. Rozmowę… bo czym innym jest ten morza szept?

Ten rok Elodie nie może zaliczyć do udanych. Zakopała w ziemi swojego ojca i dalej nie może się pozbierać. Tato dziewczyny zginął w wypadku samochodowym i mimo, że minęło sporo czasu ból po stracie pozostał. Zrozpaczona matka podejmuje decyzję- zmiana środowiska będzie dla nastolatki najlepsza. Elodie opuszcza Lubekę i udaje się do swojej ciotecznej babci- Grace-  ażeby przez jakiś czas odkrywać uroki wyspy Guernsey. Pierwsze dni mijają beztrosko, lecz początkowa sielanka w towarzystwie Ruby mija, kiedy dziewczyna słyszy przerażającą przepowiednię, a kilka dni później na wyspie zostaje zamordowana dziewczyna. Jak się domyślacie to jeszcze nie koniec. Zabawa dopiero się zaczyna…


„P-pchamy się w kosmos, żeby szukać ufoludków. Przy tym nie ogarniamy nawet naszej własnej planety. N-nie zadajemy sobie t-trudu, żeby ją dokładnie zbadać i zrozumieć. Myślę, że w-wiem, d-dlaczego. Nie chcemy się temu przyglądać, żeby nie dostrzec, jaką szkodę w rz-rzeczywistości wyrządzamy.”

Patricia Schroder studiowała projektowanie tkanin i przez kilka lat pracowała w tym zawodzie. Kiedy na świat przyszły jej dzieci, wraz z rodziną i koszem pełnym kotów przeprowadziła się nad morze. Bezkres i spokój północnofryzyjskich polderów uskrzydliły jej fantazję i zaczęła pisać. Obecnie należy do najbardziej znanych autorów literatury dziecięco-młodzieżowej, a jej powieści zostały przetłumaczone na wiele języków.

Pierwsze wrażenie- fenomenalne, ale nie ma co się dziwić, bo  najpierw spojrzałam na okładkę, która jest wspaniała. Później był opis, który już tak nie zachwycił, bo na dzień dobry zaznajomiono nas z Gordian’em, którego to szanowna osoba pojawia się dopiero w połowie powieści- jak dla mnie zwyczajny spojler.  Fabuła skojarzyła mi się z powieścią „Syrena” Tricii Rayburn (za wolny Internet żeby sprawdzić pisownię, mam nadzieję, że nie przekręciłam nazwiska), którą lubię, ale jakoś nie miałam ochoty na powtórkę z rozrywki. Troszkę mnie znacie i wiecie, że jestem wniebowzięta, kiedy w książce pojawia się coś nowego. I uwierzycie czy nie, ale mimo moich obaw tak właśnie było! W książce pojawiły się istoty, o których jeszcze nigdy nie czytałam, a które bardzo mi się spodobały! Nie chcę Wam odbierać frajdy z lektury, więc w przeciwieństwie do innych recenzentów, którzy spisali obszerną charakterystykę morskich stworzonek, ja tego robić nie będę, chyba nie macie mi za złe, że nie będę Wam tutaj spolerować.  Im dalej w las, tym… No właśnie! W przypadku powieści „Morza szept” tym ciekawiej! Wraz z główną bohaterką przeżywamy wielką miłość, prowadzimy własne śledztwo w sprawie morderstwa i spędzamy czas z przyjaciółką!

Ja tu wam roztaczam taką kolorową wizję, zachęcam, mówię, że powieść ciekawa, ale bez wad się niestety nie obyło. „Morza szept” tworzy dość specyficzną mieszankę- raz jest brutalnie i strasznie, a raz słodko i ckliwie.  O ile wątek z zabójstwami, mini- śledztwo i odkrywanie tożsamości morskich istot mi nie przeszkadzało, o tyle romans to dla mnie żenada. Momentami miałam wrażenie, że czytam podrzędnego harlequina. Gordian ( o którym nie powinnam pisać, ale skoro mamy tę postać w opisie, to i ja coś wam powiem)  widziany moimi oczami był fałszywy, dziwny i po prostu za nic w świecie nie mogłam się do tej postaci przekonać. Za to Cyril… Ach! On był moim księciem z bajki- tajemniczy i pełny uroku dojrzały nastolatek.  Za każdym razem kiedy Elodie kręciła swoim kapryśnym noskiem na jego widok miałam ochotę krzyczeć: „No umów się z nim idiotko! Zrób coś!” . Nawiązując już do głównej bohaterki to mam do niej dość mieszane uczucia. Nie mam pojęcia dlaczego, ale przypominała mi ona Bellę ze Zmierzchu- na szczęście tylko momentami, kiedy okazywała się bezmyślną, nieodpowiedzialną nastolatką. Bo tak normalnie to nie dawała mi powodów do narzekań, czasami tylko chorowała na syndrom zdziecinniałej, zgłupiałej do reszty nastolatki.


Podsumowując, „Morza szept” nie jest lektura idealną.  Ma parę niedociągnięć, kilka momentów jest ewidentnie do poprawki/ usunięcia. Nie jest to lektura typowo wakacyjna, mimo lekkiego i prostego języka zmusza nas do refleksji nad pewnymi tematami.  Pierwsze wrażenie było bardzo dobre, ostatnie również, z czego ogromnie się cieszę. Z lekturą świetnie się bawiłam i myślę, że każdy, kto ma ochotę na oryginalną lekturę powinien wraz z Elodie udać się na wyspę Guernsey!

MOJA OCENA:
7/10

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Dreams!

21 komentarzy:

  1. Ja jej nie czytałam, ale może się kiedyś skuszę:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem coraz bardziej ciekawa tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiła mnie ta książka i ostatnio trochę o niej słyszę :) Może się zastanowię :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Sporo ostatnio słyszałam o książce, ale wydaje się być ona interesująca :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo chciałabym przeczytać tę powieść! Okładka mnie urzekła :) I oceny zbiera całkiem niezłe.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiele słyszałam o tej książce. Nie wiem czy to moje klimaty, ale w planach mam książkę o podobnej tematyce jak ta. Jak tylko mi się spodoba to na pewno sięgnę po "Morza szept" :) Pozdrawiam, Livresland :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem bardzo ciekawa czy przypadlaby mi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ciebie to taka romantyczna dusza jest, więc raczej tak :D

      Usuń
    2. Hahaha :D w takim razie powinnam przeczytać. Ale nie wiem czy ten romans, który jest wg Ciebie żenujący mnie przekona, bo ostatnio się robię chyba coraz bardziej wybredna :p

      Usuń
    3. Nie no, aż taki bardzo, bardzo, bardzo żenujący to on nie jest. Tylko momentami. Zwłaszcza jak zaczniesz czytać na głos- niezła komedia! :D

      Usuń
  8. Ciekawie się zapowiada, może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Strasznie kusi mnie ta okładka. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak wpadnie mi w łapki to z ciekawości przeczytam - dla oķładki i tajemniczych morskich stworzonek, o których nie piszesz. :P Najbardziej odstrasza mnie ten żenujący i banalny wątek miłosny - nie wiem czy go zniosę. xD Zobaczymy. Kiedyś. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam ogromną ochotę na tę książkę, wszędzie tylko pozytywne recenzje..

    OdpowiedzUsuń
  12. Będę miała tą książkę z wygranej w konkursie. Jestem bardzo jej ciekawa.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie gratuluję wygranej i życzę miłej lektury ;)

      Usuń
  13. Okładka jest przepiękna i bardzo chciałabym przeczytać książkę, bo pomysł wydaje się ciekawy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Książka już czeka na półce, a Twoja recenzja kusi aby ją stamtąd ściągnąć :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Muszę się w końcu zaopatrzyć w ten egzemplarz :)

    OdpowiedzUsuń