Najpierw jest dzieciństwo - nieświadomość, a następnie okres, w którym jeden tydzień ciągnie się jak ruski rok, a każda minuta jest akademickim kwadransem. Potem jesteś nastolatkiem/nastolatką - i "dzięki" trzyletniemu systemowi kształcenia, na własnej skórze przekonujesz się, jak szybko mija ten czas. Życie dorosłe, praca, rodzina, zakupy - to wszystko jest jak mrugnięcie okiem. A potem już jesteś na emeryturze i nagle zdajesz sprawę, że przeżyłeś, co miałeś przeżyć, a śmierć lada dzień zapuka do Twoich drzwi.