niedziela, 1 czerwca 2014

"Transsyberyjska" Piotr Milewski

"Bo zło rodzi zło"
 Niektórzy są typem domatora. Weekend na kanapie z książką lub pilotem od telewizora w dłoni stanowi dla nich pełnię szczęścia. Jeszcze inni nie potrafią przez minutę usiedzieć w miejscu. Ciągnie ich w nieznane, szkoda im czasu nawet na sen. Przecież tyle jeszcze zostało do zobaczenia, tyle do odkrycia! Bez wątpienia do tej drugiej kategorii zalicza się Piotr Milewski - wędrowiec, pisarz i fotograf. Odwiedził już wiele pięknych, wartych naszej uwagi miejsc.

Dzika Rosja, która kojarzy się z żelazną władzą, biedą, matrioszkami i rozległymi, nie do końca zurbanizowanymi terytoriami. Poza dostojną Moskwą, wszystko jest pospolite i ubogie. Wystarczy wyruszyć na wschód od stolicy, w stronę Syberii, żeby zobaczyć prawdziwe oblicze Rosji. Poznać ludzi, którzy zatapiają smutki i problemy w alkoholu, trzęsącymi się rękoma robią papierosy i z wielkim oczekiwaniem czekają na przyjazd kolei, kiedy to mogą sprzedać pożywienie podróżującym. Wreszcie, jako turysta, Piotr Milewski opisuje dumę Rosji, czyli kolej Transsyberyjską.

"Najważniejsze, gdy dociera się do końca jednej drogi, to dostrzec początek następnej."

Lubię literaturę faktu. Cały czas, raczyć się młodzieżówkami nie wypada. Czasami trzeba zejść na ziemię, a takie książki w tym pomagają. I rozwijają. A jeżeli są ciekawie napisane, również zachwycają i wyzwalają wiele emocji, których byście nie podejrzewali, przy czytaniu tego typu lektury. I mimo że jestem typem domatorki, to i dalekie wojaże lubię. Lecz co może zrobić siedemnastolatka, której wiecznie brakuje czasu i wciąż jest na utrzymaniu rodziców? Spakować manatki i karty kredytowe, wsiąść w samolot i lecieć na koniec świata? No nie. Siedemnastolatka, a do tego prawdziwy mól książkowy może zaopatrzyć się w książkę o tematyce podróżniczej, rozsiąść się wygodnie w fotelu i oczyma wyobraźni przeżywać podróż w nieznane.

Jeszcze przed sięgnięciem po książkę wiedziałam, że "Transsyberyjska" będzie literacką ucztą. Do lektury Milewskiego miałam ogromne oczekiwania, które, niestety, nie spełniły się nawet w połowie! Z każdą kolejną stroną przychodziło rozczarowanie i świadomość, że zostałam oszukana. Byłam zapewniana, że książka poświęcona jest problemom współczesnej Rosji. Liczyłam, że spotkam tutaj cały wachlarz charakterów, ludzi z krwi i kości, którzy tam żyją - daleko na wschodzie, w tej puszczy zwanej Syberią. A co otrzymałam?  Książkową wiedzę rodem z Wikipedii, historię Rosji i etapy budowy kolei. Lubię historię, a dzieje Rosji poznaję z przyjemnością, lecz to nie miało tak być! Obiecywali mi szarlotkę, a dali sernik. Niby oba ciasta bardzo lubię, ale skoro miała być szarlotka to ja chcę szarlotkę. Już teraz rozumiecie, na czym polega cały problem?

Jak na literaturę faktu i swego rodzaju książkę podróżniczą za mało tutaj zdjęć. Zdaję sobie sprawę, że cena książki uległaby wtedy zmianie, ale... ale myślę, że warto dopłacić parę złotych i zobaczyć rosyjski krajobraz i rosyjskie realia. Po podziwianiu zamieszczonych zdjęć czuję ogromny niedosyt! I to chyba tylko ten element mogę ocenić na plus. Bo ani styl autora nie powala na kolana, ani cała historia opowiedziana w tej publikacji. Jaka okładka, taka i lektura - szara, bura, mdła i bardzo często nudna.

Możliwość przeczytania zawdzięczam wydawnictwu znak litera nova!

10 komentarzy:

  1. Hm.. Z literaturą faktu za dużo nie mam do czynienia, aczkolwiek od czasu do czasu sięgam. Jak wspomniałaś: nie samymi młodzieżówkami i fantastyką człowiek żyje. :) Aczkolwiek powyższa pozycja nie cieszyłaby się uznaniem w moich rękach. I to nie tylko ze względu na moją niechęć do Rosji, ale przede wszystkim twoją recenzję. Uwielbiam, gdy w tego typu pozycjach są ciekawe, barwne zdjęcia, bo pomagają ulec specyficznemu klimatowi danego kraju czy miejsca. Myślę, że bez tego elementu, nie ma co się wysilać. :(
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja, chociaż zdecydowanie jestem typem domatora, to nie mam nic przeciwko takim podróżom za pomocą książek. No i podpisuję się pod tym fragmentem o siedemnastolatce, chociaż jestem trochę starsza ;-) Na książkę miałam swego czasu ochotę, szkoda że nie spełniła Twoich oczekiwań.

    OdpowiedzUsuń
  3. Również bardzo lubię literaturę faktu. Zastanawiałam się nad tym tytułem, ale z każdej strony czytam negatywne recenzje więc raczej nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie często sięgam po tego typu książki, ale "Transsyberyjska" chyba nie będzie dobrym początkiem. Spróbuję najpirw z czymś innym. Zwłaszcza, że czytałam już kilka negatywnych recenzji tej książki :/

    http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. O, miałam duże oczekiwania co do tej książki, ale również się zawiodłam. Nawet nie doczytałam...

    OdpowiedzUsuń
  6. To ja znalazłam idealną książkę dla Ciebie! Taka, jak chciałaś, ale o... Afryce. Właśnie ją czytam :). http://lubimyczytac.pl/ksiazka/57779/do-cieplych-krajow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za Afryką w sumie nie przepadam, ale jak kiedyś książka wpadnie mi w ręce to czemu nie! :)

      Usuń
  7. I dobrze, że uprzedziłaś, bo zamierzałam kupić i pewnie bym się zawiodła.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki zaszczyt haha, jestem Twoją pół tysięczną obserwatorką :D Oglądałam kilka filmów dokumentalnych na temat Rosji i mnie przeraziły, tak doszczętnie, książki podróżniczkę też od czasu do czasu poczytam, więc i dla tej może kiedyś znajdę czas :D

    OdpowiedzUsuń