wtorek, 17 czerwca 2014

"Szepty lasu" Charles Frazier

 "Człowiek powinien starać kochać się ten świat mimo oczywistych wad w jego koncepcji i wykonaniu."

Szum drzew. Szelest traw. Kukanie kukułki. Pohukiwanie sowy. Słyszysz szepty lasu? Czy słyszysz jak matka natura stara się podjąć z Tobą dialog? Nie ignoruj jej. Bo natura posiada moc ogromną, tak wielką, że nie potrafisz sobie tego wyobrazić. Zwłaszcza las. Las daje i zabiera, steruje naszym życiem i śmieje się z nas, bo jesteśmy zależni od niego. Na pierwszym miejscu natura, na drugim człowiek. I skoro życie nam miłe, nie próbujmy tego zmieniać.

Lata sześćdziesiąte dwudziestego wieku i samotna chatka w Appalachach. Od niewielkiego miasteczka oddziela ją spore jezioro. Tu czas się zatrzymał, zwłaszcza po śmierci gospodarza. Niewielką, coraz bardziej podupadającą posiadłość przejęła Luce, która stara się uprawiać warzywa i owoce oraz dbać o dom. Jej niebywale nudną rutynę zakłóca przyjazd dzieci jej siostry. Bliźnięta są istotkami psotnymi acz milczącymi, a Luce podejrzewa, że nie miały w życiu łatwo. Tajemnica wkrótce się wyjaśni, bo Dolores i Frank nie są jedynymi gośćmi...

"Zmienia się tylko to, co widzimy w lustrze. Wewnątrz nas tkwią te same lęki i nadzieje co dawniej, jak chomiki biegnące po kole, które się kręci."

Z tą recenzją zwlekałam blisko tydzień. Dlaczego? Po prostu nie mam pojęcia, co o tej książce sądzić. I bynajmniej nie brak mi słów z zachwytu - wręcz przeciwnie. "Szepty lasu" pozostawiły we mnie głębokie uczucie rozczarowania, złości i takiego dziwnego niedowierzania. Bo miało być tak pięknie, traumatycznie, romantycznie i wstrząsająco. Miało być tyle emocji, łez i wzruszeń. A wyszło jak wyszło, czyli bardzo nijak. Nie obeszło się bez ziewania, liczenia ile stron zostało do końca i powtarzanej mantry "do zakończenia już tylko parę rozdziałów, dasz radę". Tak, drodzy Państwo, przy "Szeptach lasu" wynudziłam się niemiłosiernie.

Po fenomenalnym "Morelowym sadzie" oraz wielu pozytywnych recenzjach "Szeptu lasu" liczyłam, że Frazier stworzy naprawdę fenomenalną historię. Tymczasem okazuje się, że ten ceniony autor postawił na nijakość i tuzinkowość w dosłownie każdym calu. Byłam przekonana, że klimat tej powieści mnie zachwyci. A okazuje się, że lata sześćdziesiąte zostały przedstawione tak bezbarwnie, że czas wydarzeń praktycznie nie gra żadnej roli, bo opisana historia mogłaby się wydarzyć w dowolnej epoce.

Serce boli, boli mnie bardzo, kiedy patrzę na ten opis. Streszcza on prawie całą książkę - o ile dobrze pamiętam z tyłu okładki znajdziemy streszczenie połowy wydarzeń. Biorąc pod uwagę niewielką objętość książki i mozolną akcję niewiele nas już może zaskoczyć. Pewnie zastanawiacie się teraz, czy jest w ogóle sens czytania tej powieści. Cóż, ja jestem na "nie", bo "Szepty lasu" to jedynie zmarnowany czas, lecz parę zalet w recenzowanej dzisiaj pozycji znalazłam. I właśnie teraz Wam je przedstawię.

Nigdzie nie znajdziecie takiej historii. Sam pomysł na fabułę należy do tych oryginalniejszych i nie jest często powielany. Inna sprawa, że potencjał historii nie został wykorzystany, a bohaterowie byli dość przeciętni. Wyjątkiem są jedynie postaci Dolores i Franka, których polubiłam, a których nie miałam zbytniej możliwości poznania. W ogólnym rozrachunku, "Szepty lasu" odradzam, lecz wierzę że pozostałe tomy z Serii Kaszmirowej są równie dobre, co "Morelowy sad", który ostatnio czytałam. Nie omieszkam się o tym przekonać!

Za usłyszenie szeptów lasu dziękuję wydawnictwu black publishing!

15 komentarzy:

  1. Ta książka to mój ostatni zakup, trochę szkoda, że Ci się nie spodobała i się zawiodłaś, ale może mi przypadnie do gustu, kto wie, zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tej serii wcześniej i raczej nie przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej to smutno, bo chociaż wcześniejszej części nie czytałam to jednak chciałam zobaczyć co w trawie piszczy, ale jak widać nic wartego uwagi. No cóż to zdecydowanie jedna książka mniej na liście "must must must read", jednak nie mówię NIE i może kiedyś będzie mi dane przeczytać oraz wystawić własną opinię.
    Pozdrawiam cieplutko! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaszmirowa seria skupia książki różnych autorów, nie są one w żaden sposób ze sobą związane. Ja zaczęłam od Morelowego sadu, który zrobił na mnie kolosalne wrażenie, dlatego porównałam obie powieści. Ale lektury te nie mają ze sobą nic wspólnego oprócz tego, że obie są wydane w ramach Kaszmirowej serii :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Moniko! Pozostałe tytuły z serii kaszmirowej są równie dobre jak "Morelowy Sad" w takim układzie : "Czas Motyli">"Morelowy Sad">"Sucha sierpniowa trawa". Wszystkie mimo to świetne. "Szepty lasu" mam na półce, ale boję się rozczarowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! W takim razie skuszę się na "Suchą sierpniową trawę" ! :)
      Czekam na Twoje wrażenia po lekturze Szeptów... i mam nadzieję, że Ciebie nie rozczaruje.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Uwielbiam takie oryginalne książki!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tej książki boje się najbardziej z całej Kaszmirowej Serii

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam tego autora, choć o "Szeptach lasu" coś tam słyszałam. I faktycznie były to raczej pozytywne opinie.. Szkoda, że lata 60 zostały tak słabo przedstawione, bo to w sumie musiał być fajny okres :) A co do opisów na okładce - nauczyłam się, żeby ich nie czytać..

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam styczności z serią o, której mowa, ani nawet z autorem, więc... Raczej nie mam po co się nawet zastanawiać nad sięgnięciem po tą książkę, choć nie powiem - okładka jest naprawdę intrygująca i jeśli miałaby być zwiastunem tego co znajdziemy w środku - może i bym się wahała. Mówi się trudno, nie wszystkie książki będą genialne, ani nawet świetne, a czasem warto natknąć się na coś przeciętnego lub po prostu złego, by w pełni docenić te dobre utwory :)
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze nie miałam okazji sięgnąć i nie zamierzam. Bardzo cenię sobie Twoje recenzje i widzę, że dużo ciekawego nie znajdę w tej powieści. Przynajmniej oszczędziłam sobie czasu na inne, lepsze książki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej, choć lubię książki z tego gatunku, to tym razem jednak podziękuje... Jakoś mnie ta pozycja nie przekonuje! Choć kto wie? Może kiedyś jednak zapoznam się z tą serią...
    PS: Bardzo ładny blog i ciekawe recenzje! Muszę wpadać tutaj częściej...Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam opis tej książki całkiem niedawno i pamiętam, że mnie zaciekawiła, ale teraz nie zamierzam jej czytać, skoro jest aż tak źle. Zdecydowanie chętniej sięgnę po "Morelowy sad". :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie niestety ta książka nie zachwyciła, a nawet sporo wynudziła. Ale doceniam literackie walory dzieła.

    OdpowiedzUsuń