wtorek, 24 czerwca 2014

"Aż po horyzont" Morgan Matson

 "Największych odkryć dokonują ci, którzy wcale się tego nie spodziewają."
 
Czasami masz ochotę ruszyć gdzieś w nieznane. Jechać przed siebie, robić postój nie tam gdzie musisz, ale tam gdzie chcesz. Czasami potrzebujesz chwili wytchnienia. Dnia, w trakcie którego dwadzieścia cztery godziny spędzisz w łóżku, w piżamie. Czasami masz dość obiadów i zdrowego odżywiania. Cały tydzień jedzenia fast foodów, chipsów i cukierków. Pozwól sobie na to. Chwytaj dzień i korzystaj z życia. Bo to może dać Ci szczęście.

Mówiąc o książkach na wakacje, nie sposób nie wspomnieć o tym tytule. Recenzowana dzisiaj pozycja, przywodzi na myśl ten błogi czas lenistwa. Głównie za sprawą motywu drogi, bowiem w "Aż po horyzont" główni bohaterowie wyruszają w podróż. Początkowo miał to być jedynie przejazd z punktu A do punktu B, lecz już pierwszego dnia nudna trasa zamieniła się w ciekawą eskapadę. Roger szuka pewnej osoby, a Amy pragnie odnaleźć samą siebie. Odkąd jej ojciec zginął w wypadku samochodowym, jej życie nie jest takie samo. Dziewczyna tęskni za dawną rutyną i marzy o uporządkowanym życiu. Czy wyjątkowa podróż przez Stany Zjednoczone zmieni Rogera i Amy? Odpowiedzi znajdziecie w książce.

"A człowiek, który nie ma swojej ojczyzny, zawsze będzie zagubiony."

Marzec. Wydawnictwo Jaguar wypuszcza na rynek dwie książki z mojego ukochanego gatunku New Adult - "Morze spokoju" oraz "Aż po horyzont". Tę pierwszą czytałam parę miesięcy temu, a historia mnie zachwyciła. Ostatnimi czasy, sięgnęłam po drugą lekturę, która... pozostawiła we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony "Aż po horyzont" to dobra lektura, z drugiej jednak oczekiwałam czegoś głębszego i mocniejszego. Czegoś, co wycisnęłoby ze mnie wszystkie łzy i rozwaliło mnie od środka. Nic z tego. Więc pewnie chcecie spytać - co w takim razie otrzymałam? Już uchylam rąbka tajemnicy. Otrzymałam lekką, typowo wakacyjną lekturę, którą czyta się w tempie ekspresowym i o której w równie szybkim czasie się zapomina.

Największym plusem recenzowanej dzisiaj pozycji jest szata graficzna. Okładka jest bardzo klimatyczna i nad wyraz dobrze oddaje klimat i charakter lektury. Lecz to, co naprawdę wyróżnia "Aż po horyzont" to cała masa różnorakiej grafiki - zdjęcia odwiedzanych miejsc, rachunki, widokówki i więcej! Stanowi to ogromne urozmaicenie. Warto docenić ten fakt, ponieważ historia sama w sobie jest sztampowa i przewidywalna.

Akcja byłaby świetna, gdyby nie ta cała otoczka miłosna, która co prawda rozwija się pod koniec lektury, lecz od początku wiemy o jej istnieniu. Jak na New Adult słabo zarysowana jest tragedia głównej bohaterki. O wydarzeniu, które zmieniło życie Amy jesteśmy zmuszeni czytać pomiędzy wierszami, a szczegółów dowiadujemy się dopiero przy końcu lektury. Natomiast motyw drogi jest przedstawiony idealnie - wraz z tą książką Czytelnik odkrywa niesamowite miejsca, które są opisane bardzo wyraziście i szczegółowo. Momentami miałam wrażenie, że widzę dane miasto lub zwiedzany obiekt! Ale nie ma co się dziwić. W końcu autorka, Morgan Matson, odbyła tę podróż.

"Aż po horyzont" to książka dobra, choć nie idealna. Spędziłam z nią miłe chwile, jednakże lektura nie odcisnęła na mnie żadnego piętna. Jest to czytadło do poczytania na plaży, czy na łące. Lekkie, niezobowiązujące i bardzo wakacyjne. Z tego względu książki nie polecam nikomu, bo na szczególne polecenie najzwyczajniej w świecie nie zasługuje. Lecz jeśli macie ochotę na szybkostrawną literacką ucztę miejcie ten tytuł na uwadze!

Za podróż przez Stany Zjednoczone dziękuję wydawnictwu Jaguar!

28 komentarzy:

  1. Hm, myślałam o tej pozycji, ale też liczyłam na coś bardziej melodratragicznego, jakiś wyciskacz łez (nie mylić z kiczem!). Ale podróż przez Stany Zjednoczone wydaje się zachęcająca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Spróbowałabym przeczytać :) Chciałabym się sama przekonać jak mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Autorka sama przebyła opisywaną trasę, dlatego chociażby chcę sięgnąć po tę historię :) I sądzę, że na mnie jednak swoje piętno zostawi i bardziej mi przypadnie do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sięgnę po tą książkę ze względu na moją miłość do Stanów Zjednoczonych :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro tak, to nie wiem czy się skuszę. W każdym razie na tę chwilę nie będę jej jakoś usilnie poszukiwać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Spodziewałam się, że może będzie choć odrobinę przypominała "Morze spokoju", ale widzę, że wspólny mają tylko gatunek :) No cóż, muszę się zastanowić, czy chcę ją czytać...

    OdpowiedzUsuń
  7. Motyw drogi jest przedstawiony ciekawie, mówisz? To ja muszę mieć tę książkę! :D Bo dotychczas przeczytałam naprawdę niewiele książek, w których ten motyw byłby interesujący, więc muszę spróbować tej pozycji koniecznie. :3

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam tę książkę na mojej liście życzeń. Chciałam kupić w najbliższym czasie, ale po Twojej recenzji raczej się wstrzymam :D Nie będę wyrzucać kasy, tylko wypożyczę z biblioteki ;)

    PS Nie chcę się czepiać czy coś, ale czy w trzecim akapicie w drugim zdaniu nie powinno być "Tę pierwszą"? :D Możliwe, że się mylę, ale ostatnio zaczęłam szczególną uwagę zwracać na końcówki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że jest ok ;). Karolka mnie uczyła jak stosować tę/tą :D

      Usuń
    2. A mnie się wydaje, że Antonina ma rację. Moniko, spróbuj dodać po słowach "Tą pierwszą" odpowiednie odmieniony rzeczownik "książka". Będzie "tĘ pierwszą książkĘ", a nie "tĄ pierwszą książkĘ". Mogę też wytłumaczyć w inny sposób: biernik(kogo? co?) pierwszą. Do biernika używamy formy "tę".

      A książkę sobie odpuszczę, nie moja bajka.

      Pozdrawiam
      Magdalena

      Usuń
    3. A faktycznie, Magdo, po Twoim komentarzu wyłapałam pomyłkę.
      Rzeczą ludzką jest się mylić, dziękuję za Twój komentarz i już poprawiam błąd.
      Pozdrawiam! :)

      Usuń
  9. Szczerze mówiąc pokładałam w niej duże nadzieje i po Twojej recenzji obawiam się, że mogę się na niej zawieść. Mimo wszystko przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rzeczywiście to idealna książka na teraz :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie słyszałam o tej książce, a i nie jestem nią jakoś szczególnie zainteresowana. Chyba odpuszczę ją sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Taka zwyczajna, lekka lektura też nie jest zła:) Kupować może nie będę, ale jeśli trafię na nią w bibliotece, chętnie przeczytam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem na tak, bo ja lubię takie lekkie książki :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kolejna pozycja, którą mam zamiar przeczytać w wakacje. ;) Trochę obawiam się wymienionych przez Ciebie minusów, ale sama muszę się przekonać co i jak.

    OdpowiedzUsuń
  15. Czasami i takie książki są potrzebne - lekkie i odprężające. Z chęcią zabrałabym ma leniwą niedzielę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hm... Dobrze, że napisałaś tą recenzję, bo jak dotąd żyłam w przekonaniu (po tych wszystkich pozytywnych opiniach), że książka jest idealna. Cieszę się, że jednak posiada jakieś wady. Bo w gruncie rzeczy liczyłam na to. Po prostu... nie chciałam mieć świadomości, że istnieje kolejna cudowna książka New Adult, której nie mam w swoich zbiorach. :( Może kiedyś przeczytam. W końcu takie lekkie książeczki są idealne, gdy trzeba się rozluźnić :)
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam chyba za dużo innych tytułów do przeczytania, żeby sięgnąć po tą książkę. Ale może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Lubię czasami sięgnąć po książkę z motywem drogi, niedawno była to "Na krawędzi nigdy", która zachwyciła mnie. :) "Aż po horyzont" baaardzo mnie intryguje, tym bardziej, kiedy wiem, że książka nie jest idealna- to jeszcze mocniej ciągnie mnie do niej.

    OdpowiedzUsuń
  19. Słysząc o tym tytule również liczyłam na coś lepszego niż piszesz, dlatego raczej podaruję sobie przeczytanie tej pozycji ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Chciałabym ją przeczytać, ale właśnie opinie są różne, dlatego na razie się waham :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Wydaję się ciekawa, ale nie jestem do końca przekonana czy chcę ją przeczytać. Muszę chyba dłużej się zastanowić czy warto...

    OdpowiedzUsuń
  22. Okładka świetna, ale nie jestem pewna czy mam ochotę zmierzyć się z tą książką. :)

    OdpowiedzUsuń
  23. To nie jest New Adult...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm W takim razie co? YA? Raczej nie, bo bohaterowie są za starzy, a książka porusza również problemy życia codziennego. No i przedstawiony jest dramat głównej bohaterki.
      Wiem że sporo recenzentów uważa tę książkę za YA, ale wystarczy pooglądać zagranicznych booktuberów by wiedzieć, że Morgan Matson jest popularną pisarką lektur NA, a i ta powieść jest zaliczana do tego gatunku.
      Pozdrawiam :)

      Usuń