sobota, 22 lutego 2014

"Tak wygląda szczęście" Jennifer E. Smith

Jest wiele różnych odmian szczęścia. Każdy ma swoją własną definicję tego słowa. Dla mnie szczęściem jest chociażby wieczór taki jak dziś. Upragnione i długo wyczekiwane ferie zimowe, gdzieś na końcu świata w zaśnieżonej Austrii, siedzę sobie, maczam karmelowe holenderskie ciasteczka w owocowej herbacie i delektuję się tym jakże wykwintnym posiłkiem. Przymierzam się do pisania recenzji, rozmyślam, marzę i planuję. Jedynie męczący katar i dokuczliwy ból zatok mi przeszkadza. Ale cóż – tak to już w życiu bywa. Moje skromne szesnastoletnie życie nauczyło mnie i nieraz udowodniło, że nie ma czegoś takiego jak pełnia szczęścia. Dlatego też każdą chwilę, zbliżoną do takowego stanu należy doceniać. Trzeba cieszyć się nawet z najbanalniejszych spraw, błahostek, które nie mają dużego znaczenia. Chwila relaksu z książką, zwycięstwo ulubionego skoczka narciarskiego, kawa i ploteczki z przyjaciółką, głupie rozmowy na portalu społecznościowym, spacer z psem przy zachodzie słońca,  lody o smaku cytrynowym, pisanie recenzji, kiedy wena dopisuje, a w głowie przesuwają ci się trybiki z pomysłami na nowy akapit, targi książki, wyjazdy, spotkania. Właśnie tak wygląda szczęście.


Ellie to siedemnastoletnia mieszkanka małej, nadmorskiej miejscowości w stanie Maine. Praktycznie nigdy nie wyściubiła nosa poza niewielką mieścinę, która poza sezonem zieje pustką, a w wakacje zamienia się w nadmorski kurort odwiedzany przez familie. Nastolatka nienawidzi lata – właśnie z powodu turystów. A w tym roku ma być jeszcze gorzej! Do miasteczka ma przybyć ekipa filmowa, a to oznacza pojawienie się naburmuszonych gwiazd, zabieganych reżyserów oraz całego tłumu dziennikarzy. Do tego problemy, problemy i jeszcze raz problemy. Jak dobrze, że dziewczyna może liczyć na szczere rozmowy z mamą, przyjaciółką – Quinn oraz z nim… pewnym chłopakiem, od którego pewnego dnia przez pomyłkę dostała emaila. Od tej pory codziennie ze sobą rozmawiają i mimo, że nigdy się nie widzieli i nic nie wskazuje, żeby ten stan rzeczy się zmienił, świadomość, że gdzieś na zachodnim wybrzeżu mieszka jej towarzysz broni, dodaje siły dziewczynie.  Młodzi nie znają nawet swoich imion, nie znają swoich sekretów, oprócz zabawnych anegdotek z dzieciństwa i rozmów o niczym, praktycznie nic o sobie nie wiedzą. Czy taka znajomość ma szansę przetrwać nie tylko w Internecie, ale również i w prawdziwym życiu? 

„- Witaj – powiedział, na co ona się uśmiechnęła.
- Dzień dobry.
- Tak – przyznał. – Jest naprawdę dobry.”

Pióra Jennifer E. Smith miałam okazję skosztować przy okazji lektury „Serca w chmurach”. Powieść zapamiętałam jako lekkie i wciągające czytadło na jeden wieczór, ot taka cieniutka – niewielka objętościowo książeczka. Więc możesz sobie, kochany Czytelniku, wyobrazić moje zdziwienie, kiedy to rozrywając kopertę, moim oczom ukazała się sporych rozmiarów powieść (oczywiście w porównaniu do „Serca w chmurach”, bo przy innych książkach jej grubość jest normalna). Stwierdziłam, że jej lektura umili mi parę dni odpoczynku feryjnego. Nic z tych rzeczy! Powieść połknęłam w trybie ekspresowym – o poranku zaczęłam, przejeździłam cały dzień na nartach, wróciłam i czytałam, wstał nowy dzień, a ja z żalem wypisanym na twarzy skończyłam przygodę z książką. Dodam, że w nocy spałam jak przykładna nastolatka. Można tu winić maile, które zajmują parędziesiąt stron, a jeden czyta się przez sekundę, może dwie. Lecz to szybka i wciągająca fabuła w największym stopniu przyczyniła się do tego, że moje myśli wciąż krążyły wokół bohaterów. Akcja, która została spisana w narracji trzecio osobowej, z punktu widzenia zarówno Ellie jak i tajemniczego chłopaka, wciąga do reszty, a wszystkie komplikacje i tragizm sytuacji tylko przyciągają nas do lektury niczym magnez i nie pozwalają oderwać się choć na chwilę!

Niezaprzeczalnym atutem są bohaterowie. Ellie jako rudowłosa nastolatka kochająca poezję od razu przypomniała mi Anię z Zielonego Wzgórza! Obie dziewczynki były marzycielkami, zmagały się z jakimiś problemami. Za to celowe lub całkiem podświadome nawiązanie do piegowatej dziewczynki wykreowanej przez Montgomery z całego serca dziękuję Pani Smith. Dzięki temu Ellie jest postacią, która na długo zapadnie mi w pamięć i zapisze się na kartach mej książkowej wędrówki. Jeżeli chodzi o młodzieńca również zyskał on moją przychylność. Był uroczym romantykiem, młodym mężczyzną, którego chciałoby się mieć u swego boku. Zauważyliście, że nie zdradzam jego imienia? Robię to celowo – nawet w opisie nie pojawiają się dane nastolatka, a nie mam zwyczaju psuć Wam – potencjalnym czytelnikom tejże lektury – zabawy przy odkrywaniu tożsamości chłopaka. 

„Tak wygląda szczęście” to urocza opowieść o inspirującym tytule. O ile polski tytuł poprzedniej powieści autorki, ma wspólnego z oryginalnym tyle co ja z baletem, o tyle tutaj wydawnictwo poszło po rozum do głowy i po prostu najzwyczajniej w świecie przetłumaczyło oryginalny tytuł. Dziękuję! Na podstawie samej nazwy czytadła można wysnuć niesamowite opowieści, urządzić gorącą dyskusję, namalować obraz, sfotografować coś, co nam się podoba.  Lub po prostu przeczytać książkę. Przecież dla nas – moli książkowych – właśnie tak wygląda szczęście. Kawał dobrej lektury, ulubiony napój i jakaś przekąska. W taką wizję idealnie wpasowuje się najnowsza powieść Jennifer E. Smith, którą polecam każdej kobiecie – zarówno tej młodszej jak i starszej. Polecam ja i poleca moja mama, która właśnie kończy czytać tę powieść i jest nią po prostu oczarowana!

MOJA OCENA:
8/10
 Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu bukowy las!
 

14 komentarzy:

  1. To dobrze, że jest dla różnych pokoleń, bo więcej osób w ten sposób będzie mogło ją przeczytać i powinna się spodobać szerszemu gronu odbiorców, super!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja, serio :3
    A na książkę już od dawna mam ochotę, więc przeczytam na pewno, jak tylko wpadnie mi w ręce :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Okładka jest cudna i co najważniejsze jej zawartość również urzeka. Osobiście mnie przekonałaś i bardzo chętnie poznam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak wspaniale o niej piszesz, ze aż narobiłaś mi ogromnej ochoty! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet spodobała mi się ta książka - nie tak bardzo, jak Serce w chmurach, ale to miłe czytadło, oceniam podobnie jak Ty :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zazdroszczę bardzo chcę przeczytać tą książkę !

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam inną książkę tej autorki i nie byłam zachwycona, ale może sięgnę po nią.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zachęciłaś mnie :)

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. I jak ja mam przejść obojętnie obok tej książki? No jak? Znowu wyjdę z empika jako bankrut...

    OdpowiedzUsuń
  10. O, miłośc zrodzona w Internecie, mogłoby byc ciekawie! Jakże fascynują mnie takie historie!
    I jeszcze piszesz, że Cie wciągnęła i pochłonęłaś ją natychmiast - no to koniecznie musze przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurcze, początkowo podchodziłam do powieści na negat, ale teraz moje zdanie się zmieniło. Być może po nią sięgnę, jak znajdę czas między kolejnymi stosami książek. Zaintrygowałaś mnie :D
    Sama czytam aktualnie "Czas Żniw" i po niej przydałaby mi się jakaś lżejsza lektura :3

    OdpowiedzUsuń
  12. Twoja recenzja mnie oczarowała. Z wielką chęcią po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Na pewno ją przeczytam - piękna historia i cudowna okładka.

    OdpowiedzUsuń