Zawsze zastanawiam się, po co jest tworzona taka literatura. Oczywiście, grupą docelową jest młodzież. Ale kto dokładnie? Każdy autor chyba przeszedł wiek dojrzewania i wie, że w tym okresie, każdy różni się od siebie jak ogień i woda. A powieści sensacyjnej, w której pojawia się mocno zarysowany wątek miłosny, nie da się włożyć do żadnej szuflady. Dziewczętom może nie spodobać się szybka akcja, chłopcy z pewnością pogardzą wyrazistym romansem. A wiadomo, jak coś jest dla wszystkich, to jest dla nikogo. Lecz w przypadku "Chłopaka nikt" polemizowałabym z tym stwierdzeniem.
Tytułowy Chłopak Nikt tak naprawdę nazywa się Zach i jest tajnym agentem Programu. Jego życie sprowadza się do misji, które są jego pracą. Nie ma miejsca na błąd, nie ma miejsca na emocje, czy wspomnienia. "Chłopak nikt" pokazuje historię jednej z misji Zacha. Przed chłopcem stoi wyjątkowe zadanie - ma 5 dni na... zabicie burmistrza Nowego Jorku!
"Chłopak nikt" prezentuje ciekawą historię, która należy do tych lekkich czytadeł na jeden, max. dwa wieczory. Książka podzielona jest na bardzo krótkie rozdziały, co dynamizuje akcję i sprawia, że kartki po prostu przelatywały mi przez palce! Jest to lektura mało ambitna i typowo młodzieżowa, praktycznie nie wyróżnia się niczym szczególnym, a jednak mnie ujęła i z pewnością zapisze się w mojej pamięci!
Tak naprawdę, już od dawna nie wymagam od młodzieżówek, żeby były idealne. To rozumie się samo przez się, że w tego typu lekturach język jest do bólu potoczny, a akcja zawiera w sobie pewne nieścisłości. Bardziej zwracam uwagę, w jaką stronę zmierza historia; czy poziom lektury jest satysfakcjonujący, czy może w miarę rozwoju fabuły coś się popsuło. W przypadku "Chłopaka nikt" z nieskrywaną radością oznajmiam, że widoczny jest progress. Ten początkowy zlepek stron, które nic nie wnosiły do akcji zamienił się w rewelacyjną, pełną napięcia przygodę! A zakończenie? Czysta perfekcja. Niespodziewane, zapierające dech w piersiach, pozostawiające pustkę w sercu, dzięki której zdałam sobie sprawę, jak bardzo zżyłam się z tą historią.
Najbardziej przeszkadzał mi jeden element, który jest bardzo często powielany. Dotychczas nasz bohater nie popełniał żadnych błędów, był postacią do bólu perfekcyjną. Z chwilą rozpoczęcia akcji powieści, Zach stał się marzycielem, rozmyślał o przeszłości i o tym, jak by wyglądało jego życie bez uczestnictwa w Programie. Jest to najpowszechniejszy zabieg, który wykonuje za Autora prawie całą robotę i ułatwia prowadzenie akcji. Ach, jaka szkoda, że na rozstaju dróg, autor - zamiast trudnej, lecz oryginalnej literackiej ścieżki - poszedł na skróty.
Sam Zach był postacią - cóż - mało męską. Jego logiczne myślenie przeciwstawiało się ze wspominkami dawnego życia. Potrafił działać, lecz czasami górowały nad nim emocje. Typowe. Mimo tych cech, nie znielubiłam głównego bohatera - traktowałam go raczej na gruncie neutralnym. Dużo większą sympatię zdobyła Sam - była to persona o złożonej osobowości, wykreowana wyraziście. Lecz o tej bohaterce nic więcej Wam nie powiem - postać tej nastolatki czeka na kartach powieści!
"Chłopak nikt" to dość sztampowa młodzieżówka, która obiektywnie rzecz biorąc, niczym się nie wyróżnia. Lecz oceniając całkowicie subiektywnie, biorąc na tapetę moje emocje, to było całkiem dobrze, bardzo przyjemnie, a na samym końcu równie ekscytująco! I pewnie to jedynie kwestia gustu, aury, pogody i nastroju, ale na dzień dzisiejszy "Chłopaka nikt" serdecznie Wam polecam!
Tytułowy Chłopak Nikt tak naprawdę nazywa się Zach i jest tajnym agentem Programu. Jego życie sprowadza się do misji, które są jego pracą. Nie ma miejsca na błąd, nie ma miejsca na emocje, czy wspomnienia. "Chłopak nikt" pokazuje historię jednej z misji Zacha. Przed chłopcem stoi wyjątkowe zadanie - ma 5 dni na... zabicie burmistrza Nowego Jorku!
"Chłopak nikt" prezentuje ciekawą historię, która należy do tych lekkich czytadeł na jeden, max. dwa wieczory. Książka podzielona jest na bardzo krótkie rozdziały, co dynamizuje akcję i sprawia, że kartki po prostu przelatywały mi przez palce! Jest to lektura mało ambitna i typowo młodzieżowa, praktycznie nie wyróżnia się niczym szczególnym, a jednak mnie ujęła i z pewnością zapisze się w mojej pamięci!
Tak naprawdę, już od dawna nie wymagam od młodzieżówek, żeby były idealne. To rozumie się samo przez się, że w tego typu lekturach język jest do bólu potoczny, a akcja zawiera w sobie pewne nieścisłości. Bardziej zwracam uwagę, w jaką stronę zmierza historia; czy poziom lektury jest satysfakcjonujący, czy może w miarę rozwoju fabuły coś się popsuło. W przypadku "Chłopaka nikt" z nieskrywaną radością oznajmiam, że widoczny jest progress. Ten początkowy zlepek stron, które nic nie wnosiły do akcji zamienił się w rewelacyjną, pełną napięcia przygodę! A zakończenie? Czysta perfekcja. Niespodziewane, zapierające dech w piersiach, pozostawiające pustkę w sercu, dzięki której zdałam sobie sprawę, jak bardzo zżyłam się z tą historią.
Najbardziej przeszkadzał mi jeden element, który jest bardzo często powielany. Dotychczas nasz bohater nie popełniał żadnych błędów, był postacią do bólu perfekcyjną. Z chwilą rozpoczęcia akcji powieści, Zach stał się marzycielem, rozmyślał o przeszłości i o tym, jak by wyglądało jego życie bez uczestnictwa w Programie. Jest to najpowszechniejszy zabieg, który wykonuje za Autora prawie całą robotę i ułatwia prowadzenie akcji. Ach, jaka szkoda, że na rozstaju dróg, autor - zamiast trudnej, lecz oryginalnej literackiej ścieżki - poszedł na skróty.
Sam Zach był postacią - cóż - mało męską. Jego logiczne myślenie przeciwstawiało się ze wspominkami dawnego życia. Potrafił działać, lecz czasami górowały nad nim emocje. Typowe. Mimo tych cech, nie znielubiłam głównego bohatera - traktowałam go raczej na gruncie neutralnym. Dużo większą sympatię zdobyła Sam - była to persona o złożonej osobowości, wykreowana wyraziście. Lecz o tej bohaterce nic więcej Wam nie powiem - postać tej nastolatki czeka na kartach powieści!
"Chłopak nikt" to dość sztampowa młodzieżówka, która obiektywnie rzecz biorąc, niczym się nie wyróżnia. Lecz oceniając całkowicie subiektywnie, biorąc na tapetę moje emocje, to było całkiem dobrze, bardzo przyjemnie, a na samym końcu równie ekscytująco! I pewnie to jedynie kwestia gustu, aury, pogody i nastroju, ale na dzień dzisiejszy "Chłopaka nikt" serdecznie Wam polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz