Czytając tę powieść zagłębiamy się w ciasne i duszne uliczki w Atenach. Mijamy winnice, starożytne zabytki , urocze restauracje. Wreszcie poznajemy 3 osoby, tak bardzo różniące się od siebie: Rebeccę, George'a oraz Henry'ego. Wszyscy są połączeni, wręcz uzależnieni od siebie, a mimo to do szczęścia brakuje im wiele. Jedno wydarzenie może zmienić wszystko, a co dopiero cała kupa takowych zdarzeń?
"Szczęście i ja zamieniliśmy się miejscami i teraz ono musi gonić mnie."
Simon Van Booy urodził się i dorastał w Wielkiej Brytanii. Jest autorem kilkunastu opowiadań, a także trzech książek filozoficznych. Jego teksty są publikowane w wielu gazetach. Ma za sobą współpracę z telewizją oraz radiem. Mieszka w Nowym Jorku, jest nauczycielem.
"Wszystko, co piękne, zaczęło się potem" to powieść obyczajowa, więc nawet nie spodziewałam się szybkiej akcji i wiru wydarzeń. Mimo, że preferuję fantastykę i książki młodzieżowe, wedle zasady 'warto się rozwijać' lubię czasem sięgnąć po coś innego. Ostatnio czytałam klasykę, teraz padło na obyczajówkę. Czego się spodziewałam? Lekkiej, momentami głupiej, lecz nader wszystko relaksującej powieści. Czy taką otrzymałam? Niekoniecznie. Powieść Boy'a, jakkolwiek by nie patrzeć nie debiut (początkującym autorom mogę niektóre gafy wybaczyć),jest nudnawa, pełno w niej sentencji ( mniejsze zło) i bezsensownych rozmów. Przykładem ostatniego przykładu z poprzedniego zdania może być konwersacja o mysich bobkach, która zajęła (o zgrozo!) prawie dwie strony! Z każdym kolejnym dialogiem moja brew unosiła się coraz wyżej i wyżej, aż wreszcie kiedy była prawie na czole książka się skończyła- uff. Na okładce dowiadujemy się, że mamy przed sobą 'boleśnie piękną książkę'. Czy taka była? Bzdura nad bzdurami! Może i były przykre dla bohaterów wydarzenia, może i zamysł był 'piękny', ale całość wypada naprawdę przeciętnie. Dziwna forma narracji, która miała być oryginalna, w moim mniemaniu jest głupia i tyle. Ciężko się do niej przyzwyczaić, treść nabiera sztucznego wydźwięku.
Bohaterowie również są przeciętni. Autor wysilił się na stworzenie prostych postaci, nie są oni wyidealizowani (Simonie Van Booy- chwała ci za to!) po prostu ludzcy- jak ty, czy ja, czy miliony innych osób na tym świecie. Osóbki z problemami, które w dodatku są splamione brudnymi sekretami. Pod tym względem persony występujące w tej powieści wypadają dość dobrze. Wadą jest natomiast chora relacja, która łączyła całą trójkę. Występuje tu rodzaj miłosnego trójkącika, rodem taniego romansu. Autor sili się na profesjonalny styl, równocześnie tworząc pospolity trójkąt, o którym możemy poczytać w harlequinach i innych takich toaletowych 'lekturach'.
Podsumowując, "Wszystko, co piękne, zaczęło się potem' to niewypał i średniak nad średniakami. Najważniejszą zaletą jest to, że mimo tej całej bezsensowności wciąga i możemy ją pochłonąć w jeden wieczór, ba! momentami nie mogłam się od niej oderwać, tak mocno trzymała mnie w swoich mackach. Bez względu na to, czy jakieś inne książki tego autora zostaną wydane w Polsce, czy nie, ja z Panem Van Booy już kończę przygodę. Wam ,natomiast,powieści nie polecam, a wręcz odradzam!
MOJA OCENA:
4/10
4/10
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu bukowy las!
Hmm... Skoro ocena taka niska, to się nie zabieram do tej książki.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: in-corner-with-book.blogspot.com
Do tej pory nie słyszałam o tej książce, jednak nie mam ochoty po nią sięgnąć. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zdecydowanie nie dla mnie. :D
OdpowiedzUsuńNie. Zupełnie mnie nie ciągnie do niej, a teraz to już w ogóle się nie zastanawiam nad sięgnięciem po nią :)
OdpowiedzUsuńEee, a sądziłam, że może to być dobra książka. Już chciałam zapisywać tytuł i udać się do biblioteki z posiadaniem czy takiej przypadkiem nie posiadają, a tu okazuje się, ze książka jest do bani.. No cóż. Pozostał mi jeszcze Sparks. :P
OdpowiedzUsuńraczej nigdy nie siegne.
OdpowiedzUsuńNie lubię sięgać po obyczajówki i widzę, że dobrze robię.
OdpowiedzUsuńA zapowiadała się nieźle... Będę omijała tę książkę szerokim łukiem.
OdpowiedzUsuńJa tak samo, jak bloggerka wyżej. Już po pierwszych słowach recenzji, okładce, tytule czułam się zachęcona.
OdpowiedzUsuńA tu jednak nie. :D
Raczej się na nią nie skuszę.
OdpowiedzUsuńRaczej nie przeczytam tej książki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam