Ten post jest kontynuacją bezimiennego cyklu. Pierwszy artykuł, o korzyściach płynących z czytania w oryginale, znajdziecie tutaj. Wyżej wspomniany tekst, cieszył się Waszym uznaniem i naprawdę dużą popularnością. W komentarzach prosiliście mnie o napisanie jak czytać po angielsku - kochani, dzisiaj spełniam Waszą prośbę i prezentuję Wam mój sposób na czytanie książek anglojęzycznych!
- Słownik precz! - musisz pogodzić się ze świadomością, że nie zrozumiesz każdego słówka. Włącz myślenie i, biorąc pod uwagę kontekst, staraj się domyślić znaczenia danego słowa. Czytanie od razu będzie przyjemniejsze!
- W każdym rozdziale znajdź kluczowy moment - ten punkt jest ściśle powiązany z poprzednim. Czasami nie rozumiesz słówka, bywa i tak, że całe zdanie jest niezrozumiałe. Nie przejmuj się tym. Po prostu czytaj! Lecz kiedy skończysz rozdział zatrzymaj się na chwilę i postaraj się znaleźć kluczowe zdarzenie, własnymi słowami opisz to, o czym czytałeś. Jeżeli po skończonym rozdziale, nie będziesz wiedział o co w nim chodziło, dopiero wtedy zacznij się martwić. Jedno nieznane słówko tępakiem cię nie czyni! :)
- Nie baw się w "google tłumacz" - każde przeczytane zdanie tłumaczysz na język polski? Źle. Przynajmniej w moim odczuciu, bo ja po prostu czytam. Nic nie tłumaczę, mój mózg sam przetwarza treść na język, w jakim jest "zaprogramowany". Według mnie, metoda z poprzedniego punktu jest dużo przyjemniejsza, szybsza i zdecydowanie mniej stresująca.
- Wolne popołudnie, świeża głowa - tak właśnie prezentują się podstawowe warunki do czytania w oryginale. Wiadomo, że zależy to od stopnia zaawansowania, jednakże zawsze na książkę anglojęzyczną, należy poświęcić więcej czasu i ... energii również. Dlatego, jeżeli jesteś zmęczony, oczy Ci się kleją i ziewasz tak mocno, że do buzi wpadają Ci muchy, odpuść sobie czytanie ;).
- Enjoy it! - wybierz książkę, na której Ci naprawdę zależy i... ciesz się z tego, co robisz! Nie przejmuj się nieznajomością pojedynczych słówek. Myśl o tym, jaka / jaki jesteś super, bo czytasz książkę w oryginale!
Twoja technika idealnie pasuje też do książek francuskich i hiszpańskich (sprawdzona i polecam) :) Całkowicie zgadzam się z Twoim podejściem - najważniejsza jest radość z lektury i nie poddawanie się pomimo początkowych trudności :) Z czytaniem w obcym języku jest jak ze wszystkim innym - ćwiczenie czyni mistrza, więc nic tylko czytać i czytać i czytać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jeśli Twoje rady się sprawdzą to Ci podziękuję :D Na razie się wstrzymam ;)
OdpowiedzUsuńNiebawem mam zamiar zabrać za swoją pierwszą lekturę in english, czyli The unbecoming of Mara Dyer. Mam nadzieję, że mi się spodoba :) A może ją czytałaś? Polecasz na pierwszy ogień w czytaniu po angielsku?
Ha! "The unbecoming of Mara Dyer" była moją pierwszą książką przeczytaną po angielsku!
UsuńJest rewelacyjna, język też ma prościutki. Więc zdecydowanie polecam! :)
Niecierpliwie czekam na kolejne posty z tego bezimiennego cyklu. :D
OdpowiedzUsuńJa też rzadko (nie piszę "nigdy", bo czasem sprawdzę) zatrzymuję się, by sprawdzić to jedno nieszczęsne słowo, którego nie zrozumiałam w danym rozdziale. ;) Nigdy tak nie robiłam, z czasem jakoś zaczęłam rozumieć coraz więcej i więcej - oprócz czytania powieści po angielsku (swoją drogą, zaczęłam od Harry'ego Pottera) zarejestrowałam się na forum anglojęzycznym i dużo dyskutowałam, to też pomogło. :)
OdpowiedzUsuńO, z tymi forami to świetny pomysł! :)
UsuńJa kiedyś pisałam takie mini opinie na goodreads. I chyba nawet takie złe nie były, bo za tekst o "Wybranych", C.J. Daugherty dała mi plusa :D
Bardzo fajny post. Ja nie czytam w oryginale za mało znam języki obce (język niemiecki - jeśli chodzi o mnie) ale mam nadzieję, że z czasem mi się to uda, Angielskiego nigdy się nie uczyłam - może kiedyś zacznę :) Rosyjsji juz dawno zapomniałam litery :*
OdpowiedzUsuńMnie się wiecznie oczy kleją, więc z tym punktem miałabym problem. :D
OdpowiedzUsuńCo do całej reszty - pełna zgoda. :)
Choć przyznaję, że wcale nie jest mi łatwo powstrzymać się przed sięganiem po słownik. :/
Widzę, że podzielamy tę samą metodę czytania :) Moją pierwszą książką anglojęzyczną była "Eleanor & Park" i sprawdziła się świetnie. Na pewno na niej nie poprzestanę :)
OdpowiedzUsuńDzięki za wskazówki! Właśnie zaczęłam czytać po angielsku i Twoje rady na pewno mi się przydadzą. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
www.blog-ksiazkoholiczki.blogspot.com
Ja chcę w te wakacje zaczynać książki po angielsku, ale u mnie czuję, że to nie będzie znajomość tylko pojedynczych słówek... :D No ale okaże się w praniu :) Tekst o wpadających do buzi muchach świetny! :D
OdpowiedzUsuńFajne rady. :) Na pewno wykorzystam! Może chcesz polecić jakąś dobrą książkę napisaną jakimś prostym językiem (po angielsku) na początek? :)) Słyszałam właśnie że Gwiazd naszych wina po angielsku dość dobrze się czyta :P
OdpowiedzUsuńO, a ja właśnie słyszałam, że "gwiazd naszych wina" w oryginale czyta się trudno!
UsuńJa zaczęłam od "The unbecoming of Mara Dyer" i był to dobry wybór. Bardzo lekko czytało mi się jeszcze "172 hours on the moon", natomiast banalnie prosty język ma "Geek girl", tyle że historia sama w sobie jest słaba.
Pozdrawiam i zapraszam po więcej już wkrótce - zamierzam stworzyć post, w którym zaproponuję kilka lektur, od których można zacząć czytanie po angielsku :)
Świetne rady, z pewnością zastosuję je podczas czytania, bo dopiero zaczynam swoją przygodę z anglojęzycznymi książkami :)
OdpowiedzUsuńim-bookworm.blogspot.com
Cześć, świetny wpis, ale kluczowa jest jedna rada - ta pierwsza. Przecież czytając po polsku też nie rozumiemy nawet całych zdań, a przynajmniej ich nie odbieramy - wypadają z pamięci (tej krótkotrwałej) w niebyt szybciej niż zdążą zapisać się w mózgu. Niestety, średnio pasuje do czytania po łacinie, nie wspominając już o grece ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mój artykuł przypadł Ci do gustu! :)
UsuńMasz całkowitą rację - dlatego najważniejszą radę umieściłam na samym początku. I zgadzam się, tłumacząc zdania łacińskie nie sposób nie zajrzeć do słownika, a i on czasami niewiele pomaga :D
Z drugiej strony to jest super, ten wysiłek umysłowy, który trzeba podjąć. Pomyśl nad studiowaniem tego języka jeżeli uczysz się w liceum, naprawdę warto :)
UsuńOsobiście nie czytałam nic w oryginale, oprócz książek czytanych do szkoły/na uczelnię. Niemniej jednak ostatnio stwierdziłam, że chyba czas najwyższy to zmienić, bo nieużywane słownictwo z głowy umyka. Dlatego wrzuciłam sobie na czytnik Mortal Instruments i czytam :D Niby wbudowany słownik jest, który pracuje bardzo fajne, ale i tak staram się za często tam nie zaglądać, ewentualnie notować słówka gdzieś na boku, a trakcie czytania domyślać się znaczenia z kontekstu całego zdania :)
OdpowiedzUsuńAch, chciałam jeszcze dopisać, że czytanie na głos po angielsku, czy w oryginale, też bardzo pomaga i pozwala poćwiczyć wymowę :)
OdpowiedzUsuńPrawda to! :)
UsuńDobre rady! Ja na razie czytam tylko czasopisma po angielsku - głównie English matters i dobre w tym jest to, że jest przy tekście słownik z trudniejszymi słówkami ;)
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak chciałabym się w końcu zabrać za przeczytanie jakiejś książki po angielsku ;)
Ja zawsze chciałam czytać książki po angielsku i może spróbuję no bo co mi szkodzi? :)
OdpowiedzUsuńSama już próbowałam czytać, szło mi całkiem dobrze, ale niestety trochę zerkałam do słownika.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł :)
Świetny post! Bardzo spodobaly mi sie Twoje rady i zachęciłas mnie do czytania po angielsku. Co prawda będę miała problemy nie zaglądać ukratkiem do słownika,jednak myślę, że tą pokusę zwalcze z pewnyn czasem :) Polecasz moze jakas książkę na dobry poczatek?
OdpowiedzUsuńZerknij na odpowiedź do komentarza Anonimowego :).
UsuńWięcej już wkrótce, obiecuję że w przyszłym tygodniu pojawi się post z prostymi książkami anglojęzycznymi! :)
Ok, bardzo dziękuję! :)
UsuńPrzeczytałem już kilka pozycji po angielsku i zdecydowanie zgadzam się z twoimi radami. Przede wszystkim ludzi przeraża i zniechęca liczba niezrozumiałych słówek. Ja, w trakcie czytania, mam je gdzieś i lecę dalej, a często nawet staram się odgadnąć co znaczą i w wielu wypadkach mi się udaje (choć na takie zgadywanki nie ma raczej czasu xD). Po skończeniu książki zazwyczaj wypisuję sobie dopiero słówka, które mnie zaciekawiły, które chciałbym poznać, które powtórzyły się częściej niż inne. I tych się uczę, bo słownictwo też jakoś trzeba poszerzać :> Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŁadna technika :)
OdpowiedzUsuńCóż... mam wrażenie, że popełniam wszystkie możliwe błędy. ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że czekałam z niemałą niecierpliwością na ten wpis, bo byłam bardzo ciekawa tego, jakie rady w nim wypiszesz, ponieważ uwielbiam czytać po angielsku i pomyślałam, że dowiem się czegoś więcej. :) Nie chcę, żebyś pomyślała, że ten komentarz to hejt, bo nim nie jest, ale ten wpis tak naprawdę kompletnie niczego nie wnosi. Minimalnie zgadzam się z 1 punktem, bez sensu jest tłumaczenie każdego nieznanego słówka, ale nie powinno się też ignorować tych, których się nie rozumie, bo dla mnie czytanie po angielsku to przede wszystkim poznawanie nowych zwrotów i ciekawość nie pozwala mi na ignorowanie słownika i niektórych wyrazów, tym bardziej, jeżeli jakieś słówko pojawia się w książce nie raz, a kilka. Poza tym mam wrażenie, jakbym czytała non stop o tym samym: nie tłumaczyć słówek, starać się zrozumieć kontekst itd. :P No a dwa ostatnie punkty nie są raczej innowacyjne, ponieważ odnosi się je do każdej książki, w każdym języku, nie tylko do literatury anglojęzycznej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i mimo wszystko czekam na więcej podobnych wpisów. :)
Spokojnie, konstruktywna krytyka nigdy nie jest hejtem ;).
UsuńJeżeli jesteś już wytrawną czytelniczką książek anglojęzycznych, to wiadomo, że dla ciebie nie ma tu nic nowego. Przyznam, że pisałam ten wpis bardziej z myślą o początkujących czytelnikach - stąd tyle powtórzeń, a każdy punkt sprowadza się do jednego.
A to już zależy od człowieka, bo ja jakąś lekką młodzieżówkę w języku polskim, mogę czytać o każdej porze dnia i nocy, niezależnie od stanu umysłu. A już podobną młodzieżówkę w języku angielskim tylko wtedy, kiedy jestem zrelaksowana.
Również pozdrawiam :)
Jeszcze ja dopowiem :) Dla kogoś, kto już czyta z pewnością nie będzie tu nic odkrywczego, ale ja sam jeszcze przed rokiem unikałem dłuższych angielskich lektur, dopiero dzięki czytaniu niedostępnych po polsku tekstów na studia nauczyłem się ufać we własne skillsy i olewać pojedyncze słówka, których nie rozumiem. Może gdybym wcześniej przeczytał podobny artykuł, miałbym na koncie znacznie więcej anglojęzycznych lektur, a tak to zawsze czytałem o siedzeniu nad książką ze słownikiem i przyjmowałem ten sposób za pewnik.
UsuńA wiesz może, gdzie można znaleźć jakies krótkie książki po angielsku? Kupowanie nie wchodzi w grę, zresztą biblioteka też nie jest chyba bogata. Głównie chodzi mi o internet.
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam pojęcia :( Pewnie na chomikuj znajdziesz różne pliki z krótkimi książkami.
UsuńNa Wielkim Buku oczywiście, polecam cykl artykułów Olgi, po niemal każdym wpisie o opowiadaniach grozy daje link do oryginałów: http://wielkibuk.com/category/bezsenne-srody/
UsuńBardzo dużo czytam po angielsku i zgadzam się z punktem - Słownik Precz, dla mnie zabiłoby to całą radość z czytania :)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod Twoimi metodami obiema rękami :) Sama z nich korzystam i jak dotąd się sprawdzają, a po angielsku czytam ostatnio całkiem sporo :)
OdpowiedzUsuńrównież zgadzam się z twoim postem! Lektura w języku obcym ma sprawiać przyjemność! :)
OdpowiedzUsuńDoskonały post dla osób, które zaczynają swoją przygodę z czytaniem w oryginale. :) Wszystko prosto wyłożone, a słownik to najgorsza rada, jaką można otrzymać. Czytanie ma być przyjemnością, tymczasem siedzenie i wyszukiwanie każdego słówka z pewnością ją odbiera. Nic dziwnego, że przez to tak mało osób pochłania książki w oryginale.
OdpowiedzUsuńCzekam na kontynuację cyklu! :)
Moje doświadczenia w czytaniu tekstów po angielsku są dość podobne, ale mam jedną uwagę. O ile uważam, że czytać należy całościowo i wyciągać sens przeczytanego fragmentu nie przejmując się pomniejszymi słówkami to jednak korzystanie z takich narzędzi jak translatory ma także duży walor edukacyjny i uważam, że warto tak robić. Oczywiście to dotyczy tylko tekstów w postaci elektronicznej. W przypadku druku pomniejsze słowa lepiej pominąć lub jak ktoś tutaj pisał wcześniej spisać na boku i potem sprawdzić. Dzięki temu się uczymy podwójnie (czytanie ze zrozumieniem + znajomość języka).
OdpowiedzUsuń