Dzisiaj przychodzę do Was z pewnym nietypowym postem. Kiedy to piszę siedzę sobie w domku i podjadam ekstremalnie słodkie czereśnie, lecz kiedy publikuję ten post jestem w Dublinie. Charakter mojego wyjazdu jest mało wakacyjny, jednakże jestem zadowolona, bo nie lubię lenić się przez całe dwa miesiące - po prostu mam później poczucie straconego czasu i wcale nie czuję się wypoczęta. Pierwszą książkę w języku angielskim przeczytałam trzy lata temu i mimo, że po lektury w tym języku nie sięgam za często, nie zmienia to faktu, że trochę ich już przeczytałam. Ostatnio stwierdziłam, że warto. Chcecie się dowiedzieć dlaczego?
- uczysz się - nawet nie wiecie jak wiele słówek poznałam dzięki czytaniu po angielsku, w książkach macie przede wszystkim dużo idiomów i związków frazeologicznych, a w większości występują również charakterystyczne sformułowania. Na przykład w "The unbecoming of Mara Dyer" co chwilę było "Trust me" - tym sposobem bardzo często używam tego sformułowania, o którym oczywiście kiedyś się uczyłam, ale ostateczne nie nauczyłam ;).
- jesteś bliżej myśli autora - wiadomo o co chodzi. Bardzo często tłumacz się pomyli, przetłumaczy coś nie tak, pozmienia słowa w wierszyku, nie odwzoruje stylu i charakteru tej książki. Oczywiście powieści wydawane w GB też przechodzą korektę, ale jakoś tak... obecność autora jest tu bardziej wyczuwalna.
- poznajesz historię przed polską premierą - o ile w ogóle, bo czasami bywa i tak (np. "172 hours on the moon), że książka jest naprawdę świetna, a nigdy nie została opublikowana w Polsce!
- dla własnej satysfakcji - jestem człowiekiem nieskromnym, więc wiele rzeczy sprawia, że czuję się usatysfakcjonowana. Jednakże z każdą kolejną książką przeczytaną w języku obcym pękam z dumy i czuję się co najmniej tak, jakbym jako pierwsza na świecie coś takiego uczyniła.
- rodzice nie czepiają się, że zamiast się uczyć, ty ciągle czytasz - bardzo potwierdzone info, które nie wymaga komentarza. Chyba wiecie o co mi chodzi!
- ładniejsze okładki - książki anglojęzyczne mają zwykle ładniejsze okładki, które bardziej pasują do treści i odwzorowują klimat opowieści.
- mniejsze ryzyko, że nie pojawi się kontynuacja - wydanie książki w Anglii, a wydanie książki w Polsce to dwie różne bajki. U nas dochodzą jeszcze koszty tłumaczenia, dlatego wydawnictwa oczekują dużego zysku. A jeżeli zysku nie ma, to i kontynuacja też się nie pojawi. A chyba każdy mól książkowy wie, że nie ma niczego gorszego od braku kolejnych tomów ulubionej serii!
I pewnie można by tak wymieniać bez końca, ale czasu mam malutko i nadzieję cichutką, że udało mi się Was zachęcić. Wakacje to dobry czas do zrobienia czegoś ambitniejszego od leżenia całymi dniami brzuchem do góry. Jeśli chcecie, z przyjemnością napiszę również podobne posty - o prostych w zrozumieniu i konstrukcji anglojęzycznych młodzieżówkach oraz o tym jak czytać w obcym języku, żeby się nie załamać. Jeśli macie ochotę piszcie w komentarzu. Wymieńcie się w komentarzach doświadczeniami - czytaliście już książki w obcym języku?
Uściski, Monika.
Z chęcią przeczytałabym post o tym JAK czytać w obcym języku. Bo pomimo, że z angielskim jestem dość obyta, czytanie dłuższych testów (jak książki) nie idzie mi dobrze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
im-bookworm.blogspot.com
Dokładnie dlatego czytam książki po angielsku. Choć jak ostatnio miałam 4 książki na raz na dyskusje na zajęciach każdego tygodnia czytać, to już powoli miałam dość. Ale okazało się, że i po angielsku mogę czytać jak burza! Chociaż w sumie dla mnie czytanie po angielsku jest najlepsze głównie dlatego, że po prostu bardziej skupiam się na tekście i dzięki temu jestem w stanie więcej z tej książki wyjąć. Niestety, w tłumaczeniu mało kiedy udaje się zatrzymać urok oryginalnych myśli autora.
OdpowiedzUsuńEh ja zaczęłam czytać Gwiazd naszych wina w wersji angielskiej, ale zniechęca mnie fakt, że na pierwszej stronie mam już co trzecie słowo sprawdzać w słowniku. Ale się nie poddam, bo słyszałam że ta książka jest wspaniała (dlatego też wybrałam właśnie ją - motywacja do przeczytania)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post, czekam na kolejne tego typu, bo to naprawdę dobry pomysł! :)
Zgadzam się z komentarzem powyżej. Mam nadzieję, że opublikujesz post na temat tego, jak czytać w obcym języku. Mój angielski stoi na średnim poziomie. Wiem, że spokojnie bym potrafiła porozumieć się w UK, pisanie dłuższych tekstów w tym języku również nie sprawia mi większego problemu, jednak czytanie to zupełnie co innego. Pisząc, zawsze mogę wymyślić jakieś zastępcze słówko, przy czytaniu już nie mam takiej sposobności. Od dłuższego czasu przymierzam się do anglojęzycznych książek, także mam nadzieję, że kiedyś będę mogła taki post u Ciebie również przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNo ja nie mogę się nie zgodzić - czytam anglojęzyczne i francuskojęzyczne książki na zmianę z polskimi, bo w sumie to nie robi mi za bardzo i również polecam :) Same pozytywy z takiego czytania :)
OdpowiedzUsuńNa razie czytam tylko anglojęzyczne gazety, ale może na książkę kiedyś przyjdzie czas.
OdpowiedzUsuńJa ciągle próbuję się zmotywować, żeby wreszcie coś po angielsku przeczytać. Jednak moja znajomość tego języka jest na tzw poziomie B (na studiach nie ma niższych grup :P). Niby sobie radzę ale boję się, że moje czytanie polegałoby na ciągłym zaglądaniu do słownika. Zresztą zagraniczne książki tanie nie są, a w komputerze czytać nie lubię. A na półek tyle nieprzeczytanych pozycji...
OdpowiedzUsuńAle nie będę ukrywać, co do komentarzy powyżej - ja mam odwrotnie. Czytać jako tako, jak ktoś mówi też jestem w stanie zrozumieć. Gorszy problem, żeby coś powiedzieć albo napisać. Wtedy kompletna pustka w głowie.
I tym sposobem, nie umiem podjąć decyzji :P
Zastanawiałam się nad takimi książkami, ale jako nie potrafię się zmusić do przeczytania. Może nie chce mi się za bardzo myśleć nad książką... Z drugiej strony na poziomie B2, nie wiem , czy byłabym w stanie przeczytać każdą książkę.. Może zrobisz osobny post i jakieś obcojęzyczne polecisz ? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja jak zaczynałam czytać to byłam właśnie na b2 jakoś. Z drugiej strony nie ma co patrzeć na poziomy, bo są one tworzone głównie ze względu na gramatykę. Ważne jest to co umiesz! :)
UsuńOczywiście, post ukaże się w przyszłym tygodniu / za 2 tygodnie :)
Pisz! Chętnie przeczytam Twoje rady, bo ja kompletnie nie wiem, jak się za takie czytanie zabrać. Jestem przerażona :P
OdpowiedzUsuńPrzyznam się szczerze, że mimo iż jestem w szkole w grupie A2 na angielskim to odkąd poszłam do liceum, moja znajomość języka jest znikoma. I muszę coś z tym zrobić, więc bardzo chętnie przeczytam wpis o tym JAK czytać po angielsku i może jakiś, z wskazówkami jak utrwalać język i jak ćwiczyć te czasy angielskie (nienawidzę ich!)
OdpowiedzUsuńPost z radami na pewno się pojawi! :)
Usuńwedług mnie gramatyki nie da się perfekt wyćwiczyć. Musisz mieszkać w kraju anglojęzycznym / mieć stały kontak z poprawnym językiem - wtedy czasy nie będą Ci się mieszały. Robienie jakiś głupich ćwiczeń nie przynosi zbytniego efektu, skoro poza tym zadaniem w ogóle nie masz styczności z danym zagadnieniem.
Też czytałam pierwszą swoją, angielską książkę jakieś trzy/dwa lata temu. A w sumie to wszystko było bardzo przypadkiem. Wydawnictwo Otwarte przerwało trylogię o "Dziewczynach z Hex Hall" po dwóch tomach, zdenerwowałam się, wyszukałam ebooka i nie licząc się z nikim i niczym, przeczytałam. :) A później to jakoś już tak mechanicznie, co parę tygodni sięgałam po kolejne. Ostatnio tych moich angielskich ebooków przybywa coraz bardziej, bo z każdym dniem przesiadywania na goodreads dociera co mnie, jak polski rynek wydawniczy jest ograniczony. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sherry
Ja rok temu w tzw. "taniej książce" widziałam półkę z angielskimi książkami, ale jakoś tak żadnej nie kupiłam. W te wakacje mam zamiar to nadrobić, bo skoro wszyscy mówią, że to taki fajny i efektowny sposób na naukę języka to warto spróbować :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie spróbuj! Tylko zaopatrz się w książkę, którą bardzo bardzo bardzo chcesz przeczytać. W innym wypadku lektura wróci na półkę po zaledwie kilku stronach :)
UsuńJa jestem taka średnia z angielskiego. Uwielbiam powieść "Gwiazd naszych wina", więc zakupiłam w oryginale i wytrwale czytam. Rzeczywiście wiele się nauczyłam:) Lubię czytać powieści w oryginale i choć zajmuje mi to sporo czasu, zawsze daję satysfakcję. Jedyny minus to powtarzające się słówko "said". U nas jest powiedziała, oznajmiła, zadrwiła, zapytała, rzekła, odparła, wyjęczała, wycedziła, zakpiła, mruknęła, burknęła... można wymieniać godzinami. A w angielskim? Said, said, said, said, said i jeszcze raz said! To mi się nie podoba...
OdpowiedzUsuńPolski język jest piękny :)
UsuńHmm ale to raczej zależy od książki. Jest wiele synonimów słowa said :)
UsuńNoszę się z zamiarem kupna książki anglojęzycznej - aktualnie jestem na etapie wybierania tytułu :)
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tym postem rękami i nogami. ;) Ja zaczęłam czytać książki po angielsku jakoś początkiem tego roku. Wcześniej miałam jedynie styczność z książeczkami do Foxa. Mam kindle i ściągnięty słownik angielsko-polski, więc jeśli, mimo najszczerszych chęci, nie znam znaczenia jakiegoś słowa, które w książce (ebooku w moim przypadku), to zawsze mogę je sprawdzić. Poza tym - ta satysfakcja, że wie się jak dane wyrażenie było w oryginale. Sama łapałam się na przypominaniu sobie zdań po angielsku czytając "Hopeless" po polsku. ;D Eh, i tak to czytanie nie leczy mnie z fazy na język angielski, która mnie dość często łapie...
OdpowiedzUsuńO tak. Mnie do czytania w oryginale zachęcać nie trzeba, wiem jaka to frajda. :D Czekam właśnie na kolejną przesyłkę i nie mogę się doczekać aż zacznę ją czytać :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie zabieram się do czytania po angielsku, ale brać mi jeszcze śmiałości. Choć jest to w planie! I na pewno tych korzyści jest mnóstwo! :)
OdpowiedzUsuńA do czego warto zajrzeć na początku przygody z książkami anglojęzycznymi?
OdpowiedzUsuńHmm polecam goodreads i kanały zagranicznych booktuberów - znajdziesz tam książki, które Cię zaintrygują. Warto poświęcić trochę czasu doborze lektury, bo jeżeli historia cię zaintryguje po prostu łatwiej ci się będzie ją czytało :)
UsuńPodpisuje się rękami i nogami.:)
UsuńBardzo żałuję jednak, że w Polsce nie promują czytania po angielsku (ale czego ja oczekuję, w mym mniemaniu ogólnie czytelnictwo nie jest wystarczająco promowane w naszym kraju), a znalezienie anglojęzycznej książki, mimo że ów język jest tak powszechny, graniczy z cudem. Dobra, zapewne hiperbolizuję. Ale mam ochotę krzyczeć, kiedy widzę Empikowe ceny poszczególnych anglojęzycznych powieści, oscylujące w granicach 50 złotych, a i ta owa garstka, dostępna na naszym rynku, nie zawiera w sobie wielu dobrze rokujących pozycji. Wiesz, jak jest, jakoś tak łatwiej kupić książkę bezpośrednio w księgarni, ewentualnie zamawiając w sklepie internetowym z rozsądną ceną wysyłki - co innego jednak kompletować spore zamówienie z Amazona, żeby zakup faktycznie był opłacalny, zważywszy na koszty dostawy. U mnie jest to czynnik blokujący czytanie książek po angielsku, choć wiem, że nie miałabym z tym większych problemów. Póki co prawdopodobnie będę celować w ebooki (niekiedy te z Amazona wcale nie są takie drogie; pobierania z Chomikopodobnych unikam, chyba jestem zbyt uczciwa na takie strony), bo nie zdzierżę dłuższej bierność w czytelnictwie w tak lubianym przeze mnie języku.:)
Dziękuję za informacje. Biorę się w garść i szukam książek :)
UsuńFajny post:). Nigdy nie przeczytałam jakieś większej książki po angielsku - jedynie kiedyś jakieś mniejsze jak brałam udział w konkursie z angielskiego i były dostosowane do mojego poziomu. Ale od dawna chcę bo kilka moich ulubionych serii nie doczekało się wydania kolejnych tomów i aż zżera mnie ciekawość co wydarzyło się dalej. Sporo się uczy kiedy czyta się w danym języku, nie tylko książki, ale nawet blogi czy jakieś artykuły. Ale książki są fajniejsze :D. Chyba w końcu się ogarnę i zamówię jakąś i zobaczę jak mi pójdzie. :)) Kolejne posty tego typu możesz pisać, przydadzą się ^_^
OdpowiedzUsuńMam zamiar zacząć czytać po angielsku, ale strasznie się tego boję, a głównie tego, że w jednej ręce będę trzymać książkę, a w drugiej słownik.
OdpowiedzUsuńPolecam czytanie w języku angielskim. W moim przypadku pierwszymi książkami jakie przeczytałam w tym języku to był "Tajemniczy ogród" oraz "Mała księżniczka". Jak miałam problemy ze zrozumieniem lub rozszyfrowaniem jakiegoś słowa czy zwrotu to szłam do nauczycielki tego właśnie języka. Bardzo się ucieszyła, że przychodzę do niej z takim problemem. W niektórych przypadkach pomogła mi a w niektórych niestety nie bo słowa były w języku staroangielskim jak to określiła. Po przeczytaniu tych książek w oryginale postanowiłam przeczytać polską wersję i już wiem, że nigdy nie wrócę do tłumaczenia, bo w trakcie czytania pamiętałam jak dana część brzmiała w oryginale i to tłumaczenie jakoś do mnie w ogóle nie przemawiało.
OdpowiedzUsuńTakiej typowej książki po angielsku jeszcze nie czytałam, jednak "Two Warsaw Mysteries" z serii Angielski z kryminałem już tak i mam na półce dwie inne. Poza tym często zdarza mi się czytać mangi po angielsku, co też może być bardzo kształcące. :D Chętnie zabrałabym się kiedyś po normalną powieść, ot żeby sprawdzić czy dobrze mi pójdzie. A co do kolejnych postów, jestem jak najbardziej za. :)
OdpowiedzUsuńChcąc właśnie poćwiczyć angielski zdecydowałam się zakupić powieść w tym języku. I nie żałuję. Czytanie w oryginale to naprawdę świetna sprawa. I wcale nie trzeba umieć języka perfekcyjnie, byle by tylko na przyzwoitym poziomie. Ja jeszcze oprócz czytania jednocześnie słucham audiobooka. I jestem zachwycona jak duże efekty to daje. Zdecydowanie polecam. I masz rację książka w oryginale jest znacznie lepsza niż przekład.
OdpowiedzUsuńJa przymierzam się do 2 części prochów, które u nas nie wyszły.
OdpowiedzUsuńTrochę boję się sięgnąć po anglojęzyczną książkę, choć mam to w planach już od dawna. Na pewno w końcu po jakąś sięgnę, głównie po to, żeby dokładniej zaznajomić się z angielskim! :)
OdpowiedzUsuńMam chęć do zabrania sie za anglojęzyczną książkę, jednak są również obawy ze totalnie jej nie zrozumiem oraz przez moje tłumaczenie będzie ona miała inny sens niż powinna mieć. :)
OdpowiedzUsuńZdarza mi się czytać po angielsku, jednak zdecydowanie jestem fanką oglądania filmów/seriali w oryginale z angielskimi napisami. Tutaj oprócz czytania dochodzi jeszcze rozumienie ze słuchu, które ot tak nie da się nauczyć. Dzięki temu mam naukę 2w1 :) Kolejna sprawa, którą swego czasu nagminnie stosowałam przy czytaniu to korzystanie ze słownika. Zabierało mi to za dużo czasu i obecnie staram się rozumieć kontekst zdania bez konieczności tłumaczenia słowa za słowem. Dla niektórych może to być problem, jednak dla mnie bardzo upraszcza to naukę :) Jednak taka nauka na pewno jest dobra dla osób z angielskim >B2 :) Dla reszty może być za trudna i zamiast polubienia angielskiego, można go sobie po prostu obrzydzić!
OdpowiedzUsuńWłaśnie przymierzam się do książki w języku angielskim. Na razie mam za sobą parę opowiadań i tak źle nie było, choć przyznaję, słownik pod ręką cały czas był obecny. Tak jak Justine wyżej, lubię oglądać filmy z napisami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Całkowicie się zgadzam:) Nigdy nie zapomnę pierwszych prób, gdy zdarzało mi się tracić cierpliwość lub siedzieć z książką w jednej ręce, a słownikiem w drugiej. Teraz mogę powiedzieć - było warto. Wprawdzie nie czytam wielu książek w oryginale, starając się wybierać "perełki", to taka forma jest fascynującym doświadczeniem. Dużo lepiej można wyczu ten anglosaski klimat.;)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam post o tym, jak czytać po angielsku. Ogólnie to angielski nieźle mi idzie, ale boję się, że czytając książkę (chcę przeczytać TFiOS po angielsku ;) ) będę musiała co chwila zaglądać do słownika. :P
OdpowiedzUsuńChętnie się dowiem jakie książki polecasz w oryginalnym języku, szczególnie te o prostej konstrukcji, gdyż z językiem angielskim jest u mnie średnio ;)
OdpowiedzUsuń