sobota, 5 lipca 2014

"19 razy Katherine" John Green

















"Książki to notoryczni Porzucani: gdy je odkładasz, mogą na ciebie czekać wiecznie, a gdy poświęcasz im uwagę, zawsze odwzajemniają twoją miłość".

Pana Zielonego chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Amerykański autor - John Green jest jednym z najbardziej cenionych pisarzy na świecie. Pisze utwory piękne, ponadczasowe i wartościowe, ma rzesze fanów na całej kuli ziemskiej, a cytaty z jego książek stanowią podstawę internetowej grafiki. Zielony osiągnął dużo. Osiągnął to ciężko pracą, wspaniałym stylem bycia, a przede wszystkim wyznawaną filozofią życiową, o której pisze w swoich książkach. Każda lektura upstrzona imieniem i nazwiskiem "John Green" na okładce, nosi w sobie cząstkę autora. W przypadku "19 razy Katherine" owa cząstka jest tym większa, że główny bohaterem jest nerdem - bardzo podobnie jak John Green.

Imion jest paręnaście milionów, a każdego dnia powstają nowe. Więc rzućmy okiem na pewną sprawę - czy ze statystycznego punktu widzenia istnieje możliwość, żeby na dziewiętnaście dziewczyn każda miała na imię Katherine (dozwolona jest tylko taka wersja imienia) i każda z nich była Porzucającą? Wydawałoby się że nie, ale właśnie taka sytuacja dotknęła Colina Singletona. Colin jest cudownym dzieckiem, którego pasją jest czytanie książek, uczenie się i ... randkowanie z dziewczynami o imieniu Katherine. Lecz kiedy dziewiętnasta już z rzędu Katherine odchodzi od chłopaka po prawie roku bycia razem, Colin załamuje się. Gdyby nie jego przyjaciel - Hassan i ich wyjątkowa podróż, chłopak pewnie skończyłby u dobrego psychiatry. A tak... przeczytajcie sami!

"Można kochać kogoś tak bardzo, pomyślał, ale nigdy nikogo nie kocha się tak bardzo, jak bardzo się za nim tęskni."

Uwielbiam tę książkę! Jest tak nerdowska jak tylko to możliwe; tak śmieszna, że gdyby Green posiliłby się na kolejny żart chyba umarłabym ze śmiechu; tak mądra, że nie sposób przejść obok morału obojętnie! Po tych wszystkich smęceniach na temat "19 razy Katherine", ja przychodzę do Was z radosną nowiną - po kilku miesiącach przerwy pomiędzy wydaniem "Szukając Alaski" a "19 razy Katherine", Green znowu zaserwował prawdziwą literacką ucztę! I powiem tak: w starciu o tytuł najlepszej książki Zielonego bezsprzecznie królowało "Gwiazd naszych wina". Ale rak, chociaż jest sprawą niezwykle poważną, zrobił się zbyt popularny w literaturze młodzieżowej, a sezonowe fanki mojego Augustusa działają mi na nerwy. Do starcia o zaszczytne miejsce kilka dni temu dołączyło "19 razy Katherine". I z radością stwierdzam, że ową walkę wygrało.

Gdybym chciała zaznaczyć każdy ważny cytat lub fragment, który mnie rozbawił musiałabym przez cały czas trzymać ołówek w ręce! Hassan i Colin stanowią doskonały duet. Tak doskonały, że nic mi w tych postaciach nie przeszkadzało - nawet obżarstwo Hassana, czy przemądrzałość Colina! Ta para przyjaciół prezentowała doskonały przykład przyjaźni na dobre i na złe. Bohaterowie - zarówno ci pierwszo jak i drugoplanowi byli wykreowani wprost wspaniale i bardzo wyraziście, chociaż... nie obyło się bez powielania schematów. Colin przypominał mi Milesa, czyli głównego bohatera "Szukając Alaski". John Green, jak już ma w zwyczaju, przedstawił życie bez zbędnych udziwnień i wypaczeń, które raziłyby w oczy. Lecz czy fenomenalni bohaterowie są jedynym plusem tej książki? 

Oczywiście że nie! Biję się z myślami od dobrych kilku godzin i wciąż nie wiem jak sformułować ten akapit. Chodzi o to, że "19 razy Katherine" po prostu mi się podobała. Pokochałam tę książkę bezwarunkowo za sam fakt jej istnienia. Nie potrafię stwierdzić jaka był akcja (choć tutaj akurat skłaniałabym się ku opcji: rozwijająca się powoli, lecz z każdą stroną coraz szybciej) i nie jestem też w stanie oceniać języka tej powieści (choć pewnie wiecie, że był wspaniały, przecudowny i jedyny w swoim rodzaju). Po prostu NIE. "19 razy Katherine" nie zasługuje na szufladkowanie, bo zaszufladkować jej się nie da. Green stworzył książkę tak oryginalną i tak do bólu nerdowską (przepraszam, że cały czas to podkreślam, ale jeszcze nigdy nie miałam do czynienia z czymś takim na tak dużą skalę), że nawet ja - jako humanista z krwi i kości - byłam zafascynowana wszelkimi wykresami i teoriami, jakie snuł Colin! A przypisy pomagały zrozumieć te wszystkie naukowe teorie - no i rozśmieszały mnie. Znowu.

"19 razy Katherine" zapamiętam na długo i z pewnością jeszcze kiedyś do tej lektury powrócę. Niesamowita historia z niesamowitymi bohaterami, teoriami i humorem - choćbyś i z dziesiątkami świec szukał, drugiej takiej książki nie znajdziesz! Jestem zauroczona tą historią i zakochana w niej. Tym razem, zamiast łez smutku były łzy spowodowane niebanalnym i diabelnie dobrym humorem. I wiecie co? Podoba mi się taka kolej rzeczy! Green pokazał, że książka śmieszna nie musi być od razu książką głupią. A ja to kupuję. W stu procentach. I mam nadzieję, że "19 razy Katherine" kupicie, a także pokochacie również i Wy!

Bukowy las - dziękuję, że wydajecie najlepszą literaturę młodzieżową ever!

31 komentarzy:

  1. I teraz już wiem, za którą powieść Greena zabiorę się najpierw, bo jeszcze nic z jego prozy nie czytałam, a widzę, że warto poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam twórczości autora ale zamierzam to zmienić, tym bardziej że jest tak wychwalana :)) Mam "19 razy Katherine" i chyba właśnie od niej zacznę, choć bardziej nęci mnie "Gwiazd naszych wina"...

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że tak pozytywnie ją oceniasz, bo sama mam ją już u siebie na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  4. 19 razy Katherine, jest moją książkę, którą zacznę czytać jak tylko skończę obecną :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jutro (może dzisiaj?) zabieram się za GNW, w końcu, a później chcę sięgnąć właśnie po "19 razy Katherine". Mam nadzieję, że spodoba mi się ta książka, bo brzmi ciekawie, jednak recenzji dobrych jest równie dużo co złych. Ale zobaczymy! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie czytaam jeszcze nic tego autora, ale bardzo wiele o nim słyszałam. Może przeczytam, choć wątpię, iż w najbliższym czasie. Tak czy inaczej, chcę się przekonać, na czym fenomen owego pisarza polega^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystkie opinie o 19xKatherine, jakie czytałam, nie były tak entuzjastyczne jak twoja. :) No ale to Green, choćby jego ksiażki były zmieszane z błotem, i tak bym je przeczytała. :P Ale... naprawdę lepsza od GNW?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy co kto lubi. Ale tak jak piszę w recenzji - mnie ten cały szał na GNW odstrasza. Historię miłości Hazel i Agustusa potraktowałam bardzo osobiście, więc straciła ona na wartości, gdy do akcji wkroczyli sezonowcy. Serio! Trzynastki jarające się tą książką są nie do zniesienia, podobnie jak obrazek "okay?okay" na co drugim profilu ;_;
      A ja nie lubię być w tłumie, więc 19xK jest dla mnie idealna! Oryginalna, śmieszna i bardzo nerdowska. Wg mnie cudo! <3

      Usuń
  8. Z książek autora czytałam jedynie "Gwiazd naszych wina", podobała mi się, jednak według mnie fajerwerków nie było. Ciekawa jestem, czy zamysł autora i jego koncepcja w tej książce przypadłyby mi bardziej do gustu. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No, w końcu coraz więcej pozytywnych recenzji tej książki :) Mnie też się bardzo podobała, choć może nie podeszłam do tego z tak ogromnym entuzjazmem jak Ty. Ale fakt- najbardziej nerdowska książka ever i to jest w niej genialne :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam ogromną ochotę przeczytać tą książkę, jestem przekonana, że mi się spodoba. Jak do tej pory Green'a czytałam jedynie "Gwiazd naszych wina" ♥, ale w przyszłym tygodniu idę na książkowe zakupy, więc z pewnością kupię sobie którąś z jego kolejnych powieści. Którą polecasz najbardziej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisałam w recenzji - wg mnie najlepszą książką Greena jest dzisiaj recenzowana "19 raz Katherine" :)

      Usuń
  11. zdradź swą tajemnicę pisania takich recenzji. weź serio wyjdź :c
    i nie wierzę ci jakoś specjalnie, ale przeczytam pewnie kiedyś :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cofnij się w czasie o 17 lat i spraw, żeby moja Mama urodziła ciebie z moim talentem, a nie mnie :D
      A jeśli ta opcja nie wypali to raczej nic nie możesz zrobić xD

      Usuń
  12. Pana Zielonego na przekór wszystkiemu jeszcze nie czytałam. Wszędzie o nim głośno, wszyscy chwalą, a ja dalej go bojkotuję i odkładam na kiedyś tam. Dzisiaj już i tak wiem, że jak sięgnę po jakąkolwiek jego książkę to przepadnę. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo chciałam przeczytać w końcu jakąś książkę Greena, ale do tej pory nie byłam pewna tego autora. Twoja recenzja rozwiała wszystkie moje wątpliwości :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Książka leży już na mojej półce i cierpliwie czeka na swoją kolej. Gorzej ze mną, ale cóż zrobić - najpierw czytam to, co muszę... :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja jeszcze nie zapoznałam się z tym panem. Na razie poluję na "Gwiazd naszych wina", ale Twoja recenzja jest taka pozytywna, taka entuzjastyczna, że i dla "19 razy Katherine" znajdzie się miejsce :3

    OdpowiedzUsuń
  16. W tej kwestii u mnie pierwsze miejsce zajmuje "Szukając Alaski". Osobiście "19 razy Katherine" uważam za najsłabszą książkę, no ale czytelników, tyle opinii. Zielony to Zielony, on zawsze będzie ponadczasowy :) No a ta recenzja wyszła Ci świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja nie czytałam żadnej książki Greena, ale chcę to jak najszybciej nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeju. Dobrze, że trafiłam na tak pozytywną opinię o tej książce, bo choć czeka ona na przeczytanie już na półce, to potrzebowałam jakiegoś impulsu do jej przeczytania, po tych wszystkich przeciętno-negatywnych recenzjach. Myślę, że nie nastawiam się na szaleństwo, po prostu liczę, że styl Greena ponownie mnie zauroczy. :) I choć marzę, by powieść zrobiła na mnie tak wielkie wrażenie jak na tobie, myślę, że nie będę strasznie wściekła jeśli tak się nie stanie. :) Po przeczytaniu ostatnich kilku książek (wśród których większość była oszałamiająca) po prostu wydaje mi się, że teraz autorzy mają utrudnione zadanie, by zasłużyć u mnie na pozytywną ocenę :)
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam w planach. Powinnam ją przeczytać jeszcze przed końcem wakacji : )

    http://wszechstronnie-zaczytana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo chętnie bym przeczytała - tym bardziej, że do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z żadną książką Greena :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  21. Ej, no weź! Pisałam komentarz, chciałam opublikować i się usunął! Grr, moje szczęście :c
    Zielony - fajne określenie, długo nie mogłam skojarzyć dlaczego takie. Wiem, wiem - ten zapłon ;D
    I znów - powaliłaś mnie recenzją, serio! Chyba będę Ci to teraz powtarzać na każdym koku, zobaczysz! Jak Ty to robisz, że piszesz takie recenzje to nie wiem. Weź zdradź swój sekret, nie bądź taka! :D
    A co do Greena, czy tam Zielonego, jak wolisz...czytałam jedynie Szukając Alaski i się zakochałam, serio! Wspaniała, wzruszająca książka, którą pokochałam prawie od samego początku. Chciałabym przeczytać wszystkie jego książki, a zwłaszcza GNW, bo ten film - a nie obejrzę, dopóki nie przeczytam ^^
    19 razy Katherine od dawna wydawało mi się interesujące i jak widać nie pomyliłam się! Ten bohater serio spotyka się z DZIEWIĘTNASTĄ dziewczyną o imieniu Katherine, która potem i tak daje mu kosza? O matko! To musi być niezła rozrywka czytać tą książkę. Muszę mieć, koniecznie! :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a później znajomi się dziwią, że mam takie wysokie mniemanie o sobie i ego takie ogromne ^^
      Ale nie przestawaj :D
      I dziękuję, to naprawdę dla mnie wiele znaczy <3
      Sekretu nie zdradzę, bo sama go nie znam ^^ Po prostu piszę to, co mi do głowy przyjdzie :)
      Tak, Colin serio spotykał się z dziewiętnastoma Katherine! Mam nadzieję, że ta historia Ciebie również zachwyci.
      Pozdrawiam <3

      Usuń
    2. A tam, niech się dziwią! Ja i inni po prostu piszemy jak jest :D nie przestanę, o to się nie martw! Jeszcze Ci się to znudzi, zobaczysz :D
      ja też mam nadzieję, że mi się spodoba i że w końcu będę miała okazję po nią sięgnąć :D

      Usuń
  22. uwielbiam tę recenzję, uwielbiam to, że ja też uwielbiam 19xK <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Mam za sobą "Gwiazd naszych wina" (piękna, cudowna książka) oraz "Szukając Alaski" (która podobała mi się trochę mniej). Nie miałam w planach sięgania po "19 razy Katherine", ale coraz bardziej się do tego przekonuję :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Wszyscy zachwalają Greena, a ja jeszcze sobie jednak odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Zgadzam się ze wszystkim ^^ A zwłaszcza z tym akapitem o "GNW". Bo to naprawdę robi się już nudne. Wszystkie książki są o raku, filmy o raku i... ja wiem, że to temat aktualny i na pewno poważny, ale już nudny. A "19 razy Katherine" jest inne, jest oryginalne, wspaniałe i zabawne! Ma wszystko, co powinna mieć idealna książka dla młodzieży. No, nie jest to moja ulubiona książka Greena (to zaszczytne miejsce zajmuje wciąż "Szukając Alaski"), to jednak warto było ja przeczytać, warto było poznać kolejną genialną powieść Zielonego.
    Twoja opinia jest tak pełna emocji i entuzjazmu, że na pewno każdego zachęciłaby do tej książki ^^
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Tak, tak, tak. Muszę przeczytać !

    OdpowiedzUsuń