Niesprawiedliwość tego świata objawia się chyba w każdym wymiarze życia. Choćby w tym, że młodzi chorują na raka i umierają, mając przed sobą jeszcze całe życie. Niesprawiedliwa jest również bieda, fakt, że Europejczycy wyrzucają codziennie tony jedzenia, podczas gdy w Afryce ludzie nie mają czego włożyć do garnka (pomińmy, że w tym rejonie panuje taka bieda, że garnka też nie uraczysz). Ale chyba najgorsza niesprawiedliwość jest wtedy, kiedy kobieta kocha maleństwo, którego nie może urodzić. Każdego dnia przechadza się ulicami i widzi matki ze swoimi podopiecznymi. Słyszy też o dokonywanych aborcjach. A ona tak bardzo chce posiadać potomstwo. Dałaby wszystko, nawet zaprzedałaby diabłu własną duszę! Byle tylko mieć maleńkie ciałko obok siebie...
Claire i Ben starają się o dziecko już od paru lat. Konsultowali się z najlepszymi lekarzami, podjęli się metody in vitro. I nic. Wciąż nic. Kiedy Claire, po raz kolejny poroniła po paru dniach od wszczepienia zarodka, kobieta poddaje się. Z każdą kolejną nieudaną próbą poczęcia dziecka coś w niej umiera. W efekcie umarła już prawie cała. Ben nie może pogodzić się z decyzją żony, a jego przyjaciółka - Romily - wysuwa nietypową i bardzo odważną propozycję. Czy małżeństwo zdecyduje się na pomysł koleżanki?
"Miłość nie jest rozwiązaniem, tylko problemem."
Lubię obyczajówki, które są mądrymi lekturami. Lubię powieści, które przynoszą łzy wzruszenia i zmuszają do refleksji. Dotychczas większość takich lektur było autorstwa rodzimych pisarek (i mówię to z dumą!). Michalak, Witkiewicz, Zyskowska-Ignaciak, Enerlich i paręnaście innych autorek - nasze panie potrafią pięknie pisać. Obyczajówki zagraniczne kojarzyły mi się z lekturami lekkimi i mało wciągającymi. Nie wiem dlaczego, ale zawsze sądziłam, że obcokrajowcy spłaszczają poważne tematy i zbyt koloryzują swoje historie, przez co są one mało wiarygodne. Na szczęście w porę znalazłam "Drogie maleństwo" (a może to ta książka znalazła mnie?) i choć trochę zmieniłam swoje zdanie na powyższy temat. Bo tutaj nic nie jest przekoloryzowane. Cohen prezentuje sto procent życia w życiu!
Z każdą kolejną stroną podchodziłam do tej książki coraz bardziej emocjonalnie. Wreszcie, już nie wytrzymałam, i przy końcówce łzy polały się nieprzerwanym strumieniem. "Drogie maleństwo" nie jest życiem zamkniętym w pigułce, tudzież w papierowej oprawie - lektura prezentuje życie i snuje opowieść na temat poszczególnych postaw, wartości i prawd, wręcz nadinterpretuje nasze jestestwo i sposoby postępowania, a przez to zmusza do refleksji. Tutaj jak i w życiu - nie wszystko jest czarno - białe, a każdy bohater, w swoim postępowaniu, kieruje się innymi pobudkami. Moją sympatię zdobyła Claire, której współczułam, a którą jednocześnie bardzo podziwiałam! Już nie pamiętam kiedy tak mocno zżyłam się z bohaterem książkowym, żeby akceptować każdą jego decyzję i być przy nim na dobre i na złe. Natomiast denerwował mnie Ben, a moją nienawiścią obdarzyłam Romily. Mimo że znałam przyczyny takiego postępowania, jej charakter i sposób bycia okropnie mnie irytował. Tak bardzo, że miałam ochotę wymazać jej imię ze stron powieści.
"Drogie maleństwo" nieprzypadkowo ma taką delikatną okładkę. Julie Cohen gra na uczuciach Czytelnika i posługuje się tak niewinnym językiem, że od razu przychodzi na myśl tytułowe Maleństwo i starania rodziców. Brytyjka stworzyła piękną historię, którą czyta się w tempie ekspresowym, lecz jej morał pozostaje z Czytelnikiem na długo. Zbierając do kupy te wszystkie nieskładnie skonstruowane zdania, które dzisiaj dla Was napisałam - "Drogim Maleństwem" jestem pozytywnie zaskoczona, klimatem tej historii zauroczona, a morałem wzmocniona. Ta lektura przywraca wiarę w happy endy i pokazuje, że po każdej burzy wychodzi słońce.
Swój wywód zakończę mało oryginalnym, acz treściwym i ponadczasowym - polecam. Polecam, bo naprawdę warto przeczytać! Polecam przede wszystkim kobietom - tym, które są przy nadziei, tym które o dziecku marzą i tym, które już dawno odchowały swoich podopiecznych. "Drogie Maleństwo" to istota macierzyństwa zamknięta w prawie pięciuset stronicowej powieści. Jeszcze raz i już po raz ostatni - polecam!
Swój wywód zakończę mało oryginalnym, acz treściwym i ponadczasowym - polecam. Polecam, bo naprawdę warto przeczytać! Polecam przede wszystkim kobietom - tym, które są przy nadziei, tym które o dziecku marzą i tym, które już dawno odchowały swoich podopiecznych. "Drogie Maleństwo" to istota macierzyństwa zamknięta w prawie pięciuset stronicowej powieści. Jeszcze raz i już po raz ostatni - polecam!
Niezwykle wartościową lekturę zaserwowało mi wydawnictwo Filia!
Po przeczytaniu Twojej opinii jestem szczere zainteresowana tą pozycją, gdyż lubię książki, które poruszają poważne problemy, może dlatego, że taka twórczość jest bliższa człowiekowi niż opowieści o wampirach, wilkołakach, itp.? A może też dlatego mnie ona ciekawi, gdyż obecnie mam wrażenie, że jest jak na lekarstwo osób, które piszą w mądry sposób, a nastąpiła eksplozja mało wybitnych autorów. Z chęcią sięgnęłabym po tę książkę.
OdpowiedzUsuńO tak! Ta książka juz parokrotnie wpadala mi w oczy w blogosferze i wszyscy bardzo ja chwała i polecają. Na pewno ja przeczytam!
OdpowiedzUsuńOjejku, wiedziałam, że to będzie wzruszająca lektura! Mam ją w niedalekich planach :)
OdpowiedzUsuńojej, kocham takie książki i koniecznie muszę po nią sięgnąć <3 Ech, długość mojej listy życzeń mnie przeraża.
OdpowiedzUsuńKonieczne muszę przeczytać tę piękną i mądrą książkę. :)
OdpowiedzUsuńChyba się zdecyduję. Ostatnio brakuje w mojej biblioteczce tego typu książek.
OdpowiedzUsuńAaaa! Muszę mieć :) Książka porusza takie tematy, że nie mogę przejść koło niej obojętnie
OdpowiedzUsuńMoże i mam te szesnaście lat, ale sądząc po twojej recenzji wiem że również książka zawładnie moimi uczuciami. Muszę jak najszybciej ją przeczytać. :)
OdpowiedzUsuńTeż mam szesnaście lat :)
UsuńKsiążka jest już w drodze do mnie. Liczę na podobne emocje :)
OdpowiedzUsuńMam od dłuższego czasu chęć na tę książkę!
OdpowiedzUsuńNa pewno mną poruszy, muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńOkej. Czytałam już parę recenzji tej książki, ale chyba od żadnej wcześniejszej, nie wyczuwałam tak buchających emocji, jak od twojej. :o Co oczywiście - niesamowicie podziałało na mnie ^^ I mimo, że wiem, iż w przeciągu najbliższych dwóch miesięcy nie mogę już sobie pozwolić na żadną dodatkową książkę (serio, muszę się wziąć za swoją kolejkę), to wyczekuję pierwszego września i pozbycia się łańcuchów postanowienia, którymi sama się związałam. ;) "Drogie maleństwo" będzie jedną z pierwszych książek, których poszukam i naprawdę, każdą cząstką jestestwa będę wyczekiwać tego spotkania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Sherry
Lubię, kiedy książka wywołuje tyle emocji, że łzy same pojawiają się w oczach. Wnioskuję, że ta na pewno taką jest i już dodaję ją na moją listę książek do przeczytania.
OdpowiedzUsuńJeśli na Tobie ta książka wywarła tak wielkie wrażenie (choć o posiadaniu dzieci, czy nawet rzeczywistej chęci ich posiadania masz mgliste pojęcie) to szczerze obawiam się o siebie ;) Ta książka już do mnie jedzie i nie wiem, czy będę w stanie czytać o tak bliskim mi temacie.
OdpowiedzUsuńGratuluję dojrzałego podsumowania, muszę przyznać że w tym przypadku bardzo mnie zaintrygowałaś.
Przepadam za tego typu literaturą, i choć też nie mam za bardzo odniesienia w tym temacie, to na pewno podejdę do lektury bardzo emocjonalnie. :)
OdpowiedzUsuńJejuu! Ciekawa jestem co to za pomysł! Uwielbiam Twoje recenzję i chyba Ci tego jeszcze nie mówiłam, więc robię to teraz. Są naprawdę rewelacyjne! Znalazłam jednak jedną, małą, maleńką literówkę - "Brytyjka stworzyła (nie stworzył) piękną historię..."
OdpowiedzUsuńTo tak, żeby się podlizać, że przeczytałam całą recenzję bardzo dokładnie :D Żart :)
Niemniej jednak jestem strasznie zainteresowana tą książką. I znając mnie, jeśli Ciebie tak mocno wzruszyła, to co będzie ze mną? Przecież mi chusteczek braknie. Widzę, że zapowiada się cudowna, rewelacyjna wręcz przygoda z tą książką i że warto ją nabyć i przeczytać. Wszystko dzięki Tobie! :*
Jejku, dziękuję! Naprawdę mi miło! <3
UsuńA faktycznie, gdzieś mi umknęło i nie zauważyłam. Już poprawiam :)
I jeszcze raz dziękuję! Mam nadzieję, że Tobie również ta książka przypadnie do gustu :)
Już raz o niej słyszałam, teraz jeszcze bardziej chciałabym ją przeczytać. Świetna recenzja. :)
OdpowiedzUsuńMam na liście do kupienia :)
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest, że Amerykanie potrafią spłycać wiele historii, albo je bezsensownie udramatyzować niepotrzebnymi frazesami. Zaś nie powiem, bo zdarzyło mi się już przeczytać niejedną trącającą życiową mądrością obyczajówkę, która przypłynęła do nas zza wielkiej wody :) Myślę, że jeśli będę potrzebowała trochę łez, skuszę się na książkę Julie Cohen, bo zaciekawiłaś mnie swoją recenzją :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń