środa, 7 maja 2014

Środowe wieczorki 13) Jakim jestem czytelnikiem?

A dzisiaj mam dla Was coś wyjątkowego! Ostatnio blogowe zabawy zrobił się strasznie modne - w zaksiążkuj nazwę bloga (?) uczestniczył co drugi blog, a w liebster blog award, wybaczcie, brał udział każdy głupi. Lecz czy ktoś słyszał o zabawie Jakim jestem czytelnikiem?. No właśnie, raczej nie. Do wzięcia udziału zaprosiła mnie Tanayah, za co ślicznie jej dziękuję! Z racji mojej płci, płynności i spójności tekstu sfeminizuję pytanie i udzielę sfeminizowanej odpowiedzi. Tak więc dzisiaj o moich czytelniczych zwyczajach, przypadłościach i dziwactwach. Jaką jestem czytelniczką? Odpowiedź znajdziecie poniżej, zapraszam!

Jestem czytelniczką wyjątkową, a zarazem typową. Tak jak setki tysięcy innych ludzi na świecie kocham czytać książki, przenosić się w papierowy świat, który jest rzeczywisty jedynie w mojej wyobraźni, przeżywać z bohaterami książkowymi niezwykłe przygody. Dla mnie nie ma nic piękniejszego, niż widok człowieka czytającego książkę. Kiedy widzę w autobusie lub miejscu publicznym kogoś, kto podczytuje sobie jakieś czytadło po prostu MUSZĘ wiedzieć co to za tytuł. Ot, taka zagadka, której rozwiązanie nie znosi zwłoki. A kiedy dostrzegam znajomy i ukochany tytuł, automatycznie się uśmiecham. Ale, ale... nie zawsze jest tak kolorowo. Bo o ile ktoś ma swój własny egzemplarz książki to super, chwała mu za to. Lecz w bibliotece wszystkie uprzejmości schodzą na dalszy plan, liczy się tylko to, żeby dorwać książkę. A inni czytelnicy nie śpią i tylko czekają, żeby podebrać mi tytuł, na który ja tyle poluję! Na szczęście, za sprawą egzemplarzy recenzenckich problem ten praktycznie zniknął, bo teraz już w bibliotece bywam rzadko. Ale parę lat temu, sytuacja wyżej opisana była na porządku dziennym.

Moje książki są dla mnie najważniejsze. Mogłabym się w nie wgapiać godzinami, jak tylko koło nich przechodzę nie mogę się oprzeć pokusie, żeby delikatnie pogłaskać grzbiety. Staram się o nie dbać, jednakże kiedy rozegnę grzbiet, czy przypadkowo zagnę stronę nic się nie stanie - kiedy książka nosi moje ślady użytkowania, wydaje się być bliższa sercu. Ale kiedy ktoś zaleje, pognie, rozegnie moją książkę - ech, nie chciałabym być w jego skórze. Dlatego też ostatnimi czasy mocno ograniczyłam się do pożyczania książek. Udostępniam je tylko najbliższym znajomym. Bo książki są jak dzieci - czy matka oddaje dziecko w cudze ręce, wysyła do przedszkola, o którym nic nie wie? No właśnie nie. Chociaż w dobie patologii czasami i tak się zdarza. Więc mam dla Was przykład dobitniejszy. Dla mnie książki są jak pieniądze. Czy pożyczasz je pierwszej lepszej osobie na ulicy, czy tylko bliższej rodzinie i najlepszym przyjaciołom? No właśnie...

W swoim czytelniczym życiu miewam też fazy na różne gatunki. Czasami czytałabym same młodzieżówki i paranormale, innym razem (tak jak teraz na przykład) pochłaniam same obyczajówki. Aha! Zjawisko niemocy czytelniczej - niektórych nęka często i nie chce opuścić. U mnie niemoc czytelnicza objawia się cholerną chęcią na czytanie i szukaniem idealnego ideału. Jednakże wtedy moje radary są nastawione na wyszukiwanie wad, w efekcie po 10 stronach odkładam każdą książkę. Robię tak zwykle z pięcioma lekturami, później niemoc przechodzi jak ręką odjął. Oczywiście czasami dzieje się również tak, że kiedy mam natłok nauki i sprawdzianów marzę tylko o lekturze i na niczym nie mogę się skupić. A kiedy mam luźne popołudnie jakoś nie chce mi się sięgać po żadną powieść. Na szczęście ostatnio owy paradoks zdarza się coraz rzadziej! :)

Uff, dałam radę! Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak ciężko odpowiedzieć na to pytanie! Bardzo fajnie bawiłam się przy pisaniu tego artykułu, dlatego też przekazuję pałeczkę dalej, niech zabawa trwa! Nominuję Karolkę, Owocową oraz Scathach. O ile pierwsze dwie blogerki pewnie kojarzycie, o tyle ta ostatnia istotka o niepolskim nicku to moja kochana przyszywana kuzynka Antonina, która postanowiła spróbować sił w blogowaniu. Więc zapraszam na jej bloga :)

A na koniec piosenka. Telewizji nie oglądam za często, ale najnowsza reklama tymbarka rzuciła mi się w oczy, a piosenka wpadła w ucho. Okazał się, że pochodzi ona z najnowszej płyty One Republic, a w całości brzmi jeszcze lepiej niż w reklamie! Miłego słuchania, do napisania, buziaki xx.

18 komentarzy:

  1. Z niektórymi rzeczami mamy podobnie. Ale bardziej szczegółowo napisze w poście - dzięki za nominacje <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że zabawa Ci się spodobała :) Ja niestety dalej wiem jak to jest z tymi kolejkami w bibliotece (choć tam pracuję, to nie mam przywileju pomijania kolejki rezerwacji) :P Nie umiem się doczekać aż ktoś zwróci kolejny tom "Pieśni Lodu i Ognia" - okropnie się wciągnęłam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie cierpię jak ktoś nie dba o książki. Nigdy nie zrozumiem, jak można bezczelnie zaginać rogi, podczas gdy mi to się przydarzy, automatycznie zalewa mnie krew. Lubię czasami po prostu popatrzeć sobie na moje książki i tak jak napisałaś, podotykać grzbietów. Też jak jestem w bibliotece zdaje mi się, że nagle wypożyczono wszystkie książki, na które miałam ochotę. Bardzo ciekawa odpowiedź. Przy okazji zajrzę na bloga twojej prawie kuzynki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym brakiem szacunku do ksiązek masz stuprocentową rację.

      Usuń
  4. zgadzam się chyba we wszystkim, chociaż kiedy zagnie mi się okładka czy cos podobnego, jestem strasznie zła na siebie. w końcu wychodzę z założenia że co zrobisz, nic nie zrobisz, ale ostatnio kiedy egzemplarz mojej uluuuubionej książki przerwał się na pół (WZDŁUŻ GRZBIETU....), bo ma jakieś 40 lat, to miałam dosłownie łzy w oczach :C
    piosenkę lubuję :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy tekst i cudna piosenka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z tym, że nie ma piękniejszego widoku, niż osoby czytające książki. Nawet jeśli ktoś czyta e-booka to nie to samo. Książka to książka i każdy powinien się z nią zaprzyjaźnić.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zauważyłam, że większośc czytelników jest do siebie podobnych :) kochamy swoje książki, wąchamy je i głaskamy, nie chcemy pożyczać i traktujemy jak skarby. Płaczemy przy nich i głosno się śmiejemy, są naszymi przyjaciółmi, którzy nigdy nie zawiodą... Literatura jednoczy i cieszę się, że jestem częścią tej wspaniałej społeczności. Świetnie się czytało Twój post ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiele rzeczy mam tak jak ty, a najbardziej spodobało mi się wspomnienie o tych osobach w autobusach z książkami. Też zawsze staram się dopatrzeć tytuł, ale nawet jak go nie widzę to i tak jak siadam i widzę, że ktoś przede mną czyta książkę, uśmiech przylatuje skądś na moją twarz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sporo rzeczy nas łączy :) Przyglądanie się innym gdy czytanie i zczytywanie tytułów czy odkładanie paru książek po kilku stronach :) Pewnie zresztą nie tylko to :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ta chęć czytania książki, gdy trzeba się uczyć... Z dorwaniem książki w bibliotece zazwyczaj nie mam problemu, chyba że jest już wypożyczona, jednak mimo wszystko zwykle krążę między półkami przez średnio pół godziny, zanim się w końcu zdecyduję na jakąś książkę. A raczej kilka, bo rzadko wypożyczam tylko jedną. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawa zabawa, a co do czytelniczych upodobań, ja osobiście mam manię na punkcie wyglądu książek - wszystkie moje książki muszą być opakowane w foliowe okładki, a co za tym idzie - nikomu nie pożyczam moich książek :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Och, doskonale wiem, jak to jest oczekiwać na utęsknioną książkę z biblioteki. To zupełnie jak sport - kto pierwszy, ten lepszy :) Ja ostatnio pożyczam książki tylko przyjaciółkom od czasu pewnego incydentu...
    Fajna zabawa, można się sporo dowiedzieć o bloggerach, a nawet porównać ich upodobania do swoich :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zawsze podglądam co czytają inni, a czasem zdarza mi się czytać komuś przez ramię :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Zastanawiam się, jak ja bym opisała siebie. Byłoby mi bardzo trudno. Wiem jedno, nie lubię pożyczać książek i jestem namiętnym ich zbieraczem.

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej :) Fajny artykuł, chociaż ja mam inne podejście - dla mnie np. tak duża troska o ksiązki to przesada, wolę, by były czytane, nawet kosztem gorszego stanu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja się zastanawiam czy nawet tym najbliższym warto pożyczyć książki. Nie raz się i na tym przejechałam, ale np. nienawidzę jak przychodzę do domu i okazuje się, że moja mama pożyczyła jakąś moją książkę swojej koleżance... i to bez pytania!

    OdpowiedzUsuń