Nie wiem dlaczego tak jest, lecz my ludzie - istoty nad wyraz pospolite - bardzo łatwo przywiązujemy się do miejsc. Nie bez powodu mawiamy "wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej". Rezerwując wakacyjny pobyt z ogromną dokładnością sprawdzamy miejsce, a kiedy już urlop się skończy i przygoda dobiegnie końca, siedząc w szkolnej ławce z błogim uśmiechem na twarzy wspominamy tamte chwile. Niektóre miejsca są rozchwytywane przez turystów, obfotografowywane przez setki tysięcy aparatów, popularne w tak dużym stopniu, że każdy owo miejsce zna. Do takich światowych turystycznych metropolii możemy zaliczyć Paryż, Rzym, czy Londyn. Lecz niezaprzeczalnie, po drugiej stronie oceanu, takich miejsc jest więcej. Biały Dom w Waszyngtonie, wodospad Niagara, czy... Nowy Jork. Ach! To miasto jest klasą samą w sobie, symbolem nowoczesności. Mieszkańcy niczym mrówki przechadzają się po zatłoczonych ulicach, turyści z twarzą rozdziawioną w niemym zachwycie podziwiają Nowy Jork i widzą w nim magię i czar. Ukrytą głęboko, w najciemniejszym zakamarku wiecznie żywego miasta.
Nowy Jork nie zawsze był kojarzony z żółtymi taksówkami. U progu XX w. to amerykańskie miasto to przede wszystkim Statua Wolności, tabuny emigrantów, mieszanka kulturowa i religijna. Miastem rządzą uliczne gangi, a do najpotężniejszych z nich należy Peter Lake. Nastolatek o nieznanym pochodzeniu, wychowany przez Przymorzan, naraził się szefostwu Krótkich Ogonów. Od kilku lat jest ścigany, a takie życie wyraźnie go nie satysfakcjonuje. Żeby zarobić choć na jedną kromkę chleba kradnie i włamuje się do mieszkań. Od nieprawego życia może uratować go tylko miłość. Miłość na dobre i na złe, uczucie, które wygra ze zdrowym rozsądkiem i trzeźwym myśleniem. Na razie nic się na to nie zanosi, Peter ucieka na białym koniu przed wrogami. Ale kto wie, kto wie. W końcu przyszłość jest tylko i wyłącznie niewiadomą, a cytując Enisteina pewny jest tylko wszechświat i idioci.
"Kot to wymówka dla samotnej kobiety, żeby mogła do siebie mówić."
Początkowo obawiałam się, czy aby na pewno jest to lektura dla mnie. Nie przepadam za dużymi objętościowo książkami, a oglądając tę powieść na księgarnianej półce ilość opisów negatywnie mnie zaskoczyła. Jednakże bardzo pozytywne recenzje odsunęły moje wątpliwości i dosłownie zmusiły do sięgnięcia po lekturę. Zaczęłam czytać, a moja reakcja była jednym wielkim przemieszaniem z poplątaniem. Z jednej strony już pierwsze strony mnie zaintrygowały, z drugiej bardzo ciężko szło mi wdrażanie się w świat przedstawiony. Helprin kreuje cudowne scenerie i opisuje je wyśmienitym słowem pisanym, lecz równocześnie świat przez niego stworzony nie jest dla wszystkich dostępny. Trzeba mieć głowę pełną wyobraźni, otworzyć się na prezentowaną treść, ażeby móc zatracić się w tej historii. W innym wypadku ta powieść będzie udręką i istną drogą krzyżową. Na szczęście już po pierwszych 75. stronach powieść zaczęła mnie wciągać, a ja nie mogłam się oderwać od tej lektury! Przygody Petera Lake'a tak mnie pochłonęły, że nie byłam w stanie myśleć o niczym innym. Liczyli się tylko bohaterowie, których w książce jest naprawdę sporo. Co więcej, każdy z nich jest inny, co tylko potęguje wrażenie oryginalności.
W "Zimowej opowieści" jest pełno magii. (Prawie) latający koń, miejscowe legendy i wyjątkowa atmosfera sprawiają, że ten Nowy Jork jest taki inny, mniej przyziemny. Widać, że Helprin kocha to miasto - sposób w jaki opisuje tą metropolię chwyta za serce i zapada w pamięć. Jesteśmy świadkami wielkich zmian, jakie zaszły w tym mieście. Mimo, że nigdy nie byłam w Nowym Jorku po tej lekturze czuję się tak, jakbym spędziła tam pół życia! Odnoszę wrażenie, że znam każdy zaułek, każdą ulicę i mosty. Będąc w Nowym Jorku chciałabym wyruszyć w podróż śladami Zimowej Opowieści - to dopiero byłoby coś. Tymczasem jestem w Polsce, trzymam w ręce tę książkę wpatruję się w okładkę i rozmyślam na tematy bliżej nieokreślone. I zastanawiam się, czym my, polscy Czytelnicy, sobie zasłużyliśmy, że na wydanie "Zimowej opowieści" czekaliśmy ponad 30 lat? Prawdopodobnie, książka została u nas wydana tylko i wyłącznie z powodu ekranizacji. A gdyby film nigdy nie powstał, nie poznałabym tej nieziemskiej historii? Jak żyć, panie premierze, jak żyć...
Przeczytałam i oniemiałam! Zgadzam się z wypowiedzią Doroty
Wellman umieszczonej z tyłu okładki - nie mam zielonego pojęcia, czym ta
książka tak naprawdę jest. Romansem nazwać tego nie można, fantasy tym
bardziej, pojęcie sagi rodzinnej też nie wchodzi w grę. "Zimowa
opowieść" plasuje się gdzieś pomiędzy każdym gatunkiem, a Helprin z
każdego rodzaju literatury wyciągnął wszystko co najlepsze i umieścił w
swojej powieści. To opasłe tomisko zawiera w sobie tyle wątków, że można
by było nimi obdzielić co najmniej dziesięć książek. Ale nie - Helprin
tą całą nietuzinkową historię postanowił zamknąć w jednym, gigantycznym
tomie. W tym wypadku za ilością poszła jakość. W efekcie mamy cudowną
cegłę, którą czyta się jednym tchem, a nad każdym elementem można piać z
zachwytu. Coś niesamowitego, pięknego i ponadczasowego. Takiej historii
nigdzie nie znajdziecie!
Za poznanie tej wciskającej w fotel lektury chylę czoła wydawnictwu Otwarte!
Taka gatunkowa enigma. Kusi mnie zakup, choć jednocześnie zniechęcają mnie te wszystkie teksty, że to arcydzieło, rzecz ponadczasowa i w ogóle lepszej ze świecą szukać. Tego nie przełknę, bo bym się potem okrutnie rozczarował :)
OdpowiedzUsuńInteresuje mnie już od dłuższego czasu ta książka i pewnie kiedyś ją przeczytam... Zapewne jak szał na nią będzie już wspomnieniem ;)
OdpowiedzUsuńCzyli jesteś zachwycona ;) Mam nadzieję, że ja również będę ;) Jestem ogromnie ciekawa czym ten Helprin uwiódł tyle człowieczeństwa
OdpowiedzUsuńWidać, po opiniach, że "Zimowa opowieść" jest niesamowitą powieścią, którą każdy musi przeczytać. Takie arcydzieło. Tylko ciekawe dlaczego zostało wydane po 30 latach od napisania....
OdpowiedzUsuńPisałam o tym w recenzji - powieść została u nas wydana najprawdopodobniej tylko z powodu ekranizacji :).
Usuńhuuu, świetna recenzja. ale książka nie wiem czy dla mnie, mimo wszystko mnie nie przekonałaś, bo nie lubię takich mieszanek gatunkowych. ale jak będzie okazja, who knows.
OdpowiedzUsuńGdy dowiedziałam się o tej książce to od razu wiedziałam, że MUSZĘ ją mieć <3 I dostanę na urodzinki od przyjaciółki, jeszcze tylko miesiąc i 12 dni [*]
OdpowiedzUsuńWiele dni się nad nią zastanawiałam, ale po przeczytaniu Twojej recenzji, z pewnością sięgnę po tą książkę :)
OdpowiedzUsuńweronine-library.blogspot.com
A tak na nią narzekałaś we Wro! A teraz po takiej recenzji ja też chcę ją mieć, i co zrobisz? :C
OdpowiedzUsuńZa karę będziesz musiała mi ją pożyczyć.
Jestem w trakcie, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w piątek skończę.
OdpowiedzUsuńCoby nie rozpisywać się tutaj {recenzje w komentarzu <<<<} zanadto, powiem tylko, że początek - gwoli ścisłości, cała pierwsza część - był rozpaczliwy. Teraz jest dobrze. Bardzo, bardzo, bardzo dobrze.
Za każdym razem gdy jestem w księgarni korci mnie żeby ją kupić :-) Mam nadzieję, że w końcu dojdzie i do mnie ta książka :-)
OdpowiedzUsuńbiblioholiczka.blogspot.com
No co Ty mówisz... Aż taki zachwyt? A dla mnie to naprawdę dobre urban fantasy, z ciekawym zarysem filozoficznym, ale zawiodłam się naiwnością tej powieści (szczególnie zakończeniem). Zgadzam się, że jest magia, jest intrygująco, ale miejscami trochę przegadanie jednak :) Niemniej również polecam, bo to taka już klasyka i warto znać, nawet jeśli nasze poznanie jest sporo opóźnione ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Olga
WielkiBuk.com
Dobrze, że tak dobrze o niej piszesz :) Mam ją w swoim stosie i trochę bałam się po nią sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńMam taką ochotę obejrzeć film, ale choliba nie zrobię tego, bo tak strasznie chcę przeczytać tę książkę! <3 A ty i Twoja recenzja jesteście jak wzmacniacz tych ochot... Grrr muszę czytnąć!
OdpowiedzUsuńNiesamowita, ponadczasowa i piękna cegła? Jak dobrze, że zamówiłam sobie ,,Zimową opowieść" do mojej domowej biblioteczki ;) Uwielbiam wielowątkowe, międzygatunkowe powieści.
OdpowiedzUsuńŁadnie wydana, przeczytałabym :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta książka - skoro łączy w sobie wiele gatunków i w zasadzie nie wiadomo o czym jest, stanowi dla mnie pewne wyzwanie. :D
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji mam ochotę zapoznać się z tą lekturą. Nigdy mnie specjalnie do niej nie ciągnęło, ale skoro jesteś tak zachwycona.. Myślę że byłby to dobrze spędzony czas. ;)
OdpowiedzUsuń