To nie będzie żadna recenzja, czy profesjonalny tekst (tsa, jakby inne moje teksty były profesjonalne). Ot skrawek moich myśli, na temat filmu, o którym ostatnimi czasy jest naprawdę głośno. Zwykli zjadacze chleba (w szczególności nastolatki!) chwalą ten film wniebogłosy, krytycy krytykują i załamują ręce. Wywiązało się wiele gorących dyskusji, które bez wątpienia przyciągnęły widzów do kin. Osoby starsze chciały poznać współczesną ekranizację historii Kamińskiego, nastolatki poszły do kina się ukulturalniać (wersja oficjalna) i pooglądać przystojnych chłopaków (wersja prawdziwa). A ja poszłam wraz z moją szkołą w ramach dnia wagarowicza. I ujmę w tym tekście to, co od kilku dni zajmuje moje myśli. Może być parę spojlerów - obawiam się, że nie dam rady wytłumaczyć ułomności tego filmu bez zdradzania fabuły.
Przyznaję się bez bicia - nie czytałam książki. Chociaż nie, ja ją przeczytałam, tyle że zapoznawałam się z akcją co 20/30 stron. Była to moja lektura w, bodajże, pierwszej klasie gimnazjum. Zresztą , teraz też bym jej nie przeczytała z polecenia nauczyciela. Słysząc słowo "lektura szkolna" odechciewa mi się żyć, a daną lekturę spisuję na straty. Tak to już ze mną bywa - do czytania nikt mnie zmuszać nie będzie. Wracając jednak do tematu - choć przez książkę nie przebrnęłam to fabułę znam doskonale. Zakładam, że i wy znacie historię Zośki, Rudego i Aleksa, więc oszczędzę sobie ( i Wam) tłumaczenia, o co w tym wszystkim chodzi.
Czasami ciężko mi było ogarnąć, co się aktualnie dzieje na ekranie. Żadna nowość, z reguły na każdym filmie dopadają mnie wątpliwości kto jest kim i o co w tym wszystkim chodzi. Lecz nie to jest tutaj najważniejsze. "Kamienie na szaniec" to sztuczny film, wyreżyserowany pod trzynastolatki, które mają kisiel w majtkach na widok Justina Biebera czy innej jakże ważnej nastoletniej osobistości. Komercja, komercja i jeszcze raz komercja. Aha! No i nie zapominajmy o seksie. Bo kto to widział film wojenny bez seksu, no jak to tak. W końcu seks w filmie upamiętniającym wojennych bohaterów musi być. Co prawda, niektórzy przesadzają pisząc, że "Kamienie na szaniec" przypomina film pornograficzny, jednakże jedna scena była naprawdę niesmaczna. Wyobraź sobie, Kochany Czytelniku, taką sytuację - umiera Twój najlepszy przyjaciel. Co robisz?
a) płaczesz
b) wspominasz wszystkie cudowne dni, jakie razem spędziliście
c) uprawiasz miłość.
No więc właśnie. Domyślcie się, który wariant wybrał reżyser filmu - Pan Robert Gliński.
Ten film szokuje. Nie ma wątpliwości, z tym stwierdzeniem zgodzi się chyba każdy. Losy bohaterów wzbudzają współczucie, ich losy wyciskają łzy z oczu. Jednakże w porównaniu z pierwszą ekranizacją "Kamieni na szaniec", wersja najnowsza wypada słabo. I sztucznie. I jak już wcześniej wspominałam - komercyjnie. Pierwsza filmowa adaptacja książki Kamińskiego - "Akcja pod arsenałem" - to film robiony za czasów późnej komuny. Bez sztucznych efektów, reklamy i ogromnych nakładów finansowych. Oglądałam jego fragmenty, podobał mi się dużo bardziej - był prawdziwy po prostu.
Ten film nie jest jedną wielką porażką. Do kompletnej klapy troszkę jednak mu brakuje. "Kamienie na szaniec" w reżyserii Glińskiego to po prostu słaba ekranizacja, która ma pokazać realia wojny i bohaterską walkę o wolność. Szkoda tylko, że wszystko odbywa się w scenerii szaleńczej i namiętnej miłości, a na twarzach głównych bohaterów, zamiast autentyczności, pojawia się maska pudru i innych podkładów. Przecież harcerz musi być piękny. Nie jestem w stanie polecić tej produkcji, lecz od chłamu jeszcze go nie wyzywam (co często mam w zwyczaju czynić), więc w ogólnym rozrachunku najgorzej nie jest. Ten film chwyta za serce i pokazuje brutalność wojny, lecz równocześnie szokuje w negatywnym znaczeniu tego słowa. Jedynym elementem, do którego nie mam żadnych zastrzeżeń to piosenka Dawida Podsiadło - 4:30. No ale Dawid to Dawid - pełen profesjonalizm i cudowny głos. Jemu ciężko cokolwiek zarzucić!
Co do Dawida to się zgodzę. Jeżeli chodzi o tę ekranizację to cieszę się, że jednak się nie wybrałam. Książkę czytałam i bardzo mi się podobała. Pamiętam, że napisałam wypracowanie na 7 stron A4 na jej temat. :D No, nieważne. Skoro była tak dobra książka to ten film na pewno nie będzie na podobnym poziomie. Już po zdjęciach widziałam, że nie będzie autentyczności i profesjonalizmu w grze aktorskiej, a w makijażu...
OdpowiedzUsuńNie poszłam na ten film, bo książka bardzo mi się kiedyś podobała i nie chciałam sobie zepsuć wrażenia przypadkiem. Z tego, co piszesz, to chyba dobrze, że nie poszłam. Taka sztuczność raczej by mi się nie spodobała. Poza tym, z tego co pamiętam, książka była napisana w dobrym stylu, bez takich dodatków jak dziwnie umieszczone niesmaczne sceny. // To zdjęcie mi trochę przypomina amerykańskie seriale dla młodzieży. Trochę za idealnie wyglądają... // niemniej jakąś wartość ten film chyba ma? Przynajmniej nastolatki do tej książki zachęci? W końcu, jak to gdzieś w radiu chyba mówili... 40% po wyjściu z kina powiedziało, że by chętnie przeczytali, jeśli ktoś o tym kiedyś książkę NAPISZE ;)
OdpowiedzUsuńTeż o tym słyszałam - po prostu ręce opadają.
UsuńW sumie można to interpretować na dwa sposoby :D
Usuńa) ludzie są idiotami i nie wiedzą, że taka książka jest,
b) ludzie nie są idiotami, znają książkę, ale film tak różni się od niej, że chcą zobaczyć taką lekturę na podstawie filmu xD
Kuba, nie myśl, nie wychodzi ci to!
Film mimo wszystko mnie interesuje. Ciekawa jestem jak ja go ocenię. Książkę czytałam i naprawdę chwyciła za serce. Cieszę się, że była to moja lektura w gimnazjum, bo pewnie nigdy bym na nią nie spojrzała. Tak więc jeśli znajdę czas, to oglądnę. Oczywiście nie pójdę do kina, poczekam na wersję w internecie (szkoda kasy na bilet, jeśli miałoby mi się nie spodobać). A cd Dawida... Nie przepadam za jego wokalem, ale kto wie, może się do niego przekonam, gdy okaże się ze piosenka będzie jedyną interesującą i ciekawą rzecz w danym momencie filmu ;p
OdpowiedzUsuńSwego czasu też nie podobał mi się jego wokal, lecz pewnego popołudnia usiadłam, wsłuchałam się w jego piosenki i przepadłam. :)
UsuńJa powiem tyle, że film nie spodobał mi się w tym wariancie, że ominęli całkowicie Alka. W książce jest trzech głównych bohaterów a film skupił się na przyjaźni Zośki i Rudego. Alek został gdzieś daleko odsunięty.
OdpowiedzUsuńW filmie podobała mi się jedynie scena torturowania... po prostu lubię krwawe filmy, ale ogólnie książka była lepsza. Trochę mnie to wkurzyło. No ale cóż począć.
Ja za krwawymi filmami nie przepadam, ale ta scena zmuszała do refleksji i i w przeciwieństwie do reszty zapada widzowi w pamięć :).
UsuńMuszę obejrzeć bo Twoja recenzja mnie zdziwiła.
OdpowiedzUsuńidę na film z klasą w przyszły wtorek. cieszę się na to, bo książka mi się podobała, ale też nie spodziewam się cudów. już czytałam recenzje i artykuły o seksie w tym filmie i dziwi mnie to trochę, bo w książce prawie w ogóle nie było wątków miłosnych - parę razy była jedynie wspomniana ukochana (chyba) Alka - Basia, WSPOMNIANA, i tyle. ale i tak mam nadzieję, że mi się spodoba:)
OdpowiedzUsuńAż się boję oglądać... Ale z drugiej strony, muszę się na własnej skórze przekonać, czy faktycznie taki niewypał z tej ekranizacji.
OdpowiedzUsuńNiech ludzie mówią co chcą - dla mnie ten film był genialny!!
OdpowiedzUsuńPo prostu można zakochać się w aktorach i w ich umiejętnościach! :D
Jestem ciekawa co ja bym powiedziała na temat tej ekranizacji. Książka była moja lekturą, przeczytałam i uważam, ze jest to powieść, która powinno sie znać (nie ma to być zmuszanie Cię do niej) :D myślałam, ze film wyjdzie im dobrze... No nic - być moze obejrzę i wtedy sie będę mogła wypowiedzieć ;)
OdpowiedzUsuńMój chłopak studiuje w szkole filmowej i nie miał zbyt dobrego zdania o tym filmie, więc mu zaufam i podziękuję :) Z resztą widzę, że i Ty zachwycona specjalnie nie byłaś :)
OdpowiedzUsuńA mi się bardzo podobał, aktorzy świetni, jedynie mam zastrzeżenia co do scen "łóżkowych", bo powiedzmy szczerze po co one? I z ta sztucznością masz racje :)
OdpowiedzUsuńJa też miałam mieszane uczucia po wyjściu z kina. Całość na pewno porusza człowieka i daje do myślenia o tym jak młodzież szybko musiała dorastać, ale książka została przez ten film ewidentnie skrzywdzona. Po pierwsze Alek powiedział w filmie aż jedno zdanie, gdzie w książce był głównym bohaterem. Po drugie faktycznie sceny seksu były dość żenujące, a po trzecie nie rozumiem do dnia dzisiejszego po co zmieniać praktycznie połowę fabuły książki na coś o wiele gorszego co zostało pokazane na ekranie... Liczę na to, że film "Miasto 44", który wychodzi we wrześniu lepiej odda klimat wojny i tego co się wtedy działo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ja mimo wszystko staram się podchodzić do szkolnych lektur z dobrym nastawieniem, Czasami się nawet opłaca. :D "Kamienie na szaniec" akurat przeczytałam, choć końcówkę już nieco pobieżnie, bo gonił mnie czas. Filmu nie oglądałam, ale może kiedyś przekonam się na własne oczy, co to z tego wyszło. Wielkich nadziei sobie jednak nie robię. ;)
OdpowiedzUsuń"Kamienie na szaniec" kocham. Jest to jedna z moich ulubionych lektur szkolnych ( na równi z Folwarkiem Zwierzęcym ). Gorąco zachęcam do zapoznania się z tą książką! Myślę, że filmu nie należy traktować jako skrupulatnej ekranizacji tej powieści, ale luźną, autorską interpretacją reżysera. Mnie w filmie gryzł jedynie fakt, że całkowicie pominięto mojego ukochanego Alka, a skupiono się na relacjach Rudego i Zośki, które również zostały przedstawione nieco inaczej. Jednakże ogólnie film był wyprodukowany na wysokim poziomie - gra aktorska była także niczego sobie. Tomasz Ziętek wywiązał się znakomicie. Oczywiście, także przyszło mi na myśl "gimbusiarskie" skojarzenie, ale pomyślałam sobie tak: Jeśli ten film zachęci gimnazjalistów do przeczytania tak cudownej książki, to ogólnie jestem na tak.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Monika
Kurde, chyba trochę przesadzasz. Bardzo nie podoba mi się twoja opinia, ponieważ odnoszę wrażenie, że skupiłaś się głównie na uwidocznieniu wszystkich jego wad, a zupełnie zapomniałaś o innych, zwłaszcza pozytywnych jego aspektach. Ogólnie wydaje mi się, że w dużej mierze opierałaś się trochę na tych recenzjach krytyków niż na własnej opinii. Zapomniałaś chyba dodać co nie co o swoich odczuciach po filmie. A co do sceny erotycznej to bardzo mnie zaskoczyłaś. Serio była dla ciebie niesmaczna? Bez przesady. Oglądałam gorsze rzeczy w najmniej odpowiednich momentach, ale sam fakt usytuowania jej w takim odstępie czasu mi też wydało się nieco niestosowne. Plakat też mi się nie podoba, rety, jest wiele rzeczy, które mi się nie podobały, ale ogólnie oceniam go bardzo dobrze, za odtworzenie tej historii, za przypomnienie o młodych ludziach, którzy byli w stanie poświecić swoje życie za ojczyznę i wydaje mi się, że głównie o to w tym wszystkim chodziło. Ładne buźki miały tylko jeszcze bardziej zachęcić młodzież do obejrzenia tego filmu, co nie tylko dzięki temu im się udało. Ja nie oceniam go rewelacyjnie, ani też bardzo źle, jednak staram się patrzeć na niego z każdej strony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Chmurka :)
Hhahahahhahaha przesadziłeś/aś z tą recenzją...jeśli chodzi o to opłakiwanie przyjaciela i wgl. to jest raczej dobre że wybrał już to uprawianie miłości niż strzelenie sb w głowe ( scenka z pistoletem w łazience ) po Rudym..-,-
OdpowiedzUsuńA co do filmu film był fajny i wciągający..:D
Pozdrówka XD
Bo tak ciężko wejść w zakładkę 'o mnie' i zobaczyć, czy bloga pisze chłopak, czy dziewczyna. Zresztą po formach czasowników można się domyślić. Czyżbyś nie przeczytał/a dokładnie tekstu? :)
Usuń