niedziela, 9 marca 2014

"Chiny od góry do dołu" Marek Pindral

"Bądź otwarty..."
Kultura europejska. Państwa naszego kontynentu różnią się naprawdę nieznacznie, a różnice w klimacie, tradycjach i kulturze można dostrzec porównując zachodnie wybrzeża Portugalii ze wschodem Polski, czy Norwegię z Włochami. Wtedy owszem, dostrzegalna jest inność naszych krain. Lecz kiedy przekraczamy granicę z Niemcami, czy Czechami, wciąż czujemy się jakbyśmy byli u siebie. Jedyne co się zmienia to język i towary na sklepowych półkach - jakby nie patrzeć, my Polacy, parówek w słoikach nie mamy. Inaczej jest w innych częściach świata. Na przykład w takiej Azji - nie dość, że terytoria rozległe, to jeszcze zwyczaje inne. Nic tylko podróżować i próbować to, co świat podaje nam na talerzu.

Otwórz szafę, wyjmij pierwszą lepszą koszulkę i sprawdź metkę - made in China, prawda? Jeżeli trzymasz oryginalne pudełko od telefonów, mp3'ójek i innych gadżetów weź je do ręki i sprawdź, gdzie Twoje cacko zostało zrobione. Znowu made in China. Więc skoro dzwonimy chińskim telefonem, ubieramy się w chińskie ubrania i gotujemy w chińskich garnkach chyba wypadałoby poznać kulturę tego kraju? Jeśli zgadzasz się z moim zdaniem, zachęcam Cię do przeczytania mojej recenzji. Jest to relacja Marka Pindrala z podróży do Chin, przedstawienie zwyczajów, tradycji i poglądów, jakie wyznają Ci skośnoocy mieszkańcy Państwa Środka.

"-Niełatwo być człowiekiem - [...] - ale być zwykłym obywatelem Chin jest jeszcze trudniej."
Ta recenzja nie będzie długa. Dzisiaj, wyjątkowo, nie mam za wiele do powiedzenia - o książce Pindrala nie mam za wiele do powiedzenia. Bynajmniej nie jest ten stan spowodowany tym, że reportaż zrobił na mnie tak kolosalne wrażenie, ze zabrakło mi języka w gębie, gwoli ścisłości palców na klawiaturze (?). Nie, nie, skądże znowu. "Chiny od góry do dołu" to po prostu jedna z takich książek, o których nie ma się zdania i nie uważa się na jej temat nic. Pozycja nijaka, która wchodzi jednym okiem, a drugim wychodzi. Lektura, która wyparuje z naszej pamięci i już po tygodniu nie będziemy pamiętać, że mieliśmy styczność z taką publikacją. Po prostu jedno wielkie nic. Nic mające nieco ponad 350 stron i kosztujące 45 złotych. Jednym słowem, tak dobitnie rzecz ujmując, symbol straconego czasu.

Pierwsze rozdziały wskazywały, że mam przed sobą cudowny reportaż z wyjazdu do Chin. Pochłaniałam każde słowo i rozpływałam się nad lekkim piórem autora. Kiedy dotarłam do pierwszych zdjęć byłam cała w skowronkach i dałabym sobie rękę uciąć, że "Chiny od góry do dołu" będą fenomenalną książką. Ach, jak to dobrze, że z nikim się nie zakładałam - musiałabym się pożegnać z moją ręką. Moja radość trwała pierwsze trzy rozdziały, później były to już tylko i wyłącznie pojedyncze pomruki zadowolenia i satysfakcji. Im dalej w las tym gorzej, jeszcze gorzej i tak strasznie słabo, że ma się ochotę zabić kogoś tą książką. Nie mam pojęcia co się stało, jednakże faktem jest, że książka zaczęła mnie nudzić i z wielką obojętnością przyjmowałam treść, jaką serwował nam autor. Odliczałam strony do końca, rozmyślałam o niebieskich migdałach i planowałam po co sięgnę jak tylko przebrnę przez tę publikację. To już nie było to co na początku. Autor zaczął się rozwodzić nad nie wiadomo czym, a lektura nabrała schematyczności, bo były po prostu opisane podróże do innych miasteczek.

Lecz tej książki nie można też spisać na straty. Barwne ilustracje są tu wybawieniem. Zdjęcia, pokazują piękne chińskie krajobrazy, również ludzi. Mimo, że treść była męcząca to poprzez grafikę, jesteśmy w stanie naprawdę wiele dowiedzieć się o Kraju Środka. Gdyby nie zdjęcia z pewnością pozbyłabym się tej lektury, lecz... lecz nie jestem w stanie, bo widok chińczyków i pięknych krajobrazów mi na to nie pozwala. Więc publikacja zostanie ze mną z nadzieją, że kiedy będę miała do napisania jakąś pracę o Chinach, przyjdzie mi z pomocą. Marek Pindral umożliwia podróż do kraju skośnookich ludzi, wykłada całe swoje doświadczenie i wiedzę na temat tego kraju. Lecz czy jest to wyprawa udana? Według mnie nie - na upartego idzie tę książkę przeczytać, lecz nie będzie to pełnowartościowa lektura. Dowiecie się parę ciekawych faktów, obejrzycie piękne zdjęcia i wynudzicie się tak jak na tygodniowym wykładzie z zakresu fizyki kwantowej. W tym wypadku nie polecam.

MOJA OCENA:
3/10
Możliwość wędrówki po Chinach zawdzięczam APG Studio!

29 komentarzy:

  1. Mam bardzo podobne zdanie. Początek był świetny, a później autor zaczął mieszać różne skrawki z podróży, to tu, to tam. I wyszło jak wyszło. Oceniłem ją nieco wyżej, ale generalnie się z Tobą zgadzam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja trafiałem ostatnio na same pozytywy odnośnie tej książki. Już nawet miałem chęć ją kupić, a tu nagle bach, taki kubeł zimnej wody.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię takich książek. Raczej na pewno nie przeczytam :P

    OdpowiedzUsuń
  4. NA feriach zaczęłam ją czytać u ciotki. I początek był świetny, ale skoro mówisz, że dalej słabo to chyba nie mam już ochoty jej dokończyć....

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam reportaże cz powieści z akcją umiejscowioną w Chinach bądź Japonii. Już chciałam wpisywać Twoją propozycję na swoją listę ale zatrzymałam się w pół kroku...Nie mam czasu na przeciętną książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szesnastolatka w roli recenzentki - aż bałam się tego czytać i okazało się, że słusznie. Moniko, może to po prostu nie jest książka dla ciebie, przynajmniej jeszcze nie teraz?! Poczekaj, dojrzyj, nie rwij się tak ze wszystkim do klawiatury. Czasami może warto się trochę zastanowić, żeby potem się nie wstydzić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całym szacunkiem, ale nie znasz mnie, więc nie masz prawa krytykować moich pasji, tego bloga i literackich gustów. Przeczytałam już kilka książek podróżniczych, poza tym SIEDEMNAŚCIE lat to odpowiedni wiek na sięganie po tego typu lektury. Ja się nie rwę, ja po prostu chcę poznać Chiny i zwyczaje tam panujące, a książka Marka Pindrala miała mi to umożliwić.
      Ostatnie zdanie bardziej odzwierciedla Twoją szanowną osobę, ja z anonima niczego nie komentuję, pod wszystkim co piszę w Internecie się podpisuję i pod żadnym pozorem nie mam się czego wstydzić. Dziękuję.

      Usuń
  7. Ojć, to już druga taka negatywna recenzja, na jaką się natknęłam. Teraz bardzo się waham nad zakupem książki, bo mimo, że literaturę podróżniczą lubię, to jednak nie stać mnie na zaopatrywanie się w książki przeciętne. Nie za taką cenę ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy raz trafiłam na Twojego bloga i bardzo mi się podoba. Będę tu częściej zaglądała.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl

    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo lubię książki o Azji wschodniej - Chiny, Japonia, Wietnam, Korea. Czytałam sporo książek, ale po tą nie miałam okazji sięgnąć. I raczej już nie planuję jej przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się z wpisem "anonimowego" i też skorzystam z udostępnionej tu przecież opcji (nie mam bloga itp). Czytając tekst nastoletniej blogerki także czułam chwilami lekkie zażenowanie, a potwierdzeniem niedojrzałości jest Jej reakcja - krytykuje innych, czasami w sposób mało kulturalny, ale w stosunku do siebie innym tego prawa odmawia (nawiasem mówiąc, nikt nie krytykował tu Jej gustów, bloga czy pasji).
    Przy okazji - ja bardzo polecam książkę pana Pindrala, bo dla zainteresowanych tematem to prawdziwa kopalnia wiedzy o rzeczach, których 90% turystów pewnie nigdy nie doświadczy i dodatkowo wszystko napisane bardzo barwnym językiem. Moja jedyna uwaga - powinno być jeszcze więcej zdęć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie krytykuję innych, krytykuję książkę, bo po to ten blog jest. Dziwniejsze byłoby gdybym każdej książce przyznawała najwyższą notę, nie sądzisz? Nie odmawiam, po prostu przyjmuje tylko i wyłącznie konstruktywną krytykę, a teksty typu "nie dziwmy się, że ta książka jej się nie spodobała, w końcu to szesnastolatka" do takowej się nie zaliczają. Nie twierdzę, że jestem perfekcyjna i nieomylna, ale wypracowałam swój styl wypowiedzi i nie zamierzam go zmieniać tylko i wyłącznie z powodu paru komentarzy.

      Usuń
    2. Gosiarellę zastanawia, dlaczego wszystkie anonimy zabierające głos w tym wątku:
      a) nie podpisują się pod komentarzem - (poza anonimem wrzucającym link do własnego bloga) zazwyczaj podpisują się imieniem albo nickiem.
      b) wszystkie (poza poprzednim wyjątkiem) starają się wytknąć młody wiek Gagata? Recenzja przecież nie jest infantylna.
      c) Czemu Anonimy tak zachwycone twórczością autora nie napiszą własnej opinii, niekrytykując przy tym blogerki? Czy w internecie nie można się już kulturalnie niezgadzać? Zawsze muszą być stosowane takie wybiegi, jak "Czytając tekst nastoletniej blogerki także czułam chwilami lekkie zażenowanie, a potwierdzeniem niedojrzałości jest Jej reakcja" - w tym momencie Gosiarella czuje zażenowanie...

      P.S. Gosiarella zazdrości Gagatowi nastoletniego wieku!

      Usuń
    3. Gosiarella, że tak dopowiem... AMEN SIOSTRO! :)

      Anonimowy wybiera taką opcję, bo nie ma bloga, ale rączek nie urwało i paluszków, więc może się podpisać pod komentarzem. Czyż nie? ;]

      Usuń
  11. Znam troszkę autora tej książki i fakt, że tej czy innej blogerce, tym bardziej nastoletniej, jego książka (moim zdaniem świetna) nie przypadła do gustu, chyba nie spędza mu snu z powiek, bo z tego, co wiem, on pisał ją z myślą o zupełnie innym odbiorcy. Poza tym, to człowiek z dużym poczuciem humoru, co zresztą widać w książce, która zdobyła już sobie bardzo duże grono zwolenników i polecają ją nawet tacy wytrawni wyjadacze, jak choćby Cejrowski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "tym bardziej nastoletniej" - ??
      Dziwiłabym się, gdyby przejął się moją recenzją. Przecież autor, wypuszczając książkę na rynek zdaje sobie sprawę z faktu, że lektura może się spotkać z negatywnym odbiorem. Przepraszam, ale ja Cejrowskim nie jestem, mi najzwyczajniej w świecie nie przypadła do gustu. A nie mam w zwyczaju polecać tego, co mi się nie spodobało, bo wiem, że wiele osób zwraca uwagę na moje teksty i bierze je pod uwagę przy doborze lektury.

      Usuń
    2. A co to, każda książka ma jakiegoś szczególnego odbiorcę? Tą mogą czytać blondynki, tą tylko mężczyźni, tą jedenastoletnia młodzież, kolejną osoby z wagą powyżej 100 kg? Drogi Anonimie, weź się zastanów co Ty w ogóle mówisz. Nikt nie ocenia autora książki. Poza tym to chyba dobrze, że niezbyt pochlebna opinia "nie spędza mu snu z powiek", bo oznacza to, że potrafi przyjąć na klatę konstruktywną krytykę. I zmieńcie temat o wieku, bo to jest nudne. Doczepiliście się jak rzep do psiego ogona tego durnego wieku, a ciekawe ile sami macie. Może to Wy nie powinniście sięgać po tę książkę, bo jesteś ZA STARZY?

      Usuń
    3. Anonimowa osobo. Są książki przeznaczone dla danego typu czytelników. Z tym się zgadzam. Tutaj robię też odnośnik do wypowiedzi Jane Rachel - owszem, niektóre książki są dla osoby z wagą powyżej 100 kilogramów. To tak samo jakby osoba która ma niedowagę krytykowała książkę o tym jak schudnąć, bo jej się ona nie przydaje. Myślę jednak, że książka podróżnicza (nawet będąc adresowana do starszych wiekiem odbiorców!) powinna być w stanie spełnić gusta nastolatki (z wypowiedzi osoby anonimowej jest ona niedojrzała, więc powinna mieć zaniżoną poprzeczkę, prawda?).

      Usuń
    4. + dobra książka to taka książka, która jest przeznaczona dla praktycznie każdej grupy wiekowej.

      Usuń
  12. O matko, ale na Ciebie wsiedli! Ludzie dajcie spokój, przecież o to w blogowaniu chodzi, że recenzent (niezależnie od wieku) wyraża SWOJĄ OPINIĘ o książce i ma pełne prawo decydować, czy owa opinia będzie pozytywna czy negatywna. A jeśli coś tu jest żenujące to czepianie się wieku recenzentki, która nawiasem mówiąc, mimo, że młoda, jest dużo bardziej kulturalna i przynajmniej potrafi uzasadnić swoje stanowisko... Nie wiem skąd stereotyp, że każdy nastolatek to tylko bachor, który nic nie potrafi, ale drażni mnie takie podejście do sprawy. Może szanowny anonim w wieku siedemnastu lat nic nie potrafił, ale w tym przypadku jest zupełnie inaczej
    A Książka przecież nie każdemu musi przypaść do gustu.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. Czytałam recenzję Rafała i już po niej wiedziałam, że po książkę nie sięgnę. Widzę że i Tobie wpierają drogie anonimki swoje racje dotyczące tej pozycji. :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Na miejscu autorki nawet bym z tymi anonimami nie dyskutował. Brakuje im odwagi, by się podpisać (jest taka opcja, nie trzeba mieć nawet konta!), nie zasługują na odpowiedź. Zabawne jest to, że takie sytuację zdarzają się wyłącznie w przypadku polskich autorów. Te niby przypadkowe osoby to tak naprawdę albo sam autor/ka albo ktoś z jego/jej najbliższego otoczenia. Chyba nie trzeba dodawać, co czyta się z większym zażenowaniem - recenzje czy tego rodzaju komentarz, bo to rzecz oczywista :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzień Dobry :)
    Chciałabym zabrać głos w powyższej ''sprzeczce''.
    Po pierwsze - każdy może czytać sobie książki jakie chce i kiedy chce. To, że książka nie spodobała się pewnemu czytelnikowi to sprawa gustów, które są różne.
    Po drugie - autorka tego tekstu krytykowała tą książkę, ponieważ miała do tego prawo. Blogi recenzenckie według większości, to blogi, na których pisze się o książkach. Zdarza się, że niektórym osobom dana książka nie spodoba się, więc skrytykuje ją. Więc co się stanie, jeśli tysiąc czytelników będzie odradzało światowy bestseller? Nic się nie stanie. Każdy ma inny gust i jedna osoba napisze dobrze o książce, a druga nie.
    Po trzecie - po co oceniacie wiek autorki tej recenzji? Co to za znaczenie, czy ma 17 lat, 35 czy 80? To bez znaczenia, a to, że autorka tego tekstu jest młoda i tak bardzo fajnie pisze, to znaczy o jej talencie.
    Dlatego ja jestem bardzo zaskoczona komentarzami Anonimów. Jeśli są oni starsi od autorki bloga, powinni wykazać się kulturalnością i napisać porządny komentarz, a nie oczerniać autorkę. Wystarczy zwykłe ''A mi ta książka przypadła do gustu'' i będzie OK.
    (Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam, bo nie miałam na myśli obrażenia niektórych osób)
    Pozdrawiam Serdecznie Autorkę i życzę jej dalszych sukcesów.

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Również czytałam tę książkę i też podobała mi się przez pierwsze 3 rozdziały, reszta nudna i powtarzalna. :) U mnie nikt się wieku nie czepiał w komentarzach (żenujące), ale wysyp anonimów dość bojowo nastawionych był.

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo lubię tę serię, choć trafiają się w niej książki świetne, dobre, ale i przeciętne. Tę historię na pewno też przeczytam, choć zdążyłam się już rozmyślić co do zakupu. Pożyczę, przeczytam i wtedy zdecyduję, czy postawić ją na mojej podróżniczej półeczce. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mnie się ksiązka bardzo podobała i myślę (to nie jest zarzut wobec komentujących), że jednak kwestia wieku czytających ma znaczenie, przypuszczam, że gdybym była nastolatką, tak jak Monika zdaje się rok przed maturą, też nie wszystko przypadłoby w niej do gustu. Jestem jednak o te 20 lat starsza, dojrzalsza (to też nie jest zarzut tylko normalna kolej rzeczy). Pozdrawiam i życzę samych szóstek na maturze! Kaśka (nie jestem blogerką, więc muszę skorzystać z opcji "anonimowy", bo innej po prostu nie mam, pewnie tak, jak kilka wcześniejszyc osób:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2 lata przed maturą ;)
      Niestety, ale nie mogę się z Tobą zgodzić. Każdy dojrzewa w innym tempie, ma inne gusta literacki, inną psychikę. Moje kuzynki np. od małego czytają Bronte i inną klasykę, która podobno jest dla dorosłych.
      Po prostu książka mi się nie spodobała i tyle;)

      Usuń