Podobno każde kłamstwo rani i nawet najgorsza prawda jest lepsza niż zmyślone słówka. Każdy tak mówi, każdy o tym wie i stara się żyć według tej zasady. Lecz nie raz i nie dwa przychodzi w naszym życiu taki moment, kiedy jesteśmy po prostu zmuszeni powiedzieć to, co odbiorca chciałby usłyszeć. Sytuacji takich jest wiele- od tych błahych, do tych poważniejszych. Przyznaj się, kochany Czytelniku- po prostu nie masz serca powiedzieć swojej koleżance, że w tej sukience wygląda jak parówka wymoczona w rozmaitych sosach, czy spocona świnka, która tapla się w błocie. Wolisz rzucić: 'wow, pięknie wyglądasz', aniżeli mieć wyrzuty sumienia, że zraniłaś swoją kumpelę. Dobrze powiedzieć, podczas rodzinnego obiadu, że posiłek był doprawdy wykwintny i nigdy nie jadłaś czegoś tak smacznego. I pomińmy fakt, że mięso było żylaste, surówka dziwnie pachniała, a ziemniaki były twarde. W końcu atmosfera rodzinnego ciepła i uśmiech gospodyni to podstawa. Lecz są też sytuacje znacznie poważniejsze. Czy ośmieliłbyś się, Czytelniku, powiedzieć swojemu dziecku, że cierpi na rzadką przypadłość i prawdopodobnie wkrótce odejdzie z tego świata? Ależ oczywiście, że nie. Kłamstwo jest bezpieczniejsze. Kłamstwo często powtarzane sprawia, że sami zaczynamy w nie wierzyć- również i nam przynosi ukojenie. Czasami trzeba powiedzieć nieprawdę. Bywa, że fikcja w naszym życiu jest dobra. Więc niech gra w kłamstwa się rozpocznie!
Kilkuletnia Emma była wspaniałą dziewczynką, a mimo to jej matka- Becky ją porzuciła. Od tamtej pory dziewczyna tułała się po domach dziecka i rodzinach zastępczych. Aktualnie, osiemnastoletnia Emma przebywa w rodzinie, gdzie traktowana jest jak ktoś obcy, a przyrodni brat najzwyczajniej w świecie nią pogardza. Pewnego dnia pokazał okropny filmik, w którym pierwsze skrzypce gra jego siostra. Nie, wróć. Dziewczyna, która wygląda dokładnie jak jego przyrodnia siostra. Od tego momentu życie Emmy nabiera rozpędu, odkrywa tajemnice swojej rodziny, wstępuje w bagno. Tak w dużym skrócie. Zapraszam na recenzję książki rollercoaster, która poprzewraca Wasze wnętrzności i sprawi, że staniecie się bardzo, ale to bardzo, bardzo podejrzliwi. Bo kto wie, co czai się za rogiem.
"Przynajmniej teraz miała wreszcie jasny obraz tego, na czym polega Gra w Kłamstwa: to gra w podchody dla psychopatek."
Sara Shepard to dość znana autorka. Polskich czytelników przekonała do siebie cyklem Pretty Little Liars, który zdobył naprawdę szerokie grono odbiorców. Kiedy rozmawiam o książkach z moimi nieczytającymi znajomymi jedynym z cykli, które przeczytali w swym marnym pod względem czytelniczym życiu, jest właśnie seria o przygodach Hanny, Arii, Spencer oraz Emily. Osobiście miałam do czynienia z czterema lekturami z serii i mimo, że wspominam je bardzo miło to nie miałam ochoty bawić się w dalsze podchody i zgadywać kim jest ten osławiony A. Pretty Little Liars to seria dość, hmm... patologiczna? Nie chcę zdradzać Wam fabuły, natomiast kto czytał chyba się domyśla o co mi chodzi. Lecz nie o PLL dzisiaj mowa, jeżeli ktoś chce poznać moje jakże pozytywne zdanie na temat pierwszych trzech tomów odsyłam w zapomniane blogowe posty Przede mną leży pierwszy tom The Lying Game, swoją cudowną okładką zwraca moją uwagę, nalega, żebym wreszcie napisała coś na jego temat. Tak też czynię. Czytając opis "Gry w kłamstwa" w mojej głowie rozbrzmiewało tylko 'ale to będzie dobre...'. Moje przeczucie i tym razem mnie nie zawiodło- pierwsza część serii The Lying Game to po prostu świetna książka, która przyprawi Was o kac książkowy. Zapewniam.
A co jest w tej "Grze w kłamstwa" takiego niezwykłego? Oj dużo elementów. Najbardziej niepowtarzalna jest tutaj narracja. Wydarzenia poznajemy z punktu widzenia zarówno Emmy jak i Sutton (o tej drugiej dowiecie się więcej w książce- swoją drogą intrygująca, żmijowata osobowość). Nieuważna czytelniczka (książka skierowana jest bardziej do płci pięknej) może się lekko pogubić. Przyznam, że z początku i mnie ten zabieg stylistyczny mylił i wyprowadzał z równowagi, lecz po kilku rozdziałach się do niego przekonałam i doceniłam autorkę za to, co zrobiła. Widać, że Sara Shepard wydoroślała. Nie jest to już szczeniacka, lekko poplątana opowieść, a trzymająca w napięciu historia, którą autorka w pełni kontroluje. Niczym kapitan na swoim statku, Sara jest władczynią akcji- wie, w którym momencie zaskoczyć czytelnika, sprawia, że czujemy dreszczyk emocji. Kiedy już jesteśmy przekonani, że znamy rozwiązanie zagadki i kpimy sobie z autorki, chwalimy swoją mądrość i przebiegłość ona... obraca całą akcję, doprowadza nas do momentu wyjścia, czyli... jednej wielkiej niewiadomej. I tak oto Sara Shepard bawi się Czytelnikiem, nie ma dla niego za grosz litości. A my, niczym posłuszne małpki z narastającą ekscytacją pochłaniamy każdą kolejną stronę, aż wreszcie, kiedy emocje sięgają zenitu "Gra w kłamstwa" się kończy. I radź sobie teraz sam, domyślaj się co mogło być dalej, umieraj w oczekiwaniu na kontynuację.
Kolejną zaletą "Gry w kłamstwa" są bohaterowie. Sara Shepard wykreowała postaci po mistrzowsku, tak jak w cyklu Pretty Little Liars spotykamy się tutaj z całą gamą różnorakich charakterów. Bez problemu znajdziecie osobę, którą polubicie na tyle, że będziecie się z nią utożsamiać. Główna bohaterka, na tle innych głupawych nastolatek, wypada całkiem nieźle. Emma wiele w swoim życiu przeżyła, jest spokojną dziewczyną, potrafi wyciągać wnioski na przyszłość. Biorąc pod uwagę typ drapieżnych bohaterek, jakie ma w zwyczaju kreować Shepard można by powiedzieć, że Emma nie pasuje do książki jej autorstwa. Nic bardziej mylnego. Nastolatka jest kameleonem, potrafi dostosować się do każdego środowiska- nawet do takiego z grupką szkolnych gwiazdeczek. Oprócz Emmy aka Sutton spodobało mi się paru innych bohaterów- myślę, że są oni naprawdę silnym elementem "Gry w kłamstwa"!
Zmierzając ku końcowi, wypadałoby zebrać do kupy wszystkie myśli, które krążą w mej głowie. Wbrew temu co myślałam, tom otwierający The Lying Game wcale nie jedynie lekkim czytadłem. Kto umie czytać pomiędzy wierszami na pewno dopatrzy się morału, jaki płynie z tej lektury- umiesz liczyć, licz na siebie, nie załamuj się i walcz do końca. Zapowiada się naprawdę ciekawa seria, jeśli utrzyma poziom myślę, że prześcignie nawet Pretty Little Liars. Z niecierpliwością czekam na chwilę, kiedy będę miała szansę przeczytać kontynuację- ach, jak to dobrze, że mam ją już na swojej półeczce. Teraz tylko znaleźć wolną chwilkę, usiąść na fotelu z herbatką i "Nigdy przenigdy" w ręce i po raz kolejny zagłębić się w skomplikowane życie Emmy. Już nie mogę się doczekać!
MOJA OCENA:
8/10
Zmierzając ku końcowi, wypadałoby zebrać do kupy wszystkie myśli, które krążą w mej głowie. Wbrew temu co myślałam, tom otwierający The Lying Game wcale nie jedynie lekkim czytadłem. Kto umie czytać pomiędzy wierszami na pewno dopatrzy się morału, jaki płynie z tej lektury- umiesz liczyć, licz na siebie, nie załamuj się i walcz do końca. Zapowiada się naprawdę ciekawa seria, jeśli utrzyma poziom myślę, że prześcignie nawet Pretty Little Liars. Z niecierpliwością czekam na chwilę, kiedy będę miała szansę przeczytać kontynuację- ach, jak to dobrze, że mam ją już na swojej półeczce. Teraz tylko znaleźć wolną chwilkę, usiąść na fotelu z herbatką i "Nigdy przenigdy" w ręce i po raz kolejny zagłębić się w skomplikowane życie Emmy. Już nie mogę się doczekać!
MOJA OCENA:
8/10
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu otwarte!
Pierwszy raz widzę i słysze o tej książce, ale chętnie dodam ją do mojej kolejki. :)
OdpowiedzUsuńmój blog z recenzjami: be-lemoncookie.blogspot.com - zapraszam! :)
Nie przepadam za stylem tej pani, ale może sięgnę po książkę. Jestem ciekawa tej serii, bo PLL jest świetne - choć serial lepszy. Cieszę się, że tu również bohaterowie są świetnie wykreowani, bo uwielbiam takie powieści.
OdpowiedzUsuńMoże sięgnę :)
OdpowiedzUsuńweronine-library.blogspot.com
Bardzo się ciesze, że Ci się podoba. Bo to znaczy, że mi też pewnie przypadnie do gustu. Zaraz się za nią biorę. Serial mam za sobą. Pierwszą część książki kupiłam i idzie do mnie trzecia. :]
OdpowiedzUsuńJest to książka, na którą, dosłownie, się rzuciłam, gdy zobaczyłam ją w bibliotece. :) Przeczytałam ją właściwie jednego dnia i muszę przyznać, że mi się spodobała :)
OdpowiedzUsuńMnie ona nie interesuje, ale siostra chce przeczytać:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Twoją opinią :) "Gra w kłamstwa" oraz "Nigdy, przenigdy" bardzo mi się spodobały :)
OdpowiedzUsuńMyślałam właśnie, że to takie lekkie czytadło... Może przeczytam, jak będę miała więcej czasu :)
OdpowiedzUsuńA ja ciągle "wrzucam" i "wyrzucam" tę książkę do koszyka i nie wiem czy ją kupić... Poczekam jeszcze na kilka innych opinii i wtedy się zdecyduję.
OdpowiedzUsuńwow, jaka długa recenzja ^^
OdpowiedzUsuńpodobał mi się serial i chętnie przeczytam książkę :)
Strasznie jestem ciekawa tej ksiazki. Mam nadzieje, ze uda mi sie ja przeczytac. Wybacz, ze bez polskich znakow, ale mam problemy z klawiatura.:(
OdpowiedzUsuńhttp://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/
Czytałam tylko jedną książkę tej autorki, ale może jeszcze kiedyś się skuszę, bo jednak ta cała masa tajemnic np. w PLL zachęca :)
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta książka i to bardzo
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że mam ją już na półce :)
OdpowiedzUsuń