poniedziałek, 1 grudnia 2014

"Chłopcy. Zguba" Jakub Ćwiek
















Zwykle nie czytuję polskiej fantastyki, choć wielokrotnie próbowałam się do niej przekonać. Po kilku latach prób wyklarował się następujący stan rzeczy - od wielkiego dzwonu sięgam po tego typu powieści, a jeśli już mam wybierać, to zwykle decyduję się na Ćwieka. Czytałam "Dreszcza", który naprawdę przypadł mi do gustu oraz dwie części "Chłopców". Też były do zniesienia, więc naturalnie zdecydowałam się zapoznać z trzecią częścią serii.

Tym razem, Czytelnik nie zostaje przeniesiony do Nibylandii. Jakkolwiek dziwnie to brzmi, akcja rozgrywa się w wymiarze ziemskim. Dzwoneczek miała wypadek i dopiero po półrocznej śpiączce otworzyła oczy. Stan rzeczy, jaki zastała, był całkowicie zaskakujący dla dziewczyny. Chłopcy wiodą normalne życie i nie rozpoznają swojej mamusi, która nie jest nawet w stanie wrócić do Nibylandii. "Chłopcy. Zguba" przedstawia losy bohaterów we współczesnym świecie kłamstw, pracy i problemów.

Mniej-więcej do połowy lektury prezentowałam stanowisko zachwalające "Chłopców". Treść mnie relaksowała, często również śmieszyła. Każde opowiadanie było po prostu szalone, wręcz nie mogłam się nadziwić kreatywności Ćwieka. Jednakże problem zaczął się przy końcu lektury. Byłam przekonana, że Autor połączy wszystkie wątki i doprowadzi je do końca. Nie wiedziałam za bardzo jak, bo było ich doprawdy wiele, lecz nie przyjmowałam do świadomości, że część wątków zostanie niedokończonych. A tak się niestety stało.

O ile mnie pamięć nie myli, poprzednie części "Chłopców" w budowie przypominały normalną powieść. Wydarzenia zapoczątkowywały akcję, następnie fabuła i kolejne sceny prowadziły do jej zwieńczenia. W przypadku trzeciej części, Ćwiek prezentuje Czytelnikom bardziej zbiorek opowiadań, aniżeli powieść. I naprawdę nie miałabym nic przeciwko, gdyby w którymś momencie, Ćwiek połączył wszystkie wątki. Lecz nienawidzę takiej "przerwanej" akcji i naprawdę nie mogę znieść sytuacji, kiedy w książce brakuje ciągu przyczynowo-skutkowego, a te wszystkie malutkie cząsteczki nie tworzą jednej całości.

Nie wiem, czy jest to spowodowane nowym miejscem akcji, czy może  faktycznie mniejszą ilością przekleństw, ale przestałam zwracać uwagę na wszelkie brzydkie słówka. Nie zatrzymywałam się na nich z chęcią mordu w oczach, jak to bywało w poprzednich tomach. Chłopcy zostali wykreowani na dorosłych (choć wciąż nie aż tak bardzo dojrzałych) ludzi, toteż rzucanie przekleństwami na prawo i lewo nie irytowało tak bardzo. To już chyba tradycja, ale - znowu - najlepiej wykreowaną postacią jest Kubuś. Ten mały, cwany i uroczy chłopiec to mój osobisty symbol fajności tej serii.

"Chłopców. Zgubę" czyta się bardzo miło i szybko. Jest to przyjemna i relaksująca lektura z gatunku tej lekkiej, polskiej fantastyki. Największym zgrzytem jest wytworzenie zbyt wielu wątków i  niedoprowadzenie ich wszystkich do końca. To dyskwalifikuje "Chłopców" jako powieść, lecz otwiera drzwi "Chłopcom" jako zbiorkowi opowiadań. I po wielu fochach na Autora, po złości na formę lektury, przyjęłam do wiadomości, że mam przed sobą kilka opowiadań. Gwoli ścisłości, całkiem fajnych opowiadań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz