Letnie słońce ogrzewa Twoją twarz, a ty siedzisz i zatapiasz się w lekturze. Jest idealnie. Po prawej klomb róż, które przywodzą na myśl najromantyczniejsze chwile Twojego życia. Po lewej fioletowy bez, który - ponoć - koi nerwy i wzbudza optymizm. Można by tak wymieniać bez końca, w końcu Twój wypielęgnowany ogród zachwyca różnorodnością. Myślisz o nim ciepło i traktujesz jako członka rodziny - w końcu to właśnie tutaj przeżyłaś tyle chwil. Tych pięknych i tych tragicznych.
Kto czytał poprzednie tomy, ten doskonale wie, o czym traktuje ostatni tom Kwiatowej Trylogii. Sam tytuł wskazuje, że tym razem narratorką jest Julia. Kobieta skrzywdzona przez męża, córkę i los. Lecz w "Przystani Julii" poznajemy również dalsze losy naszych przyjaciół z ulicy Leśnych Dzwonków. Jesteśmy na bieżąco informowani o życiu Gosi, Kamili i Łukasza, którzy to po raz kolejny muszą zetknąć się z problemami i swoimi życiowymi demonami.
Te ostatnie trzysta stron mojej ulubionej trylogii obyczajowej były swoistym pożegnaniem. Lektura była dla mnie pociągiem, w którym siedzą moi przyjaciele, a ja dzielę się z nimi ostatnimi myślami. Zanim mnie opuszczą i udadzą się w nieznane. "Przystań Julii" była pociągiem, który z kaprysu konduktora, nie zważając na żaden rozkład jazdy, wyruszył pół godziny przed czasem. Za szybko, żebym zdążyła powiedzieć to ostatnie: "do widzenia".
Metafora ujmuje prawie wszystko, co chciałam przekazać. "Przystań Julii" przeczytałam błyskawicznie, bowiem nie było żadnych zgrzytów, które utrudniłyby lekturę. Nie jest to najlepszy tom z serii, jednakże znacznie lepszy od "Zacisza Gosi". Michalak wraca do swojego przesłodzonego stylu i znacznie (choć nie całkowicie) redukuje liczbę problemów. Dzięki temu powieści bliżej do prawdziwego życia, aniżeli do "Trudnych spraw" lub innej komedii.
Cóż więcej powiedzieć, żeby nie zdradzać akcji. Dzieje się naprawdę sporo i niesamowitym przeżyciem było obserwowanie tych zmian zachodzących w bohaterach. Pojawił się nawet wątek tajemnicy, więc przez kilka stron miałam wrażenie, że czytam jakiś mocny thriller. Ta wielowątkowość lektury przyspieszyła akcję, a równocześnie za szybko doprowadziła mnie do ostatniej strony i zakończenia, po którym pozostał niedosyt oraz kac książkowy.
Kreacja bohaterów jest typowa dla Michalak. Pozwólcie, że nie będę jej szczegółowo opisywać. Zakładam, że skoro czytacie tę recenzję, to albo poprzednie tomy macie za sobą, albo zetknęliście się już z piórem Michalak przy okazji jej innych książek. Postaci wciąż były urocze i niewinne, lecz naprawdę nie mogłam ich winić za infantylność. Michalak robi z nich pieski z reklamy karmy dla psów, które błagalnym wzrokiem wpatrują się w swoich właścicieli. Persony budzą litość, a ja się na to nabieram. Więc moje serce biło jeszcze mocniej, na wzmiankę o Łukaszu, Gosi, Julii i Kamili. Tak - wymieniłam wszystkich głównych bohaterów tej historii.
"Przystań Julii" to godne rozstanie z trylogią. Może i Michalak nie zakończyła tej serii z pompą, tudzież kretesem, lecz miłe wspomnienie z pewnością na długo pozostanie w moim sercu. I wiedz potencjalny Czytelniku serii, że Kwiatowa Trylogia to nie tylko niewinne opowieści oprawione w urocze okładki. To także kawałek życia, które czasami bywa zbyt brutalne.
Kto czytał poprzednie tomy, ten doskonale wie, o czym traktuje ostatni tom Kwiatowej Trylogii. Sam tytuł wskazuje, że tym razem narratorką jest Julia. Kobieta skrzywdzona przez męża, córkę i los. Lecz w "Przystani Julii" poznajemy również dalsze losy naszych przyjaciół z ulicy Leśnych Dzwonków. Jesteśmy na bieżąco informowani o życiu Gosi, Kamili i Łukasza, którzy to po raz kolejny muszą zetknąć się z problemami i swoimi życiowymi demonami.
Te ostatnie trzysta stron mojej ulubionej trylogii obyczajowej były swoistym pożegnaniem. Lektura była dla mnie pociągiem, w którym siedzą moi przyjaciele, a ja dzielę się z nimi ostatnimi myślami. Zanim mnie opuszczą i udadzą się w nieznane. "Przystań Julii" była pociągiem, który z kaprysu konduktora, nie zważając na żaden rozkład jazdy, wyruszył pół godziny przed czasem. Za szybko, żebym zdążyła powiedzieć to ostatnie: "do widzenia".
Metafora ujmuje prawie wszystko, co chciałam przekazać. "Przystań Julii" przeczytałam błyskawicznie, bowiem nie było żadnych zgrzytów, które utrudniłyby lekturę. Nie jest to najlepszy tom z serii, jednakże znacznie lepszy od "Zacisza Gosi". Michalak wraca do swojego przesłodzonego stylu i znacznie (choć nie całkowicie) redukuje liczbę problemów. Dzięki temu powieści bliżej do prawdziwego życia, aniżeli do "Trudnych spraw" lub innej komedii.
Cóż więcej powiedzieć, żeby nie zdradzać akcji. Dzieje się naprawdę sporo i niesamowitym przeżyciem było obserwowanie tych zmian zachodzących w bohaterach. Pojawił się nawet wątek tajemnicy, więc przez kilka stron miałam wrażenie, że czytam jakiś mocny thriller. Ta wielowątkowość lektury przyspieszyła akcję, a równocześnie za szybko doprowadziła mnie do ostatniej strony i zakończenia, po którym pozostał niedosyt oraz kac książkowy.
Kreacja bohaterów jest typowa dla Michalak. Pozwólcie, że nie będę jej szczegółowo opisywać. Zakładam, że skoro czytacie tę recenzję, to albo poprzednie tomy macie za sobą, albo zetknęliście się już z piórem Michalak przy okazji jej innych książek. Postaci wciąż były urocze i niewinne, lecz naprawdę nie mogłam ich winić za infantylność. Michalak robi z nich pieski z reklamy karmy dla psów, które błagalnym wzrokiem wpatrują się w swoich właścicieli. Persony budzą litość, a ja się na to nabieram. Więc moje serce biło jeszcze mocniej, na wzmiankę o Łukaszu, Gosi, Julii i Kamili. Tak - wymieniłam wszystkich głównych bohaterów tej historii.
"Przystań Julii" to godne rozstanie z trylogią. Może i Michalak nie zakończyła tej serii z pompą, tudzież kretesem, lecz miłe wspomnienie z pewnością na długo pozostanie w moim sercu. I wiedz potencjalny Czytelniku serii, że Kwiatowa Trylogia to nie tylko niewinne opowieści oprawione w urocze okładki. To także kawałek życia, które czasami bywa zbyt brutalne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz