czwartek, 11 grudnia 2014

"Czekając na Gonza" Dave Cousins















Wiadomo - nikt nie lubi słabych książek. Pod tym względem ja również się nie wyróżniam, lecz gdybym miała możliwość wyboru pomiędzy książką słabą, a powieścią częściowo dobrą z irytującymi nieścisłościami, bez wahania wybrałabym pierwszą pozycję. Bo doprawdy nienawidzę, kiedy książka jest przesadzona i tak namieszana, że nie wiadomo, do kogo jest skierowana. A właśnie taka - niestety - jest "Czekając na Gonza" Dave'a Cousinsa.

Cała fabuła opiera się na prostej konstrukcji - rodzina Osbourne, z Londynu, przeprowadza się do małego, brytyjskiego miasteczka. Rodzeństwo - Marcus i Meg - nie mogą pogodzić się z przeprowadzką. Nowa szkoła to nowe wyzwania, zwyczaje i konieczność dostosowania się do tutejszych rówieśników. Lecz na rodzinę spadają szokujące, bez wątpienia niespodziewane problemy, z którymi trzeba będzie sobie poradzić i zaakceptować.

"Czekając na Gonza" to historia opowiedziana z punktu widzenia Marcusa, który nazywany jest Ozem. Przez całą powieść nie ma wzmianki o wieku narratora, choć z jednego z pierwszych zdań: "To jest Ryan. (...) Opiekun dziewiątego roku" można wywnioskować, że Oz również jest uczniem dziewiątego roku, więc ma około trzynastu lat. Jednakże jest to informacja niepewna, a szkoda, bo ma kluczowe znaczenie dla całej powieści i z pewnością pozwoliłaby mi obiektywniej ocenić zachowanie chłopaczka. Jednakże dysponuję tylko spuścizną, jaką Autor pozostawił w "Czekając na Gonza".

Po pierwsze i chyba najważniejsze - forma powieści przypadła mi do gustu. "Czekając na Gonza" jest skierowane do tytułowego Gonza, a wszystkie zwroty "do G.", które występują w książce, są niezwykle urocze i dodają tej książce charakteru oraz możliwości głębszej interpretacji. Bowiem to wcale nie jest tak, że Cousins stworzył tylko płytką młodzieżówkę. Oprócz tej warstwy nastoletniej głupoty, powieść niesie za sobą pewne wartości i sprawy warte przemyśleń."Czekając na Gonza" traktuje o tym, co może się zdarzyć w życiu każdej nastolatki i o kontrowersjach, na które każdy powinien mieć wyrobione zdanie.

Wszystko pięknie ładnie, ale gdyby w rzeczywistości było aż tak dobrze pisałabym bardziej entuzjastycznym stylem, czyż nie? Recenzowana powieść wcale nie jest tak dobra. Jej główną wadą jest główny bohater. Oz ma dwie twarze. Pierwsza z nich, która ujawnia się znacznie częściej, to twarz irytującego dzieciaka, który nie potrafi wyciągać wniosków z własnych zachowań, kieruje się stereotypami i jest nieświadomy świata. Żeby nie być gołosłowną, na przykładzie dwóch tekstów Gonza, zilustruję zachowanie i sposób myślenia chłopaka:
 "Straciłem nie tylko komórkę. Straciłem całe życie."
oraz
" - Hej! Czy to USB Gonza?
- USG! -sprostowała Meg."
Pozostawię to bez komentarza.

Druga twarz, to twarz mądrego dziecka, które kieruje się słusznymi i godnymi wartościami, a także jest wsparciem dla rodziny, starszej siostry Megan, która wyjątkowo potrzebuje jego pomocy. I tak przez całą powieść, Oz zmieniał swoje postępowanie, jakby nie mógł się zdecydować, czy odgrywać rolę głupka, czy może zabawić się w uczestnika konkursu dobrego wychowania.

Problemem w "Czekając na Gonza" jest fakt, że powieść nie była pisana dla szczególnej grupy docelowej. To stwierdzenie wcale nie oznacza, że książka jest uniwersalna, bowiem tak nie jest. Jak dla mnie, tytuł Dave'a Cousinsa jest dla nikogo. Nastoletni chłopcy utożsamią się z narratorem i w smak im będą jego psoty, lecz nie spodoba im się wątek obyczajowy, który jest dość poważny. Natomiast dziewczęta będą zażenowane infantylnością Oza, z kolei motyw problemów rodziny, przypadnie im do gustu i skłoni do refleksji. Moim zdaniem, Autor winien był zdecydować się na jeden wariant - albo napisać powieść dla nastoletnich chłopców, albo na narratorkę wybrać Meg i stworzyć mądrą lekturę dla  troszkę starszych nastolatek.


"Czekając na Gonza" to pomieszanie z poplątaniem, które stanowi miłą lekturę na kilka długich wieczorów. Nie gwarantuję, że będziecie się z nią szampańsko bawić. Nie zapewniam, że Oz nie będzie Was irytował. Lecz jest wiele gorszych książek. Analogicznie - na księgarnianych półkach znajdziecie też lepsze pozycje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz