środa, 31 lipca 2013

"Szwed, który zniknął" Robert Karjel

Czasami ludzie znikają. Oczywiście tu nie chodzi o to, że(przykładowo)  Pan Adam stoi w miejscu i nagle, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przestaje istnieć. Jak się domyślacie, miałam na myśli to, że człowiek, często mający coś na sumieniu, zaszywa się gdzieś, gdzie nie można go znaleźć i dalej wiedzie swój marny żywot. W książce Roberta Karjela mamy do czynienia ze Szwedem, który zniknął, po którym wszystkie ślady zaginęły. Czyżby?

Ernst Grip jest agentem w szwedzkiej policji bezpieczeństwa. Jego pracę można określić mianem spokojnej do czasu, aż otrzymuje polecenie wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. Tam, musi współpracować z FBI, ażeby rozwikłać zagadkę, a przede wszystkim przesłuchać więźnia, który rzekomo jest Szwedem.  Z pozoru łatwa sprawa staje się coraz trudniejsza, a Grip na swojej drodze spotyka wiele, niezwiązanych ze sobą poszlak. Dlaczego Amerykanie pragnęli właśnie jego pomocy?  Co Grip ma wspólnego z tą sprawą? A przede wszystkim… czy, mimo wszystko, uda mu się doprowadzić tę ‘misję’ do końca?


„- Jest wiele kamieni, których nie wolno obrócić, by wszystko się nie zwaliło.”

Robert Karjel to autor czterech, znakomitych powieści sensacyjnych. Jego największym atutem jest to, że wie o czym pisze. Jest podpułkownikiem w siłach powietrznych, pilotem helikoptera. Jako jedyny szwedzki wojskowy odbył przeszkolenie w amerykańskiej piechocie morskiej i pilotował amerykańskie śmigłowce szturmowe. Wiosną 2010 był odkomenderowany do Zatoki Adeńskiej, gdzie dowodził dywizjonem helikopterów zwalczających somalijskich piratów.

Po kryminały, tudzież powieści sensacyjne sięgam bardzo rzadko. Na mnie nie robią wielkiego wrażenia te wszystkie intrygi i tajemnice. Akcja, pędząca z prędkością światła, nie jest dla mnie stworzona- nim się oswoję z jedną sytuacją już przychodzi następna. Lecz czasami sięgam po powieść z tego gatunku-  lubię zrobić sobie przerwę od młodzieżówek i obyczajówek, przeczytać coś innego. A kiedy już mam w planach takową lekturę zawsze, ale to zawsze liczę na nie wiadomo co. I prawie zawsze przychodzi gorzkie rozczarowanie, bo z wielką trudnością przebrnęłam przez pierwsze 50 stron i po prostu mam ochotę rzucić książką o ścianę i nigdy do niej nie wracać. W przypadku „Szweda, który zniknął”, nauczona doświadczeniem, nie spodziewałam się zbyt wiele, dlatego też byłam przeszczęśliwa, kiedy po pierwszych kilku stronach, dostrzegłam w tej historii potencjał.

Dla mnie w „Szwedzie, który zniknął” za dużo się dzieje. Akcja, goni akcję, czytelnikowi ciężko jest zrozumieć wszystkie wydarzenia. Nie pomaga nawet prosty język autora! Niekiedy musiałam czytać daną stronę po kilka razy, bo wszystko wydawało się bardzo skomplikowane. Lecz kiedy już przedrzemy się przez ten gąszcz niewyjaśnionych tajemnic mamy przed sobą oryginalną, bardzo, ale to bardzo, bardzo nietypową intrygę- pełną nieścisłości, powiązań, tajemnic. Zostajemy wciągnięci w tę historię i jak najszybciej pragniemy poznać zakończenie, które mnie troszkę nie usatysfakcjonowało, ale to nic- naprawdę. Najważniejsze jest to, że z tą lekturą nie da się nudzić. Niestety, zrelaksować się też nie , więc taką typową wakacyjną historią ten nasz „Szwed, który zniknął” nie jest.  

Główny bohater był dla mnie obojętny. Generalnie, na każdą personę wykreowaną przez Pana Roberta nałożyłam maskę obojętności. Czy ktoś zginie, zostanie postrzelony, znajdzie wielką miłość? Naprawdę za wiele mnie to nie obchodziło. Już nie pamiętam kiedy tak było, że do żadnego bohatera nie poczułam kompletnie nic. Ta obojętność mnie przeraża- to nie jest dobry znak, oj nie jest…

Jak się domyślacie, „Szwed, który zniknął” nie jest dla każdego.  Skomplikowana fabuła, mało wyraziści bohaterowie, lekki język- te wszystkie wyrażenia cechują najnowszą powieść Roberta Karjela. Niektóre rzeczy mi się podobały, inne nie- normalna sprawa. Pod żadnym pozorem nie żałuję, że sięgnęłam po ten kryminał- zawsze to coś nowego. Ale czy do końca trafionego? Z tym bym się spierała…

MOJA OCENA
6/10

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Czytelnik!

14 komentarzy:

  1. A ja na te gorące i upalne dni, skusiłabym się na nią.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze gdy w powieści dużo się dzieje, jednak gdy tak jak napisałaś akcja goni akcje- wtedy odrywam się co chwilę od lektury, aby ochłonąć. Taka książka nie jest interesująca, tylko męcząca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też nie do końca przepadam za kryminałami i sensacją, więc raczej nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  4. kryminały czytam raczej rzadko, to musi być coś naprawdę dobrego, by przypadło mi do gustu. Chyba nie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej zrezygnuję z jej czytania.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam mieszane uczucia do tej książki.
    Czytałam już rożne opinie na jej temat i nie potrafię się zdecydować, czy ją przeczytać, czy też nie. Odrzuca mnie "obojętny" bohater, ale przyciąga szybka akcja. I co tu zrobić? Chyba najlepszym rozwiązaniem tego problemu będzie po prostu przeczytanie tej książki :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja właśnie lubię te intrygi i tajemnice, więc myślę, że dałabym jej szansę. Na wakacyjną lekturę chyba rzeczywiście się nie nada, ale nie zaszkodzi poczekać ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak na razie nie mam sily na tego tyu pozycje :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że bardzo spodobała by mi się tak książka. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Raczej ta książka nie jest dla mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam i częściowo podzielam Twoją opinię...

    OdpowiedzUsuń