środa, 17 lipca 2013

Środowe wieczorki, czyli blogosfera z mojego punktu widzenia 8) Blogowanie z miłości, czy dla darmowych egzemplarzy?

Kochani,
Dzisiaj przychodzę do Was ze środowym wieczorkiem- moctno kontrowersyjnym, ale jednak... Piszę ten post 6 lipca, czyli na długo przed opublikowaniem. Dlaczego? Przebywam w Dublinie i nie mam głowy do pisania, dlatego już 11 dni temu zmobilizowałam się  i to co miałam do powiedzenia, napisałam. A post to nie twaróg, tak? Nie przeterminuje się, chyba! ^^

Kilka tygodni temu, kiedy wyszła pierwsza tura Dreams'owych zapowiedzi na facebook'u zawrzało. I choć ta sytuacja nie jest głównym tematem, to warto do tego nie miłego incydentu nawiązać. Chęć podjęcia stałej współpracy wyraziło 300 osób, wydawnictwo wybrało ok. 20. Warunkiem współpracy było umieszczanie zapowiedzi danej nowości na swoim blogu. Troszkę dziwnie, ale pisząc mail'a automatycznie zgadzamy się na te warunki i akceptujemy fakt, że wkrótce blogosfera będzie pełna takich postów. A, jednak! Kiedy przyszło co do czego, na naszym ukochanym portalu społecznościowym, w naszej jeszcze bardziej ukochanej grupie wybuchła dyskusja o tym, jak to oficjalni recenzenci tego wydawnictwa się sprzedali i jak  wydawnictwo ich wykorzystuje. Czy to prawda? Gówniana, raczej. Będę iść w zaparte, że tu chodzi tylko i wyłącznie o zazdrość. Choćbyście mieli mi za to poobcinać głowę, nogi, czy ręce ja dalej będę krzyczeć: "oni zazdroszczą!".



Podczas tej dyskusji wytoczyła się też sprawa pieniędzy. Niektórzy stwierdzili, że za opublikowanie takiej zapowiedzi recenzenci powinni dostać pieniądze. I po części mogę się zgodzić- nie mam nic przeciwko, dostawaniu gotówki :). Aczkolwiek w zupełności nie przeszkadza mi to, że robię coś za darmo. Bądźmy szczerzy- medal ma dwie strony. Jeżeli ty raz, drugi, trzeci opublikujesz zapowiedź danej książki na blogu, to gdy przyjdą gorsze dni, wydawnictwo na swojej tablicy opublikuje link do bloga (zresztą bardzo często to robi). I tu pojawia się pytanie: Piszemy z miłość do książek, czy z miłości do pieniędzy i darmowych egzemplarzy? W czasie tej pamiętnej dyskusji padło zdanie 'wydawnictwo dałoby nam pieniądze za umieszczenie zapowiedzi, ale po co, skoro dziesięciu innych zrobi to za darmo'. Pojawiły się także nawiązania do blogów modowych i kosmetycznych. Oni dostają pieniądze, a my nie? Możliwe, ale jeżeli ktoś kocha to co robi, to robi to i nie patrzy się na innych.

Ja nie mogłabym blogować, pisać recenzje i równocześnie na tym zarabiać. Dlaczego? Z bardzo prostej przyczyny. Dla mnie tworzenie mojej strony to odskocznia od codzienności, a jeżeli zaczęłabym brać za to pieniądze, recenzje byłyby moją pracą.  Praca=codzienność. A codzienność nie jest fajna, codzienność jest szara, bura i nudna. A to co robię jest wspaniałe, więc po co to zmieniać? Może i moja logika jest pokręcona, może myślenie niewłaściwe, ale mam prawo wyrażać własne poglądy i od tego właśnie środowe wieczorki są! Tak więc możecie się zgodzić, czy nie- ja tak uważam i koniec kropka.

Trochę innego posta się spodziewaliście, prawda? Pewnie myśleliście, że napiszę: ta i ta bloguje dla darmowych książek, a ta z miłości. Nie no, aż taka wredna i wgl nieludzka to nie jestem! :D Aczkolwiek, czasami mam wrażenie, że niektórzy piszą recenzje po to, ażeby zgarnąć darmowe egzemplarze. Lecz kim ja jestem żeby to oceniać? Niech każdy robi to, co uważa za słuszne i już- chyba tak będzie najlepiej.

I to chyba już koniec. A wy co sądzicie o umieszczaniu zapowiedzi danej książki na blogu? A wreszcie... Chcielibyście otrzymywać pieniądze za pisanie recenzji? Zapraszam do dyskusji w komentarzach ^^