wtorek, 30 lipca 2013

"Upalne lato Kaliny" Katarzyna Zyskowska- Ignaciak

„W życiu tak ważne jest, by niczego nie zostawiać na później…”

Upalne lato- ono było i w 1939, i w 1969, i w 2011. Tu nie chodzi jedynie o gorące dnie, ciepłe noce- tu chodzi między innymi o życie. Bo życie w lecie rozkwita-  mamy więcej czasu, dni spędzamy na świeżym powietrzu, poznajemy nowych ludzi. Jedni stają się naszymi przyjaciółmi, inni tylko kompanami w czasie letniego szaleństwa, jeszcze inni wrogami. I zostaje ten jeden nie do pary- w zależności od przypadku kobieta, bądź mężczyzna- osoba, którą  pokochaliśmy i z którą pragniemy się związać. Bo kto wie? Może w czasie tego upalnego lata znaleźliśmy miłość swojego życia?

Pamiętacie Mariannę? Silną kobietę, która w czasie wakacji poznała Zygmunta? Losy kobiety potoczyły się swoją drogą- górską, trudną, pełną zakrętów- lecz to już się skończyło. Teraz najważniejsza jest córka Marie- Kalina- kobieta stłamszona, młoda, acz bez chęci do życia. Dla niej wszystko jej obojętne, wszystko jest bez sensu, boi się ludzi, boi się otworzyć swoje serce na miłość drugiego człowieka.  Od wczesnych lat dzieciństwa pozostawała w cieniu świata i problemów dorosłych, a kiedy sama dojrzała nie była sobie w stanie z ową dorosłością sobie poradzić. Wszystko ma się zmienić owego upalnego lata, kiedy to żona i matka małej córeczki wyjeżdża do Zakopanego. A tam? Tam się okazuję, że niedaleko pada jabłko od jabłoni . Chociaż w sumie… może to nie kwestia genów? Może to miłość jest tak boleśnie nieprzewidywalna i potrafi przyjść w najmniej oczekiwanym momencie?


„Czas uleczy rany, jak mawiają niektórzy. Ale czy nieleczona rana nie goi się dłużej, nie zostawia większych blizn?”

Katarzyna Zyskowska- Ignaciak jest absolwentką dziennikarstwa i marketingu. We wczesnej młodości z równym zapałem grała na pianinie, nagrywała piosenki dla dzieci, tańczyła, malowała i pisała. Po latach pozostała wierna ostatniej z tych pasji. Oprócz pisania książek uwielbia żeglować, chodzić z plecakiem po górach, nocami dyskutować z przyjaciółmi przy winie o religii i polityce, objadać się orzeszkami w czekoladzie i urządzać rowerowe pikniki w warszawskich parkach. A w listopadowe wieczory odkrywać zapomniane, rodzinne tajemnice.

Ach! Ciągle pamiętam ten listopadowy, pochmurny dzień, powrót z Austrii… Rozpoczęłam lekturę „Upalnego lata Marianny”, kilka godzin później byłam już po. Po czym? Po pięknej, klimatycznej lekturze, którą pochłonęłam z wypiekami na twarzy. Chyba nie trzeba tego pisać, każdy kto czytał Mariannę miał do Kaliny ma duże oczekiwania.  To jest właśnie czasami minus kontynuacji- wiemy, że nic tak wspaniałego jak tom pierwszy nie powstanie, lecz nasze serce podpowiada inaczej, a my tym namowom ulegamy i liczymy, że otrzymamy jeszcze wspanialszą powieść.  A oczywiście później nachodzi na nas- niczym na słońce deszczowa chmura- gorzkie rozczarowanie. Ale czy ja jestem rozczarowana Kaliną? Oczywiście, że  nie! Powieść ma klimat, charakter, czyta się ją bardzo szybko, bo wciąga i wyciska łzy. Ale to nie jest Marianna, to już nie jest to samo…

„Upalne lato Marianny” to powieść, której akcja rozgrywa się latem 1939. roku, czyli ściśle przed wojną. Nie ukrywam, że takim klimatem byłam oczarowana. Wiejska sielanka, inne zwyczaje, tradycje, społeczeństwo- każdy element tak bardzo różnił się od naszych czasów. Jeszcze autorka tak pięknie to wszystko przedstawiła! Tutaj, mamy opowieść, która rozgrywa się w czasach PRL-u. Głęboka komuna, której także nie dano mi poznać, lecz którą słyszałam z opowieści, już nie ma takiego wydźwięku w mojej wyobraźni jak w przypadku czasów przedwojennych. Zresztą… książki, których akcja toczy się w tym okresie to dla mnie symbol Jeżycjady Musierowicz- tak było, jest i będzie,  żadna Kalina tego nie zmieni.
   
Duszą tej książki ciągle pozostaje Marianna. Dla mnie jest to ogromnym plusem, dziękuję autorce za to, że tak pięknie połączyła losy dwóch kobiet i co i rusz wplątywała w akcję wątki związane z postacią Marianny, ale… spodziewałam się,  że bardziej skupimy się na Kalinie, że postać Marie pójdzie w niepamięć. Dla mnie wygląda to tak: autorka nie potrafiła się rozstać z Marianną i jak najdłużej chciała o niej pisać. Nie ma co się dziwić, bo i ja naszą bohaterkę z pierwszego tomu uwielbiam i moje serce biło mocniej, kiedy wracałam do życia tej postaci. Kalinę też, mimo wszystko, polubiłam- za to, że nie bała się być inna, za to, że była samotna. Lubiłam ją właśnie za jej odmienność, szanowałam za to, że przeszła tyle złego w życiu, kochałam za to, że jej matką jest moja Marie.


Jedyne, co mnie denerwowało w tej książce to to, że autorka prawie cały czas używa sformułowania ‘upalne lato’. Ale to taki niuansik, całkowicie nieistotny, bo czym są dwa słowa, kiedy ta powieść jest tak piękna? Czy mogę się czepiać jednego wyrażenia, kiedy inne słowa są tak wspaniale dobrane, zestawione? Kalina pozostanie w moim sercu na długo, lecz miejscem musi się podzielić z Marianną… Nie wiem jak ta recenzja wygląda. Nie mam weny. Wczoraj miałam, ale była burza. Burza przynosząca chłód, w końcu takie upalne lato mamy…

MOJA OCENA:
8/10

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu MG!
Wydawnictwo MG

17 komentarzy:

  1. Słyszałam o tej książce wiele pozytywnych opinii, które jak najbardziej zachęcają mnie do przeczytania "Upalnego lata Kaliny". Piękny jest ten drugi cytat. Strasznie mi się podoba:) Pozdrawiam, Livresland :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy tom ogromnie mi się spodobał, a za drugi zamierzam zabrać się w najbliższym czasie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah, lata dwudzieste,lata trzydzieste... na pewno przeczytam pierwszy tom, a jeśli mi się spodoba, sięgnę po drugi :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie mam ochoty na czytanie tej pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie przeczytałabym tą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że książka przypadła ci do gustu. Zajrzyj na mojego bloga . Właśnie zbieram pytania do wywiadu z Panią Katarzyną. Jeśli masz ochotę śmiało pisz. Wszystkie pytania , które od Was dostanę zadam autorce i opublikuję w formie wywiadu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomyślę, pomyślę, chyba jest szansa, że uda mi się coś wykombinować! :D

      Usuń
    2. Warto bo za najciekawsze pytanie książka do zgarnięcia.

      Usuń
  7. "Upalne lato Marianny" zachwyciło mnie. Kalina również ma miejsce w moim sercu, ale jednak prym wiedzie jej matka. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. O książce i jej poprzedniczce wiele słyszałam :) Muszę przeczytać. Wiem co to znaczy jak jakiś zwrot się powtarza- mnie czesto takie coś bardzo denerwuje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pokochałam obie części "Upalnego lata..." Świetne książki, napisane ze smakiem.

    OdpowiedzUsuń
  10. Z wielką niecierpliwością czekam aż książka dotrze do mych rąk :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie slyszałam o Mariannie, ale koniecznie musze to zmienic, a nastapnie przeczytac recenzowana rzez ciebie ksiazke :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cały tytuł to "Upalne lato Marianny", tom drugi: "Upalne lato Kaliny". Ja w recenzji cały czas Marie, Marianna, ale pełny tytuł brzmi inaczej. Przyda ci się ta informacja, jeżeli zamierzasz rozejrzeć się za książką :)
      Pozdrawiam ^^

      Usuń
  12. Może być całkiem, całkiem, więc jak gdzieś zauważę to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Chętnie przeczytam "Upalne lato Kaliny", ale wpierw muszę, po prostu muszę sięgnąć po "Upalne lato Marianny" - czuję, że klimat tej powieści spodoba mi się tak jak i Tobie. :)
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń