poniedziałek, 17 czerwca 2013

"Sprawa tchórzliwego dezertera" Caroline Lawrence

"Czasem na polowaniu brak tropu może być równie ważny jak jego obecność."

Za oknem gorąc i upał. W takich chwilach marzymy o zimie... nonsens! Czytelniku, przypomnij sobie tegoroczną Wielkanoc- śnieg, mróz, wiatr, który przeszywał Cię na wskroś. Przecież na pogodę nie mamy wpływu, więc cieszmy się z tego co mamy- za kilka miesięcy będziemy gotowi oddać życie za takie promienie słońca i ciepełko, które rozgrzewa nas od środka. Książka, którą dzisiaj omówię rozgrzeje Was jeszcze bardziej! Przeniesiemy się do słonecznego miasta Virginia City. Będziemy wędrować zatłoczonymi ulicami, poznamy cywilów, którzy są z bronią za pan brat. Chce się ktoś przyłączyć?

Już po raz drugi poznajemy świat oczami P.K. Pinkerton'a. Po rozwiązanej sprawie postanowił otworzyć własną agencję detektywistyczną. Początkowo, jego praca nie cieszy się zbytnim zainteresowaniem, lecz wreszcie, po kilku dniach usilnych starań i znoszenia kpin P.K. otrzymuje zlecenie. Jego zadaniem jest wytropić zabójcę Upadłego Anioła, czyli Małej Sally. Jak każdy detektyw wie, morderstwa wcale nie są łatwą sprawą, lecz mimo wszystko nasz mały detektyw postanawia rozwiązać jedną z najmroczniejszych spraw Virginia City. Jaki będzie efekt tego śledztwa? Dowiecie się, sięgając po "Sprawą trzeciego dezertera"!



"-Czasem dziecko może wejść tam, gdzie dorosły nie da rady."

Caroline Lawrence urodziła się i dorastała w Kalifornii. Twierdzi, że jej przodkami byli pionierzy, poganiacze bydła i dziennikarze. Książki detektywistyczne dla dzieci i młodzieży pisze od wielu lat. Serię "Tajemnice dzikiego zachodu"  tworzą książki pełne akcji, z pełnokrwistymi bohaterami i niesamowitymi przygodami.

Pierwszy tom serii, czyli "Sprawę trzech desperado" wspominam bardzo miło. Może nie było to arcydzieło i szczyt polotu, jednakże spędziłam z tamtą powieścią naprawdę miłe chwile, a od czasu jej przeczytania nieraz do niej zaglądałam i czytałam ulubione fragmenty. "Sprawa trzech desperado" rozbudziła we mnie nadzieję na nietuzinkową serię. Liczyłam, że w drugim tomie autorka rozwinie skrzydła i pokaże, że jej książki są nie tylko oryginalne, ale też poprawne językowo i naprawdę wciągające. Wszystkich moich oczekiwań Pani Lawrence nie spełniła, lecz pod żadnym pozorem nie żałuję tego, że przeczytałam kontynuację.  "Sprawa tchórzliwego dezertera" wciąga i zaciekawia czytelnika od samego początku, lecz te słodkie słowa wcale nie wróżą tej książce tego, że obędzie się bez wyliczania mankamentów. Wręcz przeciwnie! To one będą podstawą tej recenzji. ( edit: miałam taki plan, nie wyszło, o czym przekonacie się za chwilę)

Zacznę od pewnej monotonności. Historia sama w sobie jest ciekawa (choć wg mnie opowieść pierwsza była lepsza), lecz zakończenie prawie każdego rozdziału słowami " Wyjmuj broń" lub " Nagle usłyszał za sobą strzał" (piszę to z pamięci, w książce sformułowano to troszkę inaczej). Tego typu słowa sprawiły, że straciłam całą radość z lektury. Mimo, że tego typu zakończenia rozdziałów były spektakularne i zachęcały do dalszego pochłaniania książki, autorka mogła pokusić się na różnorodność. Główny bohater też mnie nie zachwycił. Ciężko się spodziewać po dwunastoletnim chłopcu elokwencji i jakieś niesamowitej inteligencji, lecz momentami P.K. zachowywał się jak typowa ciemna blondyna z kawałów. Głupi i irytujący bachor. Te cechy powinny go dyskwalifikować, lecz (o zgrozo!) P.K. zyskał moją sympatię i uznanie.

Najwspanialsze jest w tych powieściach to, że ja nie czytam o przygodach małego detektywa, ja się PRZENOSZĘ do tamtej Ameryki, uczestniczę w tych wydarzeniach i pomagam mu w rozwiązywaniu zagadki. Naprawdę, coraz rzadziej zdarza mi się taka sytuacja, że wręcz czuję na sobie oddech bandyty i lufę, którą ktoś mi przyciska do gardła. Wszystkie obraz, które tworzy autorka są wyjątkowo plastyczne. Lekkie, specyficzne pióro sprawia, że język nie jest wyimaginowany, a prosty, z wieloma błędami- jak przystało na XIX wiecznego chłopca. Za to właśnie uwielbiam te opowieści - moje 'historyczne ja' przenosi się do czasów, których już nikt nigdy na własnej skórze nie pozna. 

Wbrew kilku wadom "Sprawa tchórzliwego dezertera" wcale mnie nie rozczarowała. Powieść jest godną kontynuacją i myślę, że spodoba się każdemu, kto polubił tom pierwszy. Nie ma tu zbyt wiele nawiązań do wcześniejszej przygody chłopca, dlatego osoby, które jeszcze nie znają serii,a  chcą rozpocząć swoją przygodę od tomu drugiego, mogą bez obaw sięgnąć po lekturę! Z niecierpliwością wyczekuję kolejnej historii i mam nadzieję, że autorka po raz kolejny mnie zaskoczy!

MOJA OCENA:
7/10

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu egmont!

6 komentarzy:

  1. jeszcze nie słyszałam o tej serii, ale czuję się mocno zaintrygowana. poczytam jeszcze o pierwszym tomie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsza część była bardzo sympatyczna i miło z nią spędziłam czas, więc chciałabym przeczytać także kontynuację :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może kiedyś się zdecyduję na tę serię, lecz na razie idzie ona w odstawkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ubóstwiam okładkę haha:) A książkę no cóż może kiedyś.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam o tej książce jeszcze, ale myślę, że by mi się spodobała :-)

    Pozdrawiam i zapraszam:

    im-bookworm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń