Pierwszy września. Żałoba w tym dniu rozumie się sama przez się. Po dwumiesięcznej przerwie, uczniowie wracają do szkół. Nikt się nie cieszy, ale jest to idealny pretekst do tego, by zaprezentować się w swojej najnowszej sukience / vansach / koszuli. Nie brakuje narzekań na plan lekcji, na życie, na pogodę. W tym powszechnie panującym niezadowoleniu zapominamy, że pierwszy września nie jest jedynie początkiem szkolnej męki.
Pierwsze zdarzenie, które przychodzi na myśl, to oczywiście druga wojna światowa. Przez sześć lat cały świat pogrążył się w niekończących bitwach, a krwi zabitych było więcej niż pitnej wody. My, Polacy, z nabożną czcią traktujemy wybuch powstania Warszawskiego, lecz zapominamy o samym wybuchu walk. Oczywiście, starsze pokolenie wspomina, w wiadomościach tego faktu nie przeoczą, na rozpoczęciu roku szkolnego grono pedagogiczne przypomni o kolejnej rocznicy. Ale czegoś brakuje. Żywej pamięci. Nie sądzicie, że istota tego dnia ginie w tłumie narzekań?
Kolejnym smutnym wypadkiem, jest atak terrorystyczny w Biesłanie, który miał miejsce pierwszego września 2004 roku. Blisko 400 zabitych, prawie tysiąc rannych. To były małe dzieci. O tym też się nie pamięta. A chyba powinno. Bo zginęli Twoi rówieśnicy oraz dzieci, które dopiero wkraczały na edukacyjną ścieżkę życia.
Trochę pogooglowałam i otrzymałam satysfakcjonujące rezultaty, które potwierdziły moją tezę, że z tym dniem naprawdę jest coś nie tak. Tego dnia rozpoczęła się erupcja wulkanu na Lanzarote - byłam, widziałam, część wyspy nienajadająca się do zamieszkania, po horyzont czarnej sadzy i kamienia. Wojna o sukcesję hiszpańską, wojna domowa w Szkocji. W 1894 roku, 1 września miał miejsce ogromny pożar w mieście Hinckley (stan Minnesota), w wyniku którego zginęło ponad 400 osób. Właśnie tego dnia, w 1906 roku, w Rosji powstały antyrewolucyjne sądy polowe, które wydały wyrok na ponad 6 tysięcy ludzi! A za to w 1923 roku, matka natura chyba nie chciała się zgodzić, żeby japońskie dzieci poszły do szkoły, więc zrobiła trzęsienie ziemi w Tokio i Jokahomie - zginęło ponad 140 tysięcy osób. Mam wymieniać dalej? Pozwólcie, że na tym zakończę.
Pojawia się pytanie. Co z tym dniem jest nie tak? Gdyby tak podliczyć wszystkich zabitych tego dnia, w wyniku wojny / zamachu / rewolucji... aż strach myśleć.
Wiedziałam, że pierwszy września jest dniem przeklętym. Nie wiedziałam jedynie, że klątwa początku września dotknęła tak wielu ludzi. Jest godzina piętnasta, w ten straszny dzień, jak na razie żyję. Żyję i wierzę, że kolejne dni będę lepsze. Muszą być. Bo mało jest tak pechowych dni jak pierwszy września.
Pierwsze zdarzenie, które przychodzi na myśl, to oczywiście druga wojna światowa. Przez sześć lat cały świat pogrążył się w niekończących bitwach, a krwi zabitych było więcej niż pitnej wody. My, Polacy, z nabożną czcią traktujemy wybuch powstania Warszawskiego, lecz zapominamy o samym wybuchu walk. Oczywiście, starsze pokolenie wspomina, w wiadomościach tego faktu nie przeoczą, na rozpoczęciu roku szkolnego grono pedagogiczne przypomni o kolejnej rocznicy. Ale czegoś brakuje. Żywej pamięci. Nie sądzicie, że istota tego dnia ginie w tłumie narzekań?
Kolejnym smutnym wypadkiem, jest atak terrorystyczny w Biesłanie, który miał miejsce pierwszego września 2004 roku. Blisko 400 zabitych, prawie tysiąc rannych. To były małe dzieci. O tym też się nie pamięta. A chyba powinno. Bo zginęli Twoi rówieśnicy oraz dzieci, które dopiero wkraczały na edukacyjną ścieżkę życia.
Trochę pogooglowałam i otrzymałam satysfakcjonujące rezultaty, które potwierdziły moją tezę, że z tym dniem naprawdę jest coś nie tak. Tego dnia rozpoczęła się erupcja wulkanu na Lanzarote - byłam, widziałam, część wyspy nienajadająca się do zamieszkania, po horyzont czarnej sadzy i kamienia. Wojna o sukcesję hiszpańską, wojna domowa w Szkocji. W 1894 roku, 1 września miał miejsce ogromny pożar w mieście Hinckley (stan Minnesota), w wyniku którego zginęło ponad 400 osób. Właśnie tego dnia, w 1906 roku, w Rosji powstały antyrewolucyjne sądy polowe, które wydały wyrok na ponad 6 tysięcy ludzi! A za to w 1923 roku, matka natura chyba nie chciała się zgodzić, żeby japońskie dzieci poszły do szkoły, więc zrobiła trzęsienie ziemi w Tokio i Jokahomie - zginęło ponad 140 tysięcy osób. Mam wymieniać dalej? Pozwólcie, że na tym zakończę.
Pojawia się pytanie. Co z tym dniem jest nie tak? Gdyby tak podliczyć wszystkich zabitych tego dnia, w wyniku wojny / zamachu / rewolucji... aż strach myśleć.
Wiedziałam, że pierwszy września jest dniem przeklętym. Nie wiedziałam jedynie, że klątwa początku września dotknęła tak wielu ludzi. Jest godzina piętnasta, w ten straszny dzień, jak na razie żyję. Żyję i wierzę, że kolejne dni będę lepsze. Muszą być. Bo mało jest tak pechowych dni jak pierwszy września.
Czy ja widzę spacje przed znakami interpunkcyjnymi w tytule?
OdpowiedzUsuńJuż nie widzisz ;).
UsuńTo z przyzwyczajenia - da mnie po prostu układ "spacja, znak zapytania+wykrzyknik" ładniej wygląda i podkreśla moje oburzenie, itp.
Pozdrawiam :)
Masz rację to szczególny dzień.
OdpowiedzUsuńWydaje się nie w porządku napisać: wspaniały post, kiedy jest on o takich strasznych rzeczach. Dobrze, że ktoś pamięta. Dobrze znaleźć chwilę oderwania się od naszego, wielkiego jak nam się wydaje, smutku z powodu roku szkolnego i pomyśleć, podumać nad tymi ludźmi, którzy już nigdy nie zobaczą kartki z kalendarza z napisem: 1 września. Ze smutkiem muszę przyznać, że dyrektorka mojego gimnazjum ani słowem nie wspomniała o wybuchu II wojny światowej. To przykre, że tak zatracamy się w naszym wielkim smutku, bo szkoła się zaczęła, a zapominamy, że równo 75 lat temu dla ludzi zaczęło się piekło na ziemi, koszmar nie do pomyślenia. Dobrze, że jest ktoś taki, kto nam o tym przypomina. Dziękuję Ci, że mi o tym przypomniałaś i zwróciłaś na to uwagę.
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję Ci za Twój komentarz! Cieszę się, że mój tekst przypadł Ci do gustu. Pozostaje mi zgodzić się z tym, co zawarłaś w swoim komentarzu - prawdę rzeczesz :)
UsuńTrzymaj się ciepło!
Wow, niesamowity tekst. Masz rację, z tym dniem jest coś nie tak...
OdpowiedzUsuńświetny pomysł miałaś na tego posta, ema approves : )
OdpowiedzUsuńWażny post. Dobrze było go przeczytać, mimo że mnie od wielu lat 1 września nie kojarzy się już przede wszystkim ze szkolną traumą, tylko właśnie - z tymi poważniejszymi faktami.
OdpowiedzUsuńWspaniały post. Bardzo potrzebny. Zmusza do odrobiny refleksji. To naprawdę wartościowy tekst.
OdpowiedzUsuńTo wcale nie jest przeklęty dzień, co za pomysł... Moja koleżanka ma np. dzisiaj urodziny więc dla jej rodziców był to jeden z najlepszych dni. A co z ludźmi, którzy 1 września się zakochali, dostali dobrą wiadomość ? Początek szkoły to nie koniec świata tylko szansa na lepsze życie, tylko że nie każdy potrafi ją wykorzystać i to zrozumieć ;) Czy nie lepiej patrzeć z tej lepszej perspektywy niż tej gorszej i dołującej ?
OdpowiedzUsuńTeż akurat miałam się urodzić 1 września, ale nie o tym w tym poście i komentarzu. Nie rozpatrywałam sytuacji każdego człowieka z osobna, bardziej skupiłam się na ważnych rocznicach, o których większość zapomina, właśnie z powodu powrotu do szkoły.
UsuńPozdrawiam :)
Bardzo dobrze, że napisałaś ten post, bo nie zdawałam sobie sprawę z powagi tego dnia. Od tej pory bardzo będę sie bała 1 września.
OdpowiedzUsuńZ tym strachem, też nie ma co przesadzać! ;)
UsuńBardziej chodziło mi o uświadomienie Was, że każdego dnia działo się coś ważnego, a pierwszego września szczególnie. Warto pamiętać o ważnych rocznicach, żeby w końcu nie zostały przez społeczeństwo zapomniane.
Trzymaj się! :)
Rzeczywiście jakiś dziwny ten dzień...
OdpowiedzUsuńBardzo pechowy dzień. Ale dzięki takim złym dniom łatwiej jest docenić te zwyczajne, dobre dni :)
OdpowiedzUsuńMam zawsze bardzo podobne przemyślenia, kiedy nadchodzi 1 września, ale muszę przyznać, że nie wiedziałam o wszystkich zdarzeniach, które się wydarzyły na przełomie lat właśnie tego dnia. Bardzo to dołujące.
OdpowiedzUsuń