poniedziałek, 1 września 2014

Co z tym dniem jest nie tak?!















Pierwszy września. Żałoba w tym dniu rozumie się sama przez się. Po dwumiesięcznej przerwie, uczniowie wracają do szkół. Nikt się nie cieszy, ale jest to idealny pretekst do tego, by zaprezentować się w swojej najnowszej sukience / vansach / koszuli. Nie brakuje narzekań na plan lekcji, na życie, na pogodę. W tym powszechnie panującym niezadowoleniu zapominamy, że pierwszy września nie jest jedynie początkiem szkolnej męki.

Pierwsze zdarzenie, które przychodzi na myśl, to oczywiście druga wojna światowa. Przez sześć lat cały świat pogrążył się w niekończących bitwach,  a krwi zabitych było więcej niż pitnej wody. My, Polacy, z nabożną czcią traktujemy wybuch powstania Warszawskiego, lecz zapominamy o samym wybuchu walk. Oczywiście, starsze pokolenie wspomina, w wiadomościach tego faktu nie przeoczą, na rozpoczęciu roku szkolnego grono pedagogiczne przypomni o kolejnej rocznicy. Ale czegoś brakuje. Żywej pamięci. Nie sądzicie, że istota tego dnia ginie w tłumie narzekań?

Kolejnym smutnym wypadkiem, jest atak terrorystyczny w Biesłanie, który miał miejsce pierwszego września 2004 roku. Blisko 400 zabitych, prawie tysiąc rannych. To były małe dzieci. O tym też się nie pamięta. A chyba powinno. Bo zginęli Twoi rówieśnicy oraz dzieci, które dopiero wkraczały na edukacyjną ścieżkę życia.

Trochę pogooglowałam i otrzymałam satysfakcjonujące rezultaty, które potwierdziły moją tezę, że z tym dniem naprawdę jest coś nie tak. Tego dnia rozpoczęła się erupcja wulkanu na Lanzarote - byłam, widziałam, część wyspy nienajadająca się do zamieszkania, po horyzont czarnej sadzy i kamienia. Wojna o sukcesję hiszpańską, wojna domowa w Szkocji. W 1894 roku, 1 września miał miejsce ogromny pożar w mieście Hinckley (stan Minnesota), w wyniku którego zginęło ponad 400 osób. Właśnie tego dnia, w 1906 roku, w Rosji powstały antyrewolucyjne sądy polowe, które wydały wyrok na ponad 6 tysięcy ludzi! A za to w 1923 roku, matka natura chyba nie chciała się zgodzić, żeby japońskie dzieci poszły do szkoły, więc zrobiła trzęsienie ziemi w Tokio i Jokahomie - zginęło ponad 140 tysięcy osób.  Mam wymieniać dalej? Pozwólcie, że na tym zakończę.

Pojawia się pytanie. Co z tym dniem jest nie tak? Gdyby tak podliczyć wszystkich zabitych tego dnia, w wyniku wojny / zamachu / rewolucji... aż strach myśleć.

Wiedziałam, że pierwszy września jest dniem przeklętym. Nie wiedziałam jedynie, że klątwa początku września dotknęła tak wielu ludzi. Jest godzina piętnasta, w ten straszny dzień, jak na razie żyję. Żyję i wierzę, że kolejne dni będę lepsze. Muszą być. Bo mało jest tak pechowych dni jak pierwszy września.