niedziela, 13 października 2013

"Love story" Jennifer Echols

Miłość jest powietrzem.  Czymś, bez czego naprawdę ciężko nam żyć. Choć czasami myślimy, że jest inaczej- próbujemy łudzić się, że jesteśmy mądrzejsi od antycznych filozofów, którzy podkreślali wagę miłości, że samo nasze jestestwo to coś tak wspaniałego, że nie potrzebujemy drugiego człowieka, ażeby czuć się szczęśliwym, bezpiecznym i kochanym. Musisz wiedzieć, najdroższy Czytelniku, że życie z pustką w sercu tak naprawdę nie ma sensu, że prowadzi to jedyne do zepsucia, wewnętrznego chłodu i utraty jakieś cząstki człowieczeństwa, cząstki siebie samego- tej części, która była przeznaczona dla tego jedynego. Dla Twojego rycerza z bajki, o którym ciągle marzysz, niezmiennie, praktycznie od zawsze, bo już od najmłodszych lat- w końcu to przez te wszystkie bajki o księżniczkach, syrenkach i pokrzywdzonych przez los dziewczynkach, jesteś teraz taką romantyczką. Dla tego jedynego, który cię kocha, który mimo wszystko też Cię potrzebuje, który zapewnia Ci bezpieczeństwo, który jest Twoją podporą. Który jest twoją miłością. Twoim powietrzem...



Erin ma tylko jedno marzenie: zostać pisarką. Spełniać się w tym zawodzie, a przede wszystkim uciec jak najdalej od smutnej przeszłości. Dlatego znalazła się w Nowym Jorku, z niewielką sumą pieniędzy, lecz z wielkim zapałem do pracy i dążeniem do spełniania swoich marzeń i tworzenia dla siebie jak najlepszej przyszłości. Niestety, na drodze do świetlanej kariery pojawia się intruz- Hunter, inaczej zwany chłopcem stajennym. Erin może się pochwalić dość ciekawą i zawiłą historią związaną z Hunterem, o której pragnie jak najszybciej zapomnieć. Lecz czy obecność chłopaka jej na to pozwoli?

"Kiedy zaczynasz życie na nowo i wszystko jest możliwe, 'wszystko' może oznaczać także przedwczesną śmierć."

Ostatnio jesteśmy wręcz atakowani książkami z gatunku young adults (dla tych mniej uświadomionych: są to zwykłe młodzieżówki, tylko słowo młodzieżówka brzmi frajersko, więc teraz takie książki to young adults. Taki chwyt marketingowy. Łapiecie?) . Wydawnictwa wręcz rzucają w nas takimi lekturami. Niewinna nastolatka wchodzi do księgarni, kieruje się na dział młodzieżowy, bo czegoż by można się po takiej spodziewać i rzyga tęczą, bo widzi miliony książek z całującą się parą na okładce, a wszystkie z obiecującymi opisami mówiącymi, iż mamy do czynienia z fenomenalnie wykreowanym, niepowtarzalnym i jedynym w swoim rodzaju wątkiem romantycznym. Wydawcy piszą i zapewniają, że czegoś takiego jeszcze nie było, że jest to piękna i wzruszająca lektura. Zwykły chwyt marketingowy- pomyślałby każdy, który choć trochę interesuje się tą kulejąca, coraz gorszą współczesną literaturą. Lecz czasami dzieje się tak, że jakoś, bardzo dziwnym trafem, opis na okładce jest jak najbardziej adekwatny do treści. Tak było w przypadku najnowszej książki Jennifer Echols, "Love story". 'Nieprawdopodobnie urocza opowieść o miłości'- wszystko zgadza się w stu procentach!

Jest to opowieść, która opowiada o miłości i jednocześnie nie mówi o niej otwarcie. "Love story" to powieść, której tematem głównym wcale nie jest miłość! Powiedziałabym raczej, że przyjaźń, dążenie do celu, pokazanie, że młodzież też potrafi być ambitna. Lecz nie myślcie sobie, że tego wątku romantycznego nie ma. Jest, jest, choć rozwija się bardzo powoli, a miłość ukazana jest tutaj w dość zawiły, a przez to wciągający sposób. Powieść wręcz połknęłam, zaabsorbowana tym, jak potoczą się losy bohaterów. Bohaterów, którzy byli dość dziwni- wyrachowani, non stop wywyższali się wzajemnie i prześcigali siebie nawzajem w sukcesach- taki dwuosobowy wyścig szczurów. Lecz bywało i tak, że Erin oraz Hunter byli niezwykle dojrzałymi, zakochanymi w sobie ludźmi. I ta druga opcja dużo bardziej mi się podobała!

A co mnie w tej książce dotknęło? Z natury jestem marudna i czepialska, więc pewnie spodziewacie się, że się naprodukuję ile wlezie, wyżyję się, na bogu ducha winnej, autorce, które i tak nie rozumie mojej paplaniny. Nie, nie... wyjątkowo wszystko mi pasowało. No może za wyjątkiem jednej rzeczy, mianowicie: korekta leży i kwiczy i aż się prosi, ażeby poprawić wszystkie błędy językowe, a przede wszystkim literówki, których znalazło się tutaj dość sporo i które odbierają nam sporo przyjemności z lektury. Lecz mimo wszystko przeżyłam naprawdę świetną przygodę, która pozwoliła mi odetchnąć od przykrej rzeczywistości, a swoim zakończeniem i wszystkimi intrygami, wręcz powaliła mnie na łopatki. Polecam!

MOJA OCENA:
8/10

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu jaguar!

22 komentarze:

  1. Właśnie piszę recenzję tej powieści i mam bardzo podobne zdanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ Ci zazdroszczę, że miałaś możliwość przeczytać tę książkę. Mam nadzieję, że i mnie się to niedługo przytrafi :P
    Co do recenzji to muszę się zgodzić z Twoim jakże ciekawym wytłumaczeniem "young adults". I choć rzeczywiście jest to zamiennik frajersko brzmiącej "młodzieżówki", rozwaliło mnie to na łopaty :D

    OdpowiedzUsuń
  3. 'Nieprawdopodobnie urocza opowieść o miłości' - samo to zdanie mnie przekonuje!
    Chętnie przeczytam, trochę odpocznę od rzeczywistości. :)
    Ale obawiam się tej korekty i literówek, zwracam na to w książkach zawsze dużą uwagę, więc może mnie to doprowadzić do szału, delikatnie mówiąc. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Mnie również! Poluję na tę pozycję już od dłuższego czasu. Czekam tylko aż będzie gdzieś do kupienia w niższej cenie.

      Usuń
  5. lubię młodzieżówki, bo są lekkie, a ja potrzebuje teraz takich lektur...być może i ta pozycja znajdzie się na liście przeczytanych książek :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro taka wysoka ocena to muszę ją koniecznie przeczytać :D http://layshasky.wordpress.com/ zapraszam - sprzedaż książek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Książkę czytałam i byłam nią zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
  8. Strasznie jestem ciekawa twórczości tej autorki!

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi zachęcająco, więc jeśli będę miała okazję, chętnie ją przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wcale nie jest łatwo teraz o dobrą powieść adresowaną do młodzieży. Dobre cykle, jak Jeżycjada, już ledwo zipią, a następców nie widać...

    OdpowiedzUsuń
  11. To ta recenzja, z tym wstępem o miłości pisana podczas naszej rozmowy? :D W każdym razie czuję sie zachęcona do przeczytania. Tylko powiedz - czy ja czytając nie bede sie co chwile wkurzala na wątek romantyczny? :p Niby napisalas, ze nie jest tak wprost, tylko i wyłącznie o miłości, wiec raczej przetrwam :D Tak na koniec, podsumowując ten nieskladny komentarz - jak mi sie uda, to raczej przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak! :D Ostatnio zauaważyłam, że lepiej mi się pisze rec jak w tym samym czasie piszę z ludźmi na fb xd
      Raczwj powinna ci się spodobać ;)

      Usuń
  12. Niezmiernie jestem zaciekawiona tą propozycją :) Z przyjemnością przeczytam
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciesze sie, że książka przypadła ci do gustu. Jednak ja jej niestety nie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie lubię tego typu książek, oprócz moich dwóch wyjątków;) Ale tą wszyscy dobrze oceniają więc może się zdecyduje;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Młodzieżówki do mnie nie przemawiają. Czasami jednak robię wyjątki i na tą chyba się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie cierpię literówek, nie mogę ich zignorować :P Czytałam jedną książkę autorki i wbrew pozorem spodobała mi się, czas wziąć się za "Love Story" :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Omawiam romantyzm na polskim i książki o miłości mi się udzieliły. Muszę poszukać "Love story" w bibliotece, bo inne powieści tej autorki chyba widziałam na półce... :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Muszę przeczytać. Mam już dwie książki za sobą - tej autorki i jej styl przypadł mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mam ostatnio smaka na lekką, młodzieżową opowieść o miłości - chyba muszę zapolować na książki pani Echols... ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam jedną książkę tej autorki na półce, na tą też mam ochotę i z chęcią widziałabym ją u siebie:)

    OdpowiedzUsuń