" Krzyczą tylko ludzie, którzy mają zbyt ubogie słownictwo, żeby szeptać."
Czarne ptaszyska, które budzą w nas odrazę. Mimo, że od kruków jesteśmy dobre paręnaście raz więksi to i tak się ich boimy. Bynajmniej ja. Nie przepadam za ptakami, lecz to właśni kruki budzą we mnie największy lęk. Zastanawialiście się kiedyś jak to jest, że małe dzieci kochają bawić się z gołębiami, a na widok kruków krzyczą i płaczą? Mimo, że ja malutka już nie jestem za każdym razem widzę kruka, lub coś kruko-podobnego mam ciarki na plecach i jakoś tak dziwnie mi się robi. Nie jestem żadną mroczną istotą, ażeby z krukami się utożsamiać, również nie słodziutką nastolatką ażeby ich się śmiertelnie bać. Po prostu ich nie lubię, bo mam wrażenie, że tymi małymi, czarnymi oczkami przewiercają mnie na wylot i poznają wszystkie moje sekrety. Lecz mimo tej mojej małej fobii zdecydowałam się na przeczytanie książki, gdzie kruków jest pełno już na pierwszej stronie. Dlaczego, a przede wszystkim jaki były moje wrażenia po lekturze? O tym przeczytacie za chwilkę.
Blue jest postacią nie tyle barwną,że można określić jej postać wieloma epitetami lecz z pewnością nie jednym- normalna. Matka dziewczyny jest wróżbitką, a ojciec jest nieznany, przez co nastolatka mieszka wraz z matką i jej kuzynko- przyjaciółkami w domu, gdzie rządzi magia. Wszystkie domowniczki oprócz Blue zajmują się wróżeniem z kart, przez co dom to istna Sodoma i Gomora. Lecz to się da przeżyć, najgorsza jest świadomość z jaką żyje Blue. Kilka lat temu usłyszała zapierającą dech w piersiach przepowiednię, która mówiła o prawdziwym uczuciu, które zwiąże Blue i chłopca. Przepowiednia straszna, przepowiednia, która ma wystrzegać dziewczynę przed kontaktami z płcią przeciwną, lecz przede wszystkim przepowiednia, która raczej się nie spełni, bo Blue nie ma nikogo na oku. To było wczoraj, kilka dni temu. Dzisiaj, serce Blue bije mocniej na widok pewnej grupki. Lecz czy jest gotowa podjąć ryzyko?
" Biedni się martwią, że są biedni- medytował kiedyś Adam- a teraz się okazuje, że bogaci się martwią, że są bogaci. "
Maggie Stiefvater jest dość znaną autorką także i w Polsce. Na rynku wydawniczym dostępnych jest parę lektur spod jej pióra, a trylogia o Wilkołakach z Mercy Falls, swego czasu, była u nas prawdziwym bestsellerem.Czy lubię autorkę? Dobre pytanie! Spod jej pióra czytałam jedynie dwa pierwsze tomy trylogii. Dość dawno to było, nie miałam aż tak wyrobionego gustu czytelniczego, więc w sumie mi się podobały, lecz podejrzewam, że jakbym teraz przeczytała te książki tobym je zmieszała z błotem. Lecz nie ma, co gdybać. Faktem jest, że nie pałam do Maggie nie wiadomo jaką sympatią, po prostu, najnormalniej w świecie, ją toleruję- nie przeszkadza mi i nie wadzi. Postanowiłam sobie kiedyś, że już jej twórczości smakować nie będę, lecz pojawił się "Król kruków" i moje postanowienie legło w gruzach. Już od samego początku książka zbierała pozytywne opinie, a ja jak to ja, zaczęłam robić wszystko, ażeby książka znalazła się na mojej półeczce. I wreszcie nadeszła ta wiekopomna chwila, kiedy trzymałam powieść w dłoniach i miałam tylko jedno marzenie: rozpocząć lekturę.
Ta powieść jest mroczna. Tak po prostu. Czytając "Króla kruków" miałam przyjemność poznać autorkę z innej strony. Praktycznie rzecz ujmując jest ogromna przepaść pomiędzy "Drżeniem", a "Królem...". W trylogii o wilkołakach wszystko jest mdłe i przesłodzone, niby coś się dzieje, ale wszystko jest przesłonięte miłosnym bełkotem i dylematami głównej bohaterki. A tutaj? Tutaj jest tajemniczo i mrocznie. Mrocznie, mrocznie, mrocznie! Będę to powtarzać ile wlezie, bo tak naprawdę to jedno słowo odzwierciedla całą powieść, a pisząc "mrocznie, mrocznie, mrocznie" już nic nie muszę dodawać, bo to co mam do powiedzenia w tym temacie napisałam. Lecz nie pozostawię Was z jednym wyrazem, który powtarzany jest co chwila. Aż taka okrutna nie jestem, jeszcze trochę Wam o książce opowiem, a później dopiero sobie grzecznie pójdę. Jeżeli już jesteśmy przy tym, że książka jest mroczna to chyba rozumie się samo przez się, że w czasie lektury niejednokrotnie miałam dreszczyk na plecach. Niektóre sceny były naprawdę przerażające, do tego opisane naprawdę szczegółowo i... i strach w oczach się pojawia.
Resztę recenzji znajdziecie na portalu nastek, od którego dostałam tę powieść. Serdecznie dziękuję!
