XX wiek to taki czas, kiedy większość osób twierdzi, że nadszedł koniec. Koniec świata. Z perspektywy czasu, moim skromnym zdaniem, mieli rację. Bo XX wiek to przede wszystkim wojny, śmierć miliona niewinnych obywateli, przemiany polityczne, gospodarcze i społeczne. Lecz to jest dopiero początek wieku i na razie wszystko jest względnie dobrze, ludzie jakoś żyją i dają sobie radę. Prowadzą firmy- między innymi takie jak ta Davida Parkina. Z zegarami- różnymi, różniastymi. Firma ma się dobrze, wręcz tak dobrze, że potrzebuje dodatkowych rąk do pracy z dokumentami, czyli sekretarki. O posadę stara się MaryAnne- kobieta wyjątkowa, piękna i tajemnicza...
"-Przeciwieństwa przyciągają się i uzupełniają. Dwie liczby nieparzyste dają liczbę parzystą. Sprawdza się nie tylko w matematyce, ale i w życiu."
Richard Paul Evans to bestsellerowy pisarz amerykański, laureat wielu nagród, twórca bardzo popularnych obyczajowych powieści. Richard Paul Evans to po prostu MÓJ pisarz. Osoba, którą bardzo lubię, cenię i szanuję, z którą mogłabym się zaprzyjaźnić i spędzić kilka lat w szkolnej ławce. Kilka jego książek przeczytałam i za każdym razem płakałam. Evans to taka moja Michalak w męskiej i amerykańskiej wersji. Pisarz i do tańca i do różańca. Na jego książki zawsze czekam z niecierpliwością, jego książki zawsze czytam z uśmiechem na twarzy i lubię do nich wracać. Takie książki jakie pisze Evans zdarzają się rzadko, dlatego tak je cenię i ubóstwiam. Jak się domyślacie z niecierpliwością czekałam na najnowszą powieść autora, czyli "Zegarek z różowego złota". Jak już się wreszcie doczekałam, to jakoś nie miałam okazji przeczytać, później dorwałam, rozpoczęłam lekturę i nie wiedziałam, czym mam się śmiać, czy płakać. Ech, te problemy recenzenta..
Zacznę od tego, że byłam ciekawa, czy Evans pisze o przeszłości tak dobrze jak o teraźniejszości. Intrygowało mnie, czy mój pisarz da radę wykreować skomplikowany początek XX wieku. I wiecie co? Dał radę, huraa! Uwidoczniła się tutaj sprawa rasizmu, autor pokazał nam, że osoby czarnoskóre były wtedy traktowane jak gorszy towar. I dobrze, niech ludzie uświadamiają sobie ten problem, niech zmieniają punkt widzenia, niech wszyscy wszystkich traktują równo. Mamy tu także do czynienia z różnicami warstw społecznych. Lecz na pierwszy plan, jak to u Evansa już bywa wysunął się wątek miłosny. Lecz on, już tak nie do końca mi się spodobał. Może zacznę od tego, że książka była za krótka. Bo 200 stron to za mało, żeby napisać o czymś konkretnym. Bo 200 stron to za mało, żeby przywiązać się do bohaterów. Bo 200 stron to za mało, żeby pokochać opowiedzianą historię. Jakkolwiek dobra ona by nie była. A ta historia jakoś perfekcyjna nie jest, choć mimo wszystko mogła być dłuższa. Akcja jest ściśnięta, momentami przypominała po prostu lekko rozwinięty plan wydarzeń. Działo się dość sporo, lecz historia mnie nie porwała, bo nie przywiązałam się do bohaterów. Momenty wzruszające były, a i owszem, lecz nie wycisnęłam ani jednej łezki, bo ta krzywda nie działa się MOIM bohaterom, a po prostu jakimś tam książkowym istotom.
"Zegarek z różowego złota" jest pisany od niechcenia, jakby autorowi ktoś kazał napisać tę powieść, jakby Evans robił nam łaskę, że wyda nową opowieść. Momentami z tych kartek aż przebija się kpiący wzrok Evansa i łamiące serce słowa: "O, patrzcie debile, ja wielki, wszechmocny Richard Paul Evans piszę dla Was książkę, cobyście urozmaicili swój nędzny żywot. Patrzcie jaki jestem łaskawy..". Brutalne, lecz prawdziwe. Mimo wszystko styl jest poprawny, bo Evans jest mistrzem i mógłby pisać z zamkniętymi oczami, a i tak powieść byłaby poprawna. Lecz nie o to chodzi, bo jak człowiek ma coś robić, to niech robi to porządnie. Już i tak tyle kasy na tych wszystkich książkach zarobił, że powinien zadbać o dobry styl i nie psuć sobie marki.
Na tę powieść czekałam długo, z tą powieścią wiązałam wszelkie nadzieje. Powiedzieć, że jestem rozczarowana to doprawdy mało. Ja jestem wręcz oburzona, że tak wielki pisarz napisał taką pomyłkę. Bo "Zegarek z różowego złota: jest jedną wielką pomyłką, której autor powinien się wstydzić. Gdyby to był debiut jakieś szarej myszki to bym powieść chwaliła i cieszyła się, że znalazłam kolejnego dobrego pisarza. Ale to debiut nie jest, to jest już któraś tam z rzędu powieść. Według mnie autor po prostu źle się czuje umiejscawiając swoje opowieści w przeszłości, za dużą uwagę skupia przedstawieniu epoki i mimo, że wychodzi mu to całkiem dobrze to zapomina przy tym o kreacji bohaterów i akcji. Pozostaje mi mieć nadzieję, że kolejne książki Evansa będą już przypominać wspaniałe poprzedniczki. W końcu nadzieja umiera ostatnia.
MOJA OCENA:
4/10
4/10
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu znak!
nie czytałam żadnej książki autora. jeśli będę miała okazja, nadrobię to, ale na pewno nie książką "Zegarek z różowego złota". :)
OdpowiedzUsuńGagat, twoje recenzje... mnie rozwalają xd A, no i wiem po jakie książki nie sięgać :3
OdpowiedzUsuńEj no. Ta była względnie normalna, więc nie wiem o co cho :o
Usuń"Momentami z tych kartek aż przebija się kpiący wzrok Evansa i łamiące serce słowa: "O, patrzcie debile, ja wielki, wszechmocny Richard Paul Evans piszę dla Was książkę, cobyście urozmaicili swój nędzny żywot." - to nie jest normalna recenzja xd
UsuńEkhemm. Jak na standardy moich tekstów to JEST normalna recenzja xd Nie lubię zwyczajnych akcja taka i taka, styl taki i taki, bohaterowie tacy i tacy, bo wtedy jest nudno ._.
UsuńWow mocne słowa , ale wiesz teraz jestem tej książki jeszcze bardziej ciekawa.
OdpowiedzUsuńOjej, słabiutko! A tyle pozytywów o tym autorze sie naczytałam...
OdpowiedzUsuńBo sam autor jest naprawdę wspaniały i jego osobę i ja oceniam pozytywnie, lecz spaprał sprawę z tym "Zegarkiem... " ;)
UsuńMi się z kolei bardzo podobała i byłam nią zauroczona:)
OdpowiedzUsuńtak naprawdę nie wiem co sądzić o książce - nie bardzo mnie kusi, ale powstało lekkie zaciekawienie treścią :)
OdpowiedzUsuńEvansa znam jedynie "Stokrotki w śniegu". Kolejna jego książka jaka czeka już na mnie na półce to "Dotknąć nieba". Jak na razie jestem pozytywnie nastawiona do jego książek, a i ta pozycja mnie zaciekawiła :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam: im-bookworm.blogspot.com
Mnie również się podobała, chyba zależy, kto czego oczekuje.
OdpowiedzUsuńNi dawno skończyłam czytać tę książkę. Nie zgodzę się do tego że Evans to Michalak - powieści autorki nie trafił do mnie. Jednak ta powieść jest świetna, fenomenalna i wciągająca! (:
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze sie rozczarowalas. Nie chce popelnic tego bledu, dlatego bede omijać tę pozycje z daleka :)
OdpowiedzUsuńZ panem Evansem nie miałam jeszcze okazji się spotkać, ale planowałam to uczynić, zaczynając od "Zegarka z różowego szkła" - opis mnie zaintrygował, a okładka oczarowała. :) Jednak po przeczytaniu Twojej recenzji sobie tę książkę daruję - przygody z powieściami tego pisarza na pewno nie zacznę od tej pozycji, gdyż tylko bym się do jego twórczości zraziła.
OdpowiedzUsuń:)
Czytałam do tej pory tylko jedną książkę tego autora i byłam zachwycona. Szkoda, że ta powieść nie przypadła Ci do gustu.
OdpowiedzUsuńMimo, że tak nisko oceniasz to ja z chęcią przeczytam. Czytałam do tej pory jedną książkę Evansa i bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńNie sięgnę po nią ;)
OdpowiedzUsuń