Człowiek powinien mieć wolną wolę. Powinien mieć możliwość decydowania za siebie, bycia odpowiedzialnym za swoje czyny. Niestety, na przełomie wieku różnie z tą wolną wolą bywało. Już od najdawniejszych czasów istniało pojęcie niewolnictwa, gorszego towaru, jakim był człowiek z niższej rangi społecznej. Dawno, dawno temu zniewolona była tylko część społeczeństwa- głównie chłopi- którzy służyli swoim Panom. Teraz wygląda to zgoła inaczej. Już nie jesteśmy zniewoleni przez ludzi (chociaż zdarzają się takie przypadki), a przez rzeczy martwe. Ona są naszym uzależnieniem, bez nich nie możemy żyć- komputer, telefon, telewizor. Także niektóre czynności, między innymi palenie papierosów, czy robienie zakupów, wpływają na nas uzależniająco. Bo w dwudziestym pierwszym wieku, erze dobrobytu już tak jest- drobne przyjemności są naszym zbawieniem, często tylko i wyłącznie dla nich próbujemy żyć. A czy zastanawialiście się kiedyś jak będzie wyglądało niewolnictwo w przyszłości?
Arina już od lat jest zniewolona. I to przez kogo! Przez potężnego maga Aszarte, które wykorzystuje ją seksualnie. I mimo, że nasza bohaterka również pochodzi z rodziny magów, nie jest w stanie obronić się przed tyranem. Każdego dnia jest gwałcona, bita, torturowana. Po kilku latach takich praktyk jest już wrakiem człowieka, ściślej rzecz biorąc wrakiem maga. Seria niefortunnych a może i fortunnych zdarzeń przeplata się w tej książce, aż sprawy nabierają rozpędu i...
"Trudno dostrzec światło, gdy nieustannie otacza cię ciemność."
A.M. Chaudiere - z wykształcenia architektka krajobrazu, pasjonatka czytania książek i pisania. "Niewolnica" to jej literacki debiut. Czu udany? O tym przekonacie się za chwilkę. Pochodzi z Rzeszowa, a A.M. Chaudiere to jej literacki pseudonim.
Już dawno w głownie nie miałam tylu sprzecznych uczuć. Ciężko mi jednoznacznie tę książkę ocenić. Z jednej strony jak na polskie standardy jest całkiem niezła, z drugiej strony jest pisana na podobieństwo książek amerykańskich, którym nie dorasta do pięt. Do tego jeszcze dochodzą długie rozdziały, tfu! ZA długie rozdziały. No bo powiedzcie mi- czy lubicie czytać cegłę, w której jeden rozdział ma ok. 150 stron? Nie za bardzo, prawda? I ja również nie. Dlatego wymęczyłam się okropnie przy takich długich rozdziałach. Gdyby autorka troszkę bardziej je rozdrobniła byłoby już względnie dobrze, lecz w tym wypadku najlepiej nie jest. Jeszcze pal licho drugą połowę książki która jest zdecydowanie lepsza! Pierwsze 250 stron "Niewolnicy" to jedna wielka porażka- nuda, nuda, nuda. Głównie z tego powodu ciężko mi ocenić książkę- spotykamy się tutaj z ogromną rozbieżnością. Zupełnie tak, jakby pierwszą część napisał ktoś inny i drugą ktoś inny. "Niewolnica" mi się z czymś kojarzy. Jeżeli już przepołowiłam tę powieść to i teraz, przy porównywaniu do innych pozycji, skorzystam z tego podziału. Mianowicie pierwsza część (oprócz tego, że była tandetna) przypominała mi film 18+ lub książkę pisaną pod wpływem narkotyków. Lecz kiedy już (cudem) przebrnęłam przez połowę to czekała mnie miła niespodzianka- akcja bardziej przypadła do mojego gusty, lecz do bólu przypominała mi "Wybranych". Mimo, że podobieństw i zgapiania nie toleruję to po tragicznym początku, podobieństwo do tak dobrej książki przyjęłam z ulgą.