Miłość istnieje praktycznie od zawsze, lecz na przestrzeni wieków pojawiała się pod różną postacią. Przecież nie od dziś wiadomo, że współczesna miłość różni się od tej piętnastowiecznej. Czym? Powiem Ci, czytelniku, że wszystkim! Bo gdzie się podziali Ci romantyczni, dobrze wychowani rycerze, którzy kobietę traktowali jak bóstwo i zwracali się do niej per Pani? Gdzie te dworskie obyczaje, zaloty i flirty? Gdzie zginęły piękne stroje, koronkowe suknie i gorsety? To wszystko już minęło i nie wróci więcej... Czyżby?
W życiu Willa nie ma miejsca na miłość i zauroczenia. Odkąd został hrabią styka się z nieustającym brakiem pieniędzy, więc jego celem jest zamążpójście za bogatą hrabinę. Uroku mu nie brakuje, więc nie powinien mieć problemu ze zdobyciem serca Lady Jane. Sprawę jednak utrudnia obecność Ellie- córki alchemika, której Will powinien nienawidzić, a czuje do niej coś skrajnie innego. Młody chłopak musi wybrać, co jest dla niego ważniejsze: prawdziwe uczucie, czy życiowe interesy, dobro hrabstwa i rodziny. Jesteś ciekaw, Czytelniku, jaki podejmie wybór? Koniecznie przeczytaj "Alchemię miłości"!
Eve Edwards może się poszczycić doktoratem z Oxfordu. Uważa naukową kwerendę za ważny element zabawy, jaką jest dla niej pisanie powieści historycznych. Na użytek taj książki oglądała wnętrza z epoki i rycerskie turnieje oraz uczestniczyła w ucztach w stylu elżbietańskim, aby lepiej poznać ducha i smak epoki. Do tego stopnia, że opanowała nawet sztukę eleganckiego jedzenia bez widelca, znaną w epoce Tudorów. "Alchemia miłości" to pierwszy tom z cyklu: Kroniki Rodu Lacey.
Bardzo lubię powieści historyczne, których akcja osadzona jest w przeszłości. Zwłaszcza, jeżeli są to książki przeznaczone dla młodzieży. Dlaczego? Bo mają one elementy danej epoki, lecz pisane są w łatwiejszym w odbiorze języku, co znacznie ułatwia lekturę. Tak też było w przypadku "Alchemii miłości", choć muszę przyznać, że jak na książkę przeznaczoną dla osób mających lat paręnaście to i tak język był dość specyficzny. Mimo, że lekturę pochłaniało się przyjemnie to język obfitował w charakterystyczne dla tej epoki wyrażenia oraz długie, długaśne zdania, które momentami ciągnęły się niczym wąż boa. Niewiele tutaj dialogów, sporo jest opisów, które są dość rozbudowane, lecz niezwykle barwne, więc czytało się naprawdę przyjemnie. Przyznam szczerze, że na początku ten specyficzny język i styl troszkę mi przeszkadzał, lecz później dałam się porwać temu zaczarowanemu uczuciu oraz urokowi epoki i już wszystko było idealnie! Tak, tak. Nie przewidziałeś się, kochany Czytelniku. Te wszystkie zawirowania pomiędzy głównymi bohaterami wciągnęły mnie niezmiernie! Może nie ma tu żadnych wilkołaków i zombi, lecz dobrze wykreowany wątek miłosny również potrafi zaintrygować, a ten z "Alchemii miłości" stworzony jest na naprawdę wysokim poziomie.
Książka jest bardzo ciekawa, lecz tak jak każda inna publikacja ma swoje wady. Piętą achillesową tej powieści są, zdecydowanie, bohaterowie. Mimo, że Eve Edwards trochę czasu im poświęciła i dogłębnie poznajemy ich osobowości to nie mogłam pozbyć się wrażenia, że są tacy jacyś... sztuczni! Niby idealnie wpasowują się w klimat epoki, lecz mimo wszystko czegoś mi tutaj zabrakło- jakiejś cechy, która pięknie dopełniałaby całości. Bo musicie wiedzieć, że ja się nie czepiam, że wszystko jest jak najbardziej okej. Po prostu zwracam uwagę, że coś mi tutaj nie pasowało, kręcę swym noskiem, zaprzeczam główką, bo ja, osobiście, bohaterów przedstawiłabym inaczej. Z żadną personą nie potrafiłam się utożsamić i prawdę mówiąc, nie mam zielonego pojęcia, czym jest to spowodowane. Może tym, że oni byli z XVI. wieku, a ja jestem wygodnicką nastolatką ze współczesności?
"Alchemię miłości" odebrałam bardzo pozytywnie, wręcz jestem zaskoczona, że aż tak bardzo mi się spodobała. Dlaczego? Bo miałam w stosunku do niej naprawdę wielkie oczekiwania, a zwyczajowo, kiedy nastawiam się na cud-miód, jestem później rozczarowana daną lekturą i chodzę naburmuszona i zła, bo coś nie poszło po mojej myśli. Tutaj, na szczęście nie musiałam doświadczać tego uczucia, co niezwykle mnie cieszy. Nie jest tajemnicą, że lubię powieści, których akcja rozgrywa się w Anglii z przeszłości. Tym bardziej jestem zachwycona tym, że "Alchemia miłości" z niezwykłą precyzją odzwierciedla realia tamtej epoki. Z przyjemnością sięgnę po kolejne części, a Wam polecam ten początek serii. Jestem pewna, że nie pożałujecie!
MOJA OCENA:
8/10
Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu Egmont!
Zaciekawiłaś mnie... Może się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Serdecznie!
weronine-library.blogspot.com
Przyznaje, że mnie zaskoczyłaś. Myślałam, że książka będzie gorsza, a tu taka niespodzianka ;)
OdpowiedzUsuńa ja nie lubię powieści historycznych dla młodzieży. właśnie lubię ten epokowy język z prawdziwego zdarzenia, bo dopiero dzięki niemu możemy poczuć klimat.
OdpowiedzUsuńnie mam jakiejś wielkiej ochoty na "Alchemię miłości", ale jeśli będę miała okazję, pewnie sięgnę. :)
Ja za powieściami historycznymi nie przepadam, ale na tę akurat mam ochotę. Tym bardziej po Twojej recenzji :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, mnie także się podobała! Przyjemna książka, ostatnio polubiłam takie mieszanki historii z romansem:)
OdpowiedzUsuńmnie ta pozycja nie zaciekawiła i teraz też raczej się nie skusze :)
OdpowiedzUsuńCoś podobnego pewnie dam;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i ah, cudowna jest! <3
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia, ale ostatecznie nie mówię nie
OdpowiedzUsuńŚwietna książka :) Czytałam ją jakieś "kilkadziesiąt książek temu" i cały czas głęboko we mnie tkwi :)
OdpowiedzUsuńMam na nią ochotę, jestem ciekawa czy mi też się spodoba :3
OdpowiedzUsuńO, zapowiada się ciekawie, lubię tego typu książki ;)
OdpowiedzUsuńBede ja miala na uwadze, zapowiada sie dosc interesujaco.
OdpowiedzUsuńSztuczni bohaterowie? Nie, dziękuję ;) ale pozdrawiam ciepło ;D
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetnie :) Nie mogę się doczekać, aż książka trafi w moje łapki :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale czeka na mnie na półce;)
OdpowiedzUsuńDobrze, że ją mam, boś mi apetytu narobiła!
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać tę powieść - coś mnie do niej przyciąga. ;)
OdpowiedzUsuńTeż ją już czytałam i bardzo mi się spodobała. Nawet w niektórych kwestiach się z Tobą zgadzam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Boże, a mi się nie podoba!! :D Co jest ze mną nie tak?!
OdpowiedzUsuń