wtorek, 2 kwietnia 2013

"Ruth" Elizabeth Gaskell

Jest takie powiedzenie, że każdy orze jak może. I jest to prawda. O ile we współczesnych czasach mamy wiele możliwości zarobków i rozwoju swojej osobowości, o tyle jeszcze kilkaset lat temu praca była rzeczą świętą. Każdy szanował swoje zajęcie, bo wiedział, że bez ciężko zarobionych, marnych pieniędzy będzie ciężko. Dużo ciężej, aniżeli z nimi...

Ruth jest młodą, bo zaledwie szesnastoletnią szwaczką. Jej rodzice zmarli, a opiekę nad nią przejęła osoba, która niezbyt dba o losy dziewczyny, przez co nastolatka musi zarabiać na życie i troszczyć się o siebie.
Pewnego dnia poznaje przystojnego i sympatycznego młodzieńca-Pana Bellinghama. Mężczyzna na stale zagościł w sercu Ruth. Od tej pory, chodzi z młodzieńcem na wieczorne spacery, a z każdym takim wyjściem jest w nim coraz bardziej zakochana. Ale, życie to nie bajka. Pewnego niedzielnego wieczoru młodych spotyka Pani Mason- przełożona Ruth. Widząc dziewczynę, która powinna być w pracy Pani Mason wyrzuca dziewczynę na próg. Od tej pory Ruth może liczyć tylko na Pana Bellinghama. Czy jej pomoże, a może zostawi na pastwę losu? O tym w książce...



"To wielka niezręczność,gdy ma się siwe włosy, a czuje się tak młodo."

Elizabeth Gaskell urodziła się 29 września 1810 roku, natomiast zmarła 12 listopada 1865 roku.  Brytyjska pisarka i autorka opowiadań, tworzyła w epoce wiktoriańskiej. Jej powieści przedstawiają szczegółowy portret życia wielu warstw społecznych, co jest przedmiotem zainteresowania zarówno historyków jak i miłośników literatury.  Jest autorką tak znanych powieści jak: "Północ i południe" oraz "Żony i córki".

Jak tylko przeczytałam opis "Ruth" wiedziałam, że jest to książka idealna. Lubię od czasu do czasu poczytać klasykę. Są to dość ambitne, ale też mądre lektury, które sprawiają, że wyrabiam sobie pogląd na pewne sprawy. Kiedy, "Ruth" zagościła w mojej biblioteczce, wręcz nie mogłam się na nią napatrzeć.  Piękna okładka, pachnące drukiem kartki.. A, później zaczęłam czytać. I z każą stroną było coraz gorzej, aż wreszcie miałam tej książki dość. Tak po prostu.

Bohaterowie są wykreowani bardzo dokładnie, ale nie mogłam ich ścierpieć! Denerwowały mnie zachowania poszczególnych postaci, a główna bohaterka doprowadzała mnie do szału. Ruth była naiwna i głupiutka. Nieustannie marzyła i rozmyślała o niebieskich migdałach, w efekcie niejeden raz miała problemy i kłopoty. Można powiedzieć, że mimo tylu przykrych doświadczeń ta młoda kobieta ,momentami, zachowywała się jak rozkapryszony bachor.

Akcja rozwija się powoli, aż chciałoby się napisać że akcji nie ma, ale cóż... W małym, bo małym stopniu,nieustannie coś się dzieje. Co więcej, zwłaszcza pod koniec, jest kilka ciekawych zwrotów akcji. W książce nie znajdziemy zbyt wiele dialogów, pojawiają się one bardzo rzadko.Za to opisów jest wiele. Niestety, w większości są one nudne i zbyt długie- przynajmniej wg mnie. Najgorsze jest jednak to, że prawie cała treść powieści została streszczona w opisie z tyłu okładki, 'dzięki czemu' wiedziałam, co wydarzy się na, powiedzmy, 400. stronie.

Reasumując, "Ruth" zawiodła moje oczekiwania. Spodziewałam się książki, od której nie będę mogła się oderwać. A,tak się nie stało. Poznawanie tej historii szło mi dość opornie, a smutne jest to, że mam ogromne poczucie niedosytu. Na dzień dzisiejszy mam już dość klasyki. Zdecydowanie, wolę lekkie lektury, które umilą mi wieczór, a nie sprawią, że pochłanianie książki będzie jak droga przez mękę!

MOJA OCENA:
5/10

"Każda rzecz wyjęta z kosza i spożyta na świeżym powietrzu jest warta dwadzieścia razy więcej, niż najwystawniejszy posiłek domowy."

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu MG !

28 komentarzy:

  1. Czytając opis fabuły coś tak czułam, że książka będzie mocno odbiegać stylem od moich ukochanych sióstr Bronte i Jane Austen i dlatego ją sobie odpuściłam. Jak widać czasem potrafię podjąć słuszną decyzję, nie znoszę denerwujących bohaterów, moja irytacja osiąga apogeum przy głupiutkich bohaterkach i szybko porzucam takie lektury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo wszystko, z chęcią przeczytam. Coś mnie ciągnie do tej książki. :D
    Btw, literówka Ci się wkradła w trzecim akapicie, "pomorze". ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak. Efekt pisania recenzji o 23:00, kiedy to rozmawiałam jeszcze z moją kol -,- Dziękuję, już poprawiam :)

      Usuń
    2. kol? no dzięki, spadaj na drzewo i się więcej do mnie nie odzywaj :c
      A książkę i tak przeczytam, o! na złość tobie xd

      Usuń
    3. No dobra, dobra. Gadałam z najcudowniejszą, najwspanialszą i najukochańszą Karolcią :3 <3
      Better? :D

      Usuń
    4. Yes, I love you, me beautiful revewier <3

      Usuń
  3. Mam ogromne oczekiwania wobec tej powieści i mam nadzieję, że jednak "Ruth" przypadnie mi bardziej do gustu niż Tobie. Szkoda, że bohaterowie są tak irytujący, a opis wydawcy zdradza zbyt wiele treści - bardzo tego nie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  4. hm, chyba na razie dam sobie spokój z tą książką, ale może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  5. Do książki podchodzę trochę sceptycznie i poczekam jeszcze na kilka recenzji. Bo po Twojej jestem na ''nie''. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostało mi sto stron do końca tej książki, ale muszę przyznać, że fabuła bardzo mi się podoba, choć akcja rzeczywiście płynie dość powoli. Jedyne do czego mam zastrzeżenia to ciągły płacz głównej bohaterki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo lubię Elizabeth Gaskell, dlatego mimo wszystko dam szansę tej książce. Szkoda tylko, że bohaterowie działają na nerwy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. W sumie jak zaczęłam czytać Twoją recenzję to stwierdziłam, że może też po tę książkęsięgnę, mimo że po takowe rzadko sięgam. Ale skoro Cię zawiodła to sama nie wiem.. może kiedyś, ale nie wiem na pewno.

    OdpowiedzUsuń
  9. Szczerze to nie przepadam za klasyką... Nie wiem dlaczego, ale wszystko mnie w nich irytuje. Mam wrażenie, że "Ruth" napisana jest w podobny sposób, dlatego - przynajmniej na razie - ją sobie odpuszczę.
    Pozdrawiam.

    im-bookworm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Długo zastanawiałam się nad tą książką, ale wolałam poczekać na kilka recenzji. Po przeczytaniu Twojej jestem trochę zawiedziona, że okazało się, iż nie jest tak dobra, jak miałam nadzieję, że będzie. Ale chyba mimo wszystko chcę dać jej szansę i przekonać się, czy mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Na razie chyba jej podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  12. Absolutnie nie mam na nią ochoty, nie lubię książek, przez które nie mam później siły przebrnąć.

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiele sobie obiecywałam po lekturze Ruth, ale kolejne niezbyt optymistyczne recenzje wzbudzają we mnie coraz więcej wątpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam tę książkę na półce, niedługo będę czytać... szkoda, że taka dość niska ocena, ale mam nadzieję, że mnie jednak nie zawiedzie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mnie akurat zazwyczaj nie przeszkadza wolno płynącą akcja - byleby nie z powodu długich na kilkanaście stron opisów przyrody, architektury i tym podobnych "bzdet" ;p
    Mimo średniej noty czuje się zainteresowany :)

    OdpowiedzUsuń
  16. równoczweśnie zachęca mnie do siebie jak i zniechęca, więc może sięgnę po nią jak będzie oakzja

    OdpowiedzUsuń
  17. O, chyba pierwsza taka opinia na temat tej książki jaką widzę.. Ciekawe czy mnie by się spodobała czy też podzieliłabym Twoje zdanie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Okładka zapowiadala naprawde miłą lekture, przyy której można się rozerwać. Szkoda, ze taka słaba :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Opis mnie ciekawił, ale po Twojej ocenie do "Ruth" ciągnie mnie już troszeczkę mniej.

    OdpowiedzUsuń
  20. Książka czeka na mojej półce do przeczytania. Spodziewam się braku akcji, gdyż myślę, że będzie to powieść moralizatorska.

    OdpowiedzUsuń
  21. Okładka chyba mówi nam coś innego o tej książce, raczej zachęca... Twoja recenzja już mniej :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  22. Aj, aż tak?!
    Mery sobie siadła ostatnio, zaczęła czytać, pan B. okazał się ohydny i jakoś to popłynęło. Stoktóraśtam strona, Mery czyta i jej się podoba. Ale twoja recenzja... Może jednak okaże się, że po prostu Tobie ta książka nie spodobała? A tak naprawdę, jest dobra? Tylko nie Twój gust? Mery ma taką cichą nadzieję, bo uwielbia wiktoriańską Anglię...

    OdpowiedzUsuń

  23. Szkoda, bo tak czekałam na tę książkę, a tu taka klapa. Pewnie mnie też się nie spodoba, chowam ja na razie głęboko do szafki:( Mam ciekawsze pozycje do czytania:)

    OdpowiedzUsuń