niedziela, 9 listopada 2014

"Posłaniec" Markus Zusak

















Normalni ludzie za dziwaka traktują tego, którego nie ma na Facebooku. Książkoholicy nie uznają tych, który nie czytali lub (nie daj Boże) nie przepadają za twórczością Markusa Zusaka. Cóż, przez kilka poprzednich lat byłam dziwakiem. Lecz ten stan rzeczy zmienił się z chwilą, kiedy wzięłam w swoje łapki pięknego, pachnącego "Posłańca". And that was freaking good choice.

Fabuła opiera się na tajemnicy i postaci dziewiętnastolatka, który wydawał się być starszy. Nastoletni taksówkarz Ed pewnego dnia dostał kartę, na której były napisane nazwy ulicy. W ten sposób wstąpił do gry - nie znał zasad, nie znał swojego przeciwnika i sojusznika, nie znał daty zakończenia rozgrywki. Tak naprawdę nie wiedział nawet, co zrobić z podanymi adresami. Wiedział jedynie, że znajdując kartę wstąpi do gry, z której nie można się tak łatwo wycofać.

"Czasem ludzie są piękni.
Nie z wyglądu.
Nie w tym, co mówią.
W tym, kim są."

Szczerze nie mam pojęcia, czym jest ta książka. Markus Zusak w tak rewelacyjny sposób połączył gatunki, że stworzył powieść Zusakowską. Jedyną w swoim rodzaju lekturę, która w swojej wspaniałości jest nie do podrobienia. Ni to obyczajówka, ni thriller. "Posłaniec" stanowi mistrzowskie połączenie dwóch przeciwstawnych gatunków. W efekcie Czytelnik otrzymuje wątek obyczajowy (życie i problemy Eda) oraz wątek sensacyjny (sprawa tajemniczych kart).

Ach, Markusie Zusaku, gdzież ty się przede mną uchował?! Twoje książki schowały się przede mną, choć w każdej księgarni są umieszczone na zaszczytnej półce z bestsellerami. Markusie Zusaku - choć jestem dopiero po lekturze Twojej jednej książki, już teraz wiem, że stałeś się moim ulubionym autorem. Nadzieją literatury...

 Tutaj każdy najdrobniejszy element ma znaczenie. W "Posłańcu" najbardziej spodobała mi się precyzja wykonania. Przykładowo, rozdziały zostały ponumerowane jak karty - każda część lektury zaczyna się od asa, później dwójka, trójka... i tak dalej, aż dochodzimy do jopka, damy i króla. Zadziwił mnie ten zabieg, dzięki niemu darzę autora jeszcze większym respektem - sam narzucił sobie liczbę rozdziałów w każdej części. Przez te trzynaście chapterów musiał doprowadzić pewną całostkę akcji do końca - bez żadnych niedomówień. Wydawać by się mogło, że będąc w tej "rozdziałowej presji" Zusak stworzy akcję naciąganą, nieścisłą, nielogiczną. Nic z tych rzeczy!

Panta rhei. Tutaj wszystko płynie. Prawie dosłownie. Akcja jest spójna, jednostajnie "idzie" do przodu, jest uwidoczniony ciąg przyczynowo-skutkowy. "Posłaniec" ma zwartą fabułę, a to z kolei wprowadza spokój i sprawia, że lektura jest przyjemnym, lecz wciąż energetyzującym, doświadczeniem literackim.

Mam zastrzeżenie jedynie do polskiego tytułu. Słowo "posłaniec" może lepiej odnosi się do całości, lecz angielskie "The Messenger" ma ogromne znaczenie, jeżeli chodzi o zakończenie utworu. Angielski tytuł jest bardziej w Zusakowskim stylu i dopełnia symbolikę oraz spójność lektury. Chociaż jest to tylko czcze gadanie, bo słowa "the messenger" raczej nie da się przetłumaczyć na polski, żeby zachować sens i związek z ostatnim rozdziałem. Ach, mój język taki piękny...

Ta powieść idealnie nadawałaby się na lekturę szkolną. Nie zrozumcie mnie źle - "Posłaniec" nie jest nudny, przestarzały, napisany archaicznym językiem, nieplastyczny i wymagający szalenie ambitnej interpretacji, którą można podjąć dopiero po studiach polonistyki z doktoratem na karku. Nie. Ta powieść jest po prostu uniwersalna. Miejscem akcji jest małe australijskie miasteczko, które nie zostało szczegółowo opisane. Więc tak naprawdę, owe wydarzenia mogą się rozgrywać w każdym dowolnym miejscu na ziemi. O każdym czasie, bo ten element również nie został uwypuklony. Bohaterowie są wykreowani całkiem dokładnie, lecz stanowią oni jedynie archetypy - prezentują pewne typy osobowości, definiują innych ludzi. "Posłaniec" - podobnie jak "Dżuma" - jest powieścią paraboliczną. Tyle że innowacyjną w swojej formie i treści. Zachwycającą.

"Posłaniec" mnie zaskoczył. Przyznam, że początkowo nie widziałam potencjału w tej książce. Lecz już po kilku stronach, zostałam wrzucona do świata tajemnic, ubóstwa i problemów. Ta powieść jest o wszystkim - o wybaczaniu, o drugiej szansie, o braku właściwych priorytetów, o miłości. "Posłaniec" to przykład książki: go into it, without knowing anything. Z tego względu nie zdradzałam Wam zbyt wiele. Lecz niech moja szczęka leżąca na podłodze i tysiące tweetów o wspaniałości "Posłańca" będą dla Was najlepszą rekomendacją - tę powieść każdy szanujący się książkoholik powinien znać. Zapewniam - musicie to przeczytać!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz