poniedziałek, 9 grudnia 2013

WPDK Wrocław 2013- relacja


Są takie wypady, które planujemy na kilka miesięcy przed. Szczegółowo zapisujemy w notatniku plan na każdą minutę i z niecierpliwością czekamy na ten dzień. Lecz są i takie wyjazdy, które organizujemy na ostatnią chwilę. Niby wiemy, że jedziemy, ale w tak zwanym międzyczasie coś nam wypadnie i już mamy się nie pojawić, lecz w ostatniej chwili decydujemy się jechać w inny dzień. Tak było ze mną. Czysty spontan. Wiedziałam jedynie, że ze Żmudzikiem spotykam się na Dworcu Głównym we Wrocławiu o 10 rano w niedzielny poranek.



Tego chyba nawet nie można nazwać relacją z targów. Na takowych byłyśmy może z pół godziny. Więc po prostu opiszę Wam mój dzień. Poopowiadam co robiłyśmy we Wrocławiu, a przy okazji napomknę trochę o targach. Zaczynajmy! O 9:00 stałam sobie na legnickim dworcu, potupywałam z zimna nogami i z biletem w dłoni czekałam na mój pociąg. Nowoczesny wagon dolnośląskich linii kolejowych, w dodatku kurs przyspieszony- po 45 minutach wylądowałam na Dworcu Głównym we Wrocławiu. Znalazłam książkową bramę, przy której miałam się spotkać z Karolką i grzecznie na nią czekałam umilając sobie ten czas lekturą "Dziedzictwa". Po kilku minutach zerknęłam na ludzi i... zobaczyłam Karolcię! Te uściski i piski- ale się głośno na tym dworcu zrobiło, ojoj. Postanowiłyśmy, że pójdziemy na górę zerknąć na stoiska wydawnictw. Pokręciłyśmy się po targach, ogarnęłyśmy mniej więcej jakie są promocje i porozmawiałyśmy z Panią Lidią z Wydawnictwa Dreams. To wszystko zajęło nam nie więcej niż pół godziny. Z dachu dworca rozciągał się widok na Wrocław- ujrzałyśmy galerię handlową, więc grzecznie podreptałyśmy w tamtym kierunku. Odwiedziłyśmy parę sklepów, wreszcie poszłyśmy do Costy , gdzie wypiłyśmy pyszną pierniczkową latte!


Kiedy już pogadałyśmy i wypiłyśmy pyszną kawkę, postanowiłyśmy, że pójdziemy na Rynek, gdzie odbywał się jarmark bożonarodzeniowy, który... lekko mnie rozczarował. Myślałam, że będą jakieś bombki, drewniane aniołki i ogółem rzecz biorąc świąteczne dekoracje (jak sama nazwa wskazuje!) tymczasem na wszystkich stoiskach sprzedawano jedzenie! Wata cukrowa, naleśniki, oscypki, kiełbasy, bigos i wiele innych "smakołyków". Jeden wielki żart. Co to ma wspólnego ze świętami ja się pytam?!
Po zwiedzaniu jarmarku poszłyśmy do empiku, gdzie Żmuda-geniusz- chciała kupić sobie książkę (wtf? pojechać na targi, iść do empiku i tam sobie kupić książkę). Musisz wiedzieć, drogi Czytelniku, że empik na wrocławskim Rynku jest niezwykle uroczy, więc spędziłyśmy tam, naprawdę wiele czasu oglądając książki, rozmawiając, przechadzając się pomiędzy półkami. No i zgłodniałyśmy. Wybrałyśmy się do Pizzy Hut, wszamałyśmy pizzę i z powrotem wróciłyśmy na Targi, gdzie dołączyła do nas Weronika. Pochodziłyśmy pomiędzy stoiskami, u Naszej Księgarni kupiłam za 9 złoty "Niebieskie migdały" Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak. I zbliżała się godzina powrotu do domu, pożegnałam się z dziewczynami i wyszłam na dwór czekać na rodziców. Mega pozytywne spotkanie. Mega pozytywni ludzie. Mega pozytywny dzień!

A tutaj macie magiczny, świąteczny Rynek we Wrocławiu!:)

Jeżeli chodzi o same Targi to mam co do nich mieszane uczucia. Bez wątpienia największą ich zaletą jest lokalizacja- co prawda na dworcowych salach konferencyjnych nie było za dużo miejsca, lecz osoby przyjezdne nie musiały się błąkać po Wrocławiu. Wysiadały z pociągu i już były na miejscu- sama po sobie widzę, że jest to ogromny plus. Kolejną zaletą jest to, że targi były darmowe. Nie trzeba było kupować żadnych biletów wstępów i innych pierdółek. Natomiast  było ubogo. Wydawnictw naprawdę niewiele, te popularne można było policzyć na palcach jednej ręki. Promocji też jakoś nie było,  rabatem objęte były głównie powieści wydane parę lat temu. Uwierzcie. Na lepsze okazje cenowe można trafić w Internecie. Oferta wydawnictw była lekko wybrakowana- nie było pierwszych części itp., itd. Nie było również zbyt wielu spotkań  z autorami. Zaledwie parę w ciągu dnia. Cóż. Teraz chyba widzicie, dlaczego większość dnia spędziłam z Karolką w Rynku. Szczerze mówiąc na samych targach nie było za wiele do roboty. Lecz nie mówię, że nie warto było przychodzić. Jeżeli ktoś jest z Wrocławia i okolic niech żałuje, że nie pojawił się na tej książkowej imprezie!

PS Zachęcam do przyłączenia się do akcji organizowanej przez portal sztukater. Naprawdę warto!

Trzymajcie się ciepło,
Monika

8 komentarzy:

  1. Tak szybka i prosta lokalizacja to wielki plus, szkoda tylko, że asortyment był kiepski :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wasze miny są epickie. :D Jak możesz narzekać, że było tam jedzenie, jedzenie jest aww! :P

    OdpowiedzUsuń
  3. BIGOS. xd tam była kiełbasa i cebula i jakaś wata cukrowa, no ale weeeeź - bobki też były. i aniołki :3
    o, i zapomniałaś napisać jak bardzo mnie kochasz :c znasz drugą tak wspaniale (nie)ogarniętą osobę jak ja?

    kochuszkam takk mocno! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. ahahahah, Boziu Boziu, jak ja Wam zazdroszczę *_*
    no strasznie bym chciała się z Wami w Wawie spotkać, więc wiesz co masz zrobić ze Żmudzikiem : 3
    btw, nie dziwię Wam się - same Targi to by mnie najmniej chyba obchodziły, ale żeby tych wszystkich blogerów spotkać, ojejaa :D

    OdpowiedzUsuń
  5. A mnie rodzice nie chcieli puścić do Wrocławia, więc cały weekend chodziłam koło nich gadałam do siebie("Zobacz, Karolciu, jakie promocje! Chyba sobie kupię tę książkę"; "Ale te targi są cudowne, tak się cieszę, że tutaj jestem"), przytulałam się z powietrzem("Karoolciu, kochanie, jak się cieszę, że Cię widzę!"), udawałam, że czytam książki("Mama: Julia, co ty robisz? Ja: Poczekaj Karolciu, mama do mnie dzwoni *wyciągam telefon z kieszeni* Tak, mamo? Jak to, co robię? Jestem na targach we Wrocławiu, właśnie przeglądam książki przy stoisku wydawnictwa Jakiegośtam. Tak się cieszę, że zgodziliście się, żebym pojechała. Jest naprawdę cudownie").
    Pozdrawiam cieplutko! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Może dobrze, że nie pojechałam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też tylko przeleciałem tak szybko, długo mnie tam nie było. Ale proszę nie narzekać na nasz cudowny jarmark! xD Przecież jedzenie takie fajowe! :D No i ozdoby też przecież są!
    Pozdrawiam
    Polaris

    OdpowiedzUsuń
  8. Wasze zdjęcie wymiata po prostu. :) Najważniejsze, że spędziłaś czas w świetnym towarzystwie- Targi nie są w porównaniu z tym takie ważne. :3 ;)

    OdpowiedzUsuń