Kiedy w Twoje łapki trafia książka jednej z ulubieńszych pisarek, nieistotny jest czas, ilość rzeczy do zrobienia, czy nastrój. Siadasz wygodnie i rozpoczynasz pochłanianie lektury, która z pewnością okaże się perfekcyjna i idealna. Natychmiastowo zapominasz o rzeczywistości, a książkowy świat pochłania Cię całym sobą. I właśnie tak było ze mną i "Upadłymi sercami". Mimo natłoku obowiązków i w sumie znikomej chęci na czytanie, z chwilą, kiedy powróciłam do moich ukochanych bohaterów wiedziałam, że i tym razem Andrews mnie nie zawiedzie.
Życie nie oszczędziło Heaven, jednakże po kolejnych traumatycznych wydarzeniach młoda kobieta wraca w rodzinne strony. Tak jak marzyła w dzieciństwie, zostaje nauczycielką w miejscowej szkole w Winnerow. Wychodzi za mąż za swoją pierwszą miłość, czyli Logana Stonewalla. I kiedy nad światkiem Heaven wyszło słońce, po kilku bajecznych chwilach znowu pojawiły się chmury zwiastujące kolejne tragedie i pasma problemów.
Muszę przyznać, że uwielbiam tę serię. I choć pierwszy tom - "Rodzina Casteel" był najlepszy, a ten stan rzeczy już raczej nie ulegnie zmianie, to kolejne tomy również prezentują godną literaturę. "Upadłe serca" rozwijały się powoli, choć z każdym rozdziałem akcja wzbogacała się o nowe wątki i informacje. Fabuła była bardzo spójna i odnosiła się do poprzednich tomów. Taki związek bardzo mi się spodobał, bo sprawił, że trzy tomy są jednością, a nie oddzielnymi, mało ze sobą związanymi całostkami.
Jak to zwykle bywa, Andrews napisała książkę genialną stylem. Nie ma autora, który dorównałby jej pod względem pisarskiego talentu. I choć Amerykanka posługiwała się specyficznym piórem, które nie każdemu może się spodobać, ja je uwielbiam. Po raz kolejny narracja jest pierwszoosobowa, a wydarzenia poznajemy z perspektywy Heaven. Tutaj także talenty pisarskie Andrews zostały wykorzystane, bowiem jako Czytelnicy mamy okazję zaobserwować zmianę w psychice głównej bohaterki. "Dziewczyna Niebo" już nie jest zlęknioną nastolatką, która pragnie miłości ojca. Heaven stała się kobietą sukcesu, kobietą walczącą, kobietą wciąż zagubioną, choć w innym tego słowa znaczeniu. Ujęło mnie też to, że Heaven jest w stu procentach człowiekiem, a nie papierową personą. Oceniała ludzi ze swojego otoczenia i wydawała sądy jakże surowe - choć sama nie była bez winy i nieraz podwinęła jej się noga. Andrews może się chlubić dobrymi portretami psychologicznymi postaci, bo wychodzi jej to nad wyraz doskonale. Nie tylko w przypadku Heaven, lecz również pisząc o innych postaciach.
Zaskoczyła mnie również przemiana Logana. W "Rodzinie Casteel" był uroczym chłopaczkiem i jednym z niewielu bohaterów, który prowadził dość sielankowe życie. W tomie trzecim Autorka odkrywa przed Czytelnikiem Logana męża, Logana przedsiębiorcę, Logana omotanego wokół bogactwa Tattertonów, Logana popełniającego błędy. I choć wciąż go cenię jako literacką personę, to z całą pewnością mój stosunek do niego uległ zmianie.
"Upadłe serca" prezentuje doskonałe portrety psychologiczne bohaterów, zmiany zachodzące w ich - zaczynającym się - dorosłym życiu. Powieść czytałam z wypiekami na twarzy, zachwycając się literackością tego dzieła, przewracałam strony i zaznajamiałam się z historią. Dla fanów serii, trzeci tom jest lekturą obowiązkową. Ci, którzy jeszcze nie znają twórczości Andrews mają co nadrabiać, bo takie literackie perełki naprawdę warto znać.
Życie nie oszczędziło Heaven, jednakże po kolejnych traumatycznych wydarzeniach młoda kobieta wraca w rodzinne strony. Tak jak marzyła w dzieciństwie, zostaje nauczycielką w miejscowej szkole w Winnerow. Wychodzi za mąż za swoją pierwszą miłość, czyli Logana Stonewalla. I kiedy nad światkiem Heaven wyszło słońce, po kilku bajecznych chwilach znowu pojawiły się chmury zwiastujące kolejne tragedie i pasma problemów.
Muszę przyznać, że uwielbiam tę serię. I choć pierwszy tom - "Rodzina Casteel" był najlepszy, a ten stan rzeczy już raczej nie ulegnie zmianie, to kolejne tomy również prezentują godną literaturę. "Upadłe serca" rozwijały się powoli, choć z każdym rozdziałem akcja wzbogacała się o nowe wątki i informacje. Fabuła była bardzo spójna i odnosiła się do poprzednich tomów. Taki związek bardzo mi się spodobał, bo sprawił, że trzy tomy są jednością, a nie oddzielnymi, mało ze sobą związanymi całostkami.
Jak to zwykle bywa, Andrews napisała książkę genialną stylem. Nie ma autora, który dorównałby jej pod względem pisarskiego talentu. I choć Amerykanka posługiwała się specyficznym piórem, które nie każdemu może się spodobać, ja je uwielbiam. Po raz kolejny narracja jest pierwszoosobowa, a wydarzenia poznajemy z perspektywy Heaven. Tutaj także talenty pisarskie Andrews zostały wykorzystane, bowiem jako Czytelnicy mamy okazję zaobserwować zmianę w psychice głównej bohaterki. "Dziewczyna Niebo" już nie jest zlęknioną nastolatką, która pragnie miłości ojca. Heaven stała się kobietą sukcesu, kobietą walczącą, kobietą wciąż zagubioną, choć w innym tego słowa znaczeniu. Ujęło mnie też to, że Heaven jest w stu procentach człowiekiem, a nie papierową personą. Oceniała ludzi ze swojego otoczenia i wydawała sądy jakże surowe - choć sama nie była bez winy i nieraz podwinęła jej się noga. Andrews może się chlubić dobrymi portretami psychologicznymi postaci, bo wychodzi jej to nad wyraz doskonale. Nie tylko w przypadku Heaven, lecz również pisząc o innych postaciach.
Zaskoczyła mnie również przemiana Logana. W "Rodzinie Casteel" był uroczym chłopaczkiem i jednym z niewielu bohaterów, który prowadził dość sielankowe życie. W tomie trzecim Autorka odkrywa przed Czytelnikiem Logana męża, Logana przedsiębiorcę, Logana omotanego wokół bogactwa Tattertonów, Logana popełniającego błędy. I choć wciąż go cenię jako literacką personę, to z całą pewnością mój stosunek do niego uległ zmianie.
"Upadłe serca" prezentuje doskonałe portrety psychologiczne bohaterów, zmiany zachodzące w ich - zaczynającym się - dorosłym życiu. Powieść czytałam z wypiekami na twarzy, zachwycając się literackością tego dzieła, przewracałam strony i zaznajamiałam się z historią. Dla fanów serii, trzeci tom jest lekturą obowiązkową. Ci, którzy jeszcze nie znają twórczości Andrews mają co nadrabiać, bo takie literackie perełki naprawdę warto znać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz