Kiedy ja stałam w kolejce po racjonalizm i nutkę zdrowego pesymizmu, inni stali pod ścianą i powtarzali mantrę "życie jest piękne". W sumie tak też można. Wstajesz w poniedziałek rano, za oknem ciemno i mroźno, jesz śniadanie z perspektywą pięciu dni wypełnionych pośpiechem i nerwami. Ale co z tego, przecież życie jest piękne. Wchodzisz do biura, dowiadujesz się, że zwolniono Twoją koleżankę, która ma dwójkę dzieci na utrzymaniu i ani grosza oszczędności. Ale nic się nie stało, życie wciąż jest piękne. Wracając zmęczona do domu, ściśnięta w autobusie, niczym sardynka w puszce, widzisz dziewczynkę. Wygląda trochę inaczej. Ma porażenie mózgowe, maszynę, która sama za nią mówi i opiekunów, którzy we wszystkim jej pomagają. Każdego dnia słyszy same komplementy i - tak - ta dziewczynka uważa, że życie jest piękne. Czy słusznie?
Tą dziewczynką z ulicy jest Amy. Mimo swojej choroby, chodzi do normalnej szkoły i całkiem dobrze się uczy. To jednak nie gwarantuje jej kontaktu z rówieśnikami. Nastolatka pisze rewelacyjne teksty, a w każdym z nich zaznacza, jak bardzo kocha swoje życie. Ten sztuczny optymizm irytuje Matthew'ego, który - choć nie zna dziewczyny - mówi, co o niej sądzi. Amy przyznaje chłopakowi rację i postanawia, od kolejnego roku szkolnego, korzystać tylko z pomocy rówieśników. Nicole - mama chorej - zatrudnia kilka osób ze szkoły Amy, ażeby Ci pomagali dziewczynie. Wśród wybranych jest także Matthew.
Tą dziewczynką z ulicy jest Amy. Mimo swojej choroby, chodzi do normalnej szkoły i całkiem dobrze się uczy. To jednak nie gwarantuje jej kontaktu z rówieśnikami. Nastolatka pisze rewelacyjne teksty, a w każdym z nich zaznacza, jak bardzo kocha swoje życie. Ten sztuczny optymizm irytuje Matthew'ego, który - choć nie zna dziewczyny - mówi, co o niej sądzi. Amy przyznaje chłopakowi rację i postanawia, od kolejnego roku szkolnego, korzystać tylko z pomocy rówieśników. Nicole - mama chorej - zatrudnia kilka osób ze szkoły Amy, ażeby Ci pomagali dziewczynie. Wśród wybranych jest także Matthew.
"If you want get better, you don't make the easy choice; you make the hard one."
"Say what you will" jest lekturą bardzo specyficzną. Poczynając od narracji, a kończąc na samej fabule. Każdy element tej lektury jest niekonwencjonalny. Historia przedstawiona przez McGovern jest nieprzewidywalna, szokuje i zmusza do refleksji. Jednakże wszystko tu jest takie ospałe i powolne - wątki rozwijają się w ślimaczym tempie i - tak naprawdę - to nie akcja, jest najważniejsza dla tej powieści. Losy bohaterów nie wzruszyły mnie aż tak bardzo, jak w przypadku innych młodzieżówek. Może dlatego, że przytoczona opowieść jest dla mnie nierealistyczna.
Zacznijmy od tego, że chodziłam do szkoły integracyjnej, więc każdego dnia stykałam się z różnymi niepełnosprawnościami. Wiem, jak wygląda osoba z porażeniem mózgowym. I choć to zależy od stopnia porażenia, to - z całym szacunkiem - nie podejrzewałabym takiej osoby o ponadprzeciętne mądrości i umiejętności naukowe. Taka osoba z pewnością, jak każdy z nas, odczuwa uczucia, ale raczej ciężko mówić o wątku romantycznej miłości, który - pokręcony, bo pokręcony - ale miał w książce swoją rolę. Z drugiej strony, Amy - tak jak większość niepełnosprawnych osób - była bardzo podatna na opinię innych, chciała robić to, co robili inni nastolatkowie. Próbowała się dostosować, a równocześnie pozostać sobą, bo wiedziała, jak ważną cechą jest naturalność. Ta strona Amy była wykreowana dobrze i prawdziwie.
Narracja w "Say what you will" jest jedną z najdziwniejszych, jakie do tej pory widziałam. Narrator jest trzecioosobowy, jednakże bardzo często zmienia osoby, na których się koncentruje. Raz jest to Amy, raz Matthew. Pal licho, takie zmiany z początkiem każdego rozdziału, jednakże w środku jakiegoś zdarzenia bywały naprawdę irytujące. Ten zabieg doprowadził także do tego, że niektóre treści były powielane, bowiem raz były przedstawiane (przypominam - przez narratora w trzeciej osobie!) bardziej według wersji Amy, a raz według postrzegania Matthew'ego. Chronologia też nie wypadła najlepiej. Na około 360 stronach, Autorka przedstawiła kilkanaście miesięcy z życia bohaterów. Notorycznie pojawiały się przeskoki w akcji oraz wspominanie wydarzeń z przeszłości, co zaburzało cały układ kompozycyjny i sprawiło, że chronologia jest największą bolączką recenzowanej dzisiaj lektury.
"Say what you will" nie doprowadziło mnie do płaczu, choć jest to historia dość przygnębiająca. Wiele jej można zarzucić, ale też wiele przemawia na jej korzyść. I choć powieść autorstwa Cammie McGovern jest moim zdaniem nierealistyczna i niedopracowana, to jeszcze przez długi czas będę ją wspominać. Jedno jest pewne - drugiej takiej lektury możecie szukać ze świecą! Dlatego, mimo wszystkich oczywistych wad, polecam Wam tę lekturę. Bo mądra to książka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz