czwartek, 3 października 2013

"Iskra" Amy Kathleen Ryan

Całe życie w czterech ścianach. Zamknięty, bez możliwości wyjścia na zewnątrz. Na takie prawdziwe zewnątrz- świeże powietrze, promienie słońca odbijające się od Twojej twarzy, deszcz spływający po Twoim ciele i poczucie błogości i wdzięczności za dar życia. Bo życie jest największym ze wszystkich darów, ściśle strzeżoną tajemnicą, prywatnością i czymś, co tworzy historię i czego nie można odebrać.  Lecz według mnie życie samo w sobie jest niczym. Kiedy nie możemy dzielić się radością z innymi, biegać, śpiewać i tańczyć na świeżym powietrzu. I po prostu BYĆ- nie w znaczeniu zwykłego jestestwa, lecz życia jako szczęśliwy, nader wszystko, spełniony człowiek. Czy jest to możliwe, kiedy mieszka się na statku kosmicznym,a na dodatek, pomiędzy bliźniaczymi załogami trwa wojna?

Waverly- nastolatka, która nawet nie miała okazji żyć na naszej planecie Ziemia. Urodziła się i wychowała na statku kosmicznym Empireum, który ma za zadanie przetransportować wybrańców na Nową Ziemię, ażeby Ci stworzyli nową cywilizację. Taki los spotkał również Setha, Kierana i wielu, wielu innych. Lecz plan, który kiedyś stworzono teraz jest już do niczego, ponieważ... ponieważ, zrobiło się spore zamieszanie. Tak w dużym skrócie.



" Wojny nigdy nie kończą się szczęśliwie. Dla nikogo."

Nie od dziś wiadomo, że jestem książkoholiczką. Tutaj, w blogosferze, szaloną w dodatku. Nałogowo kupuję książki, zdobywam je na wszelkie możliwe sposoby. A jak powieść do mnie przyjdzie lecę biegiem na pocztę, żeby ją odebrać, coby moje nowe dziecko nie zemdlało z braku powietrza w kopercie. Nałogowo je oglądam i przeglądam, dotykam i wącham, chodzę do księgarni, żeby nacieszyć oczka tym pięknym widokiem- książki, książki wszędzie, poustawiane, niektóre wyeksponowane. Ach! Nie ma nic piękniejszego. A wreszcie nałogowe czytam- chyba nie ma dnia, żebym nie pochłonęła choć rozdziału i nawet jak dana powieść mi się nie podoba to i tak ją czytam i mimo wszystko mam z tego satysfakcje. Lecz w przypadku "Iskry" byłam świadkiem tego, że moja mania przybrała już naprawdę niebezpieczną postać. Mianowicie, ja się książki BAŁAM. Wiem, że 400. stronicowa cegiełka nic mi nie zrobi, ani nie zgwałci, ani nie porwie, tym bardziej nie okradnie. Lecz... lecz na widok książki czułam, poza radością- oczywiście, jakiś zalążek lęku i fobii. Bo przecież "Blask" kocham, uwielbiam i miłuję, więc chcę, ażeby i kontynuacja okazała się być równie świetna. Ale, nauczona bogatym doświadczeniem życiowym, wiem, że nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli, nie zawsze jest tak jak chcemy. I stąd to obawa. Czy dam radę skrytykować i zmieszać z błotem taką książkę, a równocześnie skazać na niepowodzenie kolejny tom i zapomnieć o mojej miłości do tejże serii? Na szczęście moje rozważania i dylematy okazały się niepotrzebne, bo... "Iskrę" pokochałam całym swoim sercem!

Zabrakło mi słów, chcę Wam powiedzieć tyle, że aż się zapowietrzyłam i nie mogę powiedzieć nic. Wdech, wydech... Już chyba lepiej. Postaram się przytrzymać emocje na wodzy, tak ażeby choć jeden akapit wyglądał sensownie, bo ten poprzedni jest totalną kpiną. Przechodząc do rzeczy to dawno żadna książka nie wywarła na mnie aż tak dużego wrażenia! "Iskrę" odebrałam niezwykle emocjonalnie, a plastyczny, lekki i jednocześnie piękny język, jakim posługuje się Ryan sprawił, że każdą scenę przeżywałam w inny sposób. Zdarzyło mi się zapłakać, czasami też pisnąć ze strachu i zmarszczyć twarz w geście obrzydzenia. Tak naprawdę, gdyby ktoś mnie obserwował nie musiałby patrzeć na treść, żeby widzieć po mojej twarzy w jakim momencie akcji jestem, o czym teraz czytam. Akcja obfituje w naprawdę fenomenalne, a co ważniejsze- nieprzewidywalne- wydarzenia! Nie można przewidzieć, co się stanie na kolejnej stronie, więc nie mówmy tu nawet o kolejnych rozdziałach, bo one były dla mnie kompletną tajemnicą, którą chciałam jak najszybciej odkryć. I odkrywałam. Rozdział po rozdziale wytrwale, z wielką przyjemnością, zaszczytem, dumą i radością zagłębiałam się w tą książkową rzeczywistość i pomagałam Waverly, współczułam Sethowi i rzucałam nożami w Kierana, którego nienawidziłam całym sercem. Lecz pod żadnym pozorem nie jest to wada. Wadą byłby to, że kocham każdego bohatera. Wtedy byłoby nudno. A tak, przynajmniej, jest różnorodnie...

Kocham tą autorkę, lecz równocześnie jej nienawidzę. Dlaczego? Bo mnie skrzywdziła i okropnie ukarała, choć nic złego nie zrobiłam, niczym nie zawiniłam, a jestem poszkodowana. Bo to trzeba nie mieć serca, żeby W TAKIM MOMENCIE kończyć tę powieść. Trzeba mieć naturę Hitlera, żeby tak uśmiercić czytelnika i skazać go na oczekiwanie! I choć Ryan uwielbiam  i miłuję, za to, co stworzyła, to gdybym teraz, pod wpływem tak wielkich emocji, spotkała kobietę, to jak Boga kocham, przystawiłabym jej nóż do gardła, straszyła i wykrzykiwała, dopóki nie dowiedziałabym się, co działo się dalej. Polecam całym sercem!

MOJA OCENA:
10/10

Za książkę serdecznie dziękuję wydawnictwu jaguar!

22 komentarze:

  1. Musiała być dobra. W końcu sama ją rekomenduję. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Osobiście uwielbiam, kiedy przez całą lekturę autor wodzi mnie za nas, żeby na koniec "walnąć" w głowę zakończeniem. Po takiej recenzji trudno nie skusić się na lekturę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też to lubię, ale w "Iskrze" jest jeszcze lepiej, bo takie 'mocne' wydarzenia są w każdym rozdziale :D Dzieje się, oj dzieje ;-)

      Usuń
  3. Jaki swietny tekst. Jestem urzeczona. Muszę zajrzeć do książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka entuzjastyczna recenzja! Widać twoje emocje jak na dłoni. Aż mi się udzieliło i koniecznie chce się sama przekonać, czy faktycznie jest to tak niesamowita pozycja, jak piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna recenzja i co najwazniejsze zachęcająca :) Chetnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Następna pozycja, którą muszę przeczytać :)
    Pozdrawiam!

    weronine-library.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nic tylko ruszyć na księgarnie i czytać. I choć tyle się naczekałam na Iskrę, to dłużej (po Twojej recenzji) już nie wytrzymam.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Blask" jeszcze przede mną;) Ale widzę, że ogromnie polecasz i pierwszy i drugi tom, więc może w niedalekiej przyszłości... ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo wysoko oceniłaś książkę, a ja autorki nie znam. Za to do gustu przypadł mi cytat dotyczący wojen. Rzeczywiście każda wojna ma swoje ofiary.
    kolodynska.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Twoja recenzja aż kipi od emocji i bije zachwytem nad książką - podoba mi się i co najważniejsze baaardzo zachęca do jej lektury. No to teraz absolutnie muszę przeczytać "Blask". :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojejciu! Pierwsza recenzja tej książki, którą czytam i już taak pozytywna i... świetna! Jak gdzieś na nią wpadnę to konieczne przeczytam <3
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. "Blask" mnie nie przekonał, ale twoja ocena i recenzja są bardzo zachęcające. Jeśli nadarzy się okazja może przeczytam, ale nie będę czekać na okazję z utęsknieniem :) Nie mogę się za to doczekać "Miliona Słońc", którego premiera jest ciągle przekładana.

    OdpowiedzUsuń
  13. Myślę, że wpadnie prędzej czy później w moje łapki. Z Twojej recenzji wynika, że jest ona ciekawa i dobra, więc teraz wiem to na 99,5%, że kiedyś ją dopadnę.
    Pozdrawiam!
    arenaksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Taka świetna, że aż żal ją sobie odpuścić:)

    OdpowiedzUsuń
  15. WEŹ NO! MAM TAKĄ STRASZNĄ OCHOTĘ NA TĄ KSIĄŻKĘ, ŻE AŻ BRZUCH MNIE BOLI JAK O TYM POMYŚLĘ. A tak na serio, Twoja recenzja tak mnie nastawiła, że nie widzę innej opcji jak przeczytać kontynuację "Blasku". KONIECZNIE! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Chce to! Bardzo chce, aż prawie się ślinię.
    Idę się rozpływać nad swoim pragnieniem zakupu, bo i tak nic mądrego nie napiszę. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń