niedziela, 29 września 2013

"Jezioro szczęścia" Lisa Wingate

Nie zawsze wszystko jest idealne. Rzadko kiedy jest tak, że możemy po prostu być szczęśliwi. Bez świadomości, że musimy walczyć z problemami, przejść trudną rozmowę, czy chociażby odrobić zadanie domowe i nauczyć się na sprawdzian z matematyki. Oczywiście, jest grupa ludzi, którzy są beztroscy i żyją według zasady: wszystko będzie dobrze. Lecz, większość z nas martwi się swoimi kłopotami, przez co nie możemy normalnie funkcjonować. Na szczęście jest taki jeden sposób, który potrafi rozwiązać wszystkie nasze problemy- przeprowadzka. Zamieszkując w nowym miejscu mamy czystą kartę i to od nas zależy, co będzie na niej napisane. W większości przypadków stare grzechy zostają nam wybaczone, bo w nowym miejscu nikt nas nie zna. Niestety, nie przed każdymi kłopotami da się uciec- przekonała się o tym nasza bohaterka, Andrea Henderson.

Andrea Henderson rozwiodła się z mężem i wraz z czternastoletnim synem u boku, postanawia rozpocząć nowe życie w nowym ( choć nie całkiem) miejscu. Jej wybór pada na małą miejscowość Moses Lake, gdzie spędzała za młodu wakacje. Czy w urokliwym i ustronnym miejscu znajdzie ukojenie, a jej życie wróci do normalności? A może, wręcz przeciwnie, skomplikuje się jeszcze bardziej? Odpowiedzi szukajcie w książce!

"Jeśli jesteś na tyle duży, żeby chodzić po linie, jesteś na tyle duży, żeby spaść."

Lisa Wingate to wielokrotnie nagradzana dziennikarka, felietonistka oraz mówca motywujący. Autorka ponad dwudziestu bestsellerowych książek. Stara się przekazać czytelniczkom wiarę, że nigdy nie jest za późno, by otworzyć swoje serce, inspiruje je do podejmowania nowych wyzwań w dążeniu do szczęścia i harmonii w życiu. Mieszka z rodziną w Clifton w Teksasie. "Jezioro szczęścia" to pierwsza powieść autorki na polskim rynku i jednocześnie początek cyklu Moses Lake.

Co prawda obyczajówek nie czytam nałogowo, lecz raz na jakiś czas jakąś przełknę, ot dla relaksu i odstresowania. Tak samo było w przypadku "Jeziora szczęścia"- wybrałam tę powieść, gdyż szukałam lekkiej i niezobowiązującej lektury, której nie będę przeżywać emocjonalnie, po prostu ją przeczytam i koniec. Moje oczekiwania powiedzmy, że po części się spełniły, lecz mimo wszystko nie jestem do końca usatysfakcjonowana lekturą. Dlaczego? Bo zamiast się relaksować co i rusz wściekałam się, że akcja się wlecze, że jest nudno i dennie. Wręcz ziewałam z tych nudów i już chciałam iść spać, lecz na szczęście zrobiło się odrobinę ciekawiej i choć akcja dalej kulała i wlokła się niemiłosiernie, to dało się tą książkę przeczytać.

W "Jeziorze szczęścia" nie brakuje postaci nastolatka- jest to czternastoletni syn głównej bohaterki i to chyba z tym chłopakiem najbardziej się utożsamiłam. Nie chodzi tutaj o wiek, bo bardzo często zaprzyjaźniam się z dorosłymi bohaterami, bardziej o to, że miał prawdziwe problemy, a nie jakieś mało istotne bzdety, tak jak w przypadku chociażby matki chłopca. Tak, tak. Andrea, rzekomo kobieta zmagająca się z wieloma problemami tak naprawdę non stop użalała się nad własną osobą i mimo, że radziła innym ludziom jak mają wychowywać dzieci tak naprawdę nie umiała wychować własnej latorośli. Andrea wyjątkowo mnie irytowała. Do tego stopnia, że gdybym miała możliwość zabijania książkowych postaci, bez zbędnych wyrzutów sumienia, natychmiast bym ją uśmierciła.

"Jezioro szczęścia" to do bólu przeciętna powieść, która od samego początku była skazana na porażkę. Autorka próbowała ratować tę książkę jak tylko się da, lecz niewiele to pomogło. Mimo, prostego i lekkiego języka powieść czyta się naprawdę ciężko. W dodatku kompletnie nic nie wnosi do naszego życia, istnieje wręcz ogromne prawdopodobieństwo, że już jutro nie będę pamiętać, o czym ta książka opowiadała. Po tak słabym pierwszym tomie kompletnie straciłam ochotę na kolejne części. Nie czytając tej książki nic nie stracisz, wręcz zyskasz- zaoszczędzone pieniądze i czas. Cóż... chyba już wiesz, kochany Czytelniku, którą opcję masz wybrać.

MOJA OCENA:
4/10 lub 2/6

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi sztukater!

12 komentarzy:

  1. Czyli nie ma co nawet się za nią oglądać ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak mi się wydawało, że szkoda na nią czasu:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za obyczajówkami, a po tą tym bardziej nie sięgnę, patrząc po Twojej opinii. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Osobiście oceniłam znacznie lepiej tę książkę. Mnie jedynie denerwowała ta przesadna religijność, która wypływała tutaj niemal z każdej strony.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach, my nie lubimy przeciętniaków!

    OdpowiedzUsuń
  6. OOO. wiedzę, że nie ma na co się napalać. Dzięki za ostrzeżenie

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam i książka mi się podobała. Nie wiem czemu aż taka niska ocena.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka mała podpowiedź: wyjaśnienie oceny znajduje się w recenzji ;)
      myślę, że po jej przeczytaniu zrozumiałabyś mój punkt widzenia

      Usuń
  8. Zdecydowanie za nią podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  9. Każdy ma inny punkt widzenia.:) Nie czytałam i rzecz jasna podziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam. Nie oceniłam jej tak ostro jak Ty. Mi się nawet podobała. Ale to wiadomo. Każdy ma inny gust i czego innego oczekuje od lektury :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hmm, a chcialam ją przeczytac. Teraz bede musiala sie jednak nad tym gleboko zastanowic... :)

    OdpowiedzUsuń