środa, 17 lipca 2013

Środowe wieczorki, czyli blogosfera z mojego punktu widzenia 8) Blogowanie z miłości, czy dla darmowych egzemplarzy?

Kochani,
Dzisiaj przychodzę do Was ze środowym wieczorkiem- moctno kontrowersyjnym, ale jednak... Piszę ten post 6 lipca, czyli na długo przed opublikowaniem. Dlaczego? Przebywam w Dublinie i nie mam głowy do pisania, dlatego już 11 dni temu zmobilizowałam się  i to co miałam do powiedzenia, napisałam. A post to nie twaróg, tak? Nie przeterminuje się, chyba! ^^

Kilka tygodni temu, kiedy wyszła pierwsza tura Dreams'owych zapowiedzi na facebook'u zawrzało. I choć ta sytuacja nie jest głównym tematem, to warto do tego nie miłego incydentu nawiązać. Chęć podjęcia stałej współpracy wyraziło 300 osób, wydawnictwo wybrało ok. 20. Warunkiem współpracy było umieszczanie zapowiedzi danej nowości na swoim blogu. Troszkę dziwnie, ale pisząc mail'a automatycznie zgadzamy się na te warunki i akceptujemy fakt, że wkrótce blogosfera będzie pełna takich postów. A, jednak! Kiedy przyszło co do czego, na naszym ukochanym portalu społecznościowym, w naszej jeszcze bardziej ukochanej grupie wybuchła dyskusja o tym, jak to oficjalni recenzenci tego wydawnictwa się sprzedali i jak  wydawnictwo ich wykorzystuje. Czy to prawda? Gówniana, raczej. Będę iść w zaparte, że tu chodzi tylko i wyłącznie o zazdrość. Choćbyście mieli mi za to poobcinać głowę, nogi, czy ręce ja dalej będę krzyczeć: "oni zazdroszczą!".



Podczas tej dyskusji wytoczyła się też sprawa pieniędzy. Niektórzy stwierdzili, że za opublikowanie takiej zapowiedzi recenzenci powinni dostać pieniądze. I po części mogę się zgodzić- nie mam nic przeciwko, dostawaniu gotówki :). Aczkolwiek w zupełności nie przeszkadza mi to, że robię coś za darmo. Bądźmy szczerzy- medal ma dwie strony. Jeżeli ty raz, drugi, trzeci opublikujesz zapowiedź danej książki na blogu, to gdy przyjdą gorsze dni, wydawnictwo na swojej tablicy opublikuje link do bloga (zresztą bardzo często to robi). I tu pojawia się pytanie: Piszemy z miłość do książek, czy z miłości do pieniędzy i darmowych egzemplarzy? W czasie tej pamiętnej dyskusji padło zdanie 'wydawnictwo dałoby nam pieniądze za umieszczenie zapowiedzi, ale po co, skoro dziesięciu innych zrobi to za darmo'. Pojawiły się także nawiązania do blogów modowych i kosmetycznych. Oni dostają pieniądze, a my nie? Możliwe, ale jeżeli ktoś kocha to co robi, to robi to i nie patrzy się na innych.

Ja nie mogłabym blogować, pisać recenzje i równocześnie na tym zarabiać. Dlaczego? Z bardzo prostej przyczyny. Dla mnie tworzenie mojej strony to odskocznia od codzienności, a jeżeli zaczęłabym brać za to pieniądze, recenzje byłyby moją pracą.  Praca=codzienność. A codzienność nie jest fajna, codzienność jest szara, bura i nudna. A to co robię jest wspaniałe, więc po co to zmieniać? Może i moja logika jest pokręcona, może myślenie niewłaściwe, ale mam prawo wyrażać własne poglądy i od tego właśnie środowe wieczorki są! Tak więc możecie się zgodzić, czy nie- ja tak uważam i koniec kropka.

Trochę innego posta się spodziewaliście, prawda? Pewnie myśleliście, że napiszę: ta i ta bloguje dla darmowych książek, a ta z miłości. Nie no, aż taka wredna i wgl nieludzka to nie jestem! :D Aczkolwiek, czasami mam wrażenie, że niektórzy piszą recenzje po to, ażeby zgarnąć darmowe egzemplarze. Lecz kim ja jestem żeby to oceniać? Niech każdy robi to, co uważa za słuszne i już- chyba tak będzie najlepiej.

I to chyba już koniec. A wy co sądzicie o umieszczaniu zapowiedzi danej książki na blogu? A wreszcie... Chcielibyście otrzymywać pieniądze za pisanie recenzji? Zapraszam do dyskusji w komentarzach ^^

36 komentarzy:

  1. haha, pieniądze by nie zaszkodziły ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie widzę niczego niestosownego w tym, że ktoś zamieszcza zapowiedzi na swoim blogu.Sama tak robię, co prawda nie na zlecenie wydawnictwa tylko z własnej potrzeby podzielenia się informacją.
    Pewnie, że chciałabym zarabiać pisząc recenzje i móc rzucić dotychczasową pracę :) Kto by nie chciał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy chciałby miec pracę, do której by chętnie chodził. Ciekawy pomysł, zawód bloger :)

      Usuń
    2. Patrząc na to co się dzieje w blogosferze, taki zawód już się pojawił :) Co prawda nie w książkowej, ale kto wie...

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam chyba o tej dyskusji. Sama miałam taki okres, kiedy egzemolarzy recenzenckich troche sie nazbierało, a ja miałam w szkole gorący okres i czytałam tylko książki przesłane do recenzji, przecież wiadomo, że są one priorytetem.

      Usuń
  4. Piszę z miłości do książek . Owszem chciałabym zajmować się tym kiedyś zawodowo bo chyba każdy chciałby w życiu robić to co kocha , ale wiem , że na razie moje recenzje nie są tak dobre, tak profesjonalne abym mogła dostawać za nie wynagrodzenie. Jeśli ktoś uważa inaczej miło mi , że docenia to co robię , ale ja jestem ambitna i dużo od siebie wymagam nawet w takich sprawach jak recenzje i ich jakość. Co do zapowiedzi to przyznam , że z reguły po prostu omijam takie posty i to nie chodzi tylko o tę nowość z Dreams. Ogólnie mam kilka ulubionych blogów na których zapowiedzi zawsze przeglądam choć nie zawsze komentuje. Sama nie zamieszczam ich zbyt wiele no chyba , że prosi mnie o to jakieś wydawnictwo przysyłając profesjonalny tekst dla dziennikarzy . Zdarza się to raz na jakiś czas. Na moim blogu są głównie recenzje no może czasem rankingi TOP 10 i moje nie w pełni profesjonalne wywiady z autorami/ autorkami ( lubię czasem bawić się w dziennikarkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pieniądze za recenzje? Uh, nie widzi mi się to, a przynajmniej w moim własnym przypadku ; ) A co do tych recenzyjnych egzemplarzy, o których wszyscy wypowiadają się w różnym tonie - sama nic nigdy to tego nie miałam, to musi być fajna sprawa dostawać tyle nowości... Choć jeśli nie wrzuca oprócz tego innych recenzji to sprawa zaczyna wyglądać dziwnie.
    Choć ja znawcą tematu nie jestem bo i nigdy żadnej współpracy nie miałam i raczej nie będę ; )
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie mów nigdy :) Na pewno za jakiś czas nawiążesz współprace z wydawnictwam :)

      Usuń
  6. Zgadzam się w zupełności:) Mi nie przeszkadzają nagminne zapowiedzi, a egzemplarz jest swojego rodzaju wynagrodzeniem:) W końcu sami się na to godzimy, więc nie rozumiem oburzenia, aby brać za to pieniądze. Po co porównywać się do kogoś, skoro można mieć swoje miejsce i prowadzić je tak, jak chcemy? Jeśli komuś przeszkadza praca ,,za darmo" to niech zrezygnuje:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam nic przeciwko zapowiedziom, jednak sama ich nie umieszczam, głównie z tego względu, że rzadko zdarza mi się czekać na jakąś książkę. A jeśli chodzi o egzemplarze recenzenckie, to zaczynając blogowanie wprost zachwycałam się taką możliwością, jednak ostatecznie doszłam do wniosku, że to i tak nie dla mnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zamieszczanie informacji o zapowiedziach książkowych na blogach? Jak najbardziej! Dzięki temu dowiedziałam się o wydaniu kilku książek, które mnie zainteresowały i które kupiłam dzięki temu :)
    Odnośnie współpracy to jako bloger wolałabym nie dostawać pieniędzy w zamian za recenzowanie książek, bo robię to (czytam i spisuję swoje wrażenia) z prostej przyczyny: lubię czytać :) A że jestem prostolinijna, to byłoby dla mnie wystarczającą nagrodą otrzymanie egzemplarza książki :) Tak, w moim przypadku wystarczyłoby to w zupełności, nikt nie musiałby mi dodatkowo za to płacić :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Już widzę jak wszyscy się przyznają do pisania dla darmowych książek :p Jeśli o mnie chodzi - to wg mnie pobieranie pieniędzy za napisanie recenzji w przypadku blogerów byłoby nie fair - jesteśmy amatorami, nie mamy odpowiednich kwalifikacji, aby robić to, co robimy, więc powinniśmy się cieszyć, że mamy szansę robić to, co lubimy i jeszcze dostawać za to nowe książki. Co do Dreamsów się nie wypowiadam, bo też uważam, że wydawnictwo troszkę wykorzystuje swoich recenzentów, no ale nie mnie oceniać :-) A jeśli chodzi o blogerki modowe to o ile wiem, one zarabiają na wyświetleniach swojego bloga, a współprace mają na zasadzie ubranie za zdjęcia w nim.

    OdpowiedzUsuń
  10. Obecnie żadne wydawnictwo się mną nie interesuje, a ja i tak robię swoje. Piszę, bo lubię swojego bloga i uwielbiam pisać. Pisać wszystko, a że weny do innych rzeczy nie mam(wraca momentami, ale rzadkimi i ulotnymi), to piszę recenzje. Nie ścigam się z nikim, ale chwalę innych blogerów za ciekawe posty. Pisanie recenzji pomaga mi ukonkretyzować stanowisko na temat danej książki i zmusza do myślenia o niej, wyciagnięcia wniosków, ocenienia całości. Pieniądze za publikowanie zapowiedzi, czy recenzji faktycznie przekształciłyby sytuacje w układ: pracodawca-pracownik. Różne opinie są ne ten temat i każdy ma swoje własne stanowisko. Grunt, żeby nie robić niczego wbrew sobie ;) A jak kochamy czytać, to przede wszystkim to miejmy na uwadze przy jakichkolwiek dyskusjach na temat zależności między recenzentem i wydawnictwem:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Osobiście chyba nie mam nic do zapowiedzi. Owszem, to czasami irytujące, gdy gdzie się nie wejdzie jest ta sama książka i prawie ten sam tekst, ale przecież każdy chce się podzielić dobrą nowiną. Jak komuś urodzi się dziecko to jakoś nikt nie ma "ale" do rodziców i rodziny, że chwalą się tym na prawo i lewo. Dla mnie z książkami jest jak z dziećmi. Kiedy pisarz "urodzi" kolejną książkę, cieszy się cała społeczność ^.^
    A co do darmowych książek. Ja osobiście piszę, bo lubię i choć nie dostaję żadnych propozycji od wydawnictw (bo piszę jedną recenzję na miesiąc) uważam, że pisanie to talent, a talent czasami muszą wspierać różni ludzie, by mógł się rozwijać. Kiedy małe dzieci szkolą się w jakimś sporcie też grają amatorsko, a jednak klub ich wspiera. Co do ludzi, którzy piszą tylko po to, by dostawać darmowe książki- no cóż, w każdym społeczeństwie znajdzie się ktoś chciwy- co poradzić?

    OdpowiedzUsuń
  12. No to ja również chętnie się wypowiem.
    Do zapowiedzi książkowych na blogach nic nie mam, sama jednak ich nie umieszczam, wystarcza mi, że na co drugim blogu je znajduję. ;)
    Nie współpracuję z żadnym wydawnictwem, ale to nie znaczy, że w przyszłości nie będę. Bloga prowadzę głównie dla siebie, kocham pisać i czytać, więc w ten sposób spełniam swoje cele. Myślę, że dobrze, że wydawnictwa nie płacą za pisanie recenzji ponieważ dla wielu osób mogłoby to zamienić się w przytłaczającą pracę.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzień dobry jestem blogerką, która jak na razie nie ma żadnej współpracy, nie wiem czy miałabym czas jeszcze na pisanie o czymś co bym robiła bo muszę, bo się zobowiązałam. Nie mówię nie i nie mam nic przeciwko, ale ja w chwili obecnej czytam to co naprawdę mnie interesuję i robię to z miłości do książek, a nie dla darmowych powieści.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zbieranie pieniędzy za swoje recenzje i zapowiedzi, za samo reklamowanie książki nie byłoby głupim pomysłem, ale zgodzę się z Twoim stanowiskiem - hobby zmieniłoby się w pracę, która przestałaby z czasem nas satysfakcjonować. Ja osobiście nie współpracuję z żadnym wydawnictwem, czasami się zastanawiam: "po co?". Kto wie, ile mój blog pociągnie, przecież już raz go zawiesiłam, bez żadnego wytłumaczenia. Poza tym recenzje piszę i dla siebie, i dla czytelników. Nie zależy mi na tym, żeby nie wiadomo ile wydawnictw ze mną współpracowało. Na swoim blogu skupiam się przeważnie na książkach, które znajdę w bibliotece, które naprawdę mi się spodobają (bądź też nie). Piszę, bo lubię, bo nie wyobrażam sobie życia, bez prowadzenia chociażby jednego bloga. Pisanie recenzji było dla mnie jeszcze niedawno czymś zupełnie nowym, ale teraz się wkręciłam i jest naprawdę fajnie. I na początku w ogóle nie myślałam o dostawaniu książek, wręcz przeciwnie - nie sądziłam, że taka możliwość istnieje. Póki co nie zamierzam pisać dla dostawania darmowych książek. Nie to jest mi potrzebne, żeby pisać fajne recenzje i dzielić się tym z innymi :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiesz mówią, że sztuką jest zajmować się tym co się lubi ;)
    Szczerze ? Chciałabym zarabiać pisząc recenzje na blogu. Jednakże moim warunkiem byłoby pisanie moich własnych odczuć, a nie reklamowanie na siłę. Czasami mam wrażenie, że osoby, które coś recenzują dla wydawnictw robią to na siłę. Szukają plusów , napominając jedynie o wadach.
    Ja mówię zapowiedziom stanowcze nie. Przeczytam to ocenię i napiszę co o niej myślę. Dla mnie zapowiedź i reklama danej książki ( według mnie zapowiedź jest już reklamą) jest marnowaniem mojego czasu.
    Co do płacenia z blogerom. Wydawnictwo już płaci przysyłając książkę, o którą biją się zwykłe blogowe szaraczki nie współpracujące z nikim ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja moje recenzje piszę z miłości do książek, ale też nie wiem, czy powinnam się wypowiadać, bo recenzuję własne egzemplarze. Współpracę z pierwszym wydawnictwem nawiązałam dopiero niedawno. Nie przeszkadza mi umieszczanie zapowiedzi książek na blogu, nie zazdroszczę innym ich osiągnięć, bo każdy wkłada w swój blog dużo pracy i jeśli ktoś potrafi to dostrzec, docenić, to mnie to cieszy:)

    Natomiast jeśli chodzi o pieniądze za recenzje, zastanawiam się, czy nadal byłyby one obiektywne, czy może wydawnictwa płaciłyby tylko za pochlebne opinie? Mi osobiście by pieniądze nie przeszkadzały, dopóki mogłabym sobie pisać co chcę. Co innego wrzucić zapowiedź książki, a co innego podpisać się pod pochwalnym peanem na temat szmiry roku:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Co kto robi, jego rzecz. Ja nie miałabym nic przeciwko, wręcz byłabym zachwycona, mogąc zarabiać na moim blogu. Obecne blogowanie bardzo mi pasuje (dlatego nadal to robię), ale gdyby ktoś mi za to płacił, byłoby jeszcze lepiej. :) No bo dlaczego nie? Inna sprawa, że w oczach czytelników mogłabym stać się mniej wiarygodna, chociaż nie sądzę, by tak było, bo piszę i negatywne, i pozytywne recenzje.

    Jak dla mnie taka nagonka na osoby wywiązujące się z warunków współpracy jest bezsensowna i podyktowana zazdrością. Skoro komuś nie odpowiada, że inny blogger publikuje takie posty, to po cholerę je czyta? Nie wiem, jak zachowałabym się sama, ostatnio Novae Res poprosiło mnie o publikację krótkiej notki i to zrobiłam, bo czuję, że z tym wydawnictwem jest to współpraca w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie mam dyktowanych warunków, a jedynie dostaję prośby lub propozycje, co mi odpowiada, bo sama mogę podjąć decyzję, co chcę zrobić. Niemniej nie widzę nic złego w tym, by pomóc wydawnictwu, które chce poświęcać swój czas i pieniądze na współpracę z nami, tym bardziej, jeśli darzymy owe wydawnictwo sympatią.

    Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja wlasnie wczoraj pisalam do jednego wydawnictwa i czekam na odpowiedz.
    Ale jesli chodzi o kase.... to fakt, kazdy chcialby zarabiac na tym co lubi robic, ale moim zdaniem dla mnie znudziloby mi sie to, i jak pisalas, bylaby to nudna, szara codziennosc. Wiec mysle, ze teraz gdy pisze recenzje za darmo, moze nie najlepsze, to daje mi to wiecej przyjemnosci i wrazenia, ze sie rozwijam, niz wtedy gdybym robila to za kase. A co jest zlego w zapowiedziach ksiazki, lub jej fragmentach? Bardzo lubie czytac takie rzeczy na roznych bloga, poniewaz czesto kazdy blogger dodaje jeszcze cos od siebie :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja bloguję tylko i wyłącznie z własnej potrzeby, czy podejmę jakąś współpracę, nie wiem, za mało czytuję nowości, by rozpatrywać taką możliwość. Ponadto po książki sięgam pod wpływem zupełnego impulsu i rzadko kiedy wiem, jaką książkę będę czytać za chwilę. Może kiedyś... gdy będę mieć mniejsze zaległości w posiadanych lekturach, choć nie wierzę, by to szybko nastąpiło ;).

    A jeśli chodzi o pieniądze za recenzję, szczerze mówiąc, gdyby to wydawnictwo miało za taką płacić, mogłoby oczekiwać pochlebnej recenzji, a co za tym idzie ich wiarygodność by zmalała. Zresztą podejrzewam, że trudniej byłoby piszącemu "objechać" jakieś grafomaństwo, gdyby miał świadomość, że wpłynie mu za to okrągła sumka. Myślę, że sytuacja książka za recenzję jest dobra :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Chciałabym by w przyszłości moja pasja przerodziła się w konkretne zarobki. To nic złego, robić co się kocha i na tym zarabiać. Zapowiedzi na blogach są w porządku, promują przecież książkę, a to z kolei promuje czytelnictwo.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja nie mam nic do zapowiedzi, sama je na blogu zamieszczam, chociaż nie jest to podyktowane współpracą recenzencką. Robię to sama, z siebie, pokazuję, których książek wyczekuje.
    Ja nie chciałabym zarabiać na recenzowaniu książek, owszem, jest to moja pasja, ale w przyszłości chciałabym robić co innego, a recenzowanie książek pozostanie moim hobby, odskocznią od codzienności. Odnośnie "darmowych" egzemplarzy, wiele osób niestety, ale przesadza z nimi, nie daje rady ich czytać, albo (broń Boże!) pisze pozytywną recenzję jakiegoś chłamu. Blogger traci na niewiarygodności, ja nigdy bym nie potrafiła czegoś takiego zrobić. Chwalić książkę, zachęcać do zakupu, która jest beznadziejna.
    To tyle ode mnie. Na koniec warto chyba dodać, że egz. od wydawnictwa mają być przede wszystkim miłym dodatkiem, a nie obowiązkiem (nie oszukujmy się, niekiedy tak właśnie jest).
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Sorry, ale nie wierzę w to, że bloger nie przyjąłby pieniędzy za napisanie np. recenzji na blogu, bo stałoby się to wtedy ohydną pracą, szarą codziennością i by się znudziło...Kwestia tego, czy te pieniądze tak naprawdę by się należały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, ze to zależy raczej od danej osoby, bo jeżeli są rożni ludzie. Z pewnoscia wiekszosc z nas wzielaby pieniadze, za to co i tak by zrobilo.

      Usuń
  23. Jezeli warunkiem wspolpracy z danym wydawnictwem jest umieszczanie na swoim blogu zapowiedzi danej ksiazki, czy tez reklamy to ja nie jestem przeciwna, choc nie ukrywam, ze to troche irytujace, gdy na prawie kazdym blogu widzi sie zapowiedz tej ksiazki. Jak dla mnie placenie, za to co robie ni byloby fair w stosunku do tego co postanowilam robic, czyli do pisania recenzji. To moja pasja i na tym koniec.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja ogólnie sceptycznie podchodzę do blogów z współpracami. Dlaczego? Dlatego, że czasami ich recenzje nie są wiarygodne i prawdziwe z odczuciami osób, które je prowadzą. Wiem, że nie da się tego sprawdzić, jednak w wielu przypadkach wolę nie ryzykować. Jeśli chodzi o zapowiedzi to nie przeszkadzają mi one, jeśli płyną ze szczerych i dobrych intencji autora bloga. Ja się nie dziwię, że wielu czytelników nie było zadowolonych z akcji reklamowej wydawnictwa na blogach recenzentów, gdyż w moim odczuciu straciły one wiarygodność. Wstawienie zapowiedzi w tym przypadku kontynuacji "Wiatru" było warunkiem współpracy, a nie chęci danego bloggera dodania jej z własnej woli. I chyba w tym głównie tkwił problem.
    Pieniądze za recenzje? To jest dla mnie po prosu śmieszne. A wydanie egzemplarza recenzyjnego jakby nie było też kosztuje, a blogger przecież dostaje go za darmo. Ten układ jest jak najbardziej okej, jednak wkroczenie w bloga pieniędzy dobrym pomysłem nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  25. Zawsze słyszę od znajomych pytanie: "A ile Ci płacą za to recenzowanie książek?" Bardzo mnie to denerwuje, bo oni nie rozumieją tego, że można coś robić tylko dlatego, że to się lubi. Poza tym nie oszukujmy się. Książka przeciętnie kosztuje jakieś 35 zł, załóżmy, że dostaję ich w miesiącu ok. 20... to przecież ile to jest pieniędzy. Gdybym chciała to wszystko kupić to nie wiem jak dałabym radę. Oczywiście kupuję książki i to dosyć często, ale lubię współprace z wydawnictwami i nie widzę nic złego w dodawaniu "za darmo" zapowiedzi czy banerów.

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie współpracuję jeszcze z żadnym wydawnictwem, więc się nie wypowiadam.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Sama pisze recenzje i powiem, ze z jednej strony pieniądze nie byłyby złą rzeczą za pracę, którą wkładamy w recenzowanie. Nie wiem jak inni, ale mi to zajmuje naprawdę wiele czasu. Mając w domu dziecko nie mam tego czasu aż tak wiele jakbym chciała, czytanie książki to czysta przyjemność, recenzowanie również lubię, lubię pisać i sprawia mi to satysfakcję. Jednak na tym się nie kończy, pozostaje jeszcze dalsza reklama. Nikt mnie do tego nie zmusza, nikt mnie o to nie prosi. Robię to z czystej sympatii do wydawnictw. Jednak w innych dziedzinach za reklamę się płaci... Ale z drugiej strony otrzymany egzemplarz powinien być dla nas zapłatą. Może nie jest to jakoś super wartościowa rzecz jeśli chodzi o gotówkę, ale dla mnie znaczy wiele. Kocham moją powiększającą się biblioteczkę :)

    Jeśli chodzi o zapowiedzi to nasz blog również został wybrany przez Dreams. Pisałam do nich wiedząc jakie są warunki i zgodziłam się na nie. Nie ma tutaj co przeżywać, że się sprzedaliśmy czy coś w tym stylu. Każdy orze jak może i każdy chce dla siebie jak najlepiej. Wydawnictwo Dreams znalazło sobie właśnie taki pomysł na reklamę i powiem szczerze, że podziwiam za pomysłowość, bo dobrze to wykombinowali :) Mi osobiście nie przeszkadza, ani to, że od czasu do czasu wrzucę na pasek boczny banerek z zapowiedzią, ani to, że opublikuję informację o tym na FB. Dla mnie to dosłownie 3 minuty roboty, a dzięki temu sprawiam komuś przyjemność reklamując go :) A, że robi to jeszcze kilkanaście innych osób? I co... Im więcej tym większa reklama. Sama bym chciała, żeby ktoś reklamował tak naszego bloga :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Płacenie blogerom za recenzje czy, ło matko, wrzucenie zapowiedzi to pomysł absurdalny, tak samo jak argumentacja, że "blogi modowe zarabiają, a my nie, buu". Blogi modowe zarabiają, bo w mniejszym czy większym stopniu są opiniotwórcze i zbierają szersze grono zainteresowanych - ot, przejrzenie ładnych fotek zawsze będzie dla przeciętnego internauty atrakcyjniejszą rozrywką, niż czytanie recenzji. Lwia część czytelników bloga książkowego, to pozostali blogerzy książkowi i sytuacje, kiedy co druga osoba wrzuca ideolo tę samą zapowiedź/recenzję są na porządku dziennym. Płacenie za promocję? Jaką promocję? ;)
    A propos drugiego akapitu, jestem zupełnie nie w temacie, ale jeśli Chęć podjęcia stałej współpracy wyraziło 300 osób, wydawnictwo wybrało ok. 20 i z nagła pozostałe 280 osób jest ponad to? Pewnie, że zazdrość, dupka boli :p
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  29. Pieniądze by się przydały, co tu ukrywać. Zawsze można kupić za nie kolejne książki lub wręczyć coś listonoszowi za fatygę (mojego ozłacam pod tym względem :P). Pisanie dla darmowych egzemplarzy jest kompletnie bezsensowne. Takie osoby tylko bardziej by się męczyły, niż rzeczywiście czerpały z tego przyjemność. Ale wolnoć Tomku w swoim domku. Też mam czasem wrażenie podczas czytania niektórych recenzji, że są pisane jakby pod przymusem. I zazwyczaj nie doczytuję ich do końca ani nie komentuję - autor chce opinii innych, niech się postara, nie?
    I naprawdę lubię ten cykl wpisów u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Dla mnie blogowanie to przede wszystkim hobby, a nie praca (a kiedy za coś dostaje się pieniądze, to jest to już praca). Otrzymywanie co jakiś czas egzemplarzy recenzenckich, to tylko dodatek do radości z blogowania.

    OdpowiedzUsuń